Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

Podczas weekendu Selim podjął próbę ponownej rozmowy z Aylin. Stanął przed drzwiami wynajmowanego przez nią apartamentu w hotelu. Niestety chęć nakłonienia jej do zmiany zdania, zakończyła się fiaskiem. Kobieta pozostawała nieugięta w swojej decyzji. Wręcz zdenerwowała się jego ruchem.

Defolun buradan! (Wyjdź stąd!) — powiedziała, uniesionym tonem, trzymając na rękach Mehmeta. — Natychmiast!

— Spokojnie, już wychodzę — rzucił Selim podnosząc ręce, jednocześnie kierując się do wyjścia. — Nie chciałem cię zdenerwować.

— Nie po to uprzedziłam cię o swoich zamiarach, żeby teraz codziennie o tym rozmawiać. — Aylin pocałowała w czółko marudzącego syna. — Przyjechałam do Bodrum nie tylko ze względu na przyjęcie urodzinowe mojego brata. Chcę także spędzić rodzinny czas z moim narzeczonym i dzieckiem. Nie psuj nam tego, okej?

— Przepraszam — westchnął Selim, mając poczucie winy.

— Nie widzisz, że denerwujesz mnie, a przy okazji mojego syna? — spytała Aylin, starając się uspokoić Mehmeta, który się rozpłakał. — On czuje moje emocje i również jest niespokojny.

Zrezygnowany Korkmaz, opuścił jej pokój. Czekając na windę, uderzył dłonią w ścianę, zdzierając sobie naskórek na knykciach. Przeżywał to, że nadal trwał w jednym punkcie, a czas uciekał. Pragnął dojść do porozumienia ze swoją byłą żoną, która wykorzystała sytuację, powodując, że to on miał ogromne wyrzuty sumienia.

Kiedy drzwi dźwigu się rozsunęły, Selim zobaczył za nimi narzeczonego Aylin. Mężczyzna obdarzył go spojrzeniem, witając się z nim. Miał na sobie sportowy strój. Na karku zarzucony mokry, lecz niecieknący ręcznik. Całe jego ciało pokrywał pot, najprawdopodobniej przez duży wysiłek fizyczny na siłowni. Miejsce znajdowało się na poziomie minus pierwszym. Na dwóch kolejnych podziemnych piętrach mieścił się parking samochodowy.

Korkmaz przepuścił go, nie mówiąc nic więcej. Wziął przykład z narzeczonego Aylin i postanowił, że uda się na wieczorny trening. To pomogłoby mu oczyścić swój umysł w pozbyciu się nagromadzonego stresu.

W związku ze zmianą planów odwołał swoje spotkanie z Defne, z którą był umówiony. Nadal nie powiedział jej, co tak naprawdę go denerwuje. A ona nieustannie się o niego martwiła, zastanawiając się, jak może mu pomóc. Smucił ją widok Korkmaza w ostatnich dniach.

— Selim odwołał randkę — westchnęła Defne, trzymając w ręku telefon. Siedziała z Zeynep przed wciąż palącym się ogniskiem. Na kolację upiekli sobie kiełbaski, które zjedli razem z Janset i Kemalem. Oni chwilę wcześniej pożegnali się z nimi, bo zamierzali wykąpać Aslana, przygotowując go do nocnego snu. — Tak bardzo chciałabym mu pomóc, ale mam wrażenie, że moja obecność nie wystarcza.

— Nadal nie wiesz, co między nimi zaszło? — spytała Zeynep.

— Selim mówi, żebym się nie martwiła, bo on sobie ze wszystkim poradzi — odparła Defne, wpatrując się w ogień. — Słyszę to za każdym razem, gdy próbuję coś z niego wyciągnąć. Tylko ja nie mogę już dłużej na niego patrzeć. Jest w złym stanie i ja to widzę, choć twierdzi, że jest inaczej.

— A próbowałaś zapytać kogoś innego, co się stało? — zaproponowała siostra. — Na przykład Onura. Może jemu akurat wspomniał, w czym rzecz?

— Zastanawiałam się nad tym, ale nie chciałam zawracać mu głowy. Wczoraj każdy odsypiał przyjęcie urodzinowe, a dzisiaj po prostu odpuściłam. Jest niedziela i ma prawo spędzić czas z Asli.

— Właściwie masz rację — stwierdziła Zeynep, obejmując Defne z całej siły. — Miejmy nadzieję, że jutro się czegoś dowiesz.

— Dziękuję, że przyjechałaś — oznajmiła Turan, chwytając siostrę za rękę. — Dla mnie zostawiłaś Emre samego w hotelu.

— Mój chłopak wszystko rozumie — wyjaśniła Zeynep z uśmiechem na ustach. — Wręcz sam nalegał, abym tu przyszła. Nie będzie z tego powodu zły. Poza tym w ostatnich dniach spędzamy razem każdy wieczór. Taki odpoczynek dobrze nam zrobi. Jeśli chcesz, mogę zostać tutaj na noc.

— Nie ma takiej potrzeby. Mnie nic nie jest — powiedziała, patrząc na aktorkę. — To nie ja potrzebuję wsparcia.

— Przecież wiem, że sytuacja z Aylin odbija się także na tobie. Nie jest łatwo, gdy nagle pojawia się była żona — zauważyła Zeynep. — Zwłaszcza że to poniekąd także przez nią wasze drogi się rozeszły. Tylko prawdziwe żmije tak potrafią. Nie rozumiem, czego ta kobieta może jeszcze chcieć?

— Nie mam pojęcia i to mnie frustruje. Jeśli próbuje nas ponownie rozdzielić, to ja do tego nie dopuszczę — oznajmiła Defne, wstając, żeby dogasić ognisko. — Przysięgam ci, że tym razem pokrzyżuje jej plany.

İşte bu! (To jest to!) — krzyknęła Zeynep, unosząc ręce w górę. — Ustawienia mojej siostry zostały przywrócone na odpowiednie tory.

— Akurat walkę z przeciwnościami losu mam już chyba we krwi — stwierdziła Defne, gasząc płomień. — Tylko spójrz. Z każdej strony jakieś problemy. Rodzice nie akceptują mojego chłopaka, przyszła teściowa nie ma o mnie najlepszego zdania. — Zaczęła wyliczać Defne na palcach. — Aylin, ach... — Tutaj westchnęła, kręcąc głową. — Do kompletu brakuje tylko tego, żebym zawaliła coś w pracy.

— O nie, nawet tak nie myśl! — zaprzeczyła Zeynep, grożąc uniesionym palcem wskazującym. — Jesteś wspaniałą wedding planerką!

— Pozwól, że zostawię to bez komentarza.

— Jak chcesz, lecz ja swoje wiem. — Zeynep się uśmiechnęła. — Cieszy mnie to, że mam tak wszechstronną siostrę. Dzięki temu nigdy nie będziesz narzekać na nudę.

— Tak naprawdę powinnam pomyśleć o tym, aby zająć się czymś na stałe — jęknęła Defne, która wciąż szukała dla siebie miejsca w świecie. — Nie mogę co chwilę robić czegoś innego.

— Nie wywieraj na siebie presji — poleciła Zeynep. — Wszystko przyjdzie z czasem. Zobaczysz.

— Mam nadzieję, że tak będzie — stwierdziła Turan. — Wiesz, chyba pojadę do Selima. Odwołał spotkanie tak nagle. Martwię się o niego.

İyi fikir (Dobry pomysł.) — odparła Zeynep, stając na nogi. — Po drodze podrzucisz mnie do hotelu.

— No pewnie! W końcu mam służbowy samochód, o którym tak marzyłam! — zauważyła podekscytowana Defne, która jakiś czas temu otrzymała od Onura służbowe auto. Było one oklejone reklamą, informującą o tym, że w hotelu dostępna jest usługa weeding planerki.

Siostry zabrały ze stołu w ogrodzie pozostawione rzeczy, z wyjątkiem brudnych naczyń, które już wcześniej wylądowały w zmywarce, zapakowanej i uruchomionej przez Kemala oraz jedzenia, bo wszystko do lodówki włożyła Janset. Im do uprzątnięcia zostały różne sosy, otwarte napoje i tym podobne. Odłożyły każdy produkt na odpowiednie miejsce.

Potem Defne spakowała w podręczną torbę kilka rzeczy niezbędnych do nocowania u Selima, choć w jego domu znajdowało się już kilka należących do niej przedmiotów. Miała na przykład własną szczoteczkę do zębów w jego łazience. Nie była pewna czy one w ogóle się przydadzą, bo mężczyzna mógł nie chcieć, aby u niego została. Jednak wolała przygotować się na każdą ewentualność.

Kemalowi, który zszedł do kuchni z butelką po mleku, powiedziała o swoich zamiarach. Nie chciała martwić Janset. Kobieta zawsze troszczyła się o nią, czekała, aż wróci do siedliska, więc nie chciała niepotrzebnie jej martwić. Zeynep jeszcze raz podziękowała za gościnę i grilla.

Turan odwiozła siostrę do hotelu Selima. Zadzwoniła do mężczyzny, z zamiarem uprzedzenia, że się u niego zjawi. Niestety on nie odebrał połączenia. Dziewczyna nie miała pojęcia, że jej chłopak znajduje się w tym samym budynku i ćwiczy na siłowni.

O jego nieobecności przekonała się dopiero docierając pod dom. Zobaczyła wszędzie zgaszone światła. Nie mogła też wejść do środka, ponieważ drzwi były zamknięte. Po raz drugi wybrała jego numer, lecz z takim samym skutkiem. Zrezygnowana przycupnęła na schodku i czekała na niego.

— Defne? — usłyszała mniej więcej po godzinie swoje imię, zdejmując słuchawki z uszu. Włożyła je, aby dodać sobie odwagi. Bała się tak siedzieć w ciszy, a dźwięki muzyki dodawały jej odwagi. — Wszystko gra?

— Tak — powiedziała, otrzepując spodenki na tyłku. Dziś wyjątkowo miała je na sobie zamiast sukienki. — Pomyślałam, że możesz mnie potrzebować. Najpierw chciałam zrobić ci niespodziankę, ale potem zmieniłam zdanie. Dzwoniłam dwa razy.

— Naprawdę? — Selim wyjął z kieszeni telefon. — Faktycznie, mam nieodebrane połączenia. Przepraszam. Wyłączyłem dźwięk, wchodząc na siłownię.

Hiçbir şey olmadı. (Nic się nie stało.)

— Na pewno zmarzłaś, czekając tutaj. — Brunet przyciągnął ją do siebie, obejmując ramieniem. Zostawił pocałunek na jej czole. — Zaraz zrobię herbatę i się rozgrzejesz.

— Gdyby było mi zimno, wsiadłabym do samochodu — odpowiedziała, w duchu ciesząc się, że może poczuć jego zapach. Powoli traciła nadzieję na to, że wróci do domu. — Noc jest bardzo ciepła.

— Dobrze, przekonałaś mnie — stwierdził, tym razem wyjmując z kieszeni spodni pęk kluczy. — Mimo wszystko zrobię nam tej herbaty. Bardzo cieszę się, że cię widzę, kochanie.

Defne i Selim wypili gorący napój w salonie na kanapie przed telewizorem. Niczego jednak nie oglądali. Po prostu cieszyli się swoim towarzystwem, spędzając czas na rozmowie o niczym ważnym. Korkmaz przeprosił ukochaną za zmianę planów w ostatnim momencie. Wyjaśnił, że potrzebował oczyścić swój umysł, a wysiłek fizyczny mu w tym pomaga. Nie powiedział nic poza tym. Turan nie miała już siły ciągnąć tematu, próbując coś z niego wydobyć. Zmęczenie wzięło górę i po prostu tego wieczoru odpuściła swoje małe przesłuchanie.

*

Defne zbudziło rzucanie się Selima po łóżku. Ponadto mężczyzna co jakiś czas mówił coś przez sen. Na początku dziewczyna nie miała pojęcia, co się dzieje, ponieważ była zaspana. Dopiero po chwili oprzytomniała i zapaliła po swojej stronie lampkę nocną. Dostrzegła wtedy oblaną potem twarz ukochanego.

— Nie masz pojęcia o prowadzeniu firmy! — krzyknął Korkmaz, śpiąc.

Brunetka postanowiła nie zwlekać i przerwać koszmar swojego chłopaka. Po raz pierwszy widziała go w takim stanie.

— Selim. — Delikatnie dotknęła jego przedramienia, szturchając go. — Uyan. (Obudź się.)

Niestety to nie przyniosło skutku za pierwszym razem. Turan słysząc kolejny krzyk z jego strony, spróbowała ponownie, używając większej siły. To poskutkowało.

Korkmaz otworzył oczy wpatrując się w pochyloną nad nim Defne. Ona podpierała się na materacu łokciem.

— Miałeś zły sen — wyjaśniła, nie czekając na jego reakcję. Palce dłoni, która obudziła mężczyznę, umieściła teraz na jego twarzy, z czułością wycierając pot. — Już dobrze. Jestem przy tobie.

Allah, na szczęście to tylko sen — westchnął, podnosząc się do siadu. — Dziękuję, że przerwałaś ten koszmar.

— Napij się wody — zaproponowała, sięgając po szklankę z wodą, którą przygotowała dla siebie przed snem. Nie zdążyła z niej skorzystać.

Selim jednym tchem wypił zawartość naczynia. W tym czasie Defne obserwowała bruneta, nie mogąc się otrząsnąć po tym, co zobaczyła. Nie spodziewała się, że tak silny mężczyzna może być jednocześnie bardzo kruchym człowiekiem. Dlatego nie warto oceniać ludzi i ufać pozorom.

— Lepiej się czujesz? — zapytała chwytając go za nadgarstek. Opuszkiem palca zbadała mu puls. Zdawał się on wracać powoli do normy.

— Tak, dziękuję za troskę, canım (kochanie) — powiedział, całując dziewczynę w policzek. — Przepraszam, że cię obudziłem w środku nocy.

— To jest absolutnie nieważne — odparła, unosząc kąciki ust do uśmiechu. Uzmysłowiła sobie, że odczuwała chęć skorzystania z toalety. — Właściwie miałam wstać do łazienki, ale tak wygodnie mi się leżało. Nie chciałam tego psuć. — Delikatnie minęła się z prawdą, choć często tak miała. Niejednokrotnie stawała w swoim życiu przed tego typu dylematem.

Po tych słowach faktycznie wyszła z łóżka. Wróciła po chwili, siadając na materacu po turecku twarzą zwróconą do mężczyzny.

— Wciąż jesteś pewien, że nie powinnam się martwić? — spytała, nie wiedząc, jak zacząć tę rozmowę. Wyobrażała już sobie niejednokrotnie jej przebieg, ale trudność sprawił jej dobór właściwych słów. — Mi też nie jest łatwo, gdy widzę cię w tym stanie. Chciałabym ci pomóc. Pozwól mi na to.

— Naprawdę chcesz właśnie teraz o tym rozmawiać? — jęknął Selim, przeczesując dłonią włosy.

— Tak. Zresztą nie zasnęłabym tak szybko — oznajmiła Defne. — Pewnie uważasz, że jestem wstrętnym wrzodem na tyłku, lecz nie mogę dłużej się temu przyglądać. Tolerowałam takie zbywanie mnie przez dwa dni. Nie mogę dalej patrzeć na to, jak się czymś zadręczasz.

— Dobrze, skoro tak nalegasz, opowiem ci, co się stało — westchnął Selim, do którego dotarło, że dalsze trzymanie jej z daleka od tej sprawy nie przyniesie niczego dobrego. — Zresztą już ktoś poradził mi, żebym się z tobą tym podzielił.

— Ten ktoś — Defne od razu domyśliła się, że chodzi o Onura. — jest bardzo mądrą osobą. Dobrze zrobiłeś, słuchając jej. A teraz bez dalszego przedłużania, milknę, zamieniając się w słuch.

Selim wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać, nie pomijając żadnych istotnych informacji. Defne podobnie, jak kuzyn Korkmaza, była w szoku po tym, co usłyszała z ust ukochanego. Z trudem panowała nad emocjami, na język cisnęła się jej wiązanka przekleństw. Przed oczami miała sytuację, w której wyrywa Aylin wszystkie włosy z głowy, nie zważając na donośny krzyk.

Bu kadar. (To wszystko.) — Selim zakończył swój monolog. Defne przerwała go dotykiem, okazując w ten sposób swoje wsparcie.

— Nie będę oryginalna, mówiąc o niej, używając brzydkich słów — westchnęła, trzymając dłonie mężczyzny połączone z jej. — Dlatego oszczędzę ci słuchania tego. Powiem w ten sposób. Jestem wdzięczna, że wreszcie podzieliłeś się ze mną swoim problemem. Obiecuję ci, że razem znajdziemy jakiś sposób, żebyś odzyskał akcje należące do Aylin.

— Nie bierz w tym udziału, proszę — rzekł Selim, czując się znacznie lepiej po wyrzuceniu z siebie wszystkiego. Automatycznie zrobiło mu się lżej na sercu. — Dobrze wiem, że obecność Aylin nie wpływa na ciebie zbyt dobrze. To jest oczywiście zrozumiałe, bo w końcu jest moją byłą.

— O nie, nie. Na to jest już zdecydowanie za późno — zaprzeczyła Defne, nie mając najmniejszego zamiaru się wycofać. W końcu wiedziała, w czym rzecz i musiała znaleźć sposób, aby temu zapobiec. — Od początku deklaruję ci moją chęć pomocy. Nie ma mowy, że będę się teraz temu przyglądać bez zaangażowania. Co byłaby ze mnie za dziewczyna?

— Jesteś bardzo uparta, wiesz o tym? — spytał Selim, umieszczając obie dłonie po obu stronach jej twarzy.

— Naprawdę chcesz się sprzeczać o trzeciej w nocy, które z nas jest bardziej uparte? — odparła Defne, z uśmiechem. — Nie odmawiaj pomocy. Już nie jesteś ze wszystkim sam. Nie musisz walczyć w pojedynkę.

— Wiem, mój terapeuta mi to powtarzał — rzekł Selim, wychodząc z łóżka. — Mówił wiele ciekawych rzeczy.

— No właśnie, mieliśmy o tym porozmawiać.

— Jakoś się nie złożyło, ale mogę pójść za ciosem i opowiedzieć również o tym — powiedział Korkmaz, wyglądając przez okno. — Chyba że już masz dość.

— Nie przeszkadzaj sobie — poleciła mu Defne, podciągając nogi do siebie. Oplotła je rękoma. — Chętnie cię wysłucham. Jak to się właściwie stało, że do niego trafiłeś?

— Przez ciebie... To znaczy przez twoje zapiski. Długo nie mogłem odczytać znaczenia tego, co miałaś na myśli. Aż w końcu postanowiłem poprosić o radę kogoś, kto zna się na ludziach. Umówiłem się na spotkanie. I tak wyszło, że zacząłem regularnie odwiedzać gabinet terapeuty. Na początku dwa razy w tygodniu.

— Gdybym wiedziała, do czego doprowadzą moje słowa... — westchnęła Defne, czując zażenowanie. Było jej głupio, że własnymi rękoma popchnęła mężczyznę do takiego kroku.

— Spokojnie, szybko zorientowałem się, jak bardzo potrzebowałem tych wizyt — odparł Selim, patrząc na dziewczynę. — W pomaganiu innym nie ma nic złego, ale trzeba wiedzieć, kiedy postawić granicę. Ja tego nie potrafiłem. Chodząc na spotkania, nauczyłem się tego.

— To dobrze, że sobie to uzmysłowiłeś. — Defne zwlekła się z łóżka, przylegając do Selima.

— Terapeuta podsunął mi pomysł, jak nie rezygnować z pomagania, jednocześnie zachowując zdrowy rozsądek. — Kontynuował Selim, trzymając w objęciach dziewczynę. — To dzięki niemu w mojej głowie narodziła się koncepcja na fundację. On pochwalił moją ideę, gdy się z nim tym podzieliłem. Stwierdził, że to wspaniały pomysł, aby zająć czymś zupełnie innym mój umysł, w którym nieustannie byłaś ty. Jego zdaniem, dobrze zrobiłoby mi odcięcie się od przeszłości i skupienie się na nowych rzeczach. Odradzał mi też wejście w kolejny związek zaraz po rozwodzie. Szczególnie że lekarze postawili mi w międzyczasie diagnozę złamanego serca. Musiałem odpocząć po małżeństwie z Aylin. Dlatego też zaniedbałem nasz kontakt.

— Teraz rozumiem — powiedziała Defne, patrząc mu w oczy. — Naprawdę już wszystko układa mi się w logiczną całość. Po tym, co przeżyłeś, nie dziwi mnie to, że ktoś doświadczony dał ci takie zalecenie. Jak się z tym czujesz? Pomogło ci to?

— Na pewno — stwierdził, gładząc jej włosy. — Dotarło do mnie, że naprawdę cię kocham i nie mogę cię stracić. Dlatego również w tym roku przyjechałem do Bodrum, żeby zająć się restauracją. Liczyłem na to, że pojawisz się tu nawet na chwilę, żeby odwiedzić Janset. Nie mogłem przegapić okazji, aby cię zobaczyć. Tak, wiem, mogłem odwiedzić dzielnicę, w której mieszkasz, byłoby to znacznie prostsze. Jednak w tym mieście narodziło się uczucie między nami, przez co jest wyjątkowe. Jeśli miałby stać się cud, to pragnąłem, żeby wydarzył się właśnie tutaj.

— W rzeczywistości przyjechałam znacznie wcześniej — oznajmiła Defne, ciesząc się, że humor Selima nieco się poprawił. — I znów współpracuję z Onurem.

— Nie mogło złożyć się lepiej — powiedział Korkmaz całując ukochaną w usta.

Wkrótce oboje wylądowali w łóżku, zgodni w tym, że powinni kontynuować przerwany sen. Musieli być wypoczęci, aby budować strategię, jak odzyskać udziały w biurze, dysponowane przez Aylin. Przytuleni do siebie zasnęli zaskakująco szybko.

*

W poniedziałkowe południe Selim umówił się z Ezgi na rozmowę wideo. Towarzyszyli mu Onur i Defne, którzy na początku dali im porozmawiać we dwoje. Dołączyli do spotkania nieco później, żeby wspólnie zastanowić się nad tym, jakie mają możliwości ruchu.

Przyjaciółka o dziwo zareagowała spokojnie na tę wiadomość, że Aylin nie odda swoich akcji tak po prostu. Wkurzyło ją jedynie to, że zupełnie obca im osoba wkrótce zasiądzie z nimi przy jednym stole. To podobnie, jak Selima, drażniło ją. Biuro architektoniczne od początku tworzyły tylko znane i zaufane im osoby. Można powiedzieć, że w jakimś sensie była to rodzinna firma, której fundamenty już za chwile miały zostać naruszone.

— Przeczuwałam taki rozwój zdarzeń — stwierdziła Ezgi, opierając łokcie na oparciu fotela. — To nie pasuje do Aylin, żeby dojść do porozumienia w ciszy i spokoju. Zawsze musi wywinąć jakiś numer, chcąc wzbudzić emocje. Wokół niej zawsze musi się coś dziać. Nie martw się, Selim. Znajdziemy właściwe wyjście z tej sytuacji. Byle kto nie dostanie naszych akcji.

— Pamiętajcie, że razem macie zdecydowaną większość udziałów — zauważył Onur. — Co by się nie działo, nikt wam nie podskoczy. To, czym dysponuje Aylin jest kroplą w morzu. Żeby jakikolwiek jej pomysł został wzięty pod uwagę, musi mieć któregoś z was po swojej stronie.

— Nie zamierzam się z nią przyjaźnić — zaprzeczyła natychmiast Ezgi. — Tolerowałam ją tylko ze względu na Selima. Zdecydował się jej pomóc, proponując małżeństwo, za co go bardzo podziwiam. Nie chciałam przysparzać mu więcej problemów. Wystarczyło, że na głowie miał dociekającego wszystkiego Ayaza. Mogę mieć do siebie jedynie pretensje o to, że zgodziłam się przypisać jej te dziesięć procent. Jednak to było konieczne, żeby udowodnić, iż ten związek jest prawdziwy. Wciąż pamiętam minę jej brata, gdy dowiedział się, że została udziałowcem.

— Gdyby była w porządku, dziś zwróciłaby je bez problemu — dodała Defne, siedząca po prawej stronie Selima. — Z wdzięczności, że wtedy jej pomogliście.

— Niestety to nie w jej stylu — odparła Ezgi, wypuszczając powoli powietrze z ust. — Aylin od początku przyciągała do siebie same problemy, dlatego nic dziwnego, że nie jest odwrotnie tym razem.

— Może przejdźmy wreszcie do konkretów — zaproponował Selim. — Dyskusja o przeszłości w niczym nam nie pomoże. W końcu wszyscy znamy tę historię.

Haklısın, sevgilim (Masz rację, kochanie.) — poparła go Defne, ściskając za rękę. — Zastanówmy się, jakie są możliwości rozwiązania tego problemu. Czasu jest coraz mniej, więc powinniśmy się spiąć.

— W takim razie uporządkujmy to, co już wiemy — rzucił Onur, chrząkając. — Defne, notuj wszystko, żeby nam się nie pomieszało.

— Dobrze — westchnęła Turan, sięgając po długopis.

— Aylin nie życzy sobie rozmów na ten temat. — Kontynuował Onur. — Denerwuje się, gdy ktoś ją nachodzi, także odpada pomysł z wysłaniem do niej kogoś, żeby spróbować przekonać ją do zmiany zdania.

I tak przez kolejne godziny wyglądało wirtualne spotkanie osób, sprzymierzonych przeciwko Aylin. Wspólnie doszli do kilku ciekawych rozwiązań i tuż po zakończonej rozmowie, kuzyni Korkmaz uruchomili swoje znajomości, z nadzieją, że uda im się poznać tożsamość osoby, o której myślała Çakir. We czwórkę doszli do wniosku, iż niemożliwym jest, aby była żona Selima nie podjęła żadnych kroków w tej sprawie. Musiała mieć kogoś na oku, skoro na piątek zostało zaplanowane ostatnie zebranie członków zarządu przed rozpoczęciem miesięcznego urlopu.

Defne po powrocie do siedliska nadal nie potrafiła zapomnieć o całej sprawie, skupiając się na swoich obowiązkach. W głowie wciąż miała nocną rozmowę z Selimem. W ogrodzie ponownie przeanalizowała zapiski, zanotowane przed kilkoma godzinami. Głowiła się nad kolejnym rozwiązaniem, choć mieli ich kilka. Nie potrafiła odpuścić tego tematu, pamiętając o tym, jak biuro architektoniczne jest ważne dla Korkmaza.

— Przyprowadziłam ci gości — oznajmiła Özge. Defne podniosła wzrok na kuzynkę. Za jej plecami zobaczyła Çinara i Merta.

— Co tak patrzysz? — rzucił barista. — Zapomniałaś, że się z nami umówiłaś? Mieliśmy zjeść razem coś dobrego.

— Przepraszam, mam strasznie dużo pracy i wyleciało mi z głowy, że to dziś — wyjaśniła, zamykając zeszyt. Nie chciała, żeby Özge znalazła ich zapiski ze spotkania. Nie mogły one trafić do Ayaza. Wtedy cały ich potajemny plan mógłby w jednej chwili rozpaść się, jak domek z kart. — Oczywiście nasze wyjście jest aktualne. Dajcie mi jakieś dziesięć minut, dobrze?

— Jasna sprawa — odparł Mert. — Zobaczymy, jak bardzo urósł Aslan. Znajdziemy go tu gdzieś?

— Tak, Janset zabrała go do ogrodu z roślinami!

— Wiem, że ostatnio nie spędzamy razem zbyt wiele czasu, ale chyba coś jest nie tak — zagaiła Özge, kiedy Defne zbierała swoje rzeczy ze stolika. — Mam nadzieję, że się nie gniewasz za to, że Ayaz wysunął się na pierwszy plan?

— Ależ skąd! W ogóle nie w tym rzecz. Jestem spięta, bo staram się rozwiązać pewien problem.

— Jeśli mogę ci jakoś pomóc, wiesz, że możesz śmiało poprosić mnie o wsparcie — zapewniła ją Özge.

— Wiem, ale póki co wolę nie korzystać z tej opcji. Jednak mam to na uwadze — odparła Turan, wymuszając uśmiech. W tej chwili nie była w najlepszym nastroju, ale nie potrzebowała dalszego dociekania. Obiecała Selimowi, że zwrócą się do Ayaza, gdy ich pierwsza myśl nie wypali.

Defne wybrała się z Çinarem i Mertem do mariny, żeby zjeść dobrą rybę. Nie wytrzymała i zwierzyła się im z problemów, bo obaj nie dawali jej spokoju. Musieli wyciągnąć z niej powód, przez który straciła humor.

— Na waszym miejscu podstępem upiłbym Aylin i w ten sposób dowiedział się, co jej chodzi po głowie — oznajmił Çinar, jedząc rybę. — To wcale nie jest takie trudne. Nie wymaga jakiegoś większego zaangażowania.

— Mówiłam wam, że Aylin nie chce z nikim o tym rozmawiać.

— Mówiłaś, mówiłaś. Kto powiedział, że chcę się z nią umówić? Wystarczy, że zjawi się w restauracji i zamówi przy barze kilka drinków. Resztą już ja się zajmę.

— A ja ci pomogę — dodał Mert. — Pozwól nam spróbować. Może akurat pod wpływem alkoholu zdradzi swój plan? Ty, gdy jesteś pijana, stajesz się bardziej wyluzowana i zaczynasz więcej mówić. Może z nią jest podobnie? W końcu jakby nie patrzeć wizualnie jesteście niemal identyczne!

— Doceniam wasze chęci, lecz to nie ma prawa się udać — powiedziała Defne, trzymając w ręku szklankę z ajranem. — Z jednego prostego powodu. Aylin jest matką. Od Özge wiem, że karmi Mehmeta mlekiem z piersi. Zdarzy jej się go dokarmić modyfikowanym, bo młody ma wilczy apetyt.

— W takim razie ten pomysł odpada — westchnął Mert. — Ale wieczór się jeszcze nie skończył! Wymyślimy coś innego.

— Niepotrzebnie, bo coś już chodzi mi po głowie — rzuciła Defne. — Jednocześnie jest to dość ryzykowne, ponieważ opiera się na kontakcie z Alin.

Konuş! (Mów!) — zachęcili ją przyjaciele. — Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych!

Następnego dnia Turan z przychylną pomysłowi Janset, która zgodziła się pożyczyć Aslana, wybrała się do parku. Właścicielka siedliska w tym czasie poszła na zakupy, a Defne chodziła alejkami, prowadząc wózek. W pewnym momencie wpadła na Aylin, która podobnie jak ona spacerowała ze swoim dzieckiem i narzeczonym.

— Defne? — odezwała się Aylin, a wtedy ona podniosła wzrok, udając, że wcześniej jej nie dostrzegła, bo skoncentrowała się na sprawdzeniu czy małemu nie jest gorąco. Tak naprawdę uruchomiła dyktafon w telefonie. — Co ty tu robisz?

— Aylin? Cóż za zbieg okoliczności! — Defne dalej świetnie grała zaskoczoną. — Spaceruję podobnie, jak wy. Obowiązkiem każdej cioci jest pomaganie rodzicom w opiece nad dzieckiem.

— Nie wiedziałam, że masz w swoim otoczeniu maleńkie dziecko — westchnęła Aylin. — Znajdziesz czas na chwilę rozmowy?

— Nie sądzę, abyśmy miały o czym rozmawiać — odpowiedziała Defne. — Na temat dzieci nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Jeśli chcesz się w czymś poradzić to niestety, zapukałaś pod zły adres.

— Chcę porozmawiać o Selimie — oznajmiła Çakir, a Defne odetchnęła z ulgą. Jej plan zaczął działać. — Na pewno powiedział ci o nieporozumieniu między nimi. To jak, zgadzasz się?

______________________

Co myślicie o na temat strategii odzyskania udziałów w biurze architektonicznym?

Niezmiennie dziękuję za zostawiane komentarze i gwiazdki. To mnie motywuje do pisania <3

Niestety z każdym nowym rozdziałem, nieuchronnie zbliżamy się do końca historii Defne i Selima

All the love!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro