Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVI


Z góry przepraszam za błędy

Stojąc tak dziewczyna rozkoszowała się jego bliskością, przymykając powieki stanęła na palcach i otarła swoim nosem o jego, niebezpiecznie zmniejszając odległość pomiędzy ich ustami. Uśmiechnęła się delikatnie czując na wargach jego drżący oddech i już miała złączyć ich wargi, kiedy ciszę pomiędzy nimi przerwał dziewczęcy krzyk przerażenia.

Dylan, puszczając ramiona dziewczyny, gwałtownie odsunął się od niej, przez co zaskoczona Maia delikatnie się zachwiała.

- Kto to był? - zapytał szybko, unikając wzroku dziewczyny - brzmiało jak.... -Nie było mu jednak dane dokończyć gdyż ciszę po raz kolejny przerwał ten sam paniczny krzyk, uświadamiając mu do kogo należy - Melanie - jego oczy powiększyły się i wypełniły strachem, gdy ledwie słyszalnie wyszeptał jej imię.

Chłopak od razu ruszył w stronę z której dobiegały krzyki dziewczyny, nie zwracając uwagi na wściekły wyraz twarzy Mai.

- Powiedz, że żartujesz? - szybko go dogoniła i chwyciła za nadgarstek zatrzymując go - chyba nie polecisz jej znowu na ratunek, co? Jest dużą dziewczynką, poradzi sobie bez Ciebie.

- Maia puść mnie, to może być ważne - próbował uwolnić się z żelaznego uścisku dziewczyny i nagle zaczął się zastanawiać skąd w niej tyle siły - Maia nie żartuje - dodał kiedy ta w dalszym ciągu nie zamierzała go puścić.

- No widzisz, to dobrze się składa bo ja też nie - warknęła i wzmacniając uścisk podeszła bliżej - nie musisz lecieć jej z pomocą za każdym razem - dodała, stając na palcach i kładąc wolną dłoń na jego karku - szczególnie, że nie skończyliśmy rozmawiać.

- My nie rozmawialiśmy - odparł odsuwając się na tyle ile mógł - nie jestem pewien co się właśnie miało wydarzyć, ale wiem, że był by to błąd Maia.

- Błąd, tak? - zapytała puszczając go i cofając się o krok. Jej oczy od razu zaszły łzami, które ten jeden raz były szczere - czyli jestem błędem?

- Boże - przeczesał włosy dłońmi a następnie spanikowany podszedł do przyjaciółki - Maia, kochanie...

- Nie nazywaj mnie tak - wysyczała w jego stronę, a po chwili znowu usłyszeli krzyk dziewczyny - odpuść sobie i leć do swojej księżniczki - prychnęła odwracając się.

- Maia wiesz, że nie to miałem na myśli, ja po prostu...

- Daj mi spokój! - krzyknęła i szybkim krokiem ruszyła w stronę campera.

Wiedział, że może później żałować tej decyzji, ale coś w głowie kazało mu odpuścić fochy swojej przyjaciółki. Znał ją na tyle długo by wiedzieć, że w końcu odpuści. Dlatego nie czekając dłużej ruszył biegiem w stronę studni, skąd dochodziło coraz więcej krzyków, już nie tylko tych Melanie.

- Co się dzieje? - zapytał lekko zdyszany, gdy zobaczył jak Shane, Tayler i Daryl siłują się z liną.

- Próbujemy wciągnąć ją z powrotem, ale sztywny uczepił się liny i nie chce puścić - krzyknął Tay.

- Kogo próbujecie wciągnąć?

- Melanie - odpowiedział Shane

- Chyba sobie ze mnie kurwa żarty robisz! - wykrzyczał podbiegając do otworu, jednak widok, który zastał przeraził go na dobre.

Melanie kurczowo trzymała się liny, jedną nogą próbując wesprzeć się na śliskiej ścianie studni. Następne co zobaczył to sztywny, który warcząc i szarpiąc linę, próbował dosięgnąć do drugiej nogi dziewczyny, oplątanej sznurem.

- Dylan - powiedziała głosem przepełnionych strachem - proszę, pomóż mi.

Woods odepchnął się od krawędzi studni i szybko dokończył do początku liny, rzucając tylko w kierunku Shean'a szybkie "przesuń się". Zaparł się nogami o studnię, jak najmocniej przyciągając sznur w swoją stronę.

- Kurwa - syknął wściekle Shane - co on tak mocno trzyma? Melanie, spróbuj się podciągnąć!
- Nie dam rady! - rzuciła panicznie - zaplątała mi się noga!
- Trzymajcie mocno sznur, spróbuję do niej dosięgnąć - powiedział Dylan.
- Oszalałeś?! - krzyknął Tay - nawet jak do niej dosięgniesz to ktoś musiał by przeciąć linę na dole!
- W takim układzie zejdę na dół.
- Chyba żartujesz, spadniesz od razu!
- To co mam zrobić?! Jeszcze trochę tak poszarpiemy i sznur pęknie!
- Co tu się dzieje do cholery?! - zapytał się zdyszany Glenn podbiegając do studni, a zaraz za nim znalazł się T-dog.
- Glenn, idź poszukać drugiej liny, szybko! - rozkazał Shane.

***

- Więc jaki mamy plan? - zapytał Glenn, kiedy wrócił z liną po 10 minutach.
- Bardzo prosty - odparł Shane, poprawiając swoją pozycję i mocniej ściskając sznur w dłoni - jednak zejdziesz na dół.
- co?! - krzyknęli razem Dylan i Glenn
- A czego się spodziewałeś Woods? On jest od Ciebie niższy i lżejszy, a ktoś musi w końcu ją wyciągnąć, więc zwiąż go tą cholerną liną i niech to się w końcu skończy! weźmiesz też ze sobą inną linę z pętlą spróbuj ją zaczepić wokół sztywnego, jasne?

Glenn tylko kiwnął głową, kiedy Dylan szybko obwiązał przyjaciela, a następnie pomógł mu wejść na studnie, podał mu też małą siekierę by łatwiej odczepić sznur.

- Tay puść line i przejdź do T-Dog'a i Dylana. Melanie! - krzyknął tak by dziewczyna usłyszała - nie panikuj, ale opuścimy cię teraz trochę w dół.
- Okej, tylko się pośpieszcie. Proszę.

Dylan po raz kolejny zaparł się nogami o studnie, by po chwili poczuć jak lina w jego dłoniach napina się, gdy Glenn schodzi coraz niżej. We troje opuszczali go w dół dopóki nie krzyknął "STOP!".
Chłopak próbował uspokoić dziewczynę powtarzając w kółko, że wszystko będzie dobrze. Było mu głupio, że nie oszczędził jej strachu, zgłaszając się na ochotnika wcześniej. Nie potrafił patrzeć spokojnie na jej zapłakaną twarz.

- Trzymaj się mała, zaraz Cię wyciągniemy.

Posłał jej szybki, pocieszający uśmiech, by następnie opuścić się niżej. Rozochocony sztywny od razu przeniósł swoją uwagę na chłopaka, jednak dalej nie puścił liny zaplątanej o nogę dziewczyny. Najpierw starał się zarzucić pętle na szwędacza, a kiedy już mu się to udało, próbował odciąć zaplątany sznur.

- Glenn - usłyszał spanikowany głos Melanie - ja dłużej nie dam rady.

- Wytrzymaj jeszcze parę sekund - odparł błagalnym głosem - to potrwa tylko parę sekund.

Zaczął coraz szybciej machać siekierką, uważając jednak by nie trafić w nogę dziewczyny. Wydał z siebie zadowolony okrzyk, kiedy w końcu udało mu się i lina opadła na sztywnego. Podciągnął się w górę i objął jednym ramieniem dygoczące ciało dziewczyny.

- Melanie, spokojnie, zaraz będzie po wszystkim - chwycił ją mocniej, przyciągając do siebie - wciągnijcie nas! - krzyknął i dał Mel znać, by ponownie mocno chwyciła się liny, starając się jednocześnie asekurować ją jedną ręką.

Po usłyszeniu wołania Glenn'a wszyscy od razu zaczęli przyciągać sznur do siebie. Gdy tylko Shane zobaczył jak chłopak próbuje złapać się jedną ręką murku, przysunął się bliżej krawędzi i złapał jego dłoń puszczając linę.

- Pomóżcie Melanie, szybko! - po usłyszeniu słów Glenn'a, Dylan od razu rzucił się do krawędzi studni, chwycił w dłonie chude, trzęsące się ramiona dziewczyny i szybko wciągnął ją do góry, przez co obydwoje wylądowali na ziemi.

- Dziękuje, dziękuje, dziękuje - szeptała gorączkowo dziewczyna, zaciskając ręce na bluzie chłopaka, wtulając głowę w zagłębieniu jego szyi.

- Spokojnie, już dobrze. Wszystko już jest dobrze. - przymykając oczy musnął ustami czoło Melanie, oparł głowę o ziemie i oplótł ciaśniej ramionami jej drobne ciało - Mam cię.



OD AUTORA:

Wiem, że beznadziejny, ale stwierdziłam, że muszę go dokończyć i dodać, by tylko odciąć się od tego rozdziału i zacząć w spokoju nowy. Przepraszam też, że znowu z takim opóźnieniem, ale niestety ostatnio musiałam bardzo dużo randkować z matematyką, by poprawić moje genialne oceny Nie wiem też kiedy dam radę napisać kolejny, gdyż już 14 stycznia czekają mnie egzaminy zawodowe, więc wypadało by się czegoś pouczyć lub chociaż przypomnieć xD tak więc, mam nadzieje, że wam się spodobał + tak jak zawsze zapraszam do oceniania i komentowania. Oraz dziękuje wam bardzo za wszystkie gwiazdki, które opowiadanie dostało od was do tej pory, KOCHAM WAS ZA TO ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro