Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

MISJA// STEVE

Czasami bywa tak, że tracimy kontrolę. Ale nie Ty. Zawsze wiesz co zrobić i jesteś o krok przed przeciwnikiem.

Pomimo walki w ręcz, dawałaś radę przedostać się na niższe piętra budynku. Musiałaś dotrzeć do magazynu i wyłączyć cholerny alarm zanim ten obudziłby drugą część schronu.

Zamiast windy, korzystałaś ze schodów. Dobry pomysł. Jednak na ten sam wpadli komandosi, którzy przybyli chronić schron.

- Sorki - powiedziałaś unieszkodliwiając kolejnego.

Przedostałaś się tam, gdzie powinnaś. Prawie. Pozostały jedne drzwi, które za nic nie chciały się otworzyć.

Wzięłaś wdech na uspokojenie.

- Tony, drzwi są zamknięte - powiedziałaś do mikrofonu w uchu.

- Jak "zamknięte"?  - usłyszałaś.

- No ku*wa nie otwarte. Nie wejdę. Locked, closed. Kumando?

- Daj mi chwilę.

- Jasne - powiedziałaś pod nosem. Zawiało sarkazmem.

No i stałaś tam. Rozejrzałaś się zapobiegawczo, ale wokół ani jednej żywej duszy. Jeszcze brakowało, żebyś założyła ręce na piersi, a ze słuchawki zaczęła wypływać muzyczka z windy.

Nagle drzwi otworzyły się automatycznie. Spojrzałaś tam i dość szybko okazało się, że w środku znajduje się ośmiu dość tęgich napastników.

Rozszerzyłaś oczy, a pierwszym odruchem była ucieczka, bo nie uwłaczając Twoim umiejętnościom - ośmiu to trochę za dużo.

Zabrałaś się do ucieczki, ale nagle coś huknęło, błysnęło. Powstał dym, upadłaś. Rozległy się krzyki, wokół Ciebie były kroki.

Starałaś się przedostać na schody. Udało się, wyszłaś na nie i usiadłaś na schodku.

Spojrzałaś na swoją rękę. W zgięciu łokcia miałaś ogromne przecięcie, z którego krew lała się jak woda. Dopiero wtedy poczułaś ból. Dziwne, że mogłaś nią ruszać.

Zerwałaś się słysząc głuche uderzenie.

We mgle dostrzegłaś Steva, który dopiero co powalił ostatniego napastnika uderzeniem tarczy w głowę.

Wyglądał jak obraz, gdy jego naprężone mięśnie poruszyły się, a on sam odwrócił się w Twoją stronę.

Zaczął do Ciebie podchodzić, wyglądając cudownie. Już nawet nie czułaś bólu. To prawdopodobnie było spowodowane utratą dużej ilości krwi, ale nie przejmowałaś się tym.

Jeden krok dzielił go od Ciebie. Bardzo dobrze, ponieważ wtedy zemdlałaś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro