Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

- Jej tętno jest w normie. Poparzenia nie były wielkie. - usłuszałam czyjś głos.
- To dobrze. Jest najniebezpieczniejszym mutantem jakiego kiedykolwiek widziałem. - ten głos znam doskonale.
Zaczęłam otwierać oczy. No nie ma to kurde jak zapalić wszystkie światła na powitanie. Chcą mi oczy wypalić?!
- Zamknijcie jadaczki z łaski swojej, bo zaczyna się budzić. - tym razem głos należał do kobiety i nie była to Maria.
- Jeżeli chcecie żebym otworzyła kiedykolwiek oczy to zgaście światło. - wreszcie się odezwałam a raczej jęknęłam. Moja prośba została spełniona. Zobaczyłam, że jestem na białym łóżku, w białym pokoju, podłączona do jakichś urządzeń. Na drugim końcu łóżka siedziała kobieta z rudymi włosamo do połowy szyii i zielonymi oczami.
- Natasza Romanoff. - przedstawiła się przyjaźnie. - Czemu misisz nosić ten stabilizator na ramieniu? - oczywiście. Nie ma bardziej interesującycn tematów do rozmowy?
- Mam rzadką chorobę genetyczną, przez którą nie mogę normalnie funkcjonować. - wyjaśniłam spokojnie, choć głos mi się łamał. - Kiedy ,mogę z tąd wyjść i jechać do domu dziecka?
- Wyjść możesz dzisiaj, lecz do domu dziecka na pewno nie pojedziesz. Będziesz przez jakiś czas mieszkała z Avengers w wierzy Tonego Starka. Za cztery godziny mam z nimi spotkanie. Pojedziesz z Nataszą do sklepu po nowe ubrania. A w to ubierzesz się teraz. - Fury dał mi do ręki nowe ubrania. - Mam równierz do ciebie sprawę. Czy chcesz pracować w Tarczy jako agętka? Nie będziesz musiała mieszkać w domu dziecka. - wyciągnął do mnie rękę z jakimś dokumętem.
- Zgoda. Gdzie podpisać? - zapytałam z uśmiechem. - Gotowe.
- A więc witamy w Tarczy. - oznajmił po czym wyszedł.
- Nie zdąrzyłem się przedstawić. Bruce Banner. - męszczyzna stojący do tej pory cicho wyciągnął do mie rękę.
- Mnie już chyba znasz. - uścisnęłam ją, a on poszedł w ślady Furego. W pokoju została tylko Natasza.
- Przebierz się. Przyjdę za dziesięć minut. - powiedziała a ja zostałam sama.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro