Rozdział 15
Poniedziałek, Stark Tower, Godzina 17.45
- O maaatkooo... - jęknęłam rzucając się wykończona na łóżko. Te treningi są na maksa wyczerpujące. Na ostatnich zajęciach, czyli teorii broni właściwie spałam, a nie słuchałam. Na szczęście Maria jest wyrozumiała, i nie katowała mnie tak bardzo budową Coltów. Dobra idę spać.
******************************
Obudziło mnie czyjeś skakanie po moim łóżku i wrzaski w niebo głosy.
- Mmmmmm... - jęknęłam i skuliłam się pod kołdrą. Ale po chwili ta została ze mnie brutalnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kto jest sprawcą tej zbrodni.
- Nathan?! - krzyknęłam z niedowierzaniem.
- Witaj kwiatuszku, też się cieszę, że Cię widzę. A teraz wstawaj, bo mi się nudzi bez ciebie. - powiedział.
- Po pierwsze: jakim prawem mówisz do mnie kwiatuszku?! A po drugie: Ja tu śpię! Jest... - spojrzałam na zegarek. - 19.30! Tyle spałam?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro