Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Łyżka to nie młot.

Hejka!

Heh, o takiej godzinie jeszcze nie wstawiałem.

Przypominam, że prawa do postaci należą do Sony i Marvel Studios, ja tylko dodaję swoje i oczywiście Percy jest mój.

Bez zbędnego przedłużania.

Życzę Wam miłego czytania!

- Cooooooo?! - krzyczą wszyscy, będący w totalnym szoku, bo tego nikt się nie spodziewał.

W sali rozgorzała dyskusja na temat tego, czy Gamora jest dobra, czy zła. Wszyscy się przekrzykiwali.

- ZAMKNIJCIE SIĘ! - wrzasnęli mniej więcej równocześnie Natasha i Tony.

Wszyscy natychmiastowo się uciszyli, bo jednak ta dwójka wkurzona nigdy nie zwiastowała nic dobrego...

- Widzieliście przecież, że to Gamora tłumaczyła Rocket'owi, po co lecą ratować ludzi, więc raczej powinna być dobra. Plus naprawdę? Ocenianie na podstawie rodziców? Naprawdę zajebiści z nas superbohaterowie. - warknęła totalnie wkurzona Natasha.

Nikt już nic więcej nie powiedział, bojąc się o swoje życie, a zarazem po prostu było im głupio.

Spojrzenia Natashy(znaczy, gdy ta się trochę uspokoiła) i Tony'ego zetknęły się. Nat wzrokiem próbowała zapytać dlaczego Tony krzyknął, ten jednak tylko odwrócił wzrok, bo może i zaczynali wracać do normy, ale wszystko co związane z dzieciakiem jest i zawsze będzie ważniejsze.

Bo Tony, rzecz jasna krzyknął ze względu na Peter'a. Nie chciał, żeby chłopiec miał przeciążenie sensoryczne.

Zbliżenie na Thor'a.

- Twój ojciec zabił mi brata. - warknął Thor.

- Uuuuuuu, będzie dym. - ekscytuje się Sam.

Thor wstał.

Teraz kamera pokazuje wszystkich.

- Będzie dym. - mówi Rocket.

- O nieeeeee, myślę jak szop. - żartuje Sam.

Wszyscy zaczynają się śmiać.

- Skoro jesteś tak podobny do Rocket'a, to nawet nie waż się zabierać mi mojego ramienia. - ostrzega go Bucky.

Po sali przelatuje kolejna fala śmiechu.

Thor idzie w stronę Gamory.

- W woli ścisłości, to jest jej ojczym i Gamora nienawidzi go tak samo jak
Ty. - mówi poważnie Quill, starając się jakkolwiek bronić swoją ukochaną.

- To takie słodkie, że ją broni przed kimś tak onieśmielającym jak sam Thor. - piszczą z zachwytu Wanda i Shuri.

Oby dwie przybijają ze sobą piątkę.

- Miałam racje, co do Gamory! Idioci... - westchnęła Natasha.

Słysząc to, Tony parska śmiechem.

Thor staje centralnie przed Gamorą i
kładzie rękę na jej ramieniu.

- Rodziny się nie wybiera, mój ojciec przed śmiercią wyznał mi, że mam siostrę, straszną bestię, którą musiał uwięzić, a potem ona wróciła do domu wydłubała mi oko, więc musiałem ją zabić, ale takie jest życie, nie? Los bywa przewrotny, rozumiem Twój ból. - wzdycha smutno Thor.

- Masz bardzo bolesne życie Panie Thor. - mówi czule Peter, naprawdę współczując Bogu Gromu.

- Nie przejmuj się dzieciaku. - mówi niedbale Thor, ciesząc się, że chociaż Heimdall i Loki nadal żyją.

Quill podchodzi do nich.

- A ja to nawet bardziej, jak wiesz, ponieważ, nie chcę się licytować, ale też przeszedłem niejedno. Mój ojciec zabił moją matkę, więc ja musiałem załatwić jego, łatwo nie było... - wyjaśnia Quill.

Gamora odsuwa się od nich, a Rocket przewraca oczami na to, co mówi Quill.

- Ale on jest zazdrosny, nawet ten szop to widzi. - mówi z czułością w głosie Shuri.

- i nawet trudniej niż zabić własną siostrę, co ciekawe ja nadal mam dwoje oczu, także... - ciągnie dalej Quill.

- To już było niemiłe. - wtrąca zirytowana Shuri.

Jednakże Thor nie słucha Quill'a, a patrzy jedynie na łyżkę, którą trzyma w ręku.

- Potrzebny mi młot, nie jakaś tam łyżka. - mówi zamyślony Thor.

- Serio? Łyżka to nie młot? Huh, od zawsze byłem w błędzie. - mówi dramatycznie Loki, na co wszyscy zaczynają się śmiać.

Po fali śmiechu odezwał się też Clint:

- Quill ma ogromne szczęście, że Thor go
olał. -  wtrącił rozbawiony łucznik.

Thor podchodzi do panelu dostępu, który jest podłączony do małej kapsuły ratunkowej.

- Jak to się otwiera? Jest do niej jakiś czterocyfrowy kod? Data urodzin? - mówi do siebie Thor.

- Co Ty robisz? - pyta, nie do końca rozumiejąc jego intencje Rocket.

- Zastanawiam się nad tym samym. - dodaje zaciekawiony Steve.

- Zabieram kapsułę. - mówi Thor, jakby to była najlogiczniejsza rzecz na świecie.

- Nie ładnie kraść Thor. A myślałem, że to ja jestem tym złym. - dramatyzuje Loki.

- Ja nie kradnę, ja pożyczam. - mówi szybko na swoją obronę Thor.

Niektórzy parskają śmiechem na tą wymianę zdań.

Quill obniża sobie głos.

- Ej wolnego... - mówi stanowczo Quill.

- Czy on próbuje naśladować Thor'a? - mówi ze śmiechem Tony.

Oczywiście wszyscy śmieją się z prób Quill'a.

- Nic z tego, gdyż jest to nasza kapsuła nie Twoja. - ciągnie dalej Quill.

Rocket patrzy dziwnie na Quill'a.

- Quill czy Ty właśnie głos obniżasz? - pyta zdezorientowany Rocket.

- Nie. - mówi szybko Quill.

- Tak, naśladujesz go. - mówi totalnie rozbawiony Drax.

- Nie, zdaje Wam się, wcale nie. - mówi szybko Quill.

- O! Znowu to zrobił. - zauważyła od razu rozbawiona Mantis.

- To jest mój zwykły głos. - mówi zdenerwowany Quill.

- Serio? To powoli zaczyna być żałosne. - parska śmiechem Shuri.

- Ale nadal śmieszne. - dopowiada rozradowany Scott.

- Też racja. - przyznaje, śmiejąc się Shuri.

Thor podchodzi do Quill'a i staje przed nim.

- Ty ze mnie derwisz? - pyta zdecydowanie Thor.

- A Ty drwisz ze mnie? - odpowiada tym samym pytaniem Quill.

- Uuuu, będzie ciekawie. - mówi podekscytowana Wanda.

- Walka, walka, walka. - skanduje Loki.

Thor przewraca z rozbawieniem oczami.

- Dobra, możesz mnie nie wkurzać? - pyta coraz bardziej poirytowany Thor.

- On próbuje mnie małpować. - mówi do załogi Quill, jakby to wszystko było całkowicie normalne.

- Thor w końcu mu przyłoży, prawda? - mówi z wielką nadzieją w głosie Shuri.

- Przestań w tej chwili...

- Dosyć! - krzyczy całkowicie zirytowana tą dwójką Gamora.

- Quill ma farta. - wzdycha zawiedziona Shuri.

Wszyscy odwracają głowę w stronę Gamory.

- Musimy zatrzymać Thanos'a, to znaczy, że musimy się dowiedzieć gdzie go znaleźć. - stwierdza logicznie Gamora.

- Na Knowhere. - mówi od niechcenia Thor.

- Nigdzie? - pyta zdezorientowany Bruce.

- Nie nigdzie, Knowhere to stacja w kosmosie o takiej nazwie. - mówi Loki

- Wow, kosmici są naprawdę kreatywni. - parska śmiechem Scott.

- A Ty Thor, skąd wiesz, że tam akurat będzie Thanos? - pyta zaciekawiony Tony.

- Pewnie film wyjaśni. - odpowiada z ogromnym uśmiechem Thor, ciesząc się, że w końcu nie wyszedł na debila, tylko wręcz przeciwnie, na prawdziwego geniusza.

- Nie rozumiem, jak to Nigdzie? - dopytuje, nic nie rozumiejąc Mantis.

- Myślę jak Mantis. - mówi przerażony Bruce, z którego wszyscy zaczynają się z niego śmiać.

- Nie "Nigdzie", tylko na stacji górniczej, co się tak nazywa. Na Knowhere? To dziura, że szok. - tłumaczy lekko zdziwiony Quill.

Thor w międzyczasie zabiera jedzenie Strażników.

- Tak dalej Thor! Jedzenie zawsze najważniejsze! - śmieje się Peter.

- Ej! To nasze żarcie. - mówi rozeźlony Quill.

- Już właśnie nie. - odpowiada krótko Thor.

- Najwyraźniej byłem głodny. - mówi szybko Thor (tak szybko zanim ktokolwiek mógł skomentować jego zachowanie), co w teorii miało w sobie dużo racji, bo o mało, co nie zginął, ale jednak nadal...

- Thor, dlaczego Thanos miałby lecieć na Knowhere? - pyta, też nie do końca to rozumiejąc Gamora.

- Dlatego, że od lat Kryształ Rzeczywistości leży tam sobie w sejfie u niejakiego Kolekcjonera. - odpowiada spokojnie Thor, jakby to nie było nic zadziwiającego.

- Kolekcjonera? - pyta ciekawy innych światów i istot Scott.

- Taneleer Tivan, znany również jako Kolekcjoner, jest on obsesyjnym stróżem największej kolekcji międzygalaktycznej fauny, reliktów i gatunków w galaktyce. Kolekcjonuje wszystko co rzadkie i niespotykane w całej galaktyce, takie tam jego hobby. Oślizgły, sprytny i niebezpieczny typ. - odpowiada jak nigdy uprzejmie Loki, za co Scott oczywiście szybko mu podziękował.

- U Kolekcjonera?!? Czyli nie jest bezpieczny, tylko idiota dałby coś Kolekcjonerowi. - mówi natychmiastowo Quill.

- A czy to przypadkiem właśnie nie Ty kazałeś mu go przechować? - parska śmiechem Loki, widząc zirytowany wyraz twarzy brata.

- Albo geniusz. - kontruje Thor.

- Skąd pewność, że Thanos wybierze akurat ten Klejnot? - pyta Gamora, nie do końca będąc pewna, czy informacjom Thor'a można ufać.

- W sumie jest sześć Kamieni. Wiem, że Thanos zdobył już Kamień Mocy, zrabował go w zeszłym tygodniu, kiedy zdziesiątkował Xandar... - tłumaczy Thor.

Strażnicy mają przerażone miny.

- Xandar to planeta... - wydukał z siebie przerażony Thor, tylko jeszcze bardziej przerażając swych przyjaciół.

- Kamień Przestrzeni zabrał mi, zniszczył mi statek, wyrżnął połowę załogi. Kamienie Czasu i Umysłu są bezpieczne na Ziemi, strzegą ich Avengersi. - mówi dalej Thor.

- Czyli wiedziałeś gdzie są Kamienie i nic nam nie powiedziałeś?! - żachnął się Tony.

- Dowiedziałem się, gdzie są, dopiero całkiem niedawno. - mówi na swoje usprawiedliwienie Thor, co było dobrą linią obrony, bo Tony od razu wrócił do siebie.

- Co to są "Avengersi"? - pyta Quill.

- Serio? Jak on może nie wiedzieć? Przecież ja w nich jestem. - dramatyzuje Tony,na co Peter przewraca z rozbawieniem oczami, w duchu tak naprawdę się z nim zgadzając.

- Najwięksi bohaterowie na Ziemi. - odpowiada Thor.

- Jak Kevin Bacon? - pyta zainteresowana Mantis.

- Możliwe, że jest w drużynie, dawno mnie tam nie było. - odpowiada zamyślony Thor.

- Panie Thor, Kevin Bacon to aktor i nie jest superbohaterem. - mówi z małym, rozbawionym uśmiechem Peter.

- Dziękuję za informację mini
Stark'u. - odpowiada z szerokim uśmiechem, lekko zakłopotany Thor.

- Thor, jak wrócisz na Ziemię, Ty i Loki zostaniecie w kompleksie ze mną i Peter'em - Natashą robi oczy szczeniaka, mówiące "Ja też, ja też, ją też, proszę, proszę, proooszęęę". - i Natashą na przynajmniej tydzień, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o Ziemi. - mówi szeroko uśmiechnięty Tony, od razu spełniając prośbę Nat, zawsze najbardziej uwielbiał te wieczory filmowe właśnie z nią(oczywiście do czasu tych z Pete'em, ale ćśśś)... Czas do tego wrócić. O dziwo z każdą kolejną minutą coraz bardziej rozgrzewał się on, co do Natashy. Dzięki Bogu za Percy'ego i ten jego dziki pomysł z zamknięciem ich tutaj.

- Czemu ja? - pyta zaciekawiony Loki, jednakowoż nie zaprzeczając.

- Bo tak powiedziałem... No i musimy nadrobić tamtego drinka, którego mieliśmy się napić w 2012. - mówi z ogromnym uśmiechem Stark, puszczając oczko do Asgardczyka.

- Heh, najdłuższy drink w historii. - zaśmiał się Loki.

Po tej wymianie zdań film się odtworzył.

- Co do Kamienia Duszy, nikt go nigdy nie widział, nawet nie wiadomo gdzie jest, a zatem Thanos nie może go zdobyć. Co oznacza, że zmierza na Knowhere, by zagarnąć Kamień Rzeczywistości. Nie ma za co. - mówi lekko protekcjonalnie Thor, przygotowując się do podróży.

- No, no, ładnie przemyślane. Jestem pod wrażeniem. - zagwizdał Bruce, ceniąc sobie te przebłyski geniuszu jego przyjaciel. Thor oczywiście porządnie się wyszczerzył, słysząc to.

Kiedy Thor mówi o Kamieniu Duszy, jest zbliżenie na Gamorę.

- Ona wie. - szepcze przerażona Natasha.

Przerażona ze względu na to, do czego może posunąć się Thanos, by zdobyć Kamień. Nikt oprócz Natashy nie domyślił się tego samego, jednakże Peter i Tony usłyszeli, co powiedziała Natasha.

Tony uznał, że później będzie musiał z nią o tym porozmawiać, bo to nie brzmi dobrze...

- W takim razie trzeba tam natychmiast lecieć. - mówi stanowczo Gamora.

- Nie. - zaprzecza natychmiastowo Thor.

- Niby czemu? - pyta zdziwiony Strange.

- Pewnie dowiesz się już za chwilę, doktorku. - mówi tajemniczo Thor, mając nadzieję na to, że to to, o czym myśli.

- Trzeba lecieć na... Nidavellir. - kontynuuje tThor.

- Do królestwa krasnoludów?! - pyta podekscytowany Peter.

- Tak jakby, jest to tak naprawdę gigantyczna kuźnia, w której jest 200
krasnoludów/karłów. - odpowiada z małym uśmiechem Thor, dobrze wspominając to miejsce.

- A Ty skąd o tym wiesz? - pyta zaintrygowana Natasha Peter'a.

- Czytam Mitologię Nordycką, ogółem uwielbiam wszelakie Mitologie, są takie ciekawe. - odpowiada z ogromnym uśmiechem Peter.

- A czytałeś Riordanverse? - pyta niewinnie Shuri.

- OCZYWIŚCIE, JA I PAN STARK KOCHAMY RIORDANVERSE, JEST CUDOWNEEEEE!!!!! - potężnie podekscytował się Peter.

- Tony też? O Przodkowie. Uwielbiam Was chłopaki!!! - Shuri także się podnieca, na wieść o tym, że znalazła sobie książkowych przyjaciół.

- Ulubiona książka? - pyta zajarany Peter.

- "Dom Hadesa"! - odpowiadają równocześnie zafascynowani Peter, Tony i Shuri.

- Ulubione postacie? - dopytuje zaintrygowany Tony.

- Percy i Nico!!! - nakręcili się bardziej i bardziej.

- Ulu... - zaczyna Shuri, ale Steve ostrożnie im przerywa:

- Moglibyście z tym potem, proszę? - zapytał błagalnie Steve, chcąc w końcu wrócić do oglądania.

Cała trójka spiorunowała go spojrzeniami, ale nic więcej nie powiedzieli, poza tym:

- Dobra, potem się zgadamy. Jesteśmy najlepsi! - cieszyli się, jakby Święta nadeszły szybciej.

Lecz zanim film się odtworzył, Wanda po cichu zapytała Shuri:

- Czym jest Riordanverse?

- NA PRZODKÓW! NIE WIESZ?!?  EWIDENTNIE MUSZĘ CIĘ W TO WPROWADZIĆ KOCHANA!!! BĘDZIESZ NAJNOWSZĄ CZŁONKINIĄ NASZEGO FANKLUBU! - już zaczęła z typową dla siebie energią Shuri, lecz na szczęście dla wszystkich Wanda mocno ją przytuliła i podziękowała, przez co ta się uciszyła i film ruszył dalej.

Film znowu się odtworzył.

- To zmyślone słowo. - stwierdza krótko Drax.

- Wszystkie słowa są zmyślone. - odpowiada Thor.

- W sumie racja. - parsknął śmiechem Tony.

Rocket wskakuje na jakiś podest.

- To Nidavellir istnieje? Nie no powaga? Sorry, ale to miejsce to legenda. Robią tam najpotężniejszą broń jak wszechświat długi i szeroki. - mówi podekscytowany Rocket.

Thor się do niego uśmiecha.

- Ja bym z chęcią się z tobą zabrał, jeśli można. - kontynuuje Rocket.

- Świstak ma rację, on jeden ma tu łeb na karku. - deklaruje Thor.

- Świstak? - pyta zdziwiony Rocket.

- Nawet Rocket się zdziwił, jak go nazwałeś. - mówi rozbawiony Rhodes do Thor'a.

Ten w odpowiedzi tylko głośno prycha.

- Tylko karzeł Eitri, może wykuć broń o jaką mi chodzi. - mówi Thor.

- Zakładam, że Ty jesteś kapitanem. - mówi Thor do Rocket'a.

- I słusznie zakładasz. - odpowiada że złośliwym uśmiechem Rocket.

- Zatem, szlachetny dowódco, zechcesz mi towarzyszyć w tej wyprawie? - pyta oficjalnie Thor.

- Nie wiem, zapytam kapitana. A, chwila moment, czyli siebie... tak zechcę. - mówi szybko Rocket.

Cała sala wybuchła śmiechem.

Dopiero, gdy wszyscy się uspokoili, połowa sali powiedziała, że uwielbia Rocket'a, w tym rzecz jasna Thor.

- Rewelacja. - odpowiada uśmiechnięty Thor.

- Yyyyy, tyle, że ja tu jestem
kapitanem. - wkracza zirytowany Quill.

- Milcz! - krzyczy Thor.

Thor idzie w kierunku kapsuły.

- A, to jest mój plecak (Thor zabiera właśnie ten plecak). Słuchaj to jest mój statek i nie pozwolę się... . Zaraz a
w ogóle co to jest niby za broń? - pyta zdenerwowany Quill.

Thor odwraca się do Quill'a.

- Taka, co zgładzi Thanos'a. - odpowiada poważnie Thor.

- Już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć tę broń. - mówi zaciekawiony Tony, od którego bardziej podjarany był chyba tylko Thor, naprawdę chciał on nowej broni.

- A nam taka broń to by się nie przydała? - pyta lekko skonfundowany Quill.

- Nie. Nie dysponujecie odpowiednią siłą, Wasze ciała, by się rozpadły, a umysły wpadły w obłęd. - odpowiada krótko Thor.

- Czy to nie dziwne, że teraz kusi mnie to jeszcze bardziej? - pyta Rocket.

- Odrobinę tak. - odpowiada Tony.

- Ym, odrobinę tak. - odpowiada Thor.

- O.M.T. myślę jak Thor. - mówi podekscytowany Tony, po czym przybija z Thor'em piątkę, czego oczywiście zazdrości mu Peter, lecz tego nie mówi.

- Jeśli nie polecimy na Knowhere, a Thanos zdobędzie kolejny Kryształ, będzie dla nas o wiele za potężny. - mówi całkiem logicznie Gamora.

- I tak już jest. - odpowiada prosto z mostu Thor.

- Jest ewidentnie fatalnie, jesteśmy głęboko w dupie... - westchnął Scott.

- To ja chyba mam sposób. Mamy dwa statki i szeroki asortyment matołów, więc ja i Groot polecimy z Panem Pirackim Aniołem, a matoły polecą na Knowhere, żeby sobie powalczyć z Thanos'em. Fajno? Fajno. - proponuje Rocket.

- W sumie to jest całkiem dobry pomysł. - mówi zaskoczona Natasha.

- Przefajno. - dopowiada Thor.

- Kocham to jak oni się uzupełniają. - śmieje się Wanda.

Quill podchodzi do Rocket'a.

- Wiem, że lecisz z nim tylko dlatego, żeby nie spotkać Thanos'a. - szepcze do niego Quill.

- Akurat teraz Quill ma po części
rację. - parska śmiechem Scott.

- Dziwisz się Rocketowi? - pyta zaciekawiony Clint.

- Ani trochę. - odpowiada Scott, na co obaj wybuchają śmiechem.

- Naprawdę, nieładnie się tak odzywać do kapitana Quill. Chodź Groot. - dogryza mu Rocket.

- Jak ja uwielbiam Rocket'a. - mówi rozbawiony Tony.

Groot idzie z głową w grze.

- Zostaw już tą gierkę, bo Ci mózg spróchnieje. - karci Rocket do Groot'a.

- Rocket zachowuje się jak rodzic dla Groot'a. - grucha Shuri wraz z Wandą.

Thor, Groot i Rocket wsiadają do kapsuły, to Rocket nią steruje.

- Żegnam Was i życzę Wam powodzenia matoły. Pa. - mówi z małym uśmiechem Thor, na ci Mantis macha ręką na pożegnanie.

- Chociaż jedna osoba się pożegnała. - prychnął Steve, to jak brzmiał on poważnie wywołało parę śmiechów.

Kapsuła wylatuje ze statku i odlatuje poza zasięg wzroku.

Jak się Wam podobał rozdział?

Jak Wam mija czas?

Dbajcie o swoje zdrowie.

W rekordowym dla mnie tempie napisałem rozdział, tylko w dwa dni.

Dobramoc! (Jeśli czytasz to kiedy to wstawiłem)

Lub

Miłego dnia! (Jeśli czytasz ten rozdział o wcześniejszej porze niż gdy go wstawiłem)

Pa!

:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro