7. Łyżka to nie młot.
Hejka!
Heh, o takiej godzinie jeszcze nie wstawiałem.
Przypominam, że prawa do postaci należą do Sony i Marvel Studios, ja tylko dodaję swoje i oczywiście Percy jest mój.
Bez zbędnego przedłużania.
Życzę Wam miłego czytania!
- Cooooooo?! - krzyczą wszyscy, będący w totalnym szoku, bo tego nikt się nie spodziewał.
W sali rozgorzała dyskusja na temat tego, czy Gamora jest dobra, czy zła. Wszyscy się przekrzykiwali.
- ZAMKNIJCIE SIĘ! - wrzasnęli mniej więcej równocześnie Natasha i Tony.
Wszyscy natychmiastowo się uciszyli, bo jednak ta dwójka wkurzona nigdy nie zwiastowała nic dobrego...
- Widzieliście przecież, że to Gamora tłumaczyła Rocket'owi, po co lecą ratować ludzi, więc raczej powinna być dobra. Plus naprawdę? Ocenianie na podstawie rodziców? Naprawdę zajebiści z nas superbohaterowie. - warknęła totalnie wkurzona Natasha.
Nikt już nic więcej nie powiedział, bojąc się o swoje życie, a zarazem po prostu było im głupio.
Spojrzenia Natashy(znaczy, gdy ta się trochę uspokoiła) i Tony'ego zetknęły się. Nat wzrokiem próbowała zapytać dlaczego Tony krzyknął, ten jednak tylko odwrócił wzrok, bo może i zaczynali wracać do normy, ale wszystko co związane z dzieciakiem jest i zawsze będzie ważniejsze.
Bo Tony, rzecz jasna krzyknął ze względu na Peter'a. Nie chciał, żeby chłopiec miał przeciążenie sensoryczne.
Zbliżenie na Thor'a.
- Twój ojciec zabił mi brata. - warknął Thor.
- Uuuuuuu, będzie dym. - ekscytuje się Sam.
Thor wstał.
Teraz kamera pokazuje wszystkich.
- Będzie dym. - mówi Rocket.
- O nieeeeee, myślę jak szop. - żartuje Sam.
Wszyscy zaczynają się śmiać.
- Skoro jesteś tak podobny do Rocket'a, to nawet nie waż się zabierać mi mojego ramienia. - ostrzega go Bucky.
Po sali przelatuje kolejna fala śmiechu.
Thor idzie w stronę Gamory.
- W woli ścisłości, to jest jej ojczym i Gamora nienawidzi go tak samo jak
Ty. - mówi poważnie Quill, starając się jakkolwiek bronić swoją ukochaną.
- To takie słodkie, że ją broni przed kimś tak onieśmielającym jak sam Thor. - piszczą z zachwytu Wanda i Shuri.
Oby dwie przybijają ze sobą piątkę.
- Miałam racje, co do Gamory! Idioci... - westchnęła Natasha.
Słysząc to, Tony parska śmiechem.
Thor staje centralnie przed Gamorą i
kładzie rękę na jej ramieniu.
- Rodziny się nie wybiera, mój ojciec przed śmiercią wyznał mi, że mam siostrę, straszną bestię, którą musiał uwięzić, a potem ona wróciła do domu wydłubała mi oko, więc musiałem ją zabić, ale takie jest życie, nie? Los bywa przewrotny, rozumiem Twój ból. - wzdycha smutno Thor.
- Masz bardzo bolesne życie Panie Thor. - mówi czule Peter, naprawdę współczując Bogu Gromu.
- Nie przejmuj się dzieciaku. - mówi niedbale Thor, ciesząc się, że chociaż Heimdall i Loki nadal żyją.
Quill podchodzi do nich.
- A ja to nawet bardziej, jak wiesz, ponieważ, nie chcę się licytować, ale też przeszedłem niejedno. Mój ojciec zabił moją matkę, więc ja musiałem załatwić jego, łatwo nie było... - wyjaśnia Quill.
Gamora odsuwa się od nich, a Rocket przewraca oczami na to, co mówi Quill.
- Ale on jest zazdrosny, nawet ten szop to widzi. - mówi z czułością w głosie Shuri.
- i nawet trudniej niż zabić własną siostrę, co ciekawe ja nadal mam dwoje oczu, także... - ciągnie dalej Quill.
- To już było niemiłe. - wtrąca zirytowana Shuri.
Jednakże Thor nie słucha Quill'a, a patrzy jedynie na łyżkę, którą trzyma w ręku.
- Potrzebny mi młot, nie jakaś tam łyżka. - mówi zamyślony Thor.
- Serio? Łyżka to nie młot? Huh, od zawsze byłem w błędzie. - mówi dramatycznie Loki, na co wszyscy zaczynają się śmiać.
Po fali śmiechu odezwał się też Clint:
- Quill ma ogromne szczęście, że Thor go
olał. - wtrącił rozbawiony łucznik.
Thor podchodzi do panelu dostępu, który jest podłączony do małej kapsuły ratunkowej.
- Jak to się otwiera? Jest do niej jakiś czterocyfrowy kod? Data urodzin? - mówi do siebie Thor.
- Co Ty robisz? - pyta, nie do końca rozumiejąc jego intencje Rocket.
- Zastanawiam się nad tym samym. - dodaje zaciekawiony Steve.
- Zabieram kapsułę. - mówi Thor, jakby to była najlogiczniejsza rzecz na świecie.
- Nie ładnie kraść Thor. A myślałem, że to ja jestem tym złym. - dramatyzuje Loki.
- Ja nie kradnę, ja pożyczam. - mówi szybko na swoją obronę Thor.
Niektórzy parskają śmiechem na tą wymianę zdań.
Quill obniża sobie głos.
- Ej wolnego... - mówi stanowczo Quill.
- Czy on próbuje naśladować Thor'a? - mówi ze śmiechem Tony.
Oczywiście wszyscy śmieją się z prób Quill'a.
- Nic z tego, gdyż jest to nasza kapsuła nie Twoja. - ciągnie dalej Quill.
Rocket patrzy dziwnie na Quill'a.
- Quill czy Ty właśnie głos obniżasz? - pyta zdezorientowany Rocket.
- Nie. - mówi szybko Quill.
- Tak, naśladujesz go. - mówi totalnie rozbawiony Drax.
- Nie, zdaje Wam się, wcale nie. - mówi szybko Quill.
- O! Znowu to zrobił. - zauważyła od razu rozbawiona Mantis.
- To jest mój zwykły głos. - mówi zdenerwowany Quill.
- Serio? To powoli zaczyna być żałosne. - parska śmiechem Shuri.
- Ale nadal śmieszne. - dopowiada rozradowany Scott.
- Też racja. - przyznaje, śmiejąc się Shuri.
Thor podchodzi do Quill'a i staje przed nim.
- Ty ze mnie derwisz? - pyta zdecydowanie Thor.
- A Ty drwisz ze mnie? - odpowiada tym samym pytaniem Quill.
- Uuuu, będzie ciekawie. - mówi podekscytowana Wanda.
- Walka, walka, walka. - skanduje Loki.
Thor przewraca z rozbawieniem oczami.
- Dobra, możesz mnie nie wkurzać? - pyta coraz bardziej poirytowany Thor.
- On próbuje mnie małpować. - mówi do załogi Quill, jakby to wszystko było całkowicie normalne.
- Thor w końcu mu przyłoży, prawda? - mówi z wielką nadzieją w głosie Shuri.
- Przestań w tej chwili...
- Dosyć! - krzyczy całkowicie zirytowana tą dwójką Gamora.
- Quill ma farta. - wzdycha zawiedziona Shuri.
Wszyscy odwracają głowę w stronę Gamory.
- Musimy zatrzymać Thanos'a, to znaczy, że musimy się dowiedzieć gdzie go znaleźć. - stwierdza logicznie Gamora.
- Na Knowhere. - mówi od niechcenia Thor.
- Nigdzie? - pyta zdezorientowany Bruce.
- Nie nigdzie, Knowhere to stacja w kosmosie o takiej nazwie. - mówi Loki
- Wow, kosmici są naprawdę kreatywni. - parska śmiechem Scott.
- A Ty Thor, skąd wiesz, że tam akurat będzie Thanos? - pyta zaciekawiony Tony.
- Pewnie film wyjaśni. - odpowiada z ogromnym uśmiechem Thor, ciesząc się, że w końcu nie wyszedł na debila, tylko wręcz przeciwnie, na prawdziwego geniusza.
- Nie rozumiem, jak to Nigdzie? - dopytuje, nic nie rozumiejąc Mantis.
- Myślę jak Mantis. - mówi przerażony Bruce, z którego wszyscy zaczynają się z niego śmiać.
- Nie "Nigdzie", tylko na stacji górniczej, co się tak nazywa. Na Knowhere? To dziura, że szok. - tłumaczy lekko zdziwiony Quill.
Thor w międzyczasie zabiera jedzenie Strażników.
- Tak dalej Thor! Jedzenie zawsze najważniejsze! - śmieje się Peter.
- Ej! To nasze żarcie. - mówi rozeźlony Quill.
- Już właśnie nie. - odpowiada krótko Thor.
- Najwyraźniej byłem głodny. - mówi szybko Thor (tak szybko zanim ktokolwiek mógł skomentować jego zachowanie), co w teorii miało w sobie dużo racji, bo o mało, co nie zginął, ale jednak nadal...
- Thor, dlaczego Thanos miałby lecieć na Knowhere? - pyta, też nie do końca to rozumiejąc Gamora.
- Dlatego, że od lat Kryształ Rzeczywistości leży tam sobie w sejfie u niejakiego Kolekcjonera. - odpowiada spokojnie Thor, jakby to nie było nic zadziwiającego.
- Kolekcjonera? - pyta ciekawy innych światów i istot Scott.
- Taneleer Tivan, znany również jako Kolekcjoner, jest on obsesyjnym stróżem największej kolekcji międzygalaktycznej fauny, reliktów i gatunków w galaktyce. Kolekcjonuje wszystko co rzadkie i niespotykane w całej galaktyce, takie tam jego hobby. Oślizgły, sprytny i niebezpieczny typ. - odpowiada jak nigdy uprzejmie Loki, za co Scott oczywiście szybko mu podziękował.
- U Kolekcjonera?!? Czyli nie jest bezpieczny, tylko idiota dałby coś Kolekcjonerowi. - mówi natychmiastowo Quill.
- A czy to przypadkiem właśnie nie Ty kazałeś mu go przechować? - parska śmiechem Loki, widząc zirytowany wyraz twarzy brata.
- Albo geniusz. - kontruje Thor.
- Skąd pewność, że Thanos wybierze akurat ten Klejnot? - pyta Gamora, nie do końca będąc pewna, czy informacjom Thor'a można ufać.
- W sumie jest sześć Kamieni. Wiem, że Thanos zdobył już Kamień Mocy, zrabował go w zeszłym tygodniu, kiedy zdziesiątkował Xandar... - tłumaczy Thor.
Strażnicy mają przerażone miny.
- Xandar to planeta... - wydukał z siebie przerażony Thor, tylko jeszcze bardziej przerażając swych przyjaciół.
- Kamień Przestrzeni zabrał mi, zniszczył mi statek, wyrżnął połowę załogi. Kamienie Czasu i Umysłu są bezpieczne na Ziemi, strzegą ich Avengersi. - mówi dalej Thor.
- Czyli wiedziałeś gdzie są Kamienie i nic nam nie powiedziałeś?! - żachnął się Tony.
- Dowiedziałem się, gdzie są, dopiero całkiem niedawno. - mówi na swoje usprawiedliwienie Thor, co było dobrą linią obrony, bo Tony od razu wrócił do siebie.
- Co to są "Avengersi"? - pyta Quill.
- Serio? Jak on może nie wiedzieć? Przecież ja w nich jestem. - dramatyzuje Tony,na co Peter przewraca z rozbawieniem oczami, w duchu tak naprawdę się z nim zgadzając.
- Najwięksi bohaterowie na Ziemi. - odpowiada Thor.
- Jak Kevin Bacon? - pyta zainteresowana Mantis.
- Możliwe, że jest w drużynie, dawno mnie tam nie było. - odpowiada zamyślony Thor.
- Panie Thor, Kevin Bacon to aktor i nie jest superbohaterem. - mówi z małym, rozbawionym uśmiechem Peter.
- Dziękuję za informację mini
Stark'u. - odpowiada z szerokim uśmiechem, lekko zakłopotany Thor.
- Thor, jak wrócisz na Ziemię, Ty i Loki zostaniecie w kompleksie ze mną i Peter'em - Natashą robi oczy szczeniaka, mówiące "Ja też, ja też, ją też, proszę, proszę, proooszęęę". - i Natashą na przynajmniej tydzień, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o Ziemi. - mówi szeroko uśmiechnięty Tony, od razu spełniając prośbę Nat, zawsze najbardziej uwielbiał te wieczory filmowe właśnie z nią(oczywiście do czasu tych z Pete'em, ale ćśśś)... Czas do tego wrócić. O dziwo z każdą kolejną minutą coraz bardziej rozgrzewał się on, co do Natashy. Dzięki Bogu za Percy'ego i ten jego dziki pomysł z zamknięciem ich tutaj.
- Czemu ja? - pyta zaciekawiony Loki, jednakowoż nie zaprzeczając.
- Bo tak powiedziałem... No i musimy nadrobić tamtego drinka, którego mieliśmy się napić w 2012. - mówi z ogromnym uśmiechem Stark, puszczając oczko do Asgardczyka.
- Heh, najdłuższy drink w historii. - zaśmiał się Loki.
Po tej wymianie zdań film się odtworzył.
- Co do Kamienia Duszy, nikt go nigdy nie widział, nawet nie wiadomo gdzie jest, a zatem Thanos nie może go zdobyć. Co oznacza, że zmierza na Knowhere, by zagarnąć Kamień Rzeczywistości. Nie ma za co. - mówi lekko protekcjonalnie Thor, przygotowując się do podróży.
- No, no, ładnie przemyślane. Jestem pod wrażeniem. - zagwizdał Bruce, ceniąc sobie te przebłyski geniuszu jego przyjaciel. Thor oczywiście porządnie się wyszczerzył, słysząc to.
Kiedy Thor mówi o Kamieniu Duszy, jest zbliżenie na Gamorę.
- Ona wie. - szepcze przerażona Natasha.
Przerażona ze względu na to, do czego może posunąć się Thanos, by zdobyć Kamień. Nikt oprócz Natashy nie domyślił się tego samego, jednakże Peter i Tony usłyszeli, co powiedziała Natasha.
Tony uznał, że później będzie musiał z nią o tym porozmawiać, bo to nie brzmi dobrze...
- W takim razie trzeba tam natychmiast lecieć. - mówi stanowczo Gamora.
- Nie. - zaprzecza natychmiastowo Thor.
- Niby czemu? - pyta zdziwiony Strange.
- Pewnie dowiesz się już za chwilę, doktorku. - mówi tajemniczo Thor, mając nadzieję na to, że to to, o czym myśli.
- Trzeba lecieć na... Nidavellir. - kontynuuje tThor.
- Do królestwa krasnoludów?! - pyta podekscytowany Peter.
- Tak jakby, jest to tak naprawdę gigantyczna kuźnia, w której jest 200
krasnoludów/karłów. - odpowiada z małym uśmiechem Thor, dobrze wspominając to miejsce.
- A Ty skąd o tym wiesz? - pyta zaintrygowana Natasha Peter'a.
- Czytam Mitologię Nordycką, ogółem uwielbiam wszelakie Mitologie, są takie ciekawe. - odpowiada z ogromnym uśmiechem Peter.
- A czytałeś Riordanverse? - pyta niewinnie Shuri.
- OCZYWIŚCIE, JA I PAN STARK KOCHAMY RIORDANVERSE, JEST CUDOWNEEEEE!!!!! - potężnie podekscytował się Peter.
- Tony też? O Przodkowie. Uwielbiam Was chłopaki!!! - Shuri także się podnieca, na wieść o tym, że znalazła sobie książkowych przyjaciół.
- Ulubiona książka? - pyta zajarany Peter.
- "Dom Hadesa"! - odpowiadają równocześnie zafascynowani Peter, Tony i Shuri.
- Ulubione postacie? - dopytuje zaintrygowany Tony.
- Percy i Nico!!! - nakręcili się bardziej i bardziej.
- Ulu... - zaczyna Shuri, ale Steve ostrożnie im przerywa:
- Moglibyście z tym potem, proszę? - zapytał błagalnie Steve, chcąc w końcu wrócić do oglądania.
Cała trójka spiorunowała go spojrzeniami, ale nic więcej nie powiedzieli, poza tym:
- Dobra, potem się zgadamy. Jesteśmy najlepsi! - cieszyli się, jakby Święta nadeszły szybciej.
Lecz zanim film się odtworzył, Wanda po cichu zapytała Shuri:
- Czym jest Riordanverse?
- NA PRZODKÓW! NIE WIESZ?!? EWIDENTNIE MUSZĘ CIĘ W TO WPROWADZIĆ KOCHANA!!! BĘDZIESZ NAJNOWSZĄ CZŁONKINIĄ NASZEGO FANKLUBU! - już zaczęła z typową dla siebie energią Shuri, lecz na szczęście dla wszystkich Wanda mocno ją przytuliła i podziękowała, przez co ta się uciszyła i film ruszył dalej.
Film znowu się odtworzył.
- To zmyślone słowo. - stwierdza krótko Drax.
- Wszystkie słowa są zmyślone. - odpowiada Thor.
- W sumie racja. - parsknął śmiechem Tony.
Rocket wskakuje na jakiś podest.
- To Nidavellir istnieje? Nie no powaga? Sorry, ale to miejsce to legenda. Robią tam najpotężniejszą broń jak wszechświat długi i szeroki. - mówi podekscytowany Rocket.
Thor się do niego uśmiecha.
- Ja bym z chęcią się z tobą zabrał, jeśli można. - kontynuuje Rocket.
- Świstak ma rację, on jeden ma tu łeb na karku. - deklaruje Thor.
- Świstak? - pyta zdziwiony Rocket.
- Nawet Rocket się zdziwił, jak go nazwałeś. - mówi rozbawiony Rhodes do Thor'a.
Ten w odpowiedzi tylko głośno prycha.
- Tylko karzeł Eitri, może wykuć broń o jaką mi chodzi. - mówi Thor.
- Zakładam, że Ty jesteś kapitanem. - mówi Thor do Rocket'a.
- I słusznie zakładasz. - odpowiada że złośliwym uśmiechem Rocket.
- Zatem, szlachetny dowódco, zechcesz mi towarzyszyć w tej wyprawie? - pyta oficjalnie Thor.
- Nie wiem, zapytam kapitana. A, chwila moment, czyli siebie... tak zechcę. - mówi szybko Rocket.
Cała sala wybuchła śmiechem.
Dopiero, gdy wszyscy się uspokoili, połowa sali powiedziała, że uwielbia Rocket'a, w tym rzecz jasna Thor.
- Rewelacja. - odpowiada uśmiechnięty Thor.
- Yyyyy, tyle, że ja tu jestem
kapitanem. - wkracza zirytowany Quill.
- Milcz! - krzyczy Thor.
Thor idzie w kierunku kapsuły.
- A, to jest mój plecak (Thor zabiera właśnie ten plecak). Słuchaj to jest mój statek i nie pozwolę się... . Zaraz a
w ogóle co to jest niby za broń? - pyta zdenerwowany Quill.
Thor odwraca się do Quill'a.
- Taka, co zgładzi Thanos'a. - odpowiada poważnie Thor.
- Już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć tę broń. - mówi zaciekawiony Tony, od którego bardziej podjarany był chyba tylko Thor, naprawdę chciał on nowej broni.
- A nam taka broń to by się nie przydała? - pyta lekko skonfundowany Quill.
- Nie. Nie dysponujecie odpowiednią siłą, Wasze ciała, by się rozpadły, a umysły wpadły w obłęd. - odpowiada krótko Thor.
- Czy to nie dziwne, że teraz kusi mnie to jeszcze bardziej? - pyta Rocket.
- Odrobinę tak. - odpowiada Tony.
- Ym, odrobinę tak. - odpowiada Thor.
- O.M.T. myślę jak Thor. - mówi podekscytowany Tony, po czym przybija z Thor'em piątkę, czego oczywiście zazdrości mu Peter, lecz tego nie mówi.
- Jeśli nie polecimy na Knowhere, a Thanos zdobędzie kolejny Kryształ, będzie dla nas o wiele za potężny. - mówi całkiem logicznie Gamora.
- I tak już jest. - odpowiada prosto z mostu Thor.
- Jest ewidentnie fatalnie, jesteśmy głęboko w dupie... - westchnął Scott.
- To ja chyba mam sposób. Mamy dwa statki i szeroki asortyment matołów, więc ja i Groot polecimy z Panem Pirackim Aniołem, a matoły polecą na Knowhere, żeby sobie powalczyć z Thanos'em. Fajno? Fajno. - proponuje Rocket.
- W sumie to jest całkiem dobry pomysł. - mówi zaskoczona Natasha.
- Przefajno. - dopowiada Thor.
- Kocham to jak oni się uzupełniają. - śmieje się Wanda.
Quill podchodzi do Rocket'a.
- Wiem, że lecisz z nim tylko dlatego, żeby nie spotkać Thanos'a. - szepcze do niego Quill.
- Akurat teraz Quill ma po części
rację. - parska śmiechem Scott.
- Dziwisz się Rocketowi? - pyta zaciekawiony Clint.
- Ani trochę. - odpowiada Scott, na co obaj wybuchają śmiechem.
- Naprawdę, nieładnie się tak odzywać do kapitana Quill. Chodź Groot. - dogryza mu Rocket.
- Jak ja uwielbiam Rocket'a. - mówi rozbawiony Tony.
Groot idzie z głową w grze.
- Zostaw już tą gierkę, bo Ci mózg spróchnieje. - karci Rocket do Groot'a.
- Rocket zachowuje się jak rodzic dla Groot'a. - grucha Shuri wraz z Wandą.
Thor, Groot i Rocket wsiadają do kapsuły, to Rocket nią steruje.
- Żegnam Was i życzę Wam powodzenia matoły. Pa. - mówi z małym uśmiechem Thor, na ci Mantis macha ręką na pożegnanie.
- Chociaż jedna osoba się pożegnała. - prychnął Steve, to jak brzmiał on poważnie wywołało parę śmiechów.
Kapsuła wylatuje ze statku i odlatuje poza zasięg wzroku.
Jak się Wam podobał rozdział?
Jak Wam mija czas?
Dbajcie o swoje zdrowie.
W rekordowym dla mnie tempie napisałem rozdział, tylko w dwa dni.
Dobramoc! (Jeśli czytasz to kiedy to wstawiłem)
Lub
Miłego dnia! (Jeśli czytasz ten rozdział o wcześniejszej porze niż gdy go wstawiłem)
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro