3. Co to jest lama?
Hejka!
Wracam z kolejnym rozdziałem.
Oby Wam się spodobał.
Przypominam, że prawa do postaci i filmu posiadają Marvel Studios i Sony, reszta to ja.
Życzę Wam miłego czytania.
Na ekranie pojawiają się Pepper i Tony.
- To Pan Panie Stark! - mówi podekscytowany Peter.
- Przecież widzę. - odpowiada, przewracając z rozbawieniem oczami Tony.
- Wiesz czasem jak śnisz, śni ci się, że chce Ci się siku. - zaczyna miliarder.
- To raczej miała być prywatna rozmowa. - wzdycha zażenowany Tony, przez co wszyscy zaczynają się śmiać, z czego oczywiście Peter śmieje się najgłośniej. Stark początkowo udaje obrażonego, ale po chwili dołącza w śmiechu do nich wszystkich.
Gdy wszyscy przestają się śmiać, film odpauzowuje się.
- No tak. - odpowiada powoli Pepper, próbując wywnioskować do czego zmierza jej narzeczony.
- Okej, a potem nagle, o rany! Tu nie ma łazienki, co ja teraz zrobię?!? - kontynuuje Tony.
- Nagle się budzisz i okazuje się, że naprawdę chce ci się siku? - kończy za niego z małym uśmiechem Pepper.
- Tak.
- Każdemu to się zdarza.
- Mi nie! - krzyczy przez śmiech duża większość sali, na co Tony tylko jeszcze głośniej wzdycha, chcąc, by to wszystko skończyło się jak najszybciej.
W filmie Tony tłumaczy dalej:
- Właśnie, no więc do czego zmierzam? Bo widzisz, wczoraj w nocy śniło mi się, że mamy dziecko, małego synka miał imię po Twoim wujku dziwaku, jak mu tam było?... Morgan?
Pepper wzdycha.
- I wszystko jasne, wtedy się
obudziłeś i uznałeś, że jestem przy nadziei. - odpowiada Pepper.
Tony z nagłym dziwnym blaskiem w oczach przytakuje.
- Wow, chcesz zostać ojcem Stark? Naprawdę jestem w szoku. Nigdy bym tak o Tobie nie pomyślał. - wyrzuca w końcu z siebie Clint, przedstawiając tym samym myśli naprawdę wielu zdziwionych osób.
- Panie Stark będzie pan ojcem!!!!! - krzyczy niesamowicie podjarany Peter, ̶k̶tó̶r̶y ̶o̶d ̶z̶a̶w̶s̶z̶e ̶̶̶c̶̶̶h̶̶̶c̶̶̶i̶̶̶ał̶̶ ̶m̶i̶eć ̶̶mł̶̶o̶̶d̶̶s̶̶z̶e ̶r̶o̶d̶z̶eń̶s̶t̶w̶o.
- Spokojnie dzieciaku, zluzuj trochę Pete, nie wiadomo czy naprawdę będę mieć dziecko... - odpowiada szybko zaskoczony i w duchu równie podekscytowany Tony, samemu ledwo się powstrzymując przed dodaniem:
- Ale wiem, że byłbyś najlepszym starszym bratem...
- No więc? - pyta z naprawdę ogromnie widoczną nadzieją w głosie Tony.
- Nie. - odpowiada od razu Pepper.
- Szkoda. - wzdycha smutno Peter, któremu w duchu przytknął też filantrop.
- Ale śniło mi się dziecko jak prawdziwe! - ciągnie dalej Tony.
- Gdybyś chciał mieć dziecko to nie zrobiłbyś tego. - stukając palcem w reaktor łukowy, odpowiada Pepper.
- Pepper nie chce, żebym się narażał. - mówi cicho Tony, wzdychając.
- Ale Panie Stark to dobrze, że się o Pana martwi, Pani Potts po prostu boi się o Pana. - odpowiada równie cicho Peter, próbując jakoś pocieszyć swego mentora.
Inne osoby uznały, że na razie nie będą się ich o nic pytać, choć to wyglądało wyjątkowo... nieTonyStarkowo.
Tony nic nie odpowiedział więc film się włączył.
- Świetnie, że to poruszyłaś, bo to naprawdę nic takiego, tylko kilka
nanocząstek, takie tam. - rzuca tak o Tony.
- Nanocząstek? - pyta zaciekawiony Bruce, któremu już oczy się świeciły na wzmiankę o tak ogromnym poszerzaniu naukowych horyzontów.
- Później Ci wytłumaczę. - odpowiada ze swoim typowym uśmieszkiem Tony.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, że Stark nie zaczął tego teraz tłumaczyć, bo wszyscy kolejno, by tu posnęli.
- Jakoś niespecjalnie. - odpowiada nieszczególnie przekonana Pepper.
Ale Tony jej przerywa i wtrąca, że to można odczepić.
- Nie potrzebujesz tego.
- Miałem operacje, ale to tak na wszelki wypadek, tak jakby okazało się, że pod łóżkiem jest potwór a nie tylko, no wiesz...
- Kapcie. - mówi z delikatnym uśmiechem Pepper.
- Ale Ty mnie znasz. - odpowiada zadowolony z siebie Tony.
- Pod łóżkiem powinny być tylko kapcie Tony. - wzdycha po chwili Pepper, wiedząc, że nigdy nie wygra tej walki.
- Obiecuję, teraz już bez żadnych niespodzianek, pobłyskasz ludziom nowym pierścionkiem. - odpowiada naprawdę radosny Tony, w duchu wiedząc, że Iron Man zawsze będzie potrzebny.
- Bierzecie ślub? - pytają całkowicie zaskoczeni prawie wszyscy na sali poza Vision'em, Rhodes'em, Peter'em i Strange'em.
- Czy nikt z Was nie korzysta, z czegoś takiego, co się nazywa "internet"? - zapytał zdziwiony Tony, wiedząc, że od dłuższego czasu media trąbią wszędzie tylko o tym.
- Już nie mogę się doczekać Panie Stark. Nigdy nie byłem na żadnym ślubie. W filmach wyglądają tak fajnie! - mówi z ogromnym uśmiechem Peter, prawie podskakując z zachwytu.
Tony tylko przewraca oczami i targa włosy Peter'owi, dodając z czułym uśmiechem:
- Mogę Ci to obiecać Kiddo, to będzie najlepsze.
Nikt poza Natashą tego nie zauważył, co tylko jeszcze bardziej podsycało jej ciekawość.
Tony i Pepper zaczynają się całować.
- Aaaaaaawwwwww. - piszczą z zachwytu Shuri, Peter, Wanda i Scott.
- Błeeeeee, Stark nie przy ludziach. - krzyczy, nieumiejętnie powstrzymując uśmiech Clint.
- Przymknij się Barton. - mówi Tony z bananem na twarzy.
Nat i co ciekawe Steve patrzyli na to ze smutnym uśmiechem na twarzy, wiedząc, że totalnie schrzanili ich przyjaźń z Tony'm, a zarazem ciesząc się, że ten jednak po tym wszystkim w końcu znalazł szczęście.
Nagle wbija Strange.
- Eeejjjjjjjj. - krzyczą źli Peter, Shuri, Scott, Wanda i Tony.
- Wybaczcie. - odpowiada chociaż z udawaną przykrością Strange.
Strange wychodzi z portalu i mówi do Tony'ego:
- Jestem Doktor Stephen Strange.
Musimy natychmiast ruszać, i... moje gratulacje z okazji ślubu i tak dalej. - przekazuje Strange.
Tony patrzy na niego zdziwiony i mówi.
- To znów chodzi o te kołdry z lamy?
- Hahahaha. - wszyscy zaczynają się śmiać.
- Masz kołdry z lamy? - pyta zdziwiona i całkowicie rozbawiona Nat.
- Tak... z resztą nie ważne. - jęczy Tony, całym sobą chcąc w tej chwili, by ten film przestał aż tak bardzo skupiać się na nim.
- ALE ŻE Z LAMY?!? PANIE STARK!!! JAK PAN MÓGŁ?!?!? Z takiej słodziutkie lamy? - krzyczy wstrząśnięty tym nagłym objawieniem Peter.
- Wybacz młody, ale te poduszki są najlepsze, myślisz, że dlaczego tak dobrze Ci się u nas śpi? Plus, kto ostatnio przeklinał lamy każdą, mniej, czy bardziej znaną z filmów klątwą, kiedy przypadkowo uderzył jedną w Minecrafcie? Hmmm, co na to powiesz Pete? - odpowiedział szybko Tony z ogromnym uśmiechem i jedną wysoko uniesioną brwią.
Przypominając sobie nagle całą tą sytuację, cały czerwony Peter nagle zakopał swoją twarz głęboko w górze poduszek, która się przed nim nagle pojawiła, co poskutkowało głośnym śmiechem Stark'a.
- Co to lama? - pytają w tym samym momencie Thor i Loki.
- Potem Wam powiem. - odpowiedział dumny z siebie Steve, co tylko wywołało kolejną falę śmiechów.
Gdy śmiechy ustały film się włączył.
- Musisz nam pomóc! Nie przesadzę jeśli powiem, że właśnie ważą się losy wszechświata. - mówi dalej Strange.
- Nam, czyli komu? - pyta Tony, od razu przechodząc w stan gotowości, będąc zarazem wysoce poddenerwowany.
Bruce wychodzi z portalu.
- Hej Tony. - wita się lekko niezręcznie Bruce.
- Bruce... - wykrztusza z siebie tylko to, totalnie zszokowany Tony.
Nagle Bruce, po tak długiej rozłące przytula Tony'ego.
- Jak słodko. - piszczy Shuri.
- Bądź choć raz poważna. - wzdycha T'Chala
- Mogę robić co chcę, tutaj nie jesteś mym Królem. - odpowiada złośliwie Shuri, na co T'Chala tylko mocniej wzdycha.
Nagle ekran się zmienia i pokazuje Tony'ego siedzącego na kanapie u Doktora Strange'a.
- Ładnie tam. - rzuca nagle Bucky, na co szyscy oprócz Sam'a, Nat i Steve'a się wzdrygnęli, bo zapomnieli, że Bucky tam jest. Najbardziej wzdrygnął się oczywiście Tony...
Ekran pokazuje Wong'a.
- U zarania wszechświata, nie istniało nic, a potem... BUM wielki wybuch wyrzucił w dziewiczy kosmos sześć kryształów o niewyobrażalnej mocy. - tłumaczy powoli Wong.
Kiedy Wong opowiada, to kamienie kolejno pokazują się na ekranie.
- Ale skoro sześć to czemu pokazał tylko pięć? - pyta zdziwiony Peter, któremu na zgodę zawtórował Tony.
Nikt nie odpowiada na pytanie Peter'a, choć są tak samo jak on tym zaintrygowani. Strange uznał, że na razie nic nie będzie mówić, bo w końcu film już zaraz wszystko ujawni...
- Każdy z kamieni nieskończoności kontroluje inny aspekt stworzenia. - tłumaczy dalej Wong.
Strange się wcina i mówi za niego.
- Przestrzeń (niebieski)...
Na wspomnienie tego konkretnego Kamienia Nieskończoności Loki natychmiastowo się uśmiecha, bo to w końcu ten jego ulubieniec... Przez, którego by zginął, przypomina sobie po chwili Loki, nagle znowu blednąc.
- Rzeczywistość (czerwony)...
Tutaj za to Thor smutno wzdycha, przypominając sobie nagle o Jane...
- Moc (fioletowy), duszę (pomarańczowy), umysł (żółty)...
- Heh, z tym to dopiero były problemy. - wzdryga się niezauważalnie Clint, nadal nienawidząc się za to, że wtedy dał się tak łatwo opętać...
To wywołało masę dobrych jak i złych wspomnień u Avengersów, wiele zwycięstw, imprez i wbrew pozorom spokojniejsze czasy, ale też straty, bo w końcu Pietro... Wanda nadal tęskniła za bratem, a Tony zawsze słyszał i widział w Visionie tą część jego kochanego J.A.R.V.I.S'a...
Ale dzięki temu w końcu powstał Vision i F.R.I.D.A.Y., a Wanda przeszła na ich stronę, chyba nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak to się mówi.
- I czas (zielony). - wylicza, pokazując na końcu Kamień Czasu, Stephen.
- Czemu nam nie powiedziałeś, że masz jeden kryształ!? - krzyczy oburzony Sam.
- Bo uznałem, że film Wam to
pokaże. - powiedział od razu spokojnie Strange, patrząc stalowym wzrokiem na Sama, który nagle jakby zmalał.
- Czyli Thanos ma już Kamień Mocy i Kamień Przestrzeni. - analizuje Bruce.
- Na szczęście dwa mamy my, ale niestety drugie dwa są gdzieś indziej. - wzdycha niepewnie Clint, bojąc się tego, co może nadejść.
Każdy przestał mówić, więc film się włącza.
Kamera pokazuje Tony'ego.
- Jak się nazywa ten drań? - pyta spokojnie Tony.
- Thanos. Jest jak kosmiczna zaraza, najeżdża planetę, niszczy, rabuje, a na koniec zabija połowę mieszkańców. To on nasłał Lokiego na Nowy Jork. - wyjaśnia nagle wszystko Bruce.
- WOW. - mówi totalnie zszokowany Scott.
- W sumie... teraz to można się wszystkiego spodziewać. - mówi równie zaskoczony Clint.
Ta rewelacja może choć w jakimś stopniu zrzuciła winy z Lokiego... choć z pewnością nie całe. W końcu to on się na to zgodził, to on mordował, to on przewodził armią... A to z pewnością nie jest coś co łatwo wybaczyć.
- Wszystko jasne. - mówi nagle Tony, będąc teraz myślami zupełnie gdzie indziej.
- Czekaj... co? Stark, czy Ty coś ukrywasz? - pyta powoli z nutą ostrożności Natasha.
- Nieważne. - mówi nagle zdenerwowany Iron Man, natychmiastowo wracając wspomnieniami do tej okropnej wizji...
Tony odruchowo zbliża się do Peter'a, który po chwili jak zawsze fanboyowego szoku, od razu obejmuje swojego mentora, bo wiedząc choć część tego, co Stark przeżył, Peter wiedział, że ciężko jest zawsze nad sobą w 100% panować, więc ten kochany chłopiec wyznaczył sobie za cel pomaganie mu (Tony'emu) zawsze, gdy ten będzie tego potrzebował, bo starszy mężczyzna zawsze robił wszystko dla niego.
- Kiedy tu będzie? - pyta zaniepokojony Tony, już układając w głowie jakiś plan.
- Trudno powiedzieć. Ma Kamienie Mocy i Przestrzeni, a to czyni go już najpotężniejszą istotą we wszechświecie. Jeżeli dorwie się do wszystkich sześciu kryształów to... - mówi z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej przerażony Bruce.
- To doprowadzi wtedy do zagłady na dotychczas niewyobrażalną skalę. - kończy jak najspokojniej potrafi Strange.
Tony rozmyślając, rozciąga się na kotle przeznaczenia.
- Stary czy ty musisz ciągle gadać jak słownik? - zastanawia się Tony.
- Uuuuuuu, nareszcie robi się ciekawie. - mówi wysoce usatysfakcjonowana takim rodzajem akcji Shuri.
- Zamknij się Shuri, proszę? - jęczy T'Chala.
- Nie. - odpowiada kpiąco Shuri.
Film ponownie się włącza.
- A ty musisz się rozciągać na kotle przeznaczenia? - pyta zdenerwowany Strange.
- Piękna riposta Strange. - mówi Sam, dostając tym samym piorunujące spojrzenie od Tony'ego i uśmiech od Stephena.
- Tak to się nazywa? - pyta nonszalancko Tony.
Nagle peleryna Strange'a odpycha Tony'ego od kotła.
- Oho, Tony się wkurzy. - mówi uśmiechnięta Natasha.
Tony tylko na nią patrzy z lekkim nerwowym uśmiechem, ale w końcu nic nie mówi.
Tony odwraca się do Strange'a twarzą i mówi:
- Tym razem ci odpuszczę...
- Serio?! Tego się nie spodziewałam. - mówi totalnie zdziwiona i nieszczególnie tym usatysfakcjonowana Czarna Wdowa.
Tony się do niej odwraca i nie udaje mu się powstrzymać przed pokazaniem jej języka. Naprawdę tęsknił za Natashą... Ale ta tak go zdradziła...
- Skoro Thanos potrzebuje sześciu to wywalamy ten pod walec i z głowy. - stwierdza nagle Tony.
- Też o tym pomyślałem/am. - powiedzieli w tym samym momencie Tony, Peter, Shuri, Bruce i Natasha, ciesząc się wysoce, że ktoś popierał ich pomysł.
- Nie da rady. - mówi stanowczo Strange.
- Ślubowaliśmy chronić Kamień Czasu za wszelką cenę. - dodaje Wong.
- A ja, że nie dotknę lodów, ale w cukierni obok mnie nazwali je na moją cześć. - wtrąca Tony.
- Waniliowe Tony-Batony. - mówi nagle Strange.
- Są giga dobre. - stwierdzają od razu Peter i Tony, przybijając piątkę.
- Hmmm, muszę je posmakować. - powiedzieli mniej więcej w tym samym momencie Thor, Loki, Shuri, Scott, Clint i Bruce.
Nagle na stoliku obok kanap pojawiają się te właśnie lody, po które sięga dużo więcej osób niż wcześniej o to prosiło.
- Bardzo dobre. - kwituje szybko Tony.
- Odbijają się trochę. - odpowiada Stephen.
- WCALE NIE! - krzyczy większość sali, która właśnie zajadała się tymi oto lodami.
Na twarzy Tony'ego zagościł w tej chwili ogromny, zwycięski uśmiech, na co Stephen natychmiastowo przewrócił oczami.
Bruce patrzy na nich, kompletnie nic nie ogarniając.
- To po części smutne, a po części naprawdę śmieszne jak Bruce na nich patrzy, zupełnie nic nie ogarniając. - mówi Clint, parskając śmiechem, jednakże po chwili się wz drgające widząc zirytowane spojrzenie Bruce'a cholernego Hulk'a Bannera.
- Najlepsza jest Kulka-Hulk'a z posypką. - wtrąca zdecydowany Wong.
Nagle na stoliku pojawiają się lody o tym właśnie smaku.
- Oooo, trzeba będzie kiedyś zrecenzować i dokładnie ocenić te wszystkie smaki! - zachwyca się Shuri.
- Hah, ja z Panem Starkiem już dawno to zrobi- - zaczął jak zawsze przeszczęśliwy Peter, kiedy nagle został dźgnięty łokciem między żebra.
Widząc wyraz twarzy Tony'ego, mówiący "nawet się nie waż" i zaciekawione spojrzenie Shuri (i kilku innych osób), Peter tylko głośno się zaśmiał, wracając nagle myślami do tego, jak się to wszystko wtedy skończyło.
- Są takie? - pyta się ze zdziwieniem Bruce.
- Nieważne, rzecz w tym, że wszystko się zmienia. - odpowiada szybko Tony, wracając do meritum.
- Zapewniam, że nasze zasady nie zmieniają się nigdy. - mówi Steven.
- Ale jesteś uparty Strange. - mówi lekko poirytowany Tony.
- Na pewno nie tak bardzo jak Ty Stark. - odpowiada z irytacją Stephen.
Film się odtwarza, a Strange dalej wygłasza swój monolog.
- A kamień może nam dać przewagę w walce. - kontynuuje Strange.
- Ewentualnie jemu, jeśli Wam coś nie wyjdzie. - mówi zaniepokojona tym tokiem rozumowania Nat.
- Tak, ewentualnie jemu jeśli nam coś pójdzie nie tak. - mówi coraz bardziej wkurzony Tony.
- O nieeee. Myślę jak Stark. - mówi śmiejąc się Natasha.
Tony chciał na początku wytknąć do niej język i przybić z nią żółwika, jak za starych dobrych czasów, ale nie (ostatecznie tylko nerwowo się do niej uśmiecha)... Nie chce on wpuszczać jej tak blisko siebie... Nie po tym wszystkim...
Natomiast Natasha jęczy wewnętrznie, wiedząc jak bardzo spieprzyła. A naprawdę miała nadzieję, że dzięki tym okolicznościom powoli polepszy się ich kontakt, przynajmniej mogą być razem w pokoju, bez bójki...
Cholernie chciała żeby było jak dawniej... Brakowało jej Tony'ego... I może była trochę... zazdrosna? Pomimo tego wszystkiego, pomimo, iż prawie wszyscy się od niego odwrócili, pomimo zdrad, nadal dobrze żył i był... szczęśliwszy? Cieszyła się jego nowym szczęściem, ale zarazem trochę mu zazdrościła, bo ona sama też zawsze chciała mieć rodzinę... Rodziną tą nagle stali się wtedy Avengersi, ale teraz? Echh....
W tej chwili celem Natashy była jedna, cholernie ciężka rzecz: Wrócić do łask Tony'ego Stark'a.
- Tylko jeśli nie przyłożymy się do pracy. - odpowiada coraz bardziej rozeźlony Strange.
- A jaką masz pracę poza wiązaniem balonów w jamniki? - odpowiada natychmiastowo coraz bardziej zmęczony tą rozmową Tony.
- Chronię twoją rzeczywistość
lamusie. - odpowiada już totalnie wnerwiony Strange.
- Wow, jesteście trochę do siebie podobni. - mówi Clint przez śmiech. Ku zirytowaniu maga i Iron Mana przytaknęło mu (Clintowi) wiele osób.
Tony i Stephen przewracają na to oczami.
Ekran pokazuje teraz Bruce'a
- No dobra, możemy odłożyć te dyskusje na później. Ten kamień jest w naszych rękach, wiemy gdzie się znajduje, a Vision gdzieś tam sobie hula z Kamieniem Umysłu, cholera wie gdzie, musimy go znaleźć. - przerywa im Bruce, chcąc w końcu zrobić coś pożytecznego.
- To trochę cienko. - wzdycha Tony.
- Nie rozumiem. - odpowiada zaniepokojony Bruce.
- Dwa tygodnie temu Vision wyłączył nadajnik, nie odzywa się. - w końcu wyjawia Tony, ewidentnie nie będąc z tego powodu zadowolonym.
Tony smutnieje, kolejna osoba z rodziny się od niego odsuwa...
Vision pociera kark. Nie jest szczęśliwy ze swojego zachowania.
- Wybacz Tony, wiem, że to się jeszcze nie zdarzyło, ale chyba miało,więc... - mówi po naprawdę dłużącej się i przerażającej ciszy Vision, z małym smutnym uśmiechem, mając nadzieję, że to choć coś zrekompensuje jego stwórcy, bo w końcu, to właśnie Tony był tam przy nim przez ostatnie kilka lat, ucząc go choć trochę człowieczeństwa...
- Spoko młody, luz. - odpowiada dopiero po chwili Tony, którego dogłębnie zszokowały te słowa, a zarazem był mu za to naprawdę wdzięczny, potrzebował tego. Może jednak jego rodzina się nie kurczyła.
- Co??! Stary! Zgubiłeś kolejnego superbota?!? - mówi oskarżająco Bruce.
- Nie zgubiłem! To coś więcej. On ewoluuje. - zaprzecza zaciekle Tony.
Na wzmiankę o Ultronie wszyscy Avengersi wtedy walczący, zamarli na chwilę. To był... ciężki czas.
- Kto mógłby go znaleźć? - dopytuje Strange.
- Kurde... Pewnie Steve Rogers. - mówi w końcu z westchnięciem Tony.
- No pięknie. - mówi sarkastycznie Strange.
Nagle atmosfera w pokoju gęstnieje.
- Cholera. - mówi cicho Tony.
Tylko Peter i Nat go słyszą. Peter lekko przytula Tony'ego, za to Natashy naprawdę żal mężczyzny...
Kamera robi zbliżenie na Tony'ego, który jest poddenerwowany.
- Być może ale... . - zaczyna się lekko jąkać Tony.
- Zadzwoń. - mówi od razu Bruce.
- To nie takie proste. - wzdycha Tony.
- Czemu? - pyta Bruce.
- Pewnie film to zaraz wytłumaczy... - powiedział powoli Rhodes z ostrzegawczą nutą w głosie.
Kamera pokazuje Bruce'a i Tony'ego.
Bruce patrzy zdziwiony na swojego starego przyjaciela.
- Ty nie jesteś za bardzo na bieżąco prawda? - pyta po chwili Tony.
- Nie. - odpowiada krótko Bruce.
- Ekipa się rozpadła, to koniec... - mówi jakby złamany Tony.
- Cooooooo?! - krzyczą całkowicie zszokowani Bruce, Thor i Loki.
To już koniec kolejnego rozdziału.
Jak się wam podobał? Komentujcie.
Jak wam minęły/mijają ferie?
Mi się już skończyły.
Spróbuję wstawić nowy rozdział w weekend ale nic nie obiecuję.
Miłego dnia i miłych ferii.
PS. W następnym rozdziale będzie się naprawdę dużo działo.
Dobramoc
Lub
Miłego dnia
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro