12. Nie ładnie kłamać ojcu Peter.
Hejka!
W końcu wracam z kolejnym rozdział. Na końcu rozdziału ważna notatka. Prawa do postaci mają Sony i Marvel Studios.
Życzę Wam miłego czytania!
Strange budzi się. Przed Strange'em
staje Voldemort.
- Służę Thanos'owi już od wielu lat, i nigdy go nie zawiodłem. Ale gdybym miał dzisiaj wrócić na Tytana, z kamieniem wciąż przytwierdzonym do twojej irytującej osoby, spotkała, by mnie reprymenda. - mówi Voldemort.
- No to dzisiaj w końcu rozczarujesz Thanos'a. - mówi stanowczo z nadzieją w głosie Shuri.
Kolce wydłużają się, są coraz bliżej twarzy Strange'a.
- Strange, masz pecha. - mówi Rhodey.
Niektóre kolce wchodzą w ciało Strange'a.
- O mój Boże. - mówi przerażony Scott.
- Oddaj mi, kryształ czasu. - syczy Voldemort.
- On go torturuje! Niech ktoś go w końcu zabije! - krzyczy rozzłoszczona Shuri.
Kamera przenosi się w górę. Pokazuje Iron Man'a obserwującego co się dzieje na dole, Iron Man ma zdjętą maskę. Za Tony'm pojawia się peleryna Strange'a. Peleryna dotyka Tony'ego w zbroje. Iron Man obraca się i celuje w pelerynę.
- Tony, peleryny się boisz. - mówi z uśmiechem Clint.
- Zamknij się. - odpowiada Tony.
- To nie jest peleryna to jest płaszcz. - mówi Strange.
- Jak dla mnie to peleryna. - odpowiada Shuri.
Strange przewraca oczami.
Tony opuszcza rękę i mówi:
- Takiej wiernej odzieży to ze świecą szukać.
- Chciałbym mieć taką pelerynę. - mówi Peter.
Peter zwiesza się z sufitu, staje przed Tony'm i mówi:
- To ja też chętnie się przydam.
Tony robi zdziwioną mine.
- Och, Peter, Peter, Peter, masz przypał. - mówi zaciekawiona Shuri.
- Wiem. Dobrze, że już przeszedłem przez złość Pana Stark'a. Przynajmniej będę mógł mu pomóc. - mówi uradowany Peter.
- Pamiętaj tylko, że i tak masz
szlaban. - mówi Tony.
- To jest niesprawiedliwe jeszcze tego nie zrobiłem. - mówi nadąsany Peter.
- Tak, ale jakby teraz wydarzyło się to samo to zrobiłbyś znowu to samo. - mówi dobitnie Tony, dając do zrozumienia, że na razie temat jest zamknięty.
- Masz pecha. - mówi rozbawiona Shuri.
- Jest jeden plus. Jak wrócimy do siebie dostanę nowy kombinezon. - mówi podekscytowany Peter.
- Zastanowię się. - mówi Tony.
Peter wzdycha.
Maska Peter'a też znika.
- Co do jasne... - mówi Tony.
- Tak, wiem co Pan powie. - mówi szybko Peter.
- Nie powinno Cię tu być. - przekazuje zirytowany Tony.
- Zachowujesz się jak tata. - mówi z uśmiechem Clint.
Tony przewraca oczami.
- Już wracałem do domu. - mówi szybko Peter.
- Nie ładnie kłamać ojcu Peter. - mówi uśmiechnięta Shuri.
- Peter, pogarszasz tylko. - mówi zirytowany Tony.
Peter wzdycha.
- Nie chcę tego słuchać. - mówi wkurzony Tony.
- Ale było bardzo wysoko, w drodze pomyślałem o Panu. - kontynuuje Peter.
- Ale i tak mi powiesz. - dodaje Tony.
- I tak jakoś przywarłem do statku, a ten kostium jest... on mi normalnie czyta w myślach, więc w pewnym sensie to Pana wina, że tu jestem. - mówi bardzo szybko Peter.
Peleryna obraca się w stronę, Peter'a, wygląda jakby była zaskoczona. Tony wbija w niego wzrok.
- Nawet peleryna wie, że masz przypał. - mówi Scott.
- Że co proszę?! To moja wina! - krzyczy Tony.
- Peter masz przejeba... - mówi Nat.
- Język. - mówi Steve.
- Panie Stark ja... - próbuje powiedzieć Peter.
- Jesteś uziemiony! - krzyczy Tony.
- Przepraszam, chcę tylko Panu pomóc. - mówi cicho i szybko Peter.
Peter przytula się do Tony'ego.
Każdy patrzy z uśmiechem na tą scenę.
- Co ty powiedziałeś? - pyta zdziwiony Tony.
- Odszczekuje to. Teraz jestem w kosmosie. - mówi bardzo szybko Peter.
- Tak, dokładnie tam gdzie miało Cię nie być. To nie jest wesołe miasteczko ani szkolna wycieczka, to bilet w jedną stronę. - mówi stanowczo Tony podchodząc bliżej do Peter'a.
- I nie mów mi, że to przemyślałeś, nie miałeś czasu, żeby to przemyśleć - mówi wkurzony Tony.
- Naprawdę, serio, dosyć gruntownie to przemyślałem, bo przecież jak mam być bohaterem z sąsiedztwa bez sąsiedztwa. - tłumaczy Peter.
- Że jak? - pyta zdezorientowana Wanda.
- To najbardziej pogmatwana logika jaką słyszałam. - mówi Shuri.
- Znaczy wiem, że to trochę nie teges ale wie Pan o co mi biega. - mówi szybko Peter.
- Niestety wiem o co Ci chodzi. - mówi Tony.
- Dobra, to weź się na coś przydaj. - mówi z westchnięciem Tony.
- Jupi! Zgodził się Pan. - mówi uradowany Peter.
- Bo nic innego z tobą nie zrobię. - odpowiada Tony.
- Ja tam się cieszę. Mój ulubiony team wkracza do akcji. Irondad i Spiderson! - mówi Shuri.
- Haha, mnie wymieniła jako pierwszego. - mówi zwycięsko Tony.
Peter wytyka mu język.
Tony pokazuje Peter'owi Strange'a.
- Widzisz go, ma kłopotu. Jak go ratujesz? No proszę? - mówi rozdrażniony Tony.
- Ciekawe co wymyśli Peter. - mówi zaciekawiony Loki, zaczął on coraz bardziej lubić Peter'a.
- Mnie też to ciekawi. - dodaje Tony.
- Założę się, że w tym planie będzie odniesienie do popkultury. - mówi Rhodes do Sam'a.
- Ja myślę, że skoro Tony tam jest, to nie będzie w tym planie odniesienia do popkultury. - mówi Sam.
- To zakład stoi? - pyta Rhodey.
- Stoi, stawiam dwie dychy. - odpowiada Sam.
- Okej, ja tyle samo. - dodaje Rhodey.
- Eeeeeeeeee, okej, okej, okej, kojarzy Pan taki stary film Obcy 2? - pyta Peter.
- Tak, kojarzę i chyba wiem jaki masz plan. - mówi uśmiechnięty Tony.
- Już myślałem, że Pan go nie
oglądał. - mówi zdziwiony Peter.
- Jaki film? - pyta Loki.
- Nie oglądał go Pan?! Jak Pan do nas przyleci to robimy maraton filmowy, ja, ty i Pan Stark. - mówi Peter.
- I Natasha. - dodaje Tony.
- Okej. - mówi ucieszony Loki.
- Loki, uważaj na Peter'a, bo jak cię wciągnie w świat filmów to potem się nie uwolnisz. - ostrzega Tony.
Loki kiwa głową na znak zrozumienia.
- Cholera. - mówi cicho Sam.
- Przegrałeś Sam. - mówi ucieszony Rhodey.
- Gówno. - prycha Sam po czym daje Rhodey'owi kasę.
Ekran zmienia się i pokazuje Strange'a, w którego wbijają się igły. Strange krzyczy z bólu.
- To jest przerażające. - mówi wkurzony na Voldemort'a Steve.
- Bolesne, prawda? Zaprojektowano je z myślą o neurochirurgii, każde z tych ostrzy... - mówi Sith.
- Ironia losu. - prycha Strange.
- Dlaczego? - pyta zaciekawiony Peter.
- Zanim stałem się magiem, byłem neurochirurgiem. - tłumaczy Strange.
- Po prostu pech. - dodaje Bruce.
Sith obraca się, kamera wraz z nim. Widać Iron Man'a celującego repulsorami w Sith'a.
- Dajesz Tony! - krzyczy Shuri.
- Zabiję twojego przyjaciela w
sekundę. - mówi Voldemort do Iron Man'a.
- Tak naprawdę nie jesteśmy przyjaciółmi, ratuje go tylko w ramach zawodowej uprzejmości. - mówi Iron Man.
Strange przewraca oczami.
Sith, za pomocą swojej mocy podnosi jakiś wielki przedmiot, który zaczyna za nim lewitować.
- Nikogo nie ratujesz, twoje moce są żałosne w porównaniu z moimi. - mówi Sith, podnosząc jeszcze jeden przedmiot.
- Żałosne?! Żałosny to jest twój wygląd! - odparowuje Tony.
- Zabij go! - krzyczy Shuri.
- Za to młody widział więcej filmów. - mówi Tony.
Z jednego ramienia Iron Man'a wystrzeliwuje mały pocisk. Pocisk trafia w ścianę obok Voldemort'a, która od razu się rozwala. Voldemort wypada w kosmos.
Na sali jest cisza.
Po czym wszyscy wiwatują i gratulują Tony'emu i Peter'owi.
- Jupi! Brawo Tony, w końcu zabiłeś tego idiotę! - krzyczy ucieszona Shuri.
Shuri podchodzi do Tony'ego i przybija z nim żółwika i piątkę, a z Peter'em przybija piątkę.
Natasha też podchodzi do Tony'ego, gratuluje mu i Peter'owi po czym robi z nim jakieś nie zrozumiałe dla Peter'a piątki i inne gesty rękami z Tony'm.
Gdy wszyscy się uspokajają i wracają na miejsca Peter mówi cicho do Tony'ego:
- Nie wiedziałem, że masz ustalone specjalne gesty rękami z Natashą.
- Nie o wszystkim musisz wiedzieć. - mówi uśmiechnięty Tony, po czym targa włosy Peter'owi.
Strange też zaczyna lecieć w przestrzeń kosmiczną, ale na szczęście peleryna go łapie i trzyma za rękę.
- Oby tylko Strange nie wpadł w przestrzeń kosmiczną. - mówi zaniepokojony Thor.
Pelerynie nie udaje się utrzymać Strange'a. Na szczęście Peter łapie Stephen'a za pomocą sieci. Peter łapie się jakiegoś kolca.
- Całe szczęście. - mówi Wanda.
Kolec się łamie, Peter i Strange lecą w próżnię.
- Gówno. - mówi zdenerwowana Wanda.
Steve był tak przejęty filmem, że nawet nie zwrócił jej uwagi.
Gdy już byli przy dziurze, z pleców skafandra Peter'a wyskakują cztery dodatkowe, złote odnóża jak u pająka. To one powstrzymują Peter'a przed wypadnięciem ze statku.
- Mało brakowało. - mówi Tony.
- Ten kombinezon jest super! - krzyczą w tym samym momencie Peter i Shuri.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - krzyczy podekscytowany Peter.
- Spokojnie dzieciaku. - odpowiada uśmiechnięty Tony.
Peter rzuca się na Tony'ego i przytula go.
Gdy już się uspokoili film się odtworzył.
- Jak w kinie. - mówi podekscytowany Peter.
- Chwila a co to jest?! - dodaje Peter.
Peter odbija się za pomocą odnóży i ląduje tam gdzie Jeszcze przed chwilą stał Tony.
Tony podlatuje do dziury i zakleja ją czymś białym klejącym co wylatuje ze skafandra.
- Te Wasze zbroje są super! - krzyczy podekscytowany Scott.
Ekran pokazuje zamarźniętego Voldemort'a, który dryfuje w kosmosie.
- Teraz wygląda jeszcze gorzej. - mówi Shuri.
Ekran się zmienia i pokazuje Peter'a i pelerynę.
- Czołem, my się chyba nie znamy. - mówi Peter do peleryny.
Podaje on rękę pelerynie, ale ta odlatuje w stronę Strange'a.
- Witasz się z peleryną? - pyta roześmiana Wanda.
Peter rumieni się.
- Przynajmniej chłopak ma maniery, jednak tą pelerynę ktoś musi nauczyć manier. - mówi Thor.
- Spoko. - dodaje Peter.
Z Tony'ego znika kombinezon.
- Musimy zawrócić ten statek. - mówi Strange.
- Taaaaaa, teraz to chce do mamusi. - mówi zirytowany Tony.
Na Strange'a zakłada się peleryna.
- Przede wszystkim chce chronić kryształ. - mówi Strange.
- A ja chcę, żebyś mi podziękował. Już dajesz. - mówi Tony.
- Muszę przyznać, że Tony'emu należy się podziękować. - mówi Shuri.
- Dziękuję, dobrze, że się ze mną zgadzasz. - mówi Tony.
Shuri uśmiecha się do Tony'ego.
- Za co? Za wystrzelenie mnie w próżnię? - pyta zirytowany Strange.
- Kto Ci ocalił ten czarodziejski tyłek? Ja. - odpowiada Tony.
- Panowie spokojnie. - mówi Steve.
- Steve, zamknij się, te ich kłótnie są zabawne. - mówi Bucky.
- Nie wiem jak ty i twoje ego mieścicie się w jednym skafandrze. - mówi Strange.
- Też się czasami nad tym zastanawiałem. - mówi zamyślony Clint.
- Uuuuuuu, teraz zaczną się nieźle jechać. - mówi zainteresowana Shuri.
- Przyznaj, trzeba było zrobić tak jak Ci kazałem. Kazałem Ci się wycofać, odmówiłeś. - mówi dalej Tony.
- Wiem, że to może być szokujące ale nie pracuje dla Ciebie. - mówi Strange.
- Jest coraz ciekawiej. - mówi Shuri jedząc popcorn.
- I dlatego jesteśmy miliardy kilometrów od ziemi, w latającym pączku bez wsparcia. - mówi Tony.
Peter'owi znika maska.
- Ja jestem wsparciem. - dodaje Peter.
- Nie, ty jesteś wagarowiczem, daj dorosłym pogadać. - mówi Tony.
- Dorosłym? Ja tam widzę same
dzieci. - mówi Natasha.
Natasha uśmiecha się do Tony'ego, ten wytyka jej język.
- Przepraszam, bo trochę nie rozumiem tej Waszej relacji. Kto, kto to jest? Jakiś twój pociotek? - pyta Strange Tony'ego.
- Strange widzi Was zaledwie chwilę a już myśli, że jesteście rodziną. Sami widzieliście. - mówi Natasha.
To był duży argument. Tony nad czymś się zastanawiał już przez jakiś czas, chyba już podjął decyzję.
- Nie! Tak w ogóle, jestem Peter. - mówi Peter.
- Serio? Przedstawiłeś się nie znanej osobie. - mówi Tony.
- On jest czarodziejem. - tłumaczy Peter.
- Doktor Strange. - przedstawia się przed chwilą wymieniony.
- Aaaaaaaaa, tylko kryptonimy jasne, Spider-Man w takim razie. - mówi Peter.
Strange robi dziwną minę.
Cała sala wybucha śmiechem.
- Peter, on nazywa się Stephen
Strange. - tłumaczy przez śmiech Vision.
- Teraz już wiem. - odpowiada zarumieniony Peter.
- Ten statek sam koryguje kurs na autopilocie. - tłumaczy Tony.
- A da się przejąć stery? Wrócić do domu? - pyta Strange.
Tony nie odpowiada.
- Stark! Umiesz wrócić na ziemię? - pyta Strange.
- Słyszę, tylko nie wiem czy powinniśmy. - mówi Tony.
- Cooooooo?! Czemu?! - krzyczą wszyscy poza Tony'm.
- Thanos pod żadnym pozorem nie może dostać w ręce kamienia czasu. Kolego Ty chyba nie do końca pojmujesz jaka jest stawka. - mówi Strange.
- Nie, to ty najwyraźniej nie pojmujesz, że Thanos siedzi mi w głowie od sześciu lat, odkąd zaatakował Nowy Jork, a teraz wrócił, i nie bardzo wiem co robić. Nie jestem pewien czy lepiej walczyć na jego terenie czy na naszym ale sam widziałeś co oni wyczyniają do czego są zdolni. Wiadomo, że Thanos nie spodziewa się wizyty. Więc tak twierdzę, że kontratak jest lepszy. - mówi Tony.
- S-s-siedzi Ci w głowie od sześciu
lat? - pyta przerażona Natasha.
- Na razie nie chcę o tym rozmawiać. - tłumaczy zestresowany Tony.
Tony przytula się mocno do Peter'a.
- Doktorku, jaka diagnoza? - pyta Tony.
Kilka osób pomimo napiętej atmosfery zachichotało.
- No dobra Stark, lecimy do niego, ale jedno musisz zrozumieć. Jeśli będę musiał wybrać ratować Was lub kryształ czasu, to bez wachania zostawię Was na pewną śmierć. Nie mam wyjścia, bo od tego zależy los wszechświata. - mówi Strange.
- Ale jesteś brutalny. - mówi Wanda do Strange'a.
Ten tylko przewraca oczami.
- Świetnie, grunt, że wiemy na czym stoimy. - mówi Tony.
Tony podchodzi do Peter'a. Robi ruchy jakby mianował rycerza.
- Dobra młody, witaj w Avengers'ach. - mówi Tony.
Każdego oprócz Tony'ego zatkało.
- Zanim ogarniecie się z tego stanu, ogłaszam, że macie krótką przerwę. - mówi szybko Iron Percy.
- Tony/Panie Stark! - krzyczą wszyscy.
Wiem, że miał się pojawić One-Shot, ale coś nie wyszło i jest jak jest. Jak go wstawię to poinformuje Was w tej książce. Rozdziały będą pojawiać się najprawdopodobniej raz na tydzień ale zaraz Wielkanoc więc wstawię może trochę więcej rozdziałów. W następnym tygodniu będą najprawdopodobniej dwa rozdziały.
Dzisiaj urodziny ma
Robert Downey JR. więc życzę Mu wszystkiego najlepszego.
3000 lat Robert!
Miłego dnia
Lub
Dobranoc
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro