11. Uważaj! Ona gryzie!
Hejka!
Nie było mnie długo, ale wróciłem.
Nie miałem weny, ale uznałem, że muszę coś wstawić w swoje urodziny. Prawa do tych postaci mają Marvel i Sony.
Życzę Wam miłego czytania.
Ekran się zmienia, pokazuje Quinjet'a, który ląduje w bazie Avengers. Ekran znowu się zmienia i pokazuje Rhodes'a siedzącego w bazie Avengers. Przed Rhodes'em jest holograficzny stół przy, którym siedzą osoby z rządu.
- Vision nadal się nie odzywa? - pyta Ross.
- O nieeeeee. To ten idiota. - jęczy zirytowany Tony.
- Ostatnio widziano go gdzieś nad Edynburgiem. - odpowiedział zmęczony Rhodes.
- Czego stolicą jest Edynburg? - pyta Tony Peter'a.
- Edynburg jest stolicą Szkocji. - odpowiada Peter.
- Dobrze. - mówi radośnie Tony.
- W porwanym Quinjecie, z czwórką niebezpiecznych kryminalistów. - mówi Ross.
- Przynajmniej przyznał, że jesteśmy niebezpieczni. - mówi z małym uśmieszkiem Natasha.
- Którzy są kryminalistami, bo wy ich tak kiedyś nazwaliście. Zgadza się? - odpowiada zirytowany Rhodes.
- Rhodey, dziękuję. - mówi Sam.
Rhodey się do niego uśmiecha.
- Brawo, jeśli chodzi o talent
do wciskania kitu, prawie mi
doruwnujesz. - mówi Ross.
- Gdyby nie protokół z sokovii, Vision byłby tu teraz z nami. - mówi Rhodes.
- Naprawdę dziękuję, że tak o nas mówisz ale możesz mieć przez to kłopoty. - mówi znowu Sam.
Rhodes przewraca tylko oczami.
- Pan też się pod nim podpisał. Prawda pułkowniku? - pyta Ross.
Hologram Ross'a przemieszcza się, staje przed Rhodes'em.
- Zgadza się. A potem słono za to zapłaciłem. - odpowiada Rhodey.
- Jeszcze raz przepraszam. - mówi smutno Vision.
- Vision, tłumaczyłem Ci chyba milion razy, że nie musisz przepraszać. - mówi Rhodey.
- W sumie to tłumaczyłeś mi to nie milion a 243 razy. - mówi Vision.
- Nie ładnie nas okłamywać Rhodey. - mówi żartobliwie Tony.
Rhodes przewraca oczami.
- Nagle ma Pan rozterki? - pyta Ross.
- Nie, już nie. - odpowiada Rhodes.
Kamera się zmienia i pokazuje jak Natasha, Vision, Steve, Sam i Wanda idą w stronę Rhodes'a. Sam podtrzymuje Vision'a.
- No w końcu. - mówi ucieszona Shuri.
- Panie sekretarzu. - mówi Steve.
- Muszę przyznać, że macie niezły tupet. - mówi Ross.
- I właśnie teraz może się tu przydać. - mówi Natasha.
- Ale on ma farta, że jest tylko hologramem, bo tak to Natasha pewnie by mu przywaliła. - mówi z uśmiechem Clint.
- Sytuacja jest tragiczna, co nie znaczy, że wam wybaczono. - przekazuje Ross.
- Wcale nie oczekuje wybaczenia, i nie zamierzam prosić o pozwolenie. Ziemia straciła najważniejszego obrońcę, jesteśmy tu, żeby walczyć. A naszym wrogiem będzie, każdy kto nam wejdzie w drogę. - mówi stanowczo Steve.
- Słyszeliście! Steve powiedział, że jestem najważniejszym obrońcą ziemi! - krzyknął Tony.
Natasha i Peter przewrócili oczami.
- Aresztuj ich. - karze Rhodes'owi Ross.
- Jaki idiota. Jak może myśleć, że Rhodes ich aresztuje. - mówi zirytowana Shuri.
- Nie ma sprawy. - odpowiada Rhodey.
Rhodey wyłącza hologram.
- Jak dobrze. W końcu koniec idiotyzmu. - mówi Scott.
- Sąd wojskowy jak nic. - mówi Rhodey. Na jego twarz wlatuje uśmiech.
- Cieszę się, że Was widzę. - mówi Rhodes.
Rhodey i Cap robią uścisk dłoni na przywitanie.
- Dzięki Rhodey. - mówi Cap.
- Hej. - odpowiada Rhodey.
Rhodey i Nat przytulają się jednym ramieniem.
- Rhodey! Uważaj ona gryzie! - krzyczy Tony.
Niektórzy na sali wybuchają śmiechem.
Nat wytyka Tony'emu język.
- Łał. Wszyscy wyglądacie jak psu z gardła. - mówi Rhodey.
Większość sali zaczyna się śmiać.
- Nie ma to jak prosto z mostu. - mówi przez śmiech Clint.
- To musiały być ciężkie dwa lata. - dokańcza Rhodey.
- Zbyt wielu gwiazdek to te hotele nie miały. - mówi Sam.
- Moim zdaniem wyglądacie super. Tak, obecny. - mówi Bruce.
- Cześć Bruce. - mówi Nat.
- Cześć. - odpowiada Bruce.
- Trochę niezręcznie. - mówi Scott.
- Kurde, ale siara. - mówi Sam.
- Język. - mówi Steve.
Teraz wszyscy przechodzą już w salonie.
- Trzeba zakładać, że jeszcze tu
wrócą. - mówi Rhodey o kosmitach.
- I wiedzą jak nas znaleźć. - dodaje Wanda.
- Wiem, że ważne jest omówienie tego wszystkiego ale niech dadzą irondad'a i spiderson'a. - jęczy Shuri.
- Że co? - pyta Scott.
- No irondad i spiderson. - mówi Shuri.
- Ahaaaaaaa, dobra już rozumiem, chodzi o Tony'ego i Peter'a. - mówi Scott.
- Wy wiecie, że my tu jesteśmy. - mówi Peter.
- W sumie, dobra nazwa. Muszę ją sobie opatentować. - mówi Shuri ignorując Peter'a.
- Z tego co wiem te nazwy są już opatentowane. - mówi Vision.
- Co!? Przez kogo? - pyta załamana Shuri.
Peter i Tony zaczynają się śmiać.
- Pepper opatentowała już sobie prawa do tych nazw. - mówi przez śmiech Tony.
- Kurw... - próbuje przeklnąć Shuri.
- Język! - krzyczy Cap.
- Potrzebni nam wszyscy. Gdzie jest Clint? - pyta Bruce.
- Po tej akcji z protokołem poszli ze Scott'em na układ, obaj przebywają w areszcie domowym. - odpowiada Nat.
- I nie weźmiecie nas?! - krzyczą Clint i Scott.
- Może Was weźmiemy. - mówi bez przekonania Bruce.
Oby dwaj kręcą głowami. Nie mogą uwierzyć, że mogą ich nie wziąć.
- Co za Scott? - pyta Bruce.
- Ant-Man. - odpowiada Steve.
- Oprócz pająka macie jeszcze
mrówkę? - pyta zdziwiony Bruce.
- Team owady! - krzyczą Scott i Peter.
Przybijają ze sobą piątkę.
- Tylko, że ty Peter, jesteś
pajęczakiem. - mówi od razu Tony.
Peter patrzy na Natashe, bo wie, że Tony chce go zirytować.
- Niestety dzieciaku, Tony ma rację. - mówi Nat.
Tony i Nat przybijają piątkę.
Peter wytyka im język.
- Słyszeliście. Natasha się ze mną zgodziła. - mówi triumfalnie Tony.
- Chyba nie słyszałem. - mówi Clint.
- Ja też nie. - mówi Rhodey.
- Rhodey, jesteś zdrajcą. A Wy, Shuri, Loki, Bruce słyszeliście to? - pyta Tony.
- Tak. - odpowiadają w tym samym momencie.
Cała czwórka przybija sobie piątki.
Tony patrzy triumfalnie na Natashe. Natasha tylko przewraca oczami.
- Dobra, słuchajcie. Thanos dowodzi największą armią w całej galaktyce i nie zawacha się przed niczym, by dorwać kryształ Vision'a. - tłumaczy Bruce.
- Kamień Umysłu. - poprawia Strange.
- Mówiłem, że on zachowuje się jak słownik. - mamrocze Tony.
- W takim razie trzeba go chronić. - mówi szybko Natasha.
- Nie, musimy go zniszczyć. - mówi Vision.
- Co!? NIE! -krzyczą wszyscy, a najgłośniej Tony i Wanda.
- Sporo ostatnio rozmyślałem o tym czymś w mojej głowie, o jego naturze, ale także o jego budowie. Jeżeli wystawimy go na działanie odpowiednio potężnego źródła energii, czegoś o bardzo zbliżonej budowie molekularnej to być może, ulegnie wówczas dezintegracji. - przekazał Vision.
- A ty przy okazji również. - dodaje Wanda.
- To nie wchodzi w grę. - mówi Wanda.
- Ale... - próbuje powiedzieć Vision.
- Nie ma ale, napewno jest jakiś sposób. - mówi Tony.
- Ta opcja w ogóle nie wchodzi w rachubę. - mówi Wanda.
- Tylko niszcząc kryształ umysłu możemy mieć pewność, że Thanos go nie dostanie. - mówi Vision.
- Ale cena jest za wysoka. - mówi Wanda.
- Ty jedyna masz siłę by ją zapłacić. - mówi Vision.
- To jest takie okrutne. - mówi smutno Shuri.
- Thanos zagraża połowie wszechświata, w walce z nim jedno życie nie ma znaczenia. - mówi Vision.
- Nie handlujemy życiem. - mówi Sam.
- Ale powinno, życie to nie towar, nie handlujemy nim. - mówi Cap.
- O nieeeeee! Myślę jak Steve! - krzyczy Sam.
Steve przewraca oczami.
- Siedemdziesiąt parę lat temu oddałeś własne życie, żeby ocalić wiele milionów ludzi. Powiedz jaka jest różnica? - pyta Vision.
- Taka, że ty możesz mieć wybór. - wtrąca się Bruce.
- Uratował Cię. - mówi cicho Bucky do Steve'a.
Steve z uśmiechem kręci głową.
- Twój umysł to w końcu bardzo złożona wypadkowa, działania kilku jaźni. Jaźni Jarvis'a, Ultron'a, Tony'ego, mojej, kryształu. Wszystkie one współdziałają, wszystkie wzajemnie się od siebie uczą. - tłumaczy Bruce.
- Więc Vision to nie tylko kryształ? - pyta Wanda.
- Mam na myśli, że gdyby usunąć z niego kryształ, wciąż zostanie cała reszta, być może to co najlepsze. - mówi Bruce.
- Czyli jest już jakiś pomysł. - mówi ucieszony Tony.
- I da się to zrobić? - pyta Natasha.
- Ja nie umiem, a tu się nie da. - mówi Bruce.
- No to znajdźcie kogoś kto umie i miejsce gdzie się da, bo Ross nie będzie czekał z założonymi rękami. - przekazuje Rhodes.
- Jest takie miejsce. - mówi Cap.
- I tu pewnie wkraczam ja. - mówi ucieszona Shuri.
- Shuri, uratuj go jak najszybciej. - prosi Wanda.
- Postaram się. - odpowiada Shuri.
Ekran się zmienia i pokazuje Wakande.
Kamera pokazuje T'Chale, który idzie po jakimś trawiastym terenie.
- Widzicie miałam rację, pewnie ja też niedługo będę. - mówi Shuri.
- Gwardia i doramiladże są w stanie gotowości. - mówi Okoye.
- A plemię strażników? - pyta T'Chala.
- To co z niego zostało. - odpowiada Okoye.
- Będzie ogromna bitwa. - mówi zaciekawiony Thor.
- Zawiadomcie także wojowników Jabari, M'Baku z chęcią się rozerwie. - mówi T'Chala.
- Kim jest M'Baku? - pyta Peter.
- M'Baku to jest pewien bardzo potężny wojownik. - odpowiada T'Chala.
- A z nim co zrobimy? - pyta Okoye.
- Biały Wilk mówił, że nie chce już walczyć, ale jego odpoczynek dobiegł właśnie końca. - odpowiada T'Chala.
Ekran pokazuje Bucky'ego bez ręki i pudełko z nową ręką z vibranium.
- Ładna. - mówi Bucky.
- To ja zajęłam się jej tworzeniem. - mówi ucieszona Shuri.
- Dziękuję. - mówi Bucky.
- Nie ma za co, tworzenie tej ręki było ciekawym zajęciem. - odpowiada Shuri.
- Biały Wilk? Tak się jeszcze nie nazywałeś. - mówi Steve.
- Tak nazwali mnie w Wakandzie. - mówi Bucky.
- Będzie zadyma. - mówi Bucky.
- I to jaka. - dodaje T'Chala.
Ekran zmienia się i pokazuje lewitującego, nieprzytomnego Strange'a, wokół, którego są gigantyczne kolce/igły.
- Auć. - mówi Clint.
- Jej! W końcu moja ulubiona drużyna! - krzyczy podekscytowana Shuri.
Jak się podobał rozdział?
Specjala nie będzie, ale za to, w sobotę, lub w niedzielę, na moim koncie pojawi się nowa książka. One-Shoty z Tony'm Stark'iem. Nie martwcie się, ta książka dalej będzie dla mnie priorytetem. W tej z One-Shotami rozdziały będą pojawiać się tylko wtedy gdy będę mieć jakiś pomysł.
Miłego dnia!
Lub
Dobranoc!
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro