46. Gadu, Gadu i Bestia z Nibylandii.
Hejka!
Nie przedłużając, przypominam, że prawa do postaci posiadają Sony i Marvel Studios (tak Logika31, znowu xDDDD).
Życzę Wam miłego czytania.
Thanos już wcześniej się zastanawiał jaki Kamień najprawdopodobniej będzie najtrudniej zdobyć, więc znał już odpowiedź.
- Wybieram Kamień... Duszy. - odpowiedział Thanos. Nagle na ręce Tytana pojawiła się Rękawica Nieskończoności z Kamieniem Duszy. Thanos wiedział, że Kamień Umysłu i Czasu mają Avengers i Tony Stark. Kamień Mocy jest na Xandarze, a Kamień Rzeczywistości ma Kolekcjoner. Kamień Przestrzeni mają Asgardczycy i Loki, jedynym Kamieniem, którego nie znał położenia był Kamień Duszy, więc według Thanos'a najbardziej logicznym był wybór tego właśnie Kamienia.
- Żegnaj Thanosie, powodzenia. - powiedziały w tym samym momencie obydwie postacie w kapturach, po czym zniknęły, tak szybko jak się pojawiły.
Thanos wezwał Maw'a (Voldemorta).
- Tak Panie? - zapytał Maw ze zdziwieniem patrząc na Rękawicę i Kamień Duszy.
- Zmień kurs, lecimy na Xandar. - odpowiedział Thanos.
W tym samym czasie na Ziemi:
Natasha wstała w jakimś hotelu.
- Co tu się stało? To było prawdą? - pomyślała lekko zdekoncetrowana Natasha.
Wyszła na korytarz, stali już tam Steve i Sam. Po wymienieniu spojrzeń już wiedzieli, że to było prawdą.
- O nie, Tony. Muszę do niego wracać. - pomyślała Natasha wracając do pokoju i rzucając się do telefonu.
Tony akurat przestał rozmawiać z Peter'em, gdy zadzwoniła do niego Natasha.
- Nat, stęskniłaś się? - zapytał z uśmiechem przez telefon Tony.
Natasha przestała wstrzymywać oddech, choć sama nie zdawała sobie sprawy, że w ogóle go wstrzymywała.
- Tak, tak, masz już plan działania? Co robić Tony? - powiedziała Natasha.
- Przyleć do mnie (do Stark Tower) lub do Kompleksu, powinnaś nadal mieć na sobie reaktor ze zbroją. Po jakimś czasie dolecisz. Podaj mi jeszcze Wasze miejsce pobytu to wyśle Samowi i Roge... Steve'owi po jednym Quinjetcie. Sam będzie lecieć do Wakandy po Barnes'a, a R... Steve poleci do kompleksu. Mam przeczucie, że niedługo Thor tam przyleci, a on napewno ucieszy się z widoku znajomej twarzy. - powiedział Tony.
- Dobrze, Tony. Cieszę się, że Cię słyszę Tony. - powiedziała po chwili Natasha.
- Ja też, Nat, ja też. - westchnął Tony, po czym się rozłączył.
Natasha przesłała Tony'emu ich dokładne współrzędne. Wyszła ona na korytarz.
- Sam, Steve (tutaj trudno było jej powiedzieć Steve, a nie Rogers) niedługo przylecą Quinjety. Ty Steve lecisz do kompleksu, Sam do Wakandy. Ja mam swój transport. - mówi Natasha, po czym nakłada się na nią cała jej zbroja nanotechnologiczna. Kobieta wychodzi z hotelu i zaczyna lecieć w stronę Stark Tower.
- Te zbroje są epickie. - pomyślał Sam.
Po jakimś czasie przyleciały Quinjety, Sam i Steve do nich wsiedli i zaczęli lecieć.
W międzyczasie u Wandy i Vision'a.
Wanda i Vision obudzili się w jakimś hotelu.
Po chwili gdy Wanda wszystko sobie poukładała powiedziała szybko:
- Masz w swojej bazie danych numer do Shuri?
- Tak, mam. - odpowiada po chwili Vision, po czym podaje Wandzie numer Shuri.
T'Chala i Shuri ocknęli się przed chwilą, od razu po ogarnięciu myśli do Shuri zadzwonił telefon.
- Halo? - zapytała zdezorientowana Shuri.
- To ja, Wanda. Przyślecie kogoś po nas? Trzeba jak najszybciej wyjąć to cholerstwo z głowy Vision'a. - powiedziała szybko przez telefon Wanda.
- Dobra, już kogoś przesyłamy, podajcie tylko współrzędne. Trzeba się sprężać. Do zobaczenia. - powiedziała Shuri i rozłączyła się. Dziewczyna zaczęła się przygotowywać do operacji.
Po jakimś czasie do lokalizacji Wandy i Vision'a przyleciał samolot, który od razu zabrał ich do Wakandy.
T'Chala dostał wiadomość od Tony'ego, że do Wakandy leci Sam, i żeby zbudował dla Barnes'a nowe ramię i ogólnie przygotował go do bitwy.
W tym samym czasie w Kompleksie Avengers.
Rhodey ocknął się. Gdy ten wyszedł na zewnątrz Kompleksu by zobaczyć czy ktoś przyleciał, to nagle przed nim pojawił się cały statek Asgardczyków.
Na statku Asgardczyków.
Thor, Loki i Bruce ocknęli się.
Thor od razu podszedł do Heimdall'a i przytulił go.
- Jak ja się cieszę, że nic Ci nie jest przyjacielu. - powiedział uradowany Thor.
Loki i Bruce uśmiechnęli się na widok Heimdall'a.
Nagle wszyscy poczuli lekkie szarpnięcie. Okazało się, że przeteleportowali się przed kompleks Avengers.
Thor, Loki i Bruce wyszli że statku. Heimdall i Walkiria ogarniali Asgardczyków i lekki zamęt na statku.
- Ale dziwnie jest tu wrócić. - powiedział Loki.
- Nareszcie, fajny kompleks. - powiedział Bruce zauważając Rhodey'a.
Thor od razu przywitał się z Rhodey'em.
- Czas wygrać przyjacielu. - powiedział z uśmiechem Thor.
Rhodey się uśmiechnął.
- Chodźcie na razie do kompleksu. Na razie dopiero się ogarniamy po powrocie z filmu. Inni raczej niedługo się zjawią. - powiedział Rhodey. Za mężczyzną weszli do kompleksu.
W tym czasie u Tony'ego.
Tony kazał F.R.I.D.A.Y. zadzwonić do Fury'ego, a mężczyzna w międzyczasie dokańczał zbroję Iron Spider.
- Po co dzwonisz, Stark? - zapytał podirytowany Fury.
- Też miło Cię słyszeć Niki. Zbieraj Hill i armię agentów, ale po cichu. Nie długo zacznie się bitwa decydująca o losach całego Uniwersum. Wzywaj swoją dziewczynę, Carol Danvers. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy Tony, który gdy jeszcze był u Iron Percy'ego poszukał informacji o Kapitan Marvel.
- Że kogo?! Skąd o niej wiesz? I jakie zagrożenie?! - powiedział szybko Fury.
- Nie wiem czy mogę zdradzić. Powiedzmy, że mamy bardzo ważnego i potężnego przyjaciela, który dzięki swoim informacją uratował nam dupy. Więc rób co mówię, bo tego co się szykuje jeszcze nigdy nie było. Do zobaczenia Niki. - powiedział poważnie i stanowczo Tony, po czym się rozłączył.
Zdezorientowany Fury tępo patrzył w ścianę przed sobą.
- Stark nie żartowałby z czegoś takiego. Czas wezwać starą przyjaciółkę, tęskniłem za nią. - pomyślał Fury, po czym kliknął przycisk na jakimś urządzeniu i wysłał wiadomość do Carol.
Gdy Tony zakończył rozmowę z Fury'm dokończył Iron Spider'a, po czym nagle do laboratorium wbiegł Peter i przytulił Tony'ego.
- Panie Stark! - powiedział uradowany Peter przytulając swojego mentora... ojca.
- Cześć młody. - powiedział z uśmiechem Tony. Po chwili Tony odszedł z uścisku i poczochrał włosy chłopaka. Oby dwoje się zaśmiali.
- Mam coś dla Ciebie, młody. Chcesz przymierzyć? - powiedział z zawadiackim uśmiechem Tony.
- No jasne! - odpowiedział szybko z entuzjazmem w głosie Peter.
Zza Tony'ego coś wystrzeliło w stronę nastolatka i trafiło w niego. Chłopak zrobił salto i wylądował w tej bohaterskiej pozie z jedną ręką z przodu a drugą uniesioną do boku. Całego Peter'a otoczyła zbroja Iron Spider.
- Wow! Tu pachnie jak w drogiej nowej furze! Dziękuję Panie Stark! - powiedział z radością w głosie Peter.
- Cieszę się, że się cieszysz, młody. Chcesz wypróbować to cacko? - zapytał rozbawiony Tony.
- No jasne! - odpowiedział szybko chłopak.
- No to leć do sali treningowej, poćwiczysz tam chwilę sam, a potem Natasha do Ciebie dołączy. Mam dużo do roboty. I nie mów do mnie Panie Stark. - westchnął Tony.
- Dobrze Panie Stark. To ja idę! - powiedział śmiejąc się Peter, po czym wybiegł z laboratorium i zaczął biec do sali treningowej.
- Cholerny dzieciak. - powiedział przewracając z rozbawieniem oczami Tony.
- Asgardczycy wylądowali przy kompleksie. - poinformowała F.R.I.D.A.Y.
- Dziękuję skarbie. Niestety nie mogę na razie się z nimi przywitać, bo muszę jeszcze kilka rzeczy pozałatwiać. - odpowiedział Tony.
Mężczyzna zadzwonił jednocześnie do dwóch osób. Odebrali oni w tym samym momencie.
- Siemasz Tony. - powiedzieli w tym samym momencie Clint i Scott.
- Scottcik!/Clint! - powiedzieli uradowani mężczyźni (czyt. dzieci xDDD).
- Też się cieszę, że Was słyszę Dzwoneczku i Legolasie. Wasza rozmowa zupełnie nie zostanie zauważona, bo mam swoje sposoby. Za jakiś czas podlecą do Was Quinjety, z których wyjdą roboty. Wtedy Wasze "obroże" na chwilę się wyłączą, zdejmiecie je wtedy i założycie na roboty, a roboty będą wykonywać dokładnie to co Wy, więc nikt się nie skapnie, że zniknęliście. Potem wejdziecie do Quinjetów i polecicie do kompleksu. Kapiszci? - wytłumaczył Tony.
- Aj, aj, kapitanie! Team super ojców górą! Do zobaczenia! - powiedzieli w tym samym momencie śmiejąc się Clint i Scott, po czym się rozłączyli.
Tony z rozbawieniem przewrócił oczami.
Nagle do jego laboratorium wleciała Natasha, z której od razu po wylądowaniu zniknęła zbroja. Kobieta rzuciła się do uścisku.
Tony ją przytulił.
- Przepraszam, że Cię opuściłam, przepraszam. - powiedziała cicho Natasha.
- Nie masz za co. Było minęło, a teraz trzeba się przygotować. Jak zbroja? - powiedział Tony.
Po chwili Natasha uwolniła się z uścisku Tony'ego.
- Jest genialna! Po prostu cudowna! Nie mam pojęcia czemu jej nie chciałam, muszę tylko trochę poćwiczyć. - odpowiedziała kobieta.
- Cieszę się, że tak uważasz. Możesz lecieć poćwiczyć z Petem. Jest on w sali treningowej. Ty leć do niego, a ja najwyżej do Was dojdę, ale na razie muszę jeszcze coś załatwić. - powiedział z uśmiechem Tony.
- Dobrze, zobaczę do czego ta zbroja jest zdolna. - powiedziała z uśmiechem Natasha, po czym wyszła z laboratorium.
- Dziękuję Ci jeszcze raz za tą zbroję! - krzyknęła z oddali Natasha.
Tony spojrzał w tamtą stronę z rozbawieniem i powiedział cicho:
- Nie ma za co. Dla rodziny wszystko.
- F.R.I.D.A.Y. kochanie, powiadom Pannę Potts, żeby tutaj przyszła. - powiedział z uśmiechem Tony. Poprawiał on teraz ostatnie rzeczy w pewnym projekcie.
- Dobrze, szefie. Czy Pan nazwał Scott'a Dzwoneczkiem? - zapytała z nutką rozbawienia w głosie F.R.I.D.A.Y.
- Dobrze wiesz, że tak. Ale po co się pytasz? - powiedział podejrzliwie Tony.
- Tak po prostu, no i nagle przypomniało mi się że płakał Szef na zakończeniu "Dzwoneczka i Bestii z Nibylandii". - powiedziała jak najbardziej rozbawionym tonem na jaki mogła sobie pozwolić F.R.I.D.A.Y.
- To było bardzo smutne! Ta "bestia" była zajebista i urocza, a to co się stało na końcu to było bardzo smutne! - odpowiedział od razu rozbawionym tonem Tony.
Później kontynuowali tą zabawną kłótnię. W tym czasie Tony zdążył dokończyć swój kolejny projekt, po czym nagle zadzwonił ktoś do niego.
- Halo, z kim rozmawiam? - zapytał Tony.
- Z Doktorem Stephen'em Strange'em. Domyślam się, że wszystko załatwiasz Tony. Ja będę zawsze gotowy pod tym numerem. Gdy będzie bitwa od razu się zjawię. Ja teraz zbieram i poszukuje największych czarodziejów do naszej armii przeciwko Thanos'owi. Chciałem Cię tylko o tym poinformować. Do zobaczenia Tony. - poinformował szybko Strange, po czym się rozłączył.
- Tak, cześć i do zobaczenia. - powiedział przewracając oczami Tony słysząc dźwięk rozłączenia się.
Krótką chwilę po rozmowie ze Stephen'em do laboratorium weszła Pepper.
- Witaj Skarbie. Mam ważne i nie zbyt dobre wieści. - powiedział poważnie Tony.
- Co się stało, kochanie? - zapytała zmartwiona Pepper.
- Dowiedziałem się, że niedługo na Ziemi odbędzie się walka o losy całego Uniwersum. Potrzebna nam każda pomoc. Wszyscy superbohaterowie są wzywani. Wszyscy bez wyjątku. Chyba powinnaś potrenować w tej zbroi. - przekazał Tony, po czym na Pepper pojawiła się zbroja Rescue.
- Tony, Ty wiesz, że ja tego nie chce. Ale skoro liczą się losy całego Uniwersum to zrobię to. - westchnęła Pepper.
- Dziękuję kochanie. A teraz leć poćwiczyć. W sali treningowej są już Natasha i Peter. - powiedział z uśmiechem Tony.
- Natasha? - powiedział zdziwiona Pepper.
- Tak, Natasha. - odpowiedział szybko z uśmiechem Tony.
Pepper skinęła głową do Tony'ego, po czym wyleciała z laboratorium.
Tony'emu przypomniało się, że powinien zadzwonić do jeszcze kogoś.
Poprosił F.R.I.D.A.Y. żeby do niej zadzwoniła, a Tony zajął się modyfikowaniem swojej zbroi i przygotowywaniem drugiej, jego własnej Rękawicy Nieskończoności tak jak powiedział mu o tym Iron Percy. Po chwili kobieta odebrała.
- Cześć Hope, dawno się nie słyszeliśmy moja przyjaciółko kochana. - powiedział z uśmiechem na twarzy Tony.
- Tony?! Boże, jak ja się cieszę, że Cię słyszę. Ale skoro nagle dzwonisz to pewnie coś się stało. Mów. - odpowiedziała z radością w głosie Hope.
- Ehhhh, masz rację. Niedługo zaatakują nas kosmici. Będzie to walka o całe Uniwersum. Potrzebujemy każdego bez wyjątku. Wiem, że masz swój własny kombinezon Osy, więc jeśli pomagasz to wysyłam Quinjet i przylatujesz tutaj do Wieży. - odpowiedział Tony.
- No oczywiście, że pomagam, wysyłam współrzędne. Do zobaczenia Tony. - powiedziała Hope, po czym się rozłączyła.
- Do zobaczenia. - odpowiedział z uśmiechem Tony, po czym usłyszał dźwięk zakończenia rozmowy.
Po chwili po zakończeniu rozmowy Tony usłyszał za sobą ciche pyknięcie.
Gdy się odwrócił zobaczył, że pojawiła się tutaj Nebula.
Tak, wiem, przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale niestety nie nad wszystkim mam kontrolę xDDD
Jak podobał się Wam rozdział?
Okazało się, że zebranie ich wszystkich razem potrwa dłużej niż przypuszczałem. Okazuje się, że walka i koniec tej książki będzie w kolejnym, lub jeszcze kolejnym rozdziale.
Kolejny rozdział postaram się wstawić jak najszybciej.
Dobramoc!
Lub
Miłego dnia!
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro