4
Nikt mnie nie kocha i nikt nie prosił o to, bym dodała dzisiaj, ale i tak to zrobię, bo mi się nudzi.
Indżojcie!
EDIT Jednak ktoś poprosił xD Clizona
[Tony is online]
Tony: Przemyślałem wczoraj wszystko i teraz już wszystko wiem...
Wanda: Co takiego wiesz, Tony?
Tony: To co zrobiłem temu z metalową rękę, było złe.
Steve: On się nazywa Bucky.
Laska Kapitana: Spokojnie, Steve. Nie poczułem się urażony.
Laska Kapitana: I czy ktoś może do cholery zmienić moją nazwę?
[Użytkownik Tony zmienił nazwę użytkownika Laska Kapitana na Ten z Metalową Ręką]
Ten z Metalową Ręką: ...
Ten z Metalową Ręką: I tak jest lepiej niż wcześniej.
Ten z Metalową Ręką: Ale wróćmy do wcześniejszego tematu.
Tony: Racja.
Tony: A więc, Ty z Metalową Ręką, chcę cię przeprosić, że dotknąłem twego zacnego tyłka, bo teraz wiem, że tylko Kapitan może to robić.
Ten z Metalową Ręką: ...
Wanda: ...
Steve: ...
Steve: Sugerujesz, że ja z nim...?
Tony: To jak to, wy nie jesteście razem?! O.o
Steve: Więc twierdzisz, że jestem gejem, Stark? Tylko dlaczego?
Tony: Bo zawsze, gdy widzisz Barnesa, to ci staje.
Steve: CZY TY PATRZYSZ SIĘ NA MOJE KROCZE?!
Ten z Metalową Ręką: WŁAŚNIE, STARK?! CZY TY PATRZYSZ SIĘ NA JEGO KROCZE?!
Tony: Caps Lock, koledzy...
Tony: Właśnie napisałem, że Kapitan leci na Barnesa (i na odwrót, co wywnioskowałem z tego powyżej), a wy mi robicie opieprz za gapienie się na czyjeś krocze?
Steve: Stark... Grabisz sobie.
Tony: No co, wolność kraju.
[Steve is offline]
Tony: Oh, zostaliśmy sami... Tylko ja i ty, morderco...
Ten z Metalową Ręką: Cyka blyat
[Ten z Metalową Ręką is offline]
Tony: Tak mi się odwdzięcza za przeprosiny. Ja pierdolę...
Clint: Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz :D
Tony: To ty tu byłeś cały czas...? Zresztą nieważne.
[Tony is offline]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro