Rozdział 23 - Nowa posiadłość
-Jak to twoim synem? -Zapytała Janet ze słyszalną irytacją.
-W młodości byłem... puszczalski... -Wyznał Clint i wstał. Steven zakuł Cypher'a w kajdanki z vibranium.
-Ale podobieństwo jest niemałe. -Stwierdził Peter. Wszyscy poszli do statku i usiedli na swoich miejscach. Wystartowali.
-Nie dajcie mu prowadzić. To zwykły partacz! -Zawołał Kevin. Falcon strzelił go z liscia.
-Uspokoisz się, czy ja mam to zrobić?
-A co ci do mojej relacji z rodzicielem ptaszku? -Zapytał ironicznie i napluł mu na buta.
-Naprawdę jesteś nie wychowany. -Powiedział Thor.
-Wiem o tym Bożku.
-Myślisz że jesteś odlotowy? -Spytał Kapitan Ameryka wrogim tonem i pokazał na niego palcem.
-Nie, ale ty uważasz się za "odlotowego".
-Uspokoisz się? -Spytał Spidey.
-Nie robaku. -Po jego słowach Parker sie zdenerwował.
-Pająki to nie robaki.-Cypher to zignorował.
-Zastanów się nad swoim zachowaniem. -Nakazał T'challa.
-Nie dziękuję Mamusiu.
-Mogę go zepchnąć? -Spytał Logan.
-Nie. -Powiedział luke.
-Dobrze, małpka mnie chroni. A ty mrówko się nawet nie odzywaj. Luke wstał i walnął Kevina w brzuch.
-Potrafię mocniej. -Ostrzegł Cage.
-Pff. Lepiej usiądź czarnuchu. -Hawkeye strzelił w Cyphera strzałą z taśmą i dzięki temu iż strzelił w jego usta, synek nie mógł nic powiedzieć. Podróż minęła dość spokojnie. Wylądowali w rezydencji.
-Kapitanie będę musiał polecieć do Asgardu na miesiąc. -Oznajmił syn Odyna. T'challa dodał.
-Ja również będę musiał, ale wrócić do mojego królestwa.
-Skoro tak uważacie, to lećcie.
-Do zobaczenia Steve.
-Cześć. -Oboje polecieli, a Logan miał dla niego wiadomość.
-Rogers ja też muszę lecieć, tym razem moja szkoła i X-men...
-Jasne. Możesz iść. -Wolverine poszedł do rezydencji.
-A ja muszę to sobie poukładać. -Oznajmił Clint.
-Czy ktoś jeszcze chce odejść? -Zapytał Steven, patrząc się na zebranych. W sali było cicho.
-A ja mogę? -Zapytał Cypher.
-Kto go zawiezie do więzienia? -
Spytał Spidey i kopnął go z pół obrotu.
-Ja mogę. -Oznajmił Sam.
-A ja ci pomogę. -Rzekł Peter i obaj wzbili się w powietrze.
-To może wejdziemy do środka?
-Z chęcią. -Odparła Wasp. Wszyscy poszli do rezydencji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro