Rozdział 12 - Lot
Clint był uśmiechnięty, w przeciwieństwie do reszty. Steve zdjął hełm i powiedział:
-Dlaczego sie tak cieszysz?
-Bo mam się z czego cieszyć.
-To znaczy? -Spytał Luke.
-To znaczy że, strzeliłem strzałe z nadajnikiem. -Odparł Hawkeye i popatrzył sie w niebo. Spiderman poklepał go po ramieniu
-Chodźmy do odrzutowca. -Stwierdził Cage, a reszta go posłuchała. Skierowali sie do statku. Wystartowali.
-Kapitanie, lubisz lody?- Spytał Spidey
-Bardzo śmieszne, Spidermanie. -Peter zaśmiał się, podobnie jak Luke.
-Łuczniku, daleko jeszcze? -Spytał Thor i wstał.
-Lecimy do Londynu więc tak. Thor usiadł i zaczął polerować młot.
-Daleko jeszcze? -Spytał Spidey.
-Tak. -Odpowiedział Luke, patrząc się na krajobraz za oknem.
Daleko jeszcze?
Tak.
To daleko czy nie?
Nie. -Odparł Hawkeye i przyśpieszył. Bohaterowie ujrzeli że zamiast Big Bena znajduje sie wielkie działo. Kapitan, Spidey oraz Thor oniemieli
-Hawkeye strzelaj w to.... -Powiedział Steve.
-Kapitanie nie mam jak! -Zawołał Hawkeye i zrobił unik bo dr. Octopus strzelił w nich.
-Gdzie Spiderman? -Spytał Luke i wstał.
-Eee... wyskoczył. -Odparł Hawkeye
-Wyskoczył?!
-Tak. -Po tych słowach Luke wyskoczył z odrzutowca.
-Spidermanie! -Krzyknął Luke i dogonił go w locie.
Co!?
-Ubierz zbroję!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro