Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Muszę to zrobić | 8

Wraz z zapadnięciem mroku, Volta wyszła powoli ze swojego dormitorium. Pogładziła delikatnie czarne włosy.  Ostatnio je zafarbowała. Potrzebowała zmiany.

Pomalowała się trochę mocniej, niż zazwyczaj. Poprawila ciemne szpilki i wygładziła tego samego koloru rozkloszowaną sukienkę.

Oparła się o ścianę i trzymała w rękach torebkę. Uśmiechała się do siebie, myśląc o Tom'ie. Tom ostatnimi czasy wydawał się milszy, łagodniejszy. Radowało ją to.

Cóż. Naiwny Krukon.

Nagle ktoś ją złapał delikatnie za ramię, a ta głośno wrzasnęła.

Odwróciła się wystraszona i odetchnęła z ulgą. To tylko jej ukochany.

-Przepraszam za ten krzyk, ja nie wiem cz... - nagle Tom jej przerwał, wpijając się w jej usta mocno.

Ta mruknęła zadowolona i lekko oddała pocałunek. Złapała go za kark, a nogi pod nią zmiękły.

-Nie, to ja przepraszam. Powinienem głośniej chodzić. - Uśmiechnął się uroczo i szczerze. Jednak ten czerwony błysk został w jego oczach.

Niebezpiecznie błyszczały, lecz Volta patrzyła na niego jak w obrazek. Jakby w uroku. W końcu była na tyle mądra, że z własnej woli by sie nie zakochała w tym okropnym człowieku. A może?

-Nic się nie stało. Idziemy? - szepnęła i pociągnęła go lekko. Ten poprawił jej płaszcz, by było jej cieplej i ruszyli.

Volta wesoło podskakiwala i wtuliła się w bok Tom'a. Ten spojrzał na nią rozczulony.

Naprawdę w nim coś pękło. Odkąd zobaczył ją taką słabą i umierającą, pluł sobie w twarz. Tak żałował.

Westchnął cicho i kopnął kamień.

Śnieg delikatnie padał i przystroił piękne włosy Volty. Jej śnieżnobiała skróra idealnie komponowała sie z płatkami śniegu.

Zerknęła na Riddle'a i uśmiechnęła sie lekko.

Trzymała kurczowo jego dłoń i powoli dreptała w stronę kawiarni. Marzyła sobie herbatę wiśniową.

-O czym myślisz? - zapytała nagle i poprawiła mu rozczochrane włosy. Ten zerknął na nią swoimi ciemnymi oczami i uśmiechnął się niepewnie.

-Zabrzmię jak szaleniec, którym zapewne jestem, ale myślę o tobie. O tym, jaki skarb mam obok siebie - szepnął i pogładził ją po policzku.

Tymi słowami całkiem kupił sobie serce Volty. Rozpłynęła się i spojrzala na niego szklanymi oczami. Bez słowa wtuliła się w niego mocniej i pociągnęła nosem.

Ten zaśmiał się i pokiwał głową w zrozumieniu. Weszli do kawiarni. Tom pomógł się rozebrać dziewczynie i sam zdjął szal i płaszcz. Odsunął jej krzesło i usiadł na przeciwko.

-Herbata wiśniowa - powiedzieli w tym samym czasie. Zaśmiali się, a Tom spojrzał w jej oczy.

Poczuł znowu to miłe uczucie w sercu. Dalej nie znał tej emocji, jednak podobało mu się.

Zamówili herbaty, a Dellov potarła swoje zimne dłonie. Tom ujął z czułością jej dłonie i gładził je kciukiem.

-Potem ci coś pokażę. Dobrze? - mruknął głębokim głosem.

Dziewczyna poczuła, jak gwałtownie przez jej ciało przechodzi ciepło.

Pokiwała głową i westchnęła cicho. Cały był idealny. Nawet jego głos. Przynajmniej tak się jej wydawało.

Wypili herbatę i wstali. Było już ciemno na dworze. Tom przyciągnął ją bliżej i poprawił jej włosy.

Doszli razem do pięknego miejsca. Nad staw, gdzie wszystko było przystrojone. Wszędzie latały świetliki, a na pomoście leżał koc.

Volta odwróciła się do Tom'a, który cały swój wzrok wlepiał w dziewczynę.

-Tom... Tu jest przepięknie... - szepnęła i dotknęła jego policzka.

-I tak całą moją uwagę przyciągasz ty... - odszepnął i nachylił się nad nią. Złożył pocałunek na jej ustach i przegryzł lekko jej dolną wargę.

Ta jęknęła i złapała jego ramiona. Chciała znowu go poczuć. Chciała się z nim znowu kochać.

-T-tom... - wyjąkała i zacisnęła nogi.

Uciszył ją, kładąc palec na jej buzi. Uśmiechnął się i sięgnął do kieszeni. Pokazał jej prezerwatywę w dwóch palcach i uśmiechnął się jednym kącikiem. Schował ją znowu do kieszeni, a ta zarumieniona ułożyła twarz w jego szyi.

Zaśmiał się rozbawiony z jej reakcji i pociągnął ją na pomost.

Usiedli na kocu, a Tom złapał jej udo i zaczął je gładzić. Wędrował dłonią coraz wyżej i pieścił jej skórę. Miał ciepłe dłonie, więc to było niesamowite ukojenie dla dziewczyny.

Westchnęła z przyjemności i odchyliła głowę. Poprawiła się i przerzuciła nogi przez jego nogi. On je delikatnie rozchylił, gładząc i ściskając wewnętrzną stronę jej ud.

Spojrzeli nagle na siebie, a chłopak przysunął się do niej. Pocałował ją mocno i przejechał językiem po jej dolnej wardze.

Ona rozchyliła usta i zapadła się pod nim. On znacznie zaczął dominować i wsunął dłonie pod jej koszulkę.

Chciała powiedzieć, że nie chce tego tutaj, ale głos ugrzązł jej w gardle.

Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im powietrza.

Tom ostatni raz złapał jej wargę między swoje zęby i pogładził po włosach. Nachylił się nad jej uchem.

-Nie będziesz mogła chodzić - mruknął do jej ucha zachrypniętym głosem.

Ona lekko zadrżała i pokiwała głową. Była mu całkowicie oddana.

Idealnie. O to mu chodziło. Musiał ją zniszczyć. Czy chciał? Kto wie?

-Zbierajmy się. Jest mi zimno - powiedziała niewinnie i pociągnęła go za rękaw.

-Oczywiście - rzekł i wstał. Podał jej dłoń i otrzepał ją. Opatulił ją ramieniem i razem odeszli.

W zamku, przy wejściu, musieli się rozstać. Ona szła na górę, do prawego skrzydła, a on do lochów.

-Do zobaczenia - ucałował ją po raz ostatni i odszedł.

Patrzyła chwilę za nim i odetchnęła. Uśmiechnęła się pod nosem i odeszła do dormitorium.

Rozebrała się i weszła pod prysznic.

Zamknęła oczy i pisnęła, gdy nagle coś ją złapało w pasie.

Odwróciła się gwałtownie i przylepiła do ściany. Popatrzyła w szoku na nagiego Tom'a, który mocno ją pocałował, dając jej ręce nad jej głowę.

-Muszę to zrobić... Przepraszam... - szepnął i zaczął całować ją po szyi, zostawiając tam czerwone ślady.

Ta cicho dyszała z szoku i próbowała wyrwać ręce.

Na darmo.

Spojrzała mu prosto w czerwone oczy, a ten delikatnie wsunął kciuka do jej buzi, na którym musiała się zassać.

Zaczęła drżeć, gdy ten rozchylił jej nogi.

To będzie koniec.

~*~

LittlePsychopath2104

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro