Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41. Kolejna gazeta

Kim jesteś?

Hej... ty też mi się wiele razy śniłeś... Czy ja cię znam?

Czy znam twoje imię?

Głowa pochyla się nisko.

Jak się nazywasz? Odpędzisz złe sny?

Głowa znów się pochyla.

Boję się... ochronisz mnie?

- Ona ma bardzo potężną moc - powiedział Remus Lupin, siedząc na swoim miejscu tuż przy stole podczas spotkania Zakonu Feniksa. - Do rzucenia skutecznie tego zaklęcia potrzeba ogromnej mocy... Ale by za jednym razem odebrać pięć żyć... Czy to jest w ogóle możliwe?

Kingsley obszedł stół dookoła, a zanim wiodły spojrzenia pozostałych członków Stowarzyszenia. Hilde na prośbę Dumbledore'a wezwała najważniejszych członków Zakonu do swego domu, gdzie miała im wyjawić powód ataku na Dwór Meyling. Za przyzwoleniem dyrektora, nie powiedziała nic o specjalnej krwi dziewczyny. Opowiedziała to, co się wydarzyło.

Za rzucenie zaklęcia Niewybaczalnego groziło dożywocie w Azkabanie, jednakowoż patrząc na obecną sytuację, jaka miała miejsce w świecie magii i mugoli - ludzie znikali, ginęli - nikt nie brał pod uwagę, by dziewczynę pociągnąć pod odpowiedzialność karną. Zrobiła to w samoobronie, chociaż zataiła ten fakt. Każdy zdawał sobie sprawę, jak bardzo musiała przeżywać to dziesięcioletnia dziewczynka, mając świadomość, że zabiła pięć osób zaklęciem, za które powinna trafić do Azkabanu.

- Co zatem mamy teraz zrobić? - zapytał Moody. - Poczekamy grzecznie, aż Śmierciożercy zapukają do Hogwartu z koszykiem z łakociami?

- Albus na razie nie zarządził jej przeniesienia - wtrąciła się Hilde - póki nie wiedzą, kim jest... mamy szansę, a tymczasem możemy jedynie czekać, chociaż do końca roku.. potem się zobaczy.

- Hilde, mogę zająć się szukaniem właściwej kryjówki i...

- To nie będzie konieczne, Nimfadoro - warknęła niemiło Annafolz.

- Nie mów do mnie... - wściekła się kobieta, a jej włosy przybrały płomienny odcień. Zamilkła, gdy koniec drewnianej laski dotknął jej szyi.

Remus i Kingsley stojący najbliżej sprzeczających się kobiet zareagowali. Lupin stanął przed Tonks, a Kingsley położył rękę na ramieniu Hilde, nakazując jej odłożenie różdżki. Hilde Annafolz nie potrafiła zapałać do Nimfadory jakąkolwiek sympatią ze względu na jej przynależność do rodu Blacków, spokrewnienie z Malfoy'ami, których ona tak bardzo nienawidziła.

Posłuchała czarnoskórego czarodzieja i wyprostowała się, po czym skierowała zirytowane spojrzenie na najnowszy numer Proroka Codziennego, będący żywym dowodem, jak bardzo Voldemort ingerował w pisaną tu prawdę. Całe wydawnictwo miał w garści... jeszcze więcej wprowadzonego chaosu.

Wszyscy spochmurnieli. Nikt nic nie powiedział również w patrząc na ogromny tytuł:

ALICE MANSON - DZIEWCZYNKA, KTÓRA PRZEŻYŁA

*****

- ,,Po przeprowadzonej sekcji zwłok nasi specjaliści potwierdzili, że ciało odnalezione na brzegu londyńskiej rzeki nie należało do zaginionej Alice Manson. Nikt nie potrafi dokładnie powiedzieć, co stało się z dziesięcioletnią córką Maghnusa i Eleny Mansonów, których ciała zostały odnaleziona wraz z dwiema córkami; Claire z departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów oraz Rila, zawodniczka Quidditcha. Istnieje prawdopodobieństwo, że dziewczynka przeżyła, lecz jej losy nie są jednak znane. Minister Magii zapytany o odświeżoną sprawę zawiadamia, że nikt na przestrzeni lat nie zgłosił się, przedstawiając się, jako Alice Manson, na którą czekał ogromny spadek oraz żaden czarodziei, który nie pamiętał, kim jest. Szansa, że Alice przeżyła jest ogromna, biorąc pod uwagę, że przez tyle lat nie trafiono na żaden ślad potwierdzający zgon dziecka'' - przeczytała Harley, odkładając wściekle gazetę. - W Proroku piszą coraz większe głupoty...

- Czy ja wiem? Dość interesujące i śmiałe stwierdzenie - przemówił męski głos, aż Harley podskoczyła na swoim miejscu.

Wielka Sala w porze śniadania była prawie pusta, zwłaszcza stoły Gryffindoru, co bardzo doskwierało Gryfonce zaczytanej w prasie. Podniosła głowę, by móc spojrzeć w niesamowicie brązowe oczy. Uniosła brwi, przyglądając się przystojnej twarzy młodzieńca, który do niej podszedł i zagadał. Ciemne loki opadały mu na twarz, przez co musiał ciągle je poprawiać.

- Wybacz! Nie przedstawiłem się... Finnian Fletcher z Ravenclawu, miło cię poznać. Mogę? - Wskazał na miejsce obok dziewczyny, a ta skinęła głową. - Jestem na siódmym roku, więc nie było nigdy okazji, aby porozmawiać. Jestem twoim wielkim fanem, od kiedy zobaczyłem cię podczas naszego meczu... Znaczy cię, przez ciebie prawie zleciałem z miotły! Hah!

- Rozumiem, że jesteś członkiem drużyny? - Finnian przytaknął. - Przepraszam... nie za bardzo cię kojarzę.

- Nie szkodzi. Co sądzisz o tragedii na Dworze Meyling? Ciekawa sprawa, prawda? Osobiście uważam, że Alice miała ogromne szanse przetrwać, ale skoro na przestrzeni tylu lat się nie pokazała, raczej już tego nie zrobi...

- Czemu tak sądzisz?

- Po co pojawiać się i przedstawiać, jako osoba, która kojarzy się tylko ze śmiercią... - wyjaśnił - gdybym to był ja... wolałbym zniknąć - dodał smutno. Harley przypatrywała mu się dłuższą chwilę, na co chłopak nagle wybuchł głośnym śmiechem. - Wybacz! Zanudzam cię pewnie, prawda?

- Nie... to było dość... ciekawe... możesz mi powiedzieć, dlaczego wolałbyś zniknąć?

- A nie powiesz nikomu? Widzisz... do niedawna miałem nazwisko Petrowsky, ale... zmieniłem je na nazwisko rodowe babki.

- Czemu?

- Moja matka wychowywała mnie samotnie, ale do niedawna... została zamordowana przez nich... Śmierciożerców, jej nazwisko kojarzy mi się tylko z tym bólem... dlatego zmieniłem je... wiesz, by nie cierpieć.

- Zapewne Alice nie byłaby takim tchórzem, jak ty - warknęła, zbierając swoje rzeczy z ławki.

- Powiedziałem coś nie tak?

- Tak! - krzyknęła, stanowczo za głośno, bo uczniowie, którzy pozostali na święta w szkole i teraz spożywali śniadanie doskonale ją słyszeli. - Powiedziałeś bardzo nie tak! Współczuję ci twojej straty, Fletcher, ale wątpię, aby Alice Manson była takim tchórzem, jak ty!

- O co ci niby chodzi, co?

- Zmieniłeś nazwisko matki! Zmieniłeś to, co ci po niej pozostało, bo się bałeś! Bałeś się przeszłości! Ona na pewno nie zrezygnowałaby z tego, co otrzymała od rodziców i jej po nich pozostało, dlatego uważam, że zachowałeś się, jak dzieciak!

Popatrzyła na niego chwilę, jak na robaka, a potem opuściła Wielką Salę. Jaka szkoda... przez chwilę sądziła, że znalazła dobrego partnera do rozmów na ten samotny okres, a poznała jedynie przerażonego dupka, który ze strachu porzucił to, co mu matka ofiarowała! Fletcher... dobre sobie... Harley nie wiedziała, kiedy zaczęła biec, aż znalazła się przed Pokojem Życzeń...

Przez moment sądziła, że to dobry pomysł, by wejść i znaleźć się w salonie swojego domu, ale skarciła się w myślach... Poczuła się bardzo głupio. Zwyzywała Finniana za ucieczkę, a przecież ona robiła to samo - zmieniała imiona, historię, ale nie robiła tego z własnego wyboru. Ona ciągle uciekała, była już zmęczona...

Wróciła do Pokoju wspólnego Gryffindoru i ze zdziwieniem stwierdziła, że na stoliku przy kominku leżał list zostawiony przez sowę zaadresowany do niej. Sięgnęła po niego i przeczytała.

,,Harley, musimy pogadać, potrzebuję twojej pomocy. Przyjdź wieczorem, kiedy wszyscy będą na Wigilijnej kolacji do salony Slytherinu, hasło to: Czysta krew. Będę czekać, Pansy''.

***************


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro