Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32. Klub Ślimaka

Harley wyszła wraz kolegami z Gryffindoru, ale nie zamierzała z nimi wracać do Hogwartu. Za ostatni cel podróży obrała sobie Miodowe Królestwo - do którego akurat żadne się nie wybierało. I z drugiej strony bardzo to cieszyło dziewczynę, bo mogła w końcu pobyć trochę sama i odsapnąć. Stając się członkiem drużyny Quidditcha oraz jedna z pilniejszych uczennic, zbyt dużo się wokół niej działo, a przecież już jedna katastrofa z jej powodu się wydarzyła.

Poprawiła granatowy szalik, wtulając w niego zmarznięty nos. Nie zwracała uwagi na przechodniów, ani na innych uczniów Hogwartu, którzy ją rozpoznawali i z uprzejmości witali się z nią. Chciała iść do Miodowego Królestwa - miała ogromną ochotę na coś słodkiego! Gdy prawie znalazła się pod drzwiami cukierni coś, a raczej ktoś przyciągnął jej wzrok. Harley wpatrywała się teraz w starszą kobietę, którą niegdyś uważała za najpiękniejszą, jaką w życiu widziała. Narcyza Malfoy ubrana w ciemny płaszcz stała przed cukiernią i z kimś rozmawiała, ale Harley nie znała tej osoby. Jasne włosy kobiety idealnie uczesane wydawały się niemal białe przez osadzony na nich śnieg.

Harley pokręciła głową, próbując zachować spokój. Nie spodziewała się persony o takim statusie, jak pani Malfoy, tutaj... w małym miasteczku. Może czekała na Dracona. Dziewczyna spokojnym krokiem zaczęła iść w jej stronę. Wydawało się, że starsza czarownica jej nie zobaczy, ale gdy bladoniebieskie oczy spoczęły na niej, czuła, że można z niej czytać jak z otwartej księgi. Z trudem przełknęła gulę w gardle, prostując się jak struna. Narcyza popatrzyła na nią znacznie dłużej niż, jak na zwykłego przechodnia, przez co dziewczyna nie wytrzymała presji.

- Dzień dobry - wyjąkała, pochylając nisko głowę. Kobieta nie odpowiedziała, ale również skinęła głową.

Gdy weszła do środka, poczuła przyjemne zapachy słodyczy, czekolady i innych cudów państwa Flume.

***

Szok, jakiego doznała, kiedy usłyszała o tym, co spotkało Katie Bell, całkowicie ją wzburzył. Nie spodziewała się, że ktoś mógłby, tak sympatyczną dziewczynę i utalentowaną zawodniczkę, zaczarować. Gorzej, kiedy usłyszała podejrzenia Harry'ego, dotyczące Malfoy'a, ale czy miała podstawy, aby wierzyć lub nie? Nie miała pojęcia, czego Malfoy szukał w Hogsmead, bo raczej nie wrażeń, czy trunków - to nie jego poziom. A jego matka? I te spacery na Siódme Piętro. Harley biegła przez błonia, próbując znaleźć, gdziekolwiek Pansy lub Blaise'a. Musiała ich zapytać.

Nigdzie nie znalazła żadnego ze Ślizgonów, a Dracona unikała, jak tylko mogła. Nie zdążył nawet jej obrazić, a ona znikała mu z pola widzenia, co nie umknęło jego uwadze. Jedyną dobrą wiadomością była jeszcze tego samego dnia sowa, która przybyła zapraszając uczniów na mały poczęstunek u nauczyciela Eliksirów. Harley siedziała obok Harry'ego, krzywo wpatrując się w starego przyjaciela, którego spotkała dopiero na spotkaniu. Nie miała, kiedy go zapytać o cokolwiek.

Rozmowa McLaggena ze Slughornem nużyła Benson, bo kogo to obchodzi, że ktoś jedzie na sanki z Ministrem Magii? Może, gdyby powiedział, że bierze udział w kursie tańca z Voldemortem albo Snapem to uznałaby to za ciekawy temat do rozmowy.

- A co Belby u twojego wuja? - spytał Slughorn, wpatrując się w pulchnego chłopaka, który dosłownie pochłaniał deser stojący przed nim. - Bo może nie wiecie, ale jego wujek wynalazł eliksir tojadowy - zwrócił się do reszty uczniów. - Pracuje nad czymś nowym?

Marcus Belby pokręcił głową, odpowiadając z pełną buzią, na co Zabini patrzył wręcz z obrzydzeniem, ale bardzo dobrze ukrytym.

- Nie wiem, nie lubią się z tatą, bo tata mówi, że eliksiry to bzdury. - Cała twarz miał w czekoladzie, kiedy zaczynał oblizywać łyżkę.

- Jedyny, jaki uznaje to jest głębszy na koniec dnia - dodał, a Harry i Harley wymienili rozbawione spojrzenia. Nie rozumieli powodu, dlaczego ktoś Marcusa tu zapraszał.

- Moja miła, panno Granger, czym się zajmują pani rodzice w świecie mugoli?

Hermiona odłożyła łyżkę, nieco krępując się odpowiedzi, ale uśmiechnęła się łagodnie.

- Pracują, jako dentyści. - Wszyscy poza Harley i Harrym wpatrywali się w Gryfonkę zaskoczeni, jakby słyszeli tę nazwę pierwszy raz. I może tak było, ale Harley, która miała styczność ze światem mugoli, doskonale znała się na tej profesji. - Leczą zęby ludziom.

- Fascynujące! - zawołał Slughorn. - Czy ten zawód jest bardzo niebezpieczny? - spytał, pochylając się do przodu.

- Nie - odpowiedziała prawie od razu, patrząc po twarzach pozostałych. - Chociaż kiedyś jeden chłopiec Robbie Fenwick ugryzł mamę w palec i musieli założyć jej kilka szwów - parsknęła śmiechem na samo wspomnienie.

Harry uśmiechnął się mimowolnie.

- Świetnie, dentysta mi się przyda, jak będę musiała to dokończyć - westchnęła Harley, odsuwając od siebie prawie nieruszoną porcję lodów.

Marcusowi błysnęły oczy.

- Będziesz to jeszcze jadła?

- Nie... nie krępuj się - odparła i podsunęła chłopakowi kolejną porcję lodów.

- Panno Benson, dopiero pani pojawiła się w Hogwarcie. Może nam pani coś o sobie opowiedzieć? - Harley zaklęła w myślach. Zwróciła na siebie niepotrzebną uwagę. Dostrzegła, że Zabini uśmiecha się złośliwie. - A może czym się zajmują pani rodzice?

- Mój tata jest... mugolem i on... - Kompletnie nie miała pomysłu, co mogłaby wymyślić, jakie kolejne kłamstwo padłoby z jej ust - jest fotografem - rzuciła, gdy przypomniała sobie o aparacie spoczywającym w jej walizce w dormitorium. - Niestety zdjęcia się nie ruszają. Jest bardzo kreatywny, a moja mama zajmuje się zaklętymi przedmiotami, jest w tym doskonała.

- Doprawdy? Zaklina przedmioty? Na przykład jakie? - dopytywał profesor, a Harley czuła, jak wszystkie siły ją opuszczają.

- Raz na przykład zaklęła... - Merlinie, pomóż wymyślić dobre kłamstwo!

Ktoś chyba wysłuchał jej prośby, bo wypowiedź przerwało wejście Ginny Weasley. Miała na sobie lekko błyszczącą brązową suknię - odpowiednią na takie wieczory, a nie przetarte jeansy i koszulka z napisem ,,Nothing is true. Everything is permitted''*. Harry, jako jedyny wstał od stołu, jak kulturalny człowiek, i usiadł dopiero, gdy Ginny zajęła miejsce. Harley popatrzyła to na twarz rudej, której oczy były jeszcze czerwone od płaczu, a potem na zapatrzonego w nią Harry'ego. No ładne rzeczy, pomyślała Harley.

- Spójrz na jej oczy. Znów pokłócili się. Ona i Dean - szepnęła Hermiona.

- Nie przejmuj się. Zdążyłaś na deser, o ile Belby coś zostawił.

Po deserze Slughorn żegnał swoich uczniów. Harry nie wyszedł jeszcze z sali, ale Harley nie zamierzała na niego czekać. Od razu pobiegła za ciemnoskórym Ślizgonem, który szedł powoli w kierunku lochów. Gryfonka podbiegła do niego i uwiesiła się na jego ramieniu, co spotkało się z krytycznym spojrzeniem McLaggena, ale Harley pokazała mu za to język.

- Iskierko, coś nie tak? - mruknął, nie patrząc na nią.

- Tak! Dlaczego Draco nie brał udziału w meczu?Co robił wczoraj w Hogsmead i dlaczego, do cholery ciągle widuję go na Siódmym Piętrze!

- Hej! Hej! Za dużo pytań! - Uspokoił ją ruchem rąk, a potem odsunął w kąt, by uniknąć ciekawskich uszu. - Niestety na żadne nie znam odpowiedzi. Malfoy jest skryty, nie dzieli się z nami wszystkim.

- Kłamiesz. Dobrze, wiem, że ty wiesz, co on robił w Hogsmead. To on dał zaklęty naszyjnik Katie Bell, prawda?

- Matka ci to powiedziała? - rzucił z przekąsem, lecz nie uzyskał odpowiedzi na zaczepkę. - Nic nie wiem o naszyjniku. Skąd taki pomysł? Znasz go i...

- Właśnie w tym problem, Blaise! Ja go w ogóle nie znam! To nie jest Dracon, który zabierał mi misia, a potem przepraszał, dając słodycze. To kompletnie obca mi osoba i muszę wiedzieć!

- Dlaczego? Po co o to pytasz?

- Bo może ma to coś ze związkiem z atakiem na mój dom! Lucjusz Malfoy zdradził moich rodziców, muszę wiedzieć, co się dzieje z Draco! Nie chodzi na lekcje, wygania mnie z treningu, a potem sam nie zjawia się na meczu, Blaise, na Merlina!

- Wiesz, że stary Malfoy jest Śmierciożercą...

Był jego poplecznikiem, nie Śmierciożercą - tłumaczyła sobie, ale ostatecznie świadomość dopuściła do siebie słowa Zabini'ego, bo dziewczynie aż zrobiło się słabo. Oparła się o chłodną ścianę, czekając na dalsze słowa chłopaka, ale ten milczał.

- A czy Draco...

Blaise Zabini był przeciwny okłamywaniu Dracona - żył z wiedzą, że Alice ma się dobrze wśród żywych i nie może się nią z nim podzielić, chłopak pracował dla Voldemorta, ale nie potrafił spojrzeć na to krytycznie. Cieszył się, że Alice żyje i jest tutaj obok niego, ale przyjaźń, czy sam Malfoy był dla niego ważniejszy, ponieważ znali się długo - dłużej niż on i najmłodsza Manson. Nie podzielał fascynacji i zauroczenia Pansy powrotem dziewczyny, i gdy ona orzekła, że staną po trzeciej stronie, po stronie Alice Manson, zgodził się, choć miał wątpliwości.

On już wybrał. Stał po stronie Dracona. Nie wyda sekretu Alice, ale nie będzie oszukiwał przyjaciela, będzie go krył.

- Nie. Draco nim nie jest... A na Siódmym Piętrze... spotyka się ze starszą o rok dziewczyną, tylko tam mogą być sami.

Okłamał ją. Zadał cios, mówiąc, że Draco kogoś już ma, ale Harley nie dała tego po sobie poznać.

- W Hogsmead mieli randkę... Wybacz, Iskierko... muszę już iść.

I jeśli sądziła, że ta informacja ją zabolała, to wieści, które przeczytała w Proroku Codziennym całkowicie ją pogrążyły. To był koszmar, który właśnie odżył w dwóch sercach.

*************

*Nothing is true. Everything is permitted - Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone./ motto Assasynów w grze AC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro