4 kim jesteś, droga Pani?
Hej moi drodzy! Dziś zaczynam z nową opisówką, bardziej w moim stylu. Zapraszam!
Victoria od dobrych kilku minut patrzyła na twarz nieprzytomnego chłopaka. Wiedziała, że jej siostra nie darzy sympatią tego osobnika płci przeciwnej, ani Gabriel jej siostry, ale widać, że życie bez przerwy stawia ich na swojej drodze, no ale bez przesady, żeby tak dosłownie
Mimo, że Victoria nie była romatyczką wiedziała, że ta dwójka jest dla siebie stworzona. -Oby tylko na mojej drodze ktoś postawił swoją nogę. - szepnęła i Pogładziła swój naszyjnik. popatrzyła jeszcze raz na twarz Gabriela i siostry.
Wtedy do jej głowy wpadł absurdalny pomysł. Uśmiech którego nie powstydzołby się nawet szatan wpełzł na jej usta.
-a gdyby tak, ymm, to ty Aurore Przecież go potrąciłaś prawda? - zapytała i nie czekając na odpowiedź dodała- To w takim razie ty musisz go jakoś No wiesz wyzdrowieć!
dalsza część planu poszła jej już bez problemu, mimo że tamtą część dukała - ja ci będę dawać instrukcję a ty będziesz robić wszystko. zresztą masz troszeczkę większy pokój od mojego, więc to w twoim będzie musiał leżeć.
Aurore miała smętną minę. Victoria wiedziała że przez głowę jej siostry przelatywały same czarne scenariusze.
przez chwilę kręciła głową, jakby chciała odpędzić od siebie stado much.
Po męczącej wędrówce po schodach dotarły do pokoju Aurore i wtaszczyły cielsko Gabriela na łóżko.
Ciemno włosa dziewczyna dawała Aurore instrukcje wcielając swój genialny plan w życie.
Kiedy siostra Victorii poszła do łazienki, dziewczyna ukradkiem do tabletki przeciw bólowej wcisnęła środek uspokajający.
Usiadła na krześle i zaczęła się kręcić. Jakie szczęście, że Volpi zna się na medycynie. Gdyby nie on, na 100 procent nigdy nie poszła, a raczej nie zamierzała by iść na medycynę.
Volpi wyłonił się zza szlafroka Victorii, patrząc na twarz Gabriela.
Zaskoczony spojrzał na dziewczynę, która dalej się kręciła na krzesełku siostry.
Przez jego nieproporcjonalną główkę przebiegła myśl.
- daj mi jesć- wykrzyknął wprost do ucha dziewczyny, która poskoczyła w miejscu i wpadła razem z krzesłem do otwartej garderoby.
-zwariowałeś? - zapytała szeptem dziewczyna bojąc się, aby nikt nie zobaczył jej Kwami.
Wstała otrzepując się i gładząc szlafrok. Popatrzyła na Volpiego, przybierając kolor swojej pomadki. Wiedziała jednak, że nie może się odezwać, gdyż ktoś może pomyśleć, że gada sama do siebie.
Odwróciła się w stronę Gabriela i wyskoczyła z kapci...
- nie ma go-szepnęła do Volpiego. -no nie ma -kwami odpowiedział jej również szeptem- a teraz daj mi jeść.
Dziewczyna jednak została głucha na marudzacego liska. Wyostrzyła swój słuch. Gabriel Mógł przecież wylecieć przez okno.
- ech... - pokręciła głową- i cały plan na nic. Po co znowu bawię się w swatkę.
Volpi tylko pokręcił głową i pociągnął swoją właścicielkę za kucyk do łazienki.
To co tam zastali po porostu zwaliło ich z nóg.
- Ach piękna Pani, światło mego życia, kim jesteś? -Gabriel Agreste przemawiał właśnie do hihoczącej Aurore.
Victoria patrzyła w osłupieniu, a Volpi zaczął się histerycznie śmiać, za co dostał w sporych rozmiarów głowę.
Na szczęście żaden z dwójki blondynów nie zwrócił na to uwagi.
- Ach Gabrielu, to ja Aurore. - odpowiedziała oczarowana blondynka.
- och Pani! Znasz me imie- odpowiedział zaskoczony Gabriel. - czy chcesz iść dziś ze mną na kawę? Znam cudną niczym ty kawiarnię.
- oczywiście. - Aurore znów zaczęła się śmiać. - pozwól tylko niech się ubiorę.
Victoria uszczypnęła się w ramię. Nic. Podążał wzrokiem za tą dwójką.
- Volpi, czy na prawdę mi się udało? - zapytała entuzjastycznie- czy oni na prawdę idą na kawę? Och! Jaką jestem idiotką! To przeznaczenie! Nie muszę mieć w tym udziału. Prawda?
- Masz rację- przyznał Volpi-... jesteś idiotką- wykrzykną i zaczą się histerycznie śmiać z miny Victorii. - a teraz daj mi JEŚĆ.
Ta da!
Pierwszy rozdział w moim stylu. Mam nadzieję, że się choć trochę podoba ( samoocena- -10)
Proszę gwiazdkujcie, to motywuje! Dla was to 3 sekundy, A dla mnie 10 min. Jarania się.
Papa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro