Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwszy rok cz. III

Byliśmy już w bibliotece. Bardzo się bałam że ktoś nas znajdzie i wyleją nas ze szkoły. Ale z jednej strony musimy się dowiedzieć kto to ten Flamel. Aktualnie wędrowaliśmy po bibliotece. Ja trzymałam w ręce latarnię, vo wyglądało jakby lewitowała.

-idziemy na dział ksiąg zakazanych -wyszeptał

-jasne..

Harry zdjął z nas pelerynę i zaczął przeglądać książki. Jedna z nich zaczęła w pewnym momencie Krzyczeć.

-ZAMKNIJ ją! - krzyknęłam ale po chwili tego żałowałam. Harry położył swoją rękę na moje usta. Usłyszałam miałkniecie pani Noris. No to po nas..

-daj mi pelerynę..

Harry założył na nas pelerynę w ostatniej chwili. Przed naszymi twarzami pojawiła się postać Woźnego i Jego kotki.

-ktoś tu jest? - zapytał swoją kotkę. - idziemy..

I poszli. Oboje głośno Westchnęliśmy. O mały włos nas nie złapano.

-harry ja ci obiecuje że więcej razy nigdzie w nocy nie idę.

-no okej. Lepiej stąd chodźmy. - dodał.

Szliśmy już jakieś piętnaście minut, bez celu. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Harry też nie wiedział. Po chwili usłyszałam wraz z Harrym rozmowę Snape z Woźnym.

-ktoś był w bibliotece. Miałem mówić więc mówię - powiedział

-oczywiście. Sprawdzę to..

Woźny poszedł a Snape zatrzymał się centralnie przed nami. Wyglądało to tak jakby nas widział i właśnie na nas patrzał. Po chwili zdjął z nas pelerynę. No i super.. Możemy się pożegnać z Hogwartem..

-no proszę.. Potter! Jesteś taki sam jak ojciec.. Takie same numery. - wycedził

-profesorze.. - powiedziałam cicho

-tak?

-to moja.. Moja wina..

-Zabini nie gadaj głupot. To przez Pottera.

-nie. To przeze mnie. To ja chciałam wyjść się przejść..

-z racji że jesteś w Slytherinie.. Żadne z was nie dostanie minusowych punktów. Ale żeby mi to było ostatni raz ! Nikt ma się o tym nie dowiedzieć.. - ostatnie słowa podkreślił i odszedł.

-uff.. Mało brakowało.. -dodałam

-Aurelia! Mogłaś na tym ucierpieć! Nie pozwalam ci się dla mnie poświęcać.

-harry. Przestań. Wolałeś znów stracić punkty dla Gryffindoru?

-dziękuję.. - powiedział i mnie pocałował w policzek

-ej harry. - zaśmiałam się

-przepraszam. Musiałem się dowiedzieć jakoś

-jasne. Patrz.. Jakieś drzwi.. - dodałam

-chodźmy.

Weszliśmy do środka. Sala była pusta. W sumie to nie była sala.. Bardziej jakiś pusty pokój. Na środku stało jakieś wielkie lustro. Było zakryte do połowy jakimś materiałem.

-to jakiś lustro.. - Powiedział

-tak.. Ale może stąd chodźmy??

-zaczekaj.. Chce zobaczyć co to jest..

Podszedł do lustra i zdjął z niego materiał. Było to cudowne lustro.

-o wow.. Ładne - dodałam

-no... Aurelia! Chodź zobacz! - krzyknął - Tu są moi rodzice!

-co? Harry? Co ty gadasz? Ja tu nic nie widzę..

-nie?

-nie..

***kilka dni później, po przyłapaniu Harrego, Hermiony i Aurelii po chodzeniu po północy*

Dziś miał się odbyć nasz areszt. Mój Harrego i Hermiony. Chciałam ostrzec moich przyjaciół że Malfoy chce na nich donieść.. I pogorszyłam sprawę. W nocy, wraz z Harrym i Hermioną czekaliśmy na Filtcha.. Przyszedł z Malfoyem.

-no dobra.. Idziemy.. - burknął - jaka szkoda że nie stosuje się dawnych metod karania uczniów.. Ahhh brakuje mi tych wrzasków.

Spojrzałam na Harrego i Hermionę głośno przełykając ślinę. Byliśmy już pod Chatką Hagrida. Hagrid był bardzo smutny z utraty swojego smoka..

-a ty dalej przeżywasz po tym smoczydle? - powiedział

-dobra dzieciaki. Chodźcie

-sądziłem że to żart! Nigdy nie idę. To dla służby nie dla nas. Niech tylko mój Ojciec się o tym dowie.. - powiedział draco - myślałem że będziemy musieli coś napisać..

-a po jakie licho? - zapytał olbrzym -dobra idziemy. Harry i Hermiona pójdziecie ze mną. A Aurelia z Malfoyem. Szukamy rannego jednorożca. Jak któreś będzie w niebezpieczeństwie. Wypuszcza z różdżki Czerwone iskry. A jak znajdzie bidaka to zielone.

-jak tak? To chcę psa! - krzyknął debil

-jasne.. Ale Kieł to raczej tchórz. Dobra za mną! Wy w lewo my w prawo

Szłam z blondynem w głąb lasu. Nie odezwałam się do niego ani słowem.

-nawet nie zapytałem jak minęły ci święta - powiedział nagle

-nie rozmawiamy. Jak miałeś niby o to zapytać?

-na pewno nic ciekawego nie dostałaś. Pewnie tylko skarpety od brata.

-zamknij się bo osobiście cię zabije

-sorry.

-a idź do diabła. Szukaj tego jednorożca.

-sama szukaj. Mam to gdzieś. Zaraz opuszczę ten las.

-droga wolna - dodałam

-okej. Pa ja wracam do zamku. - dodał i niepewnie poszedł w stronę wyjścia.
Po chwili zauważyłam na niebie czerwoną iskrę. To na pewno Malfoy.

*kilka dni później*

-pansy.. Przepraszam że trochę zaniedbałam naszą przyjaźń. - dodałam

-trochę ? Totalnie.. Totalnie o mnie zapomniałaś. Czy ty jesteś z Harrym?

-nie.. To mój przyjaciel..

-rozumiem.. Może pójdziemy na błonia?

-jasne. Chodź.

Byliśmy na błoniach. Po chwili podbiegł do nas Harry.

-Aurelia! - krzyknął zmęczony - chodź z nami na chwilę

-zaraz wracam - powiedziałam do Pansy

-idziemy w nocy na trzecie piętro. Snape ja Pewno tam będzie. Będzie kradł ten kamień.

-jasne. Widzimy się na korytarzu. Ja wracam do Pansy.

-co chciał? - zapytała

-nic. A powiedz mi dokładnie co znów mówił Draco.. O mnie

-no tak.. Więc. Mówił że musi się dowiedzieć co cię tak naprawdę łączy z  Harrym.. I w sumie nie wiem.

-jasne..

*w nocy*

Byłam już przy wejściu do komnaty z puszkiem. Po chwili pojawili się moi przyjaciele.

-idziemy.. - powiedział Harry. Otworzył drzwi. Pies od razu zaczął szczekać. Harry wyjął flet z kieszeni i zaczął grać, co spowodowało że pies zasnął. Przeszliśmy przez klapę i wszyscy utknęliśmy w diebelskich sidłach, ale ja i hermiona po chwili byłyśmy na dole.

-trzeba spalić te sidła.. - dodałam

-no jasne.!

Po chwili chłopcy też byli na dole.

*w komnacie z eliksirami *

-czekajcie.. Muszę pomyśleć.. To czysta logika.. - dodała miona.

Szczerze.. Jak chodzi o logikę to coś mi to nie szło.. Nie rozumiem treści tego listu.

-już wiem! - krzyknęła

-no? - zapytałam

-najmniejsza pozwoli nam Przejść. A ta o - wskazała na fiolkę o dziwnym kształcie - pozwoli wrócić..

-ale nie starczy dla nas wszystkich.. - dodałam

-właśnie. Harry wypiję tą małą... - zaczęła ale jej przerwałam

-a ja którąś z trucizn.. - dodałam

-nie!! - krzyknęli oboje.

-tak. Hermiona wrócisz po Rona. Zawiadom dyrektora.

-jasne.. Niech będzie. Albo może tu zaczekaj..

-nie. Tak będzie dobrze..

Hermiona wróciła. Harry poszedł przed siebie a ja wypiłam truciznę. Po chwili zemdlałam.

Obudziłam się. Byłam w skrzydle szpitalnym. Obok mnie był harry. Rozmawiał z dyrektorem.

-Harry!

-Aurelia!!

-Aurelia! - krzyknęła Pansy i Blaise wpadając do Szpitala.

-Pansy! Blaide!

-nie mów tak na mnie siostra. - powiedział

-okej okej.. - zaśmiałam się

*następnego dnia *

Dziś był koniec roku szkolnego, oraz miał być przydzielony Puchar domów. Wygraliśmy go my z czego jestem bardzo dumna. Przez cały rok pracowałam na punkty więc nie mogło to pójść na marne.. Lecz Dumbledore przydzielił punkty gryfonom i to oni wygrali.. Trochę mi było smutno.. Ale trudno..

___________________

Cześć

Trochę pozwoliłam sobię to wszystko poskracać. Myślę że nie macie mi tego za złe

Trochę jest tu skip time ale się połapiecie.

Następny rozdział będzie dotyczył drugiego roku i nie będzie wystawiony zbyt szybko..

Do następnego

Bay✨❤☁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro