Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwszy rok

*pamiętnik Aurelii*

Drogi pamiętniku. Mam na imię Aurelia Zabini. Mam jedenaście lat i mam brata który ma na imię Blaise i jest w moim wieku ale starszy o dwa miesiące. On ma urodziny pierwszego lipca a ja pierwszego września. Dziś są urodziny mojego brata, a dokładnie trzy dni temu dostał list z hogwartu. Bardzo mu zazdroszczę.. Myślę że też go dostanę. Nasza mama i tata nie żyją odkąd mieliśmy osiem lat. Wychowuje nas babcia ale od kilku dni nie ma jej w domu, ponieważ gdzieś wyjechała. Może opowiem trochę o moim i Blaisa wyglądzie.
Mam czarne włosy do ramion. Piegi na całym ciele. Jestem dość wysoka i szczupła. Blaise natomiast jest czarno skóry, co mnie bardzo dziwi że ja nie jestem. Ma również czarne włosy. Dość krótkie. Jest wysoki i szczupły.
Jako tako nie mamy jak na razie za dużo przyjaciół. Nikt nie chce z nami rozmawiać.. Przez skórę Blaisa, ale obiecałam mu że jak oboje pojedziemy do hogwartu to będziemy zawsze się wspierać i takie tam.

*koniec*

*1 lipca 1991*

Wstałam dziś o ósmej. Chciałam przygotować coś bratu na urodziny. Prezent miałam już dawno kupiony ale chciałam upiec jakiś tort, czy ozdobić dom. Zaprosiłam do nas kilka znajomych. Takich jak Pansy, Teodor, Emily i James. Emily i James są mugolami ale i naszymi przyjaciółmi. Ich jako jednych tolerujemy.

Pansy ma urodziny 20 sierpnia a Teo tak samo jak ja i oboje dostali już listy. Aja i Blaise jesteśmy czystej krwi. Boję się że go nie dostanę.. Ale czemu miałabym go nie dostać?

*12:00*

Była już dwunasta. Blaise dopiero się budził jak zawsze. Wszyscy goście już przyszli. Babci nadal nie było. Nadal nie wróciła.. Wszystko było gotowe. Ozdoby, prezenty i tort. Tylko czekać aż Blaise zejdzie na dół.
Po chwili było słychać kroki dobiegające z góry. To Blaise schodził na dół. Kiedy był już na dole, przetarł oczy i się ucieszył.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO BLAISE! - krzykneliśmy wszyscy na raz

-dziękuję! - przytulił nas wszystkich. - dziękuję naprawdę

-nie ma za co stary. - powiedział Nott

-oj jest za co - zaśmiali się

-Aurelia.. Możemy porozmawiać? - zapytała Pansy.

-pewnie. Zaraz wracam - powiedziałam do reszty i poszłam na górę z Pansy

-nadal nie dostałaś listu? - zapytała

-nie.. A co jak nie dostanę?? - zapytałam

-dostaniesz.. Jestem pewna.. - pocieszała mnie Przyjaciółka kiedy nagle przez okno wleciał list. Wzięłam go do ręki. Był zaadresowany do mnie- a co to? List z hogwartu? - zapytała

-tak! Dostałam list!! - krzyknęłam a Blaise i Teo Byli już na górze - mam list! Jadę z wami!

-jejj! Siostra jednak jedzie! - krzyknął Blaise

-jak ja się cieszę! - krzyknął Teodor - znaczy.. Nie żebym coś ten... - zaczął sie jąkać

-aaa!!! - krzyknęła Pansy - Teo zakochał się w Aurelii!! - wrzasnęła

-ejj Pansy! Język za zęby! - krzyknął

-Teo? Naprawdę?? - zapytałam

-ymm.. No podobasz mi się

-miło- przytuliłam chłopaka. - ale nie wiem czy to dobry czas na jakiś związek.. Wiesz.. Jesteśmy za młodzi

-rozumiem. - powiedział poważnie

-ale może za rok - wtrącił Blaise

-a może za dwa lata.. - dodała Pansy

-może - zaśmiałam się

-naprawdę ? - zapytał Teo

-zobaczymy.

-Aurela.. Możesz wyprosić tych mugoli? Nie lubię ich.. - powiedziała Pansy

-no okej.. Niech ci będzie.

Zeszłam na dół. Musiałam ich jakoś wyprosić.

-Emily, James..

-tak Aurelia? - zapytała

-musicie się zbierać. - powiedziałam.

-a dlaczego ? - zapytał

-babcia wraca a nic nie wie... - skłamałam

-ouu. Już nas nie ma - powiedziała i oboje wyszli.

Wróciłam na górę.

-i jak? - zapytała Pansy

-już ich nie ma. - dodałam.

-dzięki Wielkie. Nie lubię ich. Dziwni są.

-jasne. co robimy?? - zapytałam

-może w coś zagramy?? - zapytał Nott

-takk! - krzyknął Blaise - w butelkę

-o nie! - krzyknęła Pansy- nie gram w to po ostatnim

-no dalej.. - powiedział Mój brat.

-no dobrze zagram - powiedziała dziewczyna.

Graliśmy tak przez kilka godzin. Padło dużo dziwnych pytań ale nie były jakieś złe. Teraz siedziałam z Pansy na górze a chłopacy byli na dole.

-znasz kogoś innego poza nami? - zapytałam

-nie. Ale rodzice mówili mi coś o Harrym Potterze. Wydaje mi się że będzie taki jak go opisują.. - powiedziała

-ja też coś o nim słyszałam od babci. Ale ona mówiła o nim same dobre rzeczy.

-dobre? A jakie?

-że jest odważny, dzielny, przyjazny, pomocny. I takie tam. A Twoi rodzice? Co mówili?

-że jest samolubny, chytry, chciwy, arogancki, chamski. Same przeciwieństwa. Ale twoja babcia zawsze była szczera.. Może ona ma rację? Może i jest wybrańcem, ale może być fajnym chłopcem.. - powiedziała - kojarzę jeszcze od rodziców Dracona Malfoya. Podobno jego ojciec Był wiernym sługą samego czarnego Pana..

-naprawdę? Opowiedz coś o nim

-podobno lubi się przechwalać. Jest perfidną i cyniczną, nasączoną ironią osobą. Draco to szczupły, wysoki chłopiec o bardzo jasnych blond włosach i niebieskich oczach. Jego spojrzenie jest zimne, a jego twarz wciąż przybiera złowrogi grymas, czym odstrasza od siebie rówieśników. Podobnie jak jego rodzice, Draco nie szanuje też mugoli.

-Pansy? Czy ty go kiedyś spotkałaś? - zapytałam

-tak. Kiedyś na obiedzie, wraz z rodzicami byliśmy u nich. Szczerze.. Trochę był nie miły. Jakby nie chciał mnie nigdy zobaczyć. Ale no co.. Nie każdy jest fajny.

-niestety. A jak myślisz, do jakiego domu cię przydzielą? - zapytałam

-mam nadzieję że Slytherin. A ty? - zapytała

-też tak myślę. W końcu wszyscy z mojej rodziny to ślizgoni.

*1 września*

Dziś był dzień w którym wraz z Blaisem i przyjaciółmi mieliśmy jechać do hogwartu. Dziś też są moje urodziny, ale bardziej mnie interesuje fakt że jadę do hogwartu. Wstałam bardzo wcześnie rano, czyli o szóstej pięć. Blaise o dziwo też wstał wcześnie.

-Blaise? Już nie śpisz? - zapytałam kiedy byliśmy w kuchni

-nie.. A ty? - zapytał

-nie chce mi się spać.

-okej. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! - krzyknął

-Blaise! Nie krzycz. Dziękuję! - powiedziałam i go przytuliłam

-kochana. To dla ciebie - dał mi prezent. Otworzyłam go a w środku były perfumy.

-dziękuję Blaise! - krzyknęłam

-nie krzycz mi do ucha - zaśmiał się

-oo okej - zaśmiałam się

-jest pytanie... - zaczął - jak dostaniemy się na peron? - zapytał - to za daleko..

-może rodzice Teo nas zawiozą? Zawsze nas lubili..

-może się zgodzą.. A teraz chodźmy się spakować.

-jasne.

Poszłam na górę i wyjęłam kufer. Spakowałam najpierw wszystko co było niezbędne w hogwarcie. Czyli rzeczy a listy. A później ubrania i resztę. Kiedy się już spakowałam była jedenasta. Poszłam do pokoju Blaisa. Kończył się już pakować.

-nic mi się nie mieści! - krzyknął

-Blaise.. Czemu to tak po wrzucałeś? - zapytałam

-nie umiem składać.. Pomożesz mi? - zapytał błagalnie

-oczywiście. - zaśmiałam się

Kiedy już ogarnęłam jego kufer było dwadzieścia po dziesiątej. Poszliśmy przed dom Teodora zapytać czy nas podwiozą.
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi jego mama.

-dzień dobry.. - zaczęłam

-cześć Aurelia. Witaj Blaise.. Wejdźcie - kobieta zaprosiła nas do środka

-mamy pytanie.. - zaczął tym razem Blaise

-tak?

-mogła by nas pani wraz z Teo zawieść na Peron? Nie ma nas kto podrzucić - Powiedziałam.

-oczywiście! To żaden problem - powiedziała kobieta - Teo!! Na dół! Jedziemy!

-już idę ! - krzyknął i zszedł na dół.

Po kilku minutach byliśmy na King's Cross.
Pani Nott musiała już iść do pracy więc byliśmy zdani na siebie.

-więc chodźmy. Musimy znaleźć peron dziewiąty i dziesiąty. - odezwał się teo. Wszyscy szliśmy tam gdzie mówił. Przeszliśmy przez ścianę między oboma peronami. Byliśmy już przy Hogwart Express. To był cudowny widok. Od razu zauważyłam Pansy więc do niej podbiegłam. Wszyscy weszliśmy do pociągu i zajęliśmy miejsca. Usiadłam w przedziale z Pansy, Teo i Blaisem. Po chwili ktoś ktoś bez pukania wszedł do naszego przedziału. Był to blondyn a za nim dwaj chłopcy wyglądających na jego ochroniarzy czy goryli.

-wy też na pierwszy rok? - zapytał

-tak - powiedział Teo

-jestem draco, draco Malfoy a to jest Crabbe i Goyle - wskazał na swoich "kolegów" - a wy?

-ja jestem Teodor Nott - przedstawił się

-a ja Pansy Parkinson

-a wy? - zapytał

-ja jestem Aurelia Zabini - przedstawiłam się

-a ja Blaise Zabini.

-mam nadzieję że nie trafisz do Slytherinu. MURZYN. Kto by cię chciał w takim domu? - zadrwił sobie z Blaisa. A jemu zrobiło się smutno co szybko zauważyłam

-ej ty! Malfoy! Nikt nie będzie obrażał mojego brata! Nie przy mnie! - krzyknęłam

-pieguska! Brzydka jesteś z nimi wiesz? - powiedział uśmiechając się

-a tobie też nie pasują te włosy! - krzyknęła Pansy - wyjdź stąd!

-właśnie! Wyjdź! Nie obrażaj ani Aureli ani Blaisa! - krzyknął tym razem Teo a cała trójka wyszła.

-Blaise.. Nie przejmuj się, to zwykły kretyn - pocieszała go Pansy.

-a co jak inni też będą mnie obrażać? - zapytał

-nie będą! Blaise nie przejmuj się nim - powiedziałam

-ty też Aurel, nie przejmuj się- dodał Teo

-ile jeszcze wy tych Skrótów wymyślicie? - zaśmiałam się

-dużo! - krzyknęli wszyscy

Jeszcze trochę zostało drogi do hogwartu. Zdążyłam się jeszcze wyspać, tak samo jak reszta. Kiedy się obudziłam zauważyłam hogwart.

-wstawać! Hogwart! - krzyknęłam

-już!? - zapytała Pansy

-tak! Już!

-ooo jaki wielki! - krzyknął mój brat.

-jaki piękny! - dodał teo

-racja- dodała Pansy

Kiedy pociąg stanął wszyscy z niego wyszli. Od razu zauważyłam jakiegoś giganta.

-Pirszoroczni do mnie! Pirszoroczni. - wszyscy do niego podeszli. Zaprowadził nas do Łodzi. Ja wraz z Pansy Blaisem i teo byliśmy w jednej Łodzi. Kiedy już dopłynęliśmy do zamku wielki człowiek zaprowadził nas do pewnej kobiety.

-witaj hagridzie - powiedziała

-witam panią psor.

-wszyscy za mną! - krzyknęła kobieta i wszyscy zaczęli iść za nią po schodach.

-Witajcie w Zamku hogwart. Bankiet otwierający Nowy Rok wkrótce się zacznie ale zanim zajmiecie swoje miejsca w Wielkiej sali zostaniecie przydzieleni do domów. Ceremonia przydziału jest bardzo ważna ponieważ podczas całego pobytu w Hogwarcie wasz dom będzie czymś w rodzaju rodziny. Będziecie mieć zajęcia razem z innymi mieszkańcami waszego domu, będziecie spać z nimi w dormitorium i spędzać razem Wolny czas w pokoju wspólnym.
Są cztery domy Gryffindor Hufflepuff Ravenclaw i Slytherin każdy dom ma swoją zaszczytną historie i każdego wyszli na świat słynni czarodzieje i znakomite czarownice.
Tu w Hogwarcie wasze osiągnięcia będą chlubą waszego domu zyskując mu punkty A wasze przewinienia będą hańbą waszego domu który przez was utraci cześć punktów. Dom który osiągnie najwyższą liczbę punktów przy końcu roku, zdobędzie Puchar domów co jest wielkim zaszczytem. Mam nadzieję że każdy z was będzie wierne swojemu domowi bez względu na to do którego zostanie przydzielone. Ceremonia przydziału odbędzie się za kilka minut w obecności całej szkoły. Zalecam wykorzystanie tego czasu na zadbanie o swój wygląd. Wrócę kiedy będziecie gotowi.- powiedziała i odeszła.

-ah czyli to prawda? - powiedział Malfoy - co mówili w pociągu.. Harry Potter zaszczycił hogwart.

-co?! Harry Potter - wszyscy mówili między sobą

-to jest Crabbe a to Goyle.. A ja Malfoy, draco Malfoy. - przedstawił się i wyciągnął dłoń w Stronę harrego. Rudy chłopak obok draco się zaśmiał.

-śmieszy cię moje imię? Ty nie musisz się przedstawiać. Rudzielec. Szata po starszym bracie. To na pewno Weasley. - spojrzał znowu na harrego- ja cię wprowadzę. Niektóre rodziny są o prostu gorsze od innych.

-wiesz Malfoy? Nie patrzy się na pieniądze, czy sławę osób, a na to jakie są. Nas nie chciałeś za przyjaciół? Prawda? Tak prawda. Wyzywałeś nas. Lepiej szukaj przyjaciół gdzie indziej - Wtrąciłam się.

-nie pytam ciebie okropna piegusko!- krzyknął - zjeżdżaj - powiedział uderzając mnie w policzek.

-Malfoy! Sam sobie wybiorę przyjaciół. Nie potrzebuje twojego wprowadzenia. - powiedział i schylił się aby pomóc mi wstać. - nic ci nie jest? Nic ci nie zrobił? - zapytał.

-wszystko w porządku. Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się.

-jestem harry. Harry Potter. A ty? - zapytał z uśmiechem

-Aurelia Zabini.. Miło mi.

-wszyscy gotowi? Idziemy! Za mną! - krzyknęła kobieta która właśnie wróciła.

Wszyscy szli za nią na wielką salę na ceremonię przydziału. Najbardziej się bałam że Blaise będzie w innym domu niż ja. Wolałabym abyśmy byli razem w domu.

-gdy kogoś wyczytam, siada na stołku a ja nałożę mu na głowę tiarę.. - powiedziała i otworzyła swoją listę. -Susan Bones! - krzyknęła

Do stołku podeszła dziewczyna o delikatnie rudawych włosach. Kobieta nałożyła jej na głowę starą czapkę, którą wcześniej nazwała Tiarą..

-Hufflepuff! - krzyknęła czapka.

-Hermiona Granger!

-hmm... Może Ravenclaw... Nie..nie to będzie .. Gryffindor!

-Pansy Parkinson!

-hmmm, Slytherin!

-Neville Longbottom!

-hmm, może Hufflepuff.. Albo nie.. Gryffindor!

-Blaise Zabini!- kiedy powiedziała imię mojego brata bardzo uważnie się skupiłam

-Slytherin!

-draco Malfoy!

-Slytherin!

-Ron weasley!

-kolejny weasley... Gryffindor!

-Teodor Nott!

-Slytherin!

-Seamus Finnegan!

-Gryffindor

-Padma Patil!

-Ravenclaw

-Aurelia Zabini! - podeszłam do stołka i usiadłam.

-hmm.. Siostra, niech będzie Slytherin! - ucieszyłam się i poszłam w Stronę stołu Slytherinu.

-harry Potter!

-hm.. Może do Slytherinu.. - zaczęła czapka

-tylko nie Slytherin.. - szeptał harry

-nie do Slytherinu? Mógłbyś być naprawdę potężnym czarodziejem.. Niech będzie.. Gryffindor!!

Wszyscy zaczęli klaskać. Po ceremonii przydziału, poszłam z bratem i przyjaciółmi ale również z resztą Slytherinu, czyli ślizgonami do pokoju wspólnego Slytherinu. Okazało się że mam dormitorium z Pansy i Jakąś Daphne. Blaise ma z Teo. Ja już to wiem że znajomość z tym Draco to będzie samo zło i porażka życiowa. Lepiej trzymać się od niego z dala... Ale jak?

________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro