Trening z kukłami...SERIO?
*3 LATA PÓŹNIEJ*
Biegłam spokojnie na początku z dużym plecakiem, w deszcz, gdzie ten Keith sobie jedzie na koniku. Wreszcie koniec. Spokojnie, Lisa nie uderzysz naczelnika... A chuj idę! Chciałam już iść, ale zatrzymała mnie Mikasa.
- spokojnie.- powiedziała. Ja tylko przytaknęłam i usiadłam.
Dzisiaj w końcu będzie trening z kukłami. Dawno nie używałam magii... E tam... Ale wracając. Dzisiaj trening z kukłami. Ja tam bym wolała iść zabić tytanów jak za młodu. Ech dam radę. Staliśmy w dwóch rzędach, ja byłam w pierwszym wraz z Arminem i Mikasą.
- dzisiaj będzie trening z kukłami. Macie liczyć ile trafiliście i tyle zaczynamy!- krzyknął, użyłam manewru 3d. Zobaczyłam kukłę. Obcięłam ten plastik, czy co to jest aż do drewna. No może kawałek tego drewna też obcięłam.
- 6.- powiedziałam sama do siebie. Szłam jak torpeda. 7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17 koniec czasu. Wróciliśmy na miejsce wcześniejszej zbiórki.
- Ackermann, ile trafionych?!- wydarł się Keith
- 13!- krzyknęła
- A ty Houke?- zapytał.
- 17,5- powiedziałam.
- 17.5? Dlaczego pół?!- ponownie zadał pytanie
- bo nie zdążyłam dobić 18 więc 5 bo stracił całą głowę.-powiedziałam. I tak dalej. Jej mogę w końcu iść spać!!!
*TIME SKIP*
W końcu, ten dzień w którym będziemy już żołnierzami. Ja mam plany dojść, do zwiadowców. Obiecałam sobie, że zabiję ich codo nogi. Nienawiść gości mi, w sercu, i tak będzie dopóki oni żyją.
- przez te trzy lata, staliście czymś więcej niż tylko gównem! Teraz 10 najlepszych!- powiedział Keith. Dyktował dalej, Eren był prze szczęśliwy, że zajął 5 (?) miejsce.- 2. Mikasa Ackermann 1. Lisa Houke.- ja? 1.? Teraz paplanina.
Stałam z dala od moich znajomych. Nie za bardzo przywiązałam się do kogoś, może Mikasa, Eren i Armin mieszkają w moim do reszty zniszczonym sercu. Nie słuchałam tylko myślałam.
Umarła mi siostra, straciłam wszystko, serce, i resztki uczuć. Czy to normalne? Nadal pamiętam ten sen... O co w nim chodziło? Czy... Czy przez te tortury zyskałam moc? Czy to, to? Nie mogę używać jej jak na razie, jest to zbyt niebezpieczne, dla mnie, i dla innych. Idę... Jutro mamy pierwszy patrol.
Po tym jak już sobie pomyślałam poszłam do pokoi. Ostatni raz tu jesteśmy. Nie będę tęsknić. Nie przywiązałam się tu, ale zostawiłam tu coś niezwykłego... Pot i ciężką pracę, to mi pomoże, a raczej pomagało zapomnieć na chwilę o tym okropnym bólu w klatce piersiowej. Nadal nie wiem co to za uczucie.
*TIME SKIP PATROL*
Ładowałam działa, na wszelki wypadek. Usłyszałam jak pani ziemniak przyszła
- Paczcie co mam...- wyjęła mięso. Ja wole się w to nie mieszać.
- Sasha co ty robisz?! Zanieś to z powrotem bo będą problemy!- krzyknął Conny
- nie martwcie się, podzielę się z wami. Jak odzyskamy Marie to będzie więcej miejsca do hodowania krówek i świnek a to tylko jedno mięsko- powiedziała z cieknącą ślinką.
- Podziel się z nami!- krzyknął Conny
- właśnie!- powiedział Jean.
- Szybko ostatnia szansa!- powiedział Conny do Erena.
- ok...- zaczęli się śmiać. Mam złe przeczucie... Przed bramą pojawił się znów piorun, ten sam co w Mari... Nie pozwolę na to aby to wszystko się powtórzyło. Wszyscy stali przerażeni patrząc na tytana z samych mięśni. Poczułam przepływ złości. Wszytko powróciło. Obudziłam się szybko z tego transu złości. Użyłam manewru 3d, złapałam się jego ,,mięśni'',
-KURWA!!!- krzyknęłam, usłyszałam jak mur się rozwala. Znowu... Znowu to samo! Tym razem nie zginie mi nikt bliski! Nikt! Zobaczyłam jak Eren idzie w moje ślady. Zrobiliśmy to samo, obrót i... Nic znikł... 50 METROWY TYTAN ZNIKŁ!! Ale nie teraz, musimy szybko pozbyć się tytanów by nie weszły za mur.
- nie ma czasu, dzieciaki idźcie na tyły my tutaj sobie poradzimy- powiedział ktoś z żendameri.
- Hai.- powiedzieliśmy i się cofnęliśmy. Byłam już w magazynie, zapełniałam butle z tlenem.
- ZABIJCIE TE ŚCIERWA!!!!- krzyknął Kitts.- Mikasa, idziesz ubezpieczać tyły.- powiedział.- a ty Houke jesteś wzywana do jakiegoś kolesia! IDŹ- co? Ja do kogoś? Zobaczymy. Zapukałam do drzwi, ja tu se uprzejmości a ludzie tam giną.
- Lisa, chodź.- powiedział. Mężczyzna na 100% Tak jak myślałam, mężczyzna z białymi włosami patrzył na mnie, dziwnym wzrokiem- 6 lat... W tym wieku mogłaś wrócić do siostry, wiesz gdzie byłaś?- zapytał. Skąd on?
- tak, byłam torturowana.- powiedziałam obojętnym i chłodnym głosem.- jeżeli to wszystko to ja...- nie dokończyłam bo mi przerwał.
- nie. Twoi rodzice, mieli coś takiego co pozwoliłoby stworzyć człowieka idealnego, idealną broń. Twoja siostra była ich pierwszym dzieckiem, nic 0 magii. Ty... Druga córka Houk'ów. Posiadłaś aż dwie zdolności. Zostałaś od razu oddana w ręce żołnierzy. Mieli wyprać z ciebie uczucia, ból... Jesteś trzecia przeznaczona do zabicia tych ścierw. Masz- dał mi maskę, była cała czarna tylko dwie dziurki na oczy.- idź, zabij, nie płacz, pozwól spełnić marzenie zabicia ich. Idź...- powiedział i wyszedł. Nie wiem czemu ale go posłuchałam założyłam maskę i wyszłam. Bandaże leżały na ziemi. W tym momencie liczy się tylko to aby zabić to gówno.
Używałam manewru i wycinałam im punkt na szyi. Szłam jakby nie miało być jutra. W pewnym sensie jeżeli nic nie zrobię nie będzie jutra. Dotarłam do trzech budynków gdzie stali ludzie z korpusu.
- kim jesteś?- zapytał ktoś. Wydać się? Nie. Skłamię.
- trzecia nadzieja ludzkości. Czemu nie zabijacie tytanów?- zapytałam. Widziałam ich zmieszane miny...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro