Może kiedyś...
Dziewczyna poczuła dziwne ciepło. Spojrzała w górę i zobaczyła swoją przyjaciółkę.
- Mikasa...- powiedziała słabym głosem. Czarno włosa słysząc przyjaciółkę przytuliła ją jeszcze mocniej. Zdezorientowana dziewczyna odskoczyła, zauważając że przytulał ją też Eren. To dla niego... Dziewczyna zaczęła się oddalać, nie chciała zostawać z nimi bez odpowiedzi. Przyjaciele zauważywszy, że dopiero znaleziona przyjaciółka się oddala złapali ją za rękę.
- nie odchodź już więcej...- powiedzieli zgodnie. Lisa zmieszana upadła na kolana.
- nie mogę... Nie mogę jeszcze wrócić. Nie bez odpowiedzi! Jestem już blisko, zostawcie mnie!- krzyknęła przez łzy, które są krwią. Przyjaciele Lisy przerazili się widząc krew cieknącą spomiędzy burzy włosów, zasłaniającej jej twarz.
Dziewczyna poczuła ból w okolicy brzucha. Podniosła twarz, osobą która ją kopnęła okazał się Levi.
- wstawaj smarkulo. Nie mam czasu na ciebie. Jaeger bierzesz ja na konia.- Eren zasalutował i podniósł dziewczynę, z którą udał sie do wierzchowca.
- na jaką odpowiedź znalazłaś prawie odpowiedź?- zapytał zwiadowca nastolatki
- odpowiedź na twoją moc, na moją moc. Dziękuje- powiedziała zakrywając ręką twarz. Jej rękaw od razu zabarwił się na szkarłat.
- za co?- zapytał.
- odpowiem ci na to kiedyś.- powiedziała i pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechnęła się. Eren poczuł rumieńce na twarzy. Cóż, dziewczyna była naprawdę ładna, w bandażach nie było widać jej niezwykłości i piękna. Wszystko skrywała w sobie, obojętny wyraz twarzy był atrakcyjny ale Eren uważał, że dziewczyna o wiele lepiej wygląda z uśmiechem. Dziewczyna zasnęła na ramionach przyjaciela.
W czasie powrotu nie napotkali żadnych przeszkód, była tylko jedna...
Nastolatka obudziła się z krzykiem i wokół niej zaczął wytwarzać się lód.
- Jaeger zeskakuj z konia!- krzyknął kapral. Chłopak tak też postąpił, dziewczyna zaczęła płakać i zwijać się z bólu. Jej krzyk był porównywalny do ryku tytana. Tylko z większym bólem, cierpieniem...- ogarnijcie ją zanim ściągnie tu tytanów!- krzyknął Levi do trójki przyjaciół dziewczyny.
Mikasa, Armin i Eren zaczęli się przybliżać do dziewczyny, ta spojrzała na nich z bólem i cierpieniem. Po chwili usłyszeli krzyk jednego z zwiadowców złapanego przez tytana, a tak się składało, że na około nie było jak użyć trójwymiarowego manewru.
-Kuso!- przeklął Levi wyciągając ostrza. Już miał ruszać na tytana, gdy spostrzegł że dziewczyna wstała i zaczęła biec w stronę tytana i pożeranego człowieka.
- PUSZCZAJ GO!!- krzyknęła kopiąc tytana.
- idiotka, nic mu tym nie zrobi...- powiedział Levi.
- Głuchy czy głupi puszczaj...- powiedziała spokojnie, z oddali można było zauważyć świecące oczy dziewczyny. Wszyscy zastygli w bez ruchu, to było przerażające. Tytan spojrzał na nią z uśmiechem psychopaty. Ale, gdy spostrzegł jej świecące oczy położył na ziemię zwiadowcę, po czym położył się na ziemi. Nastolatka poszła za jego głowę i dotknęła ręką jego słabego punktu,przez który umrze. Po chwili spostrzegli, że przez szyję przebija się lód.
Dziewczyna obróciła się do niech, widzieli znikający promień z oczu a dziewczyna straciła przytomność, po raz kolejny po użyciu mocy.
- chcę ją zbadać!!!- krzyknęła Hanji z świecącymi oczami podbiegając do dziewczyny. Za nią podszedł do leżącej Levi i Erwin.- jak. Ona. To. Zrobiła!?- krzyknęła
- nie mam pojęcia. Erwin zauważyłeś coś?- zapytał kurdupel.
- nie jestem pewien. Musiała... Ugh, sam nie wiem. Levi zajmujesz się nią od teraz, jakby sprawiała problemy masz ją zabić.- powiedział odchodząc. Kapral słysząc to ponownie się załamał, przecież zajmuje się już Erenem a to cholernie kłopotliwy dzieciak, jak uważał Levi.
- no chyba nie...- powiedział.
- nie chcę być z nim w drużynie, chce wrócić za mur Maria. Nie mam zamiaru wracać za Rose, proszę o wypuszczenie.- powiedziała i zaczęła odchodzić.
- jak chcesz przeżyć za bezpiecznym murem?- zapytał Erwin nastolatki, stojącej do niego tyłem. Po tych słowach się zatrzymała
- Erwin, pamiętasz jak mnie ocaliłeś? Wtedy, po ataku tytanów na mur Maria?- zapytała odwracając się w stronę zwiadowców a dokładniej drożyny specjalnej, i drużyny Hanji.
- pamiętam, zawsze się zastanawiałem jak wytrzymałaś tak długo na terenie tytanów.- powiedział.
- teraz masz odpowiedź. Wyjawię wam prawdę, jako naukowiec...- zaczęła rozkładając ręce i zakręciła się wokół siebie.- to niemożliwe aby człowiek posiadał moc. Ja jestem wyjątkiem, szukam prawdy... Prawdy o mocy tytanów, jak i mojej mocy. Poznałam w tylko 1/10 potencjału mojej mocy. Staram się znaleźć, cokolwiek na temat mocy tytanów. Moje moce, to lód...- zaczęła wytwarzając ścianę przed sobą a Erwinem z kryształu.- i pnączy, roślin i ziemi.-dokończyła otaczając ,,ścianę'' lianami.- a wy chcecie powiedzieć, że nie przeżyje? Błagam... Jak mnie zje to zje. Nie jestem, żadną nadzieją dla ludzkości. Jedynie potworem, demonem, diabłem.- dokończyła swoje wyjaśnienie odwracając się. Hanji nie miała zamiaru zrezygnować z tajemniczej dziewczyny.
- mam propozycje.- zaczęła podchodząc trzy kroki do przodu.
- jaką?-zapytała
- dam ci eksperymentować na Erenie, jak i będziesz mogła ćwiczyć swoje umiejętności...- zaczęła Hanji już powoli idąc do piętnastolatki
- za?- zapytała ponownie, zauważając że Hanji do niej podchodzi sama zaczęła do niej iść.
- dasz mi na tobie eksperymentować. I będziesz w mojej drużynie a nie tego kurdupla.- wskazała kciukiem na Levi'a, dziewczyny były już przed sobą. Hanji wyciągnęła rękę w stronę Lisy. Nastolatka spojrzała na rękę dziewczyny,nadal się zastanawiając.
- nie. Może kiedyś... Nie macie nawet tytanów.- powiedziała odchodząc
- mamy.- odpowiedziała szybko.- złap teraz tytanów... Masz nie przekroczyć liczby trzy.- powiedziała z uśmiechem na ustach. Lisa wiedziała, że jest na przegranej pozycji.
- ok. Pod warunkiem, że nikt oprócz tu obecnych nie dowie się o mojej mocy. Od razu mówię, ze tylko jedna osoba z poza tego grona wie o mocy. Nie chcę, żadnych króli czy coś. Czysta karta... Jakby co, umiem posługiwać sie sprzętem do trójwymiarowego manewru.- powiedziała podchodząc do Erwina.- a ty, nie waż się we mnie zwątpić...- odpowiedziała. Zaczęła rozglądać się za potencjalnymi, obiektami jej przyszłych testów.
Złapanie tytanów zajęło jej, równe 20 minut. Dziewczyna, zaczęła iść w stronę murów, gdzie miała zacząć swoją przygodę z tytanami. Nie wiedziała, czy się bać, czy raczej cieszyć. W końcu może być z przyjaciółmi. Nikt więcej... Po raz kolejny usłyszała, to krótkie lecz zwięzłe, zdanie. Zatrzymała się, ale po chwili znów ruszyła przed siebie. Nikt więcej, czy to coś dobrego? Wole być z przyjaciółmi niż sama.. Pomyślała i chwyciła się za tylną kieszeń. Znajdowała się tam maska. Spojrzała w ,,oczy'', maski i zaczęła się zastanawiać. Wyrzuciła ją daleko za siebie... Wolała raczej, już jej nie zakładać, teraz jest z tą szaloną okularnicą, kurduplem, brewką, wariatem, psychopatką i mądralą. Chciałaby, żeby tak już zostało, chodź nawet o tym nie pomyślała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro