Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Może kiedyś...


Dziewczyna poczuła dziwne ciepło. Spojrzała w górę i zobaczyła swoją przyjaciółkę. 

- Mikasa...- powiedziała słabym głosem. Czarno włosa słysząc przyjaciółkę przytuliła ją jeszcze mocniej. Zdezorientowana dziewczyna odskoczyła, zauważając że przytulał ją też Eren. To dla niego... Dziewczyna zaczęła się oddalać, nie chciała zostawać z nimi bez odpowiedzi. Przyjaciele zauważywszy, że dopiero znaleziona przyjaciółka się oddala złapali ją za rękę.

- nie odchodź już więcej...- powiedzieli zgodnie. Lisa zmieszana upadła na kolana.

- nie mogę... Nie mogę jeszcze wrócić. Nie bez odpowiedzi! Jestem już blisko, zostawcie mnie!- krzyknęła przez łzy, które są krwią. Przyjaciele Lisy przerazili się widząc krew cieknącą spomiędzy burzy włosów, zasłaniającej jej twarz. 

Dziewczyna poczuła ból w okolicy brzucha. Podniosła twarz, osobą która ją kopnęła okazał się Levi.

- wstawaj smarkulo. Nie mam czasu na ciebie. Jaeger bierzesz ja na konia.- Eren zasalutował i podniósł dziewczynę, z którą udał sie do wierzchowca.

- na jaką odpowiedź znalazłaś prawie odpowiedź?- zapytał zwiadowca nastolatki

- odpowiedź na twoją moc, na moją moc. Dziękuje- powiedziała zakrywając ręką twarz. Jej rękaw od razu zabarwił się na szkarłat.

- za co?- zapytał. 

- odpowiem ci na to kiedyś.- powiedziała i pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechnęła się. Eren poczuł rumieńce na twarzy. Cóż, dziewczyna była naprawdę ładna, w bandażach nie było widać jej niezwykłości i piękna. Wszystko skrywała w sobie, obojętny wyraz twarzy był atrakcyjny ale Eren uważał, że dziewczyna o wiele lepiej wygląda z uśmiechem. Dziewczyna zasnęła na ramionach przyjaciela.

W czasie powrotu nie napotkali żadnych przeszkód, była tylko jedna...

Nastolatka obudziła się z krzykiem i wokół niej zaczął wytwarzać się lód.

- Jaeger zeskakuj z konia!- krzyknął kapral. Chłopak tak też postąpił, dziewczyna zaczęła płakać i zwijać się z bólu. Jej krzyk był porównywalny do ryku tytana. Tylko z większym bólem, cierpieniem...- ogarnijcie ją zanim ściągnie tu tytanów!- krzyknął Levi do trójki przyjaciół dziewczyny.

Mikasa, Armin i Eren zaczęli się przybliżać do dziewczyny, ta spojrzała na nich z bólem i cierpieniem. Po chwili usłyszeli krzyk jednego z zwiadowców złapanego przez tytana, a tak się składało, że na około nie było jak użyć trójwymiarowego manewru.

-Kuso!- przeklął Levi wyciągając ostrza. Już miał ruszać na tytana, gdy spostrzegł że dziewczyna wstała i zaczęła biec w stronę tytana i pożeranego człowieka. 

- PUSZCZAJ GO!!- krzyknęła kopiąc tytana. 

- idiotka, nic mu tym nie zrobi...- powiedział Levi. 

- Głuchy czy głupi puszczaj...- powiedziała spokojnie, z oddali można było zauważyć świecące oczy dziewczyny. Wszyscy zastygli w bez ruchu, to było przerażające. Tytan spojrzał na nią z uśmiechem psychopaty. Ale, gdy spostrzegł jej świecące oczy położył na ziemię zwiadowcę, po czym położył się na ziemi. Nastolatka poszła za jego głowę i dotknęła ręką jego słabego punktu,przez który umrze. Po chwili spostrzegli, że przez szyję przebija się lód. 

Dziewczyna obróciła się do niech, widzieli znikający promień z oczu a dziewczyna straciła przytomność, po raz kolejny po użyciu mocy.

- chcę ją zbadać!!!- krzyknęła Hanji z świecącymi oczami podbiegając do dziewczyny. Za nią podszedł do leżącej Levi i Erwin.- jak. Ona. To. Zrobiła!?- krzyknęła

- nie mam pojęcia. Erwin zauważyłeś coś?- zapytał kurdupel.

- nie jestem pewien. Musiała... Ugh, sam nie wiem. Levi zajmujesz się nią od teraz, jakby sprawiała problemy masz ją zabić.- powiedział odchodząc. Kapral słysząc to ponownie się załamał, przecież zajmuje się już Erenem a to cholernie kłopotliwy dzieciak, jak uważał Levi.

- no chyba nie...- powiedział.

- nie chcę być z nim w drużynie, chce wrócić za mur Maria. Nie mam zamiaru wracać za Rose, proszę o wypuszczenie.- powiedziała i zaczęła odchodzić.

- jak chcesz przeżyć za bezpiecznym murem?- zapytał Erwin nastolatki, stojącej do niego tyłem. Po tych słowach się zatrzymała

- Erwin, pamiętasz jak mnie ocaliłeś? Wtedy, po ataku tytanów na mur Maria?- zapytała odwracając się w stronę zwiadowców a dokładniej drożyny specjalnej, i drużyny Hanji.

- pamiętam, zawsze się zastanawiałem jak wytrzymałaś tak długo na terenie tytanów.- powiedział.

- teraz masz odpowiedź. Wyjawię wam prawdę, jako naukowiec...- zaczęła rozkładając ręce i zakręciła się wokół siebie.- to niemożliwe aby człowiek posiadał moc. Ja jestem wyjątkiem, szukam prawdy... Prawdy o mocy tytanów, jak i mojej mocy. Poznałam w tylko 1/10 potencjału mojej mocy. Staram się znaleźć, cokolwiek na temat mocy tytanów. Moje moce, to lód...- zaczęła wytwarzając ścianę przed sobą a Erwinem z kryształu.- i pnączy, roślin i ziemi.-dokończyła otaczając ,,ścianę'' lianami.- a wy chcecie powiedzieć, że nie przeżyje? Błagam... Jak mnie zje to zje. Nie jestem, żadną nadzieją dla ludzkości. Jedynie potworem, demonem, diabłem.- dokończyła swoje wyjaśnienie odwracając się. Hanji nie miała zamiaru zrezygnować z tajemniczej dziewczyny.

- mam propozycje.- zaczęła podchodząc trzy kroki do przodu. 

- jaką?-zapytała

- dam ci eksperymentować na Erenie, jak i będziesz mogła ćwiczyć swoje umiejętności...- zaczęła Hanji już powoli idąc do piętnastolatki

- za?- zapytała ponownie, zauważając że Hanji do niej podchodzi sama zaczęła do niej iść.

- dasz mi na tobie eksperymentować. I będziesz w mojej drużynie a nie tego kurdupla.- wskazała kciukiem na Levi'a, dziewczyny były już przed sobą. Hanji wyciągnęła rękę w stronę Lisy. Nastolatka spojrzała na rękę dziewczyny,nadal się zastanawiając. 

- nie. Może kiedyś... Nie macie nawet tytanów.- powiedziała odchodząc

- mamy.- odpowiedziała szybko.- złap teraz tytanów... Masz nie przekroczyć liczby trzy.- powiedziała z uśmiechem na ustach. Lisa wiedziała, że jest na przegranej pozycji.

- ok. Pod warunkiem, że nikt oprócz tu obecnych nie dowie się o mojej mocy. Od razu mówię, ze tylko jedna osoba z poza tego grona wie o mocy. Nie chcę, żadnych króli czy coś. Czysta karta... Jakby co, umiem posługiwać sie sprzętem do trójwymiarowego manewru.- powiedziała podchodząc do Erwina.- a ty, nie waż się we mnie zwątpić...- odpowiedziała. Zaczęła rozglądać się za potencjalnymi, obiektami jej przyszłych testów. 

Złapanie tytanów zajęło jej, równe 20 minut. Dziewczyna, zaczęła iść w stronę murów, gdzie miała zacząć swoją przygodę z tytanami. Nie wiedziała, czy się bać, czy raczej cieszyć. W końcu może być z przyjaciółmi. Nikt więcej... Po raz kolejny usłyszała, to krótkie lecz zwięzłe, zdanie. Zatrzymała się, ale po chwili znów ruszyła przed siebie. Nikt więcej, czy to coś dobrego? Wole być z przyjaciółmi niż sama.. Pomyślała i chwyciła się za tylną kieszeń. Znajdowała się tam maska. Spojrzała w ,,oczy'', maski i zaczęła się zastanawiać. Wyrzuciła ją daleko za siebie... Wolała raczej, już jej nie zakładać, teraz jest z tą szaloną okularnicą, kurduplem, brewką, wariatem, psychopatką i mądralą. Chciałaby, żeby tak już zostało, chodź nawet o tym nie pomyślała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro