Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja Tylko Chcę Być Z Wami

Conny z przerażeniem na twarzy szybko pokiwał głową na tak.
- Lisa co chcesz teraz zrobić? - zapytał Armin.
- zabić te ohydne istoty, które nazywamy tytani. Idźcie ja wam ułatwię ucieczkę. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Wiedziała na co się szykuje. Tak idzie, na śmierć albo na wygraną.
- Lisa ty nie możesz umrzeć! On już nie żyje ale ty nadal jesteś.-powiedziała Mikasa przez łzy. A ta, o którą się rozchodziło jedynie odwróciła się i powiedziała
- Mikasa ja jestem dla was obcą osobą nie znaliście mnie wogóle. Armin, mam plan ale jest ryzykowny.- zwróciła się do Arleta z poważną miną. Blondyn nie mógł wydusić słowa, jedynie przytaknął.- ten tytan to odmieniec, który atakuje swoich. I atakuje duże skupiska tego gówna dlatego, pokażmy mu gdzie może się wyszaleć.- powiedziała i czekała na reakcje z strony Arleta 

-  wyjęłaś mi to z ust. Mikasa, weź mój gaz on ci się bardziej przyda, ale nie marnuj go. Ja tu zostanę, oddam ci też moje ostrza ale zostawię sobie jedno, nie chciałbym zginąć pożarty przez tytana.- Mikasa wywaliła mu ostrze, a Conny wziął go ,,pod pachę'' i ruszyli w stronę wieży.

- Ok. Coś kojarzę ten styl walki... Tch... Wiedziałam, że nie dasz się tak szybko zabić.- uśmiechnęła się w duchu i ruszyła w stronę tytana, by nakierować go w stronę wieży, z potrzebnym gazem. Odmieniec gdy kończył swoją ,,zabawę'' od razu ruszył w stronę największego skupiska tytanów. 

Dziewczyna, wskoczyła przez otwór w ścianie, w momencie gdy odmieniec uderzył pięścią w dwoje innych tytanów z pięści

- Lisa. Na dole są jeszcze tytani.- powiedział Conny.

- Później się z tobą policzę... Armin pewnie już masz plan prawda?- zapytała Arleta, który wyrwany z jakiegoś transu podskoczył

- oczywiście- (Gome ale nie chcę mi się opisywać planu, ale zobaczycie go zaraz, a raczej przeczytacie heh dop.aut) Armin opisał nam plan działania. Wszystkim wydawał się on niebezpieczny i głupi. Oprócz Lisy dla Lisy był idealny. Złapali za zakurzoną broń i poszli do windy. Lisa była w tych co strzelają, namierzając broń zaczęła stukać o najbliższy słup by tytani podeszli do nich. Jak się spodziewała, podeszli.

- strzelajmy już! - powiedział przerażony członek już byłej grupy treningowej.
- jeszcze nie. Muszą być blisko byśmy trafili prosto w oczy. - powiedziała spokojna i czekała na idealny moment. Oczywiście nie doczekała się go, więc złapała za ostrze schowane w jej kieszeni i nacięła sobie skórę w miejscu gdzie jest jej ręka. Zaczęła ją wymachiwać na różne strony. - szybciej! Moja krew się marnuje szybciej! - krzyknęła co podziałało, bo zaraz dostali rozkaz strzelania. Oślepieni tytani, wydali okrzyk, a ci co mieli ich zabić wyruszyli. Nie udało się dwoma osobą. Sasha i Conny, nie trafili. Lisa widząc przyjaciół w potrzebie chciała użyć magii. Lecz przypomniała sobie słowa, sama nie wiedziała kogo... Nikt nie może wiedzieć. Stanęła w miejscu... Wie już pięć osób. Nikt więcej. 

Jej oczy się zamgliły a ona upadłą na kolana. Przez swoją nieuwagę mogła nie uratować przyjaciół. Eren... Złapała się za serce... Czuła coś do niego ale trudno było jej się przyznać. Miała już nic nie czuć! Uczucia to większy ból. Wstała z ziemi poprawiła maskę i ruszyła do wyjścia z magazynu.

- Oi!  Gdzie ty idziesz?- zapytał Conny

- nikt więcej...- powiedziała na odchodne i wyszła. Zmierzała w stronę murów, nagle zobaczyła przyjaciół stojących na dachu budynku. Dla zaspokojenia ciekawości poszła zobaczyć, dlaczego się tam patrzą. Zauważyła tego odmieńca na ziemi i parował. Gdy się przyjrzała zobaczyła postać. Eren... Ja chcę być z wami... Tobą, Mikasą i Arminem. Powiedziała i odeszła. Ale nie mogę, muszę dowiedzieć się czegoś o twojej i mojej mocy. Do powiedziała i odeszła w stronę przeciwnego muru, muru Maria... 

Szła bardzo długo, ale nie mogła użyć magii na terenie murów... I tak już dużo pokazała. Zaczęła wspinaczkę na mur, pomagając sobie darem by przypadkiem nie spaść. Zobaczyła, że po murze biegną ludzie... Nie podejrzewała, że oni są po nią. Gdyż zobaczyła przemienionego Erena. Sajonara. Spojrzała przyjacielowi prosto w oczy i zeskoczyła w dół. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro