Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Atak na mur Maria

Jestem sama całkiem sama... Nikt nie chcę mi pomóc, choć wołam to nieustannie. Widzę krew spadającą na podłogę, za każdym razem jak ktoś tu przychodzi. Wiem, że coś mi robią ale nigdy tego nie czuje, na początku czułam, później już nie. Zostałam, sama... Mamusiu, tatusiu dlaczego? Dlaczego mnie im oddaliście? Dlaczego wtedy było tyle krwi? Dlaczego?

Obudziłam się zalana łzami i potem. Znów ten sen, ten gdzie... Aż ciężko o nim mówić. O mojej przeszłości przed zamieszkaniem z siostrą, tyle co nic. W mojej okolicy nazywają mnie potworem, niewiele gorszym od tytana. ,,Ale dlaczego nazywają tak 5 letnie dziecko?'' zapytacie. Cóż, to przez moją wrodzona wadę... Moje prawe oko jest koloru jakim opisuje Armin ocean, niebieskim, lewe zaś posiada barwę drzew- zielone. Niezwykłe? Podobają mi się, lecz coraz bardziej się nimi brzydzę. Mam krótkie rude włosy do szyi. Jestem cicha, bo z kim ma gadać monstrum? Ale nie do końca chodzi o oczy... O mój dar... Mam moc lodu i roślinności. Kontroluje je. Dzieci w moim wieku początkowo mnie uwielbiają, lecz jak dorośli wpoja im, że jestem potworem, zmieniają się...

- Nie mogę tyle leżeć, Mikasa, Erwn i Armin na mnie czekają!- powiedziałam i wyszłam z mojego łóżka. Weszłam do kuchni i zjadłam po prostu kanapkę z masłem. Ubrana w spódniczkę do kolan i lekko żółtawą, przez starość koszule, wyszłam do naszego miejsca. Szłam drogą, aż zobaczyłam Erena i innych. Lubię go, jest moim najlepszym przyjacielem! Zawsze że mną rozmawia a jego mama, nie zakazuje mu i Mikasie kontaktu ze mną.

- Nie gadaj z nimi Lisa.- Mikasa od razu jak mnie zauważyła podbiegła do mnie. Nie rozumiałam co się dzieje, zazwyczaj nie odzywała się tak dużo do mnie, praktycznie wcale, lecz kiedy było trzeba zawsze pogoniła starszych chłopców co mnie dręczyli.

- Lisa chodź ze mną na chwilę!- krzyknął Eren i złapał za nadgarstek, nie czekając na moją odpowiedź.

- O co chodzi Eren?- zapytałam gdy już puścił mój nadgarstek.

- Lisa lubię cię! - krzykną tak abym tylko ja to usłyszała. Nie byłam pewna tego co mówię

- j-ja ciebie też.- powiedziałam i zaczęłam się ostro rumienić. Po swoim dziwnym wyznaniu uciekł. Coś mi nie pasowało więc pobiegłam za nim i resztą paczki. Weszli do jakieś uliczki a tam czekało kilka starszaków.

- Też mnie lubi! A teraz macie zostawić Armina już w spokoju!- krzyknął. Poczułam coś nieznanego. Ukłucie, w sercu. 

- Musimy się zapytać dziwaczki czy to prawda... O właśnie tu jest! Chodź, nie wstydź się!- powiedział szatyn, którego nie znałam imienia

- prawda. P-powiedział t-to... A teraz przepraszam... Muszę już iść...- powiedziałam z już lecącymi łzami. Wszyscy ludzie, są tacy sami... Tak samo mnie nienawidzą. Zrobił to dla Armina. Rozumiem, nikt mnie nie lubi jedynie siostrzyczka. Jedynie ona nie kłamie, ona nigdy nie kłamie. Zaczęłam biec w stronę domu. Gdy przechodziłam, a raczej przebiegałam, koło muru nagle uderzył tam piorun. Pojawiła się tam ręka. 

Patrzyłam tam z przerażeniem... Za mną stał Eren, Mikasa i Armin. Tytan wziął rozmach i uderzył nogą, rozwalając mur Maria. Poleciały gruzy. Wszyscy zaczęli uciekać. Spojrzałam na małe wzgórze, tam stał mój dom. No właśnie stał. Eren i Mikasa pobiegli do swojego.

Siostrzyczka... Ona tam była... Ona tam jest... Ona czeka tam na mnie i nakrzyczy z spóźnienie. Ona musi tam być...

Biegłam ile sił w nogach. Dotarłam na pełne gruzów pole na, którym niegdyś stał mój dom. Upadłam na kolana z bezsilności, nie potrafiłam stać, coś, jakąś nie widzialna siła odebrała mi równowagę i oddech. Czerpałam powietrze w dużych ilościach lecz to nic nie dawało.

Poczułam jak coś ciepłego spada mi na głowę. Z przerażeniem i nadzieja apojrzlama w górę, a to coś, okazało się ręka... Mojej siostry... Krew która powoli już przestawała cieknąć rozlała się po mojej całej twarzy.

- nie...Nie... NIE!!!! SIOSTRO!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!- zaczęłam krzyczeć z nie mocy, z braku wystarczającej odwagi, wystarczającej siły, która pozwoliłaby mi odzyskać to co straciłam. Moje oczy z których ciekły łzy goryczy, piekły niemiłosiernie. Dlaczego?! Cholera DLACZEGO!? DLACZEGO ONA?! DLACZEGO nie ja? Nienawidzę tytanów- zabije ich do nogi. Nie zostanie żaden.  Nie zostanie! SŁYSZYSZ TY GŁUPIA KUPO MIĘCHA! ZABIJE CIĘ! ZABIJĘ ZA TO, ŻE ZABRAŁEŚ MI SIOSTRĘ!! NIENAWIDZĘ WAS! NIENAWIDZĘ TYTANÓW!!! ZABIJĘ!!!!- krzyczałam jeszcze głośniej, nic a nic nie dawalo mi kiedyś wystarczającej odwagi... Tytan do, którego krzyczałam zniknął, cholerny 60 metrowy tytan zniknął. Poczułam jak zimno rozlewa się po moim ciele, a z oczu przestały lecieć łzy, zostałam tam kucając nad rozwalonym domem, z siostrą pod gruzami... Co takiego powinnam zrobić? Armin by wiedział. Eren by pomógł wstać. Mikasa zabrałaby mnie siłą.

Ból i cierpienie odeszły w nie pamięć, to co zostało to skorupa nosząca nienawiść, chęć zniszczenia tytanów. To co mi zostało to dostać się za cholerny mur Rose... Zostanę zwiadowca i póki żyję zabije tytany.

Czas na erę Lisy Houke... Pierwszego człowieka z darem... Drugiego który,jest przeznaczony do zabicia tego gówna, co przylazło z swojego gniazda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro