myślałem
Myślałem, że jesteś chłopcem o pięknej twarzy i nieobecnym kręgosłupie moralnym.
Myliłem się poważnie.
Słyszałem kiedyś, że nasz były kapitan ma, jak to prosto ujęto, problemy ze sobą. Wzruszałem ramionami. Mało mnie to obchodziło; nie patrzyłem, jak przekracza swoje ograniczenia za szybko, zbyt niecierpliwie.
Myślałem, że jesteś chłopcem o pięknej twarzy i nieobecnym kręgosłupie moralnym.
Myliłem się poważnie.
Słyszę teraz, że z tobą jest to samo. Nie musi mi zresztą nikt tego oznajmiać: widzę na własne oczy. Nie wzruszam ramionami. Nie mało mnie to obchodzi; patrzę uważnie na twoją gotowość, by się zniszczyć.
Czy to jakaś klątwa twej pozycji?
Nasłuchuję trzasku łamanych kości przy każdym twoim kolejnym ruchu. Nie pytaj dlaczego. Mam wrażenie, że połamiesz się dosłownie, rozsypiesz w proch i... Nie wiem. Co następuje później?
Dlaczego nie możecie zadowolić się swoim poziomem?
Upodabniasz się. Nie tylko masochizmem. Tak samo - z tą samą ekspresją i tym samym tonem głosu - powtarzasz: Nie jestem geniuszem.
Ale wszyscy są z ciebie zadowoleni. O co więc chodzi?
Nie rozumiem.
Boję się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro