9.
~NATASITT'S POV~
- Max, mogę o coś zapytać? - Zacząłem rozmowę gdy tylko weszliśmy do mojego pokoju.
- Jasne maluchu, co tam? - Chłopak odpowiedział mi używając tego samego zdrobnienia co zawsze, kiedy tylko byliśmy sam na sam.
- Tęskniłem... - wyznałem cichutko nieśmiało spuszczając głowę.
- Niech Cię... wytulę. Mogę? - Starszy podszedł do mnie patrząc wyczekująco w moje oczy.
- Nie! - Potrząsnąłem głową przypominając sobie te wszystkie lata bez niego.
- Nadal się gniewasz? - Max chciał położyć dłoń na moim policzku, ale odsunąłem się od niego na kilka kroków nie pozwalając mu na ten czuły gest.
- Kochanie...
- Nie, P'! Czekałem na Ciebie. Miałeś się odzywać, czego nie zrobiłeś. - Czułem jak oczy zachodzą mi łzami...
- Najdroższy, ja... Wiesz przecież, że musiałem wyjechać. Pozwoliłeś mi na ten staż...
- Owszem, ale obiecałeś, że nic się między nami nie zmieni!
- Musiałem, znaczy... Nong spójrz... Jesteś taki młodziutki, całe życie przed Tobą, a ja? Nie da się ukryć, że jestem od Ciebie starszy. Po stażu firma zgodziła się mnie zatrudnić. Dzięki temu nasze drogi skrzyżowały się ponownie. Zdobyłem doświadczenie, dzięki któremu namierzyłem Bible'a z całą jego bandą. Odłożyłem też sporą sumkę, bym mogł kupić nam mieszkanie, poza tym... Mam teraz w CV to co powinienem, by znaleźć pracę na wysokim poziomie i zapewnić nam odpowiednią przyszłość. Skarbie, cały ten czas myślałem o nas.
- Gdybyś wrócił od razu po stażu, nie musiałbyś nikogo namierzać. - zmarszczyłem brwi w złości.
- Chciałem dać Ci czas. Chciałem, byś zaznał młodości, byś skorzystał z życia. Chciałem, z bólem serca ale chciałem, byś przeżył też inne rodzaje miłości z kimś innym i chciałem, byś był pewny co do swojej orientacji... Chciałem też, byś spróbował być bliżej z kimś innym... byś poznał swoje preferencje i upodobania... Zależało mi na tym, byś żył tak, jak Twoi rówieśnicy... Uczył się, szalał na imprezach, przeżywał gorące romanse... Chciałem dać Ci przestrzeń, której potrzebują ludzie w Twoim wieku. Nat... Jak myślisz, co by powiedzieli Twoi koledzy, gdyby to co było między nami wyszło na jaw? Ty byłeś w drugiej klasie szkoły średniej, ja byłem na ostatnim roku studiów... Maluchu, z całych sił dbałem o to, byś żył pełnią życia i-
-pocałuj mnie! Pocałuj mnie, a potem mnie zerżnij. - Rzuciłem te słowa w jego stronę, tracąc kontrolę nad łzami spływającymi po moich policzkach.
- Skarbie... - Max podszedł do mnie i zamknął mnie delikatnie w swoich ramionach, gładząc czule po plecach...
- Nie, Max! - Warknąłem na niego odpuszczając sobie zwroty grzecznościowe.
- Masz mnie pocałować! Tu i teraz! Potem masz ściągnąć ze mnie spodnie i wsadzić swojego kutasa w moją dupę! - wycedziłem przez łzy chwytając kołnierzyk jego koszuli i guzik po guziczku zacząłem ją rozpinać.
- Nat? - P' chwycił moje obie dłonie walczące z jego guzikami i pocałował je delikatnie, jedna po drugiej.
- Spójrz na mnie, Natasitt... - Max uniósł opuszkami palców moją brodę, bym spojrzał mu wprost w oczy.
- Obiecuję, że przelecę Cię tak, że zapamiętasz to do końca życia, ale nie dzisiaj... - Wyrwałem się z jego uścisku powracając do czynności rozpiannia nie swojej koszuli.
- Nat! Spójrz na mnie! - Max chwycił mnie ponownie mocno za ręce, po czym zapiął swoją koszulę po sam kołnierzyk.
- Mogłeś napisać, że już mnie nie chcesz! - Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy, smutek przechodził przez całe moje ciało. Nic nie boli bardziej, jak odrzucenie.
- Przepraszam Cię, naprawdę bardzo mocno... - Starszy ponownie przyciągnął mnie do siebie tuląc do swojego ciała.
- P'Max... Byłem grzecznym chłopcem, tak jak Ci obiecałem. Nie piłem, nie ćpałem, nie imprezowałem. Skończyłem studia z wyróżnieniem... Obiecałem Ci też coś i ja w przeciwieństwie do Ciebie dotrzymałem słowa. Obiecałem Ci, że zawsze będziesz moim pierwszym i ostatnim. Nigdy nikt nie położył w ten sposób rąk na moim ciele co Ty. Nikt oprócz Ciebie nie złożył pocałunku na moich ustach. Nikt też mnie nie obmacywał i nikomu nie pozwoliłem się do siebie zbliżyć. Przez cały ten czas, nikt mnie nie pocałował i nikt się ze mną nie pieprzył. Czekałem na Ciebie... i tylko na Ciebie.
- Nat, ale to Ty nie chciałeś afiszować się naszym związkiem. I miałeś tutaj w stu procentach rację, bo ja też w tamtych czasach nie zgodziłbym się dla Twojego dobra na coming out.
- Co nie znaczy, że chciałem się z Tobą rozstawać. Obiecałeś, że jak wyjedziesz to nic się między nami nie zmieni... A Ty z dnia na dzień urwałeś ze mną kontakt. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak chujowo się z tym czułem??! Masz świadomość, ile nocy przepłakałem?
- Sam mówiłeś, że nie do końca wiesz kim jesteś. A co by było, gdybyś pewnego dnia stwierdził, że jednak chcesz mieć żonę i dzieci?
- Mówiłem Ci, że nie podobają mi się faceci. Zawsze Ci mówiłem, że to chodzi o Ciebie. Ty mi się podobasz, niezależnie od Twojej płci...
- Nat... w takim razie, czy... jesteś już gotowy na to, żeby oficjalnie zostać moim chłopakiem? - Max zadał mi pytanie, na które czekałem od lat... Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- P' ja-
-wybacz... Przepraszam, nie powinienem o to pytać. Powienienem najpierw odbudować między nami zaufanie, które tak łatwo zniszczyłem. Każdego dnia, począwszy od teraz będę się starał, by-
Przerwałem mu w pół zdania wpijając się łapczywie w jego usta... Całowałem go na przemian w różnym tempie, pozwalając by nasze języki tańczyły w swoim rytmie. Moje dłonie przesuwały się po jego ciele badając każdy milimetr...
- Czy ta odpowiedź jest wystarczająca? A może mam powtórzyć? - Przerwałem na chwilę pocałunki, patrząc mu głęboko w oczy. P' przygryzł swoją wargę nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Jestem Twoim chłopakiem. Twoim i tylko Twoim. Już nigdy więcej mnie nie zostawiaj... - Odpowiedziałem pewnie, po czym Max skinął głową, ponownie łącząc nasze usta.
- Maluszku... Ja też tęskniłem... Nawet nie wiesz jak bardzo.
- P' kochaj się ze mną, proszę... Potrzebuję Cię... - Otarłem się lekko o niego ciałem, dając mu do zrozumienia jak bardzo na mnie działa.
- Gdzie masz gumki?
- Jestem czysty. Jeżeli przez cały ten czas Ty też nikogo nie miałeś - chcę Cię poczuć naprawdę. Jeśli choć raz przespałeś się z kimkolwiek, prezerwatyw szukaj w pierwszej szufladzie komody po Twojej lewej stronie. - Otworzyłem szeroko oczy, kiedy Max zsunął z siebie spodnie nie ruszając się z miejsca na krok. Byłem pewny, że kogoś miał. Jest dorosłym mężczyzną i ma swoje potrzeby.
- Lubrykant? - zapytał całując moją szyję...
- P'Max?! - Nie wytrzymałem, ja naprawdę muszę to wiedzieć.
- P'?! - Odsunąłem się na chwilę kiedy zassał się na moim sutku.
- Hmmm? - Max podniósł głowę patrząc na mnie wzrokiem kipiącym z pożądania.
- P'... Dlaczego nie poszedłeś do szuflady? - zapytałem cichutko.
- Nong, Kocham Cię, rozumiesz?! Jak mógłbym spać z kimkolwiek innym, kiedy oddałem Ci całe swoje serce? Jedyne z kim miałem przez ten czas romans, to moja prawa ręka głuptasie... Kocham Cię, nigdy nie przestałem i będę Cię kochać do końca moich dni...
- Lubrykant jest tam gdzie zawsze... - Odparłem radośnie, szybko ściągając z siebie ubrania...
___
CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro