25.
~NUNEW'S POV~
- Oh skarbie, nareszcie! - Perth pogłaskał mnie po głowie z wyraźnym uśmiechem na ustach.
- Czekałem na ten moment od kilku dni. - dodał po chwili głaszcząc mój policzek.
- Ty jesteś Tanapon?! Co Ty tu kurwa robisz?! - zacząłem okładać go pięściami, co zważywszy na to że leżałem na łóżku zbyt proste nie było. Perth jest drobny, ale skurczybyk ma siłę.
- Zostaw mnie Ty gnoju! Nie dotykaj! Po co tu jesteś i gdzie jest P'Zee? - zapytałem gniewnie.
- Bible, chodź tu łaskawie i mi pomóż! Trzeba go przytrzymać, sam sobie nie poradzę! - Perth krzyknął, a za chwilę zza drzwi wyłoniła się sylwetka wyżej wspomnianego chłopaka.
- Lepiej trzymaj mocno, bo sobie jeszcze krzywdę zrobi. - Bible dodał spokojnym głosem.
- Bible, Ty chuju! Ty diable! Jak się uwolnię z tego łóżka, to nad Tobą takie egzorcyzmy odprawię, że przez tydzień będziesz płonął żywcem!
- Nong! Uspokój się! - Bible przycisnął mnie mocniej do materaca.
- Gdzie ja jestem? Gdzie jest Hia, Max i Natasitt? - krzyczałem ile sił w płucach rozglądając się na boki. Nie przypominam sobie tego pokoju, nie wiem gdzie jestem i gdzie są inni.
- Ała! Nhu, czyś Ty zwariował do reszty?! Perth, daj mi szybko tą strzykawkę! Już, już nie ma czasu! - Bible syknął z bólu kiedy ugryzłem go najmocniej jak tylko potrafiłem w przedramię.
- Dobrze Ci tak! Ty najgooooo... - miałem dodać coś jeszcze, ale nie mogłem znaleźć słów, obraz mi się zamazywał i czułem jak odpływam...
___
CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro