24.
~NUNEW'S POV~
- Masz może ten filmik? - Nat zapytał zaciekawiony. P'Aof odpalił swój laptop i pokazał nam nagranie...
Filmik nie był długi. Przedstawiał dwójkę nastolatków. Chłopcy wesoło ze sobą rozmawiali jeżdżąc na rowerach. Chwilę potem było widać jak podjechali blisko siebie i złapali się za ręce. Spojrzeli sobie w oczy i złączyli usta w czułym pocałunku. Dosłownie sekundę potem, zza zakrętu wyłonił się samochód, który pędził wprost na nich. Cała akcja działa się w zawrotnym tempie. Jeden z chłopaków odwrócił szybko głowę i widząc pędzący z naprzeciwka pojazd, odepchnął od siebie z całej siły tego drugiego ratując mu przy tym życie. Minęła sekunda, a on sam znalazł się pod kołami samochodu...
- P, czy to jest Saint? - zadałem nurtujące pytanie.
- Skąd go znasz? - P'Aof nie krył zdziwienia. Kiwnąłem głową na Nata, by ten wyciągnął wykradzioną Maxowi fotografię.
- Saint'a to ja może nie znam, ale myślę, że pozostałą dwójkę możesz kojarzyć. - Nat podał starszemu zdjęcie. Aof zaniemówił...
- Ja już w takim razie nic nie rozumiem... - P' opadł na fotel podtrzymując policzki dłońmi.
- Nadkomisarz Zee Pruk, Policja Państwowa. Zgodnie z prawem zostaje Pan zatrzymany jako podejrzany w sprawie zabójstwa a także kilku pobocznych nielegalnych działalności, które to zarzuty zostaną dokładnie wypunktowane na komendzie. Ma Pan prawo zachować milczenie, przysługuje Panu również prawo do adwokata. - Ku naszemu zdziwieniu, drzwi dopomieszczenia otworzyły się z hukiem, a do pokoju wparowali nie kto inny jak Zee i Max.
- Aof, oficer Agencji Wywiadowczej. Nie sądziłem że przyjdzie taki dzień, w którym będziemy zmuszeni wymieniać się indyfikatorami. - Aof wyciągnął z portfela legitymację i wręczył ją P'Zee.
Nastała głucha cisza. Hia stał bez ruchu wpatrując się w plakietkę naszego menadżera, a P'Max wciąż trzymał kaliber 44 nakierowany w jego stronę.
- To ja może zrobię herbaty. Coś czuję, że czeka nas długa noc. P'Aof zostawił tamtą dwójkę i już miał nastawiać wodę w czajniku, kiedy...
- Ja chyba wolę szkocką. - odparł Zee osuwając się na najbliższą kanapę. Chwilę potem usiedliśmy koło siebie, każdy z nas trzymając w ręce szklaneczkę whiskey. Tym razem, zważywszy na powagę sytuacji, nawet mnie i Natowi się coś skapnęło.
***
(dwie godziny później...)
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że posądziliście mnie o coś takiego. - Aof zmarszczył czoło polewając kolejną kolejkę bursztynowego trunku.
- Jak tak teraz o tym myślę, to faktycznie jest to absurdalne... Ty nawet nie potrafiłbyś zgarnąć całego gangu świeżaków z Biedronki, nie mówiąc już o takim prawdziwym gangu, pełnym złoczyńców i pistoletów. Jesteś tylko pionkiem w grze, P'Aof. - Zee roześmiał się przyjaźnie, ale naszemu menadżerowi wcale do śmiechu nie było.
- Wiesz co Ci powiem Zee... Skoro ja miałbym być szefem gangu, to Ty zostałbyś jego liderem. Złośliwość masz opanowaną do perfekcji, a z Twoich oczu aż kipi mrok. - odpowiedział mu Aof obdarzając go delikatnym uśmiechem.
- Szefem może i nie jestem, ale i tak mam tutaj wysoką pozycję i duży szacunek wśród innych. Słuchajcie chłopcy, to prawda że mam układy i współpracuje z mafią, ale ja... wciąż jestem obrońcą prawa i to sprawiedliwość jest moim priorytetem.
- Z tego co wiem, to DC nie prowadzi teraz żadnej rekrutacji. Szkoda bo... brzmisz jak jeden z superbohaterów. Aof - Incignito Man... Brzmi świetnie, co nie? - Max włączył się do rozmowy próbując rozładować napiętą atmosferę.
- N'Max... Świat nie potrzebuje bohaterów a ludzi, którzy będą w stanie dostrzec to co niewidoczne dla oczu, i ta prawda dotyczy każdej życiowej dziedziny.
- P'Aof... Wracając do tematu, istnieje jakaś szansa, żebyśmy jednak nie musieli odstawiać tego całego tańca w koronkowych stringach? - Nat zmienił temat spoglądając z nadzieją na menadżera.
- Rozmawiamy już trochę czasu, a wciąż nie padły żadne konkrety. Chłopcy, wytłumaczcie mi proszę raz jeszcze, skąd znacie Sainta. - Aof wskazał palcem na naszą dwójkę.
- Saint był moim chłopakiem, stare czasy... zmarł na moich oczach. - Zee odpowiedział smutno.
- Przyjaźniliśmy się, cała nasza trójka. Śledztwo już dawno zostało umorzone, ale ja wciąż walczyłem prowadząc swoje własne. Dokopałem się do wielu rzeczy, które doprowadziły mnie do Ciebie. Kiedy zobaczyłem Twoje zdjęcie z Natem, zacząłem działać w jednej sekundzie. Zadzwoniłem po Zee mając sto procent pewności, że mi pomoże. I tak się to właśnie wszystko skończyło. Siedzimy razem w klubie go-go popijając whiskey. Gdybym tylko miał imię i nazwisko tego skurczybyka, to już dawno bym go złapał. - Max wzruszył ramionami biorąc do ręki kolejną butelkę.
- Chwilunia, Max? O kim Ty teraz tak właściwie mówisz? - Aof wyglądał tak, jakby co najmniej znalazł zaginiony pierścień Atlantów... albo po prostu rozwiązał trudną zagadkę.
- Zabójca Sainta. Chcesz go zobaczyć? Mam nagranie z wypadku. - Max zaczął przeszukiwać torbę.
- Niemożliwe! Zachował się tylko jeden filmik, który mam ja. Wszystkie inne zostały wykradzione. - Aof kiwał głową wciąż coś analizując.
- No właśnie! Z tych wszystkich filmików tylko ten mój jest wartościowy, ten swój to sobie możesz w kieszeń wsadzić. W jednym z samochodów ktoś miał włączoną kamerę, która dokładnie zarejestrowała twarz zabójcy. - Max wcisnął Aof'owi pendrive'a w dłoń.
- Max, Ty draniu! Czyli to Ty wykradłeś te nagrania?! Wiesz że gdybyś tego nie zrobił, to Perth już dawno grzałby dupę w zamkniętej celi?
- Zanim to zrobiłem, poczekałem dwa tygodnie. Przez dwa tygodnie już dawno ktoś inteligentny powinien zabezpieczyć nagrania. Owszem, te z pobliskich monitoringów na których nic nie widać zostały zabezpieczone... Prawda jest taka, że ani Ty ani policja nie ma takiej mocy, by włamać się do zapisu z kamer samochodów. To co zrobiłem było nielegalne, o kilku innych rzeczach które zrobiłem też głośno nie mówię, dlatego też działam w pojedynkę. Obiecałem sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by odnaleźć zabójcę. Po nitce do kłebka udało mi się dotrzeć do Kilen, potem do Ciebie, mimo to wciąż nie byłem niczego pewien. Potrzebowałem więcej dowodów, ale kiedy w internecie pojawiłeś się na zdjęciu jako menadżer Natasitt'a - nie było czasu na logiczne myślenie. Musiałem działać tu i teraz. Kluczowe było zamknięcie Bible'a. Oboje z Zee stwierdziliśmy, że to Ty go wkopałeś by ratować tyłek i zająć jego miejsce. I mieliśmy rację, z tym że nie przewidzieliśmy tego, że Ty w rzeczywistości jesteś tym dobrym, co zbiło nas totalnie z tropu. P'Aof nawet nie wiesz jak duży zamęt wprowadziłeś w tym momencie. Zee, mamy jakiś plan awaryjny? - Max spojrzał na przyjaciela.
- Nie pozwolę NuNew, by kręcił dupą przed bandą oblechów, cóż ja... ja zatańczę za niego. - Zee podszedł do mnie obejmując czule ramieniem.
- Zee do diabła! Nie o taki plan mi chodziło! - Max rozłożył bezradnie ręce.
- Skoro nie mamy dużo czasu, wychodzi na to że musimy działać szybko. Okey, wiemy kim jest ten zły i jak wygląda. Mamy też dowody by go zgarnąć na komendę. Wszystko jest piękne i cudowne, z tym że... pozostaje pytanie jak go znajdziemy? Gościu jest mistrzem kamuflażu i mogę się założyć, że zaszył się gdzieś z dala od centrum w pilnie strzeżonym bunkrze z zapasem kilkunastu puszek mleczka kokosowego. Ktoś z tu obecnych ma jakiś pomysł jak go stamtąd wykurzyć? - wszystkie oczy zwróciły się w stronę Natasitt'a, który włączył się w rozmowę.
- Telefon! - Zee rzucił znienacka.
- Właśnie NuNew, to nie jest odpowiedni czas na przeglądanie Facebooka, więc jakbyś był łaskawy odłożyć ten telefon... - P'Aof mnie skarcił, bezpodstawnie zresztą, o czym za chwilę się przekona.
- P'Zee ma rację. Jeśli uda się nam zdobyć telefon Yoona, to P'Max z łatwością namierzy jego kuzyna, a potem szybka akcja i Perth Tanapon, najgroźniejszy z wszystkich groźnych przestanie siać spustoszenie w stolicy.
- Nunuś, dobry ten Twój plan, ale czy Ty naprawdę myślisz, że Yoon odda Ci telefon, bo go ładnie poprosisz? - P'Aof usiadł na kanapie opierając głowę o zagłówek.
- Nikt nie powiedział, że ktoś kogoś ma o coś prosić. Trzeba go zdobyć podstępem. - dodał po chwili Nat, a ja doskonale wiedziałem że on wie, że ja coś wiem.
- Nat! Twój pomysł też jest cudny, tylko wy obaj naprawdę żyjecie w jakiejś bajce mówiąc mi o rzeczach niemożliwych. Yoon nosi swój telefon cały czas przy dupie. Natasitt, zastanów się proszę, czy jak wykradniemy Yoon'wi telefon, to czy on serio tego nie zauważy...
- My nie mamy dostępu do jego tyłka, ale jest ktoś, kto ma. - Nat odpowiedział pewnie.
- P', nie my będziemy go przekonywać. Musisz przekonać Neo, by z nami współpracował-
-Neo?! Jak ja mam go niby przekonać? Neo jest na każde skinienie Yoona. To wiadome, że gówniarz prędzej nas wsypie niż nam pomoże. - P'Aof nawet nie dał mi dokończyć zdania.
- W czasie kiedy wy sobie słodko gadaliście, ja poszperałem trochę w swojej pamięci i galerii zdjęć. Spójrzcie na to... - odwróciłem telefon w stronę reszty ukazując jedną z fotografii.
- NuNew, kto to jest??? - P'Aof zapytał po cichu...
- To jest Mark Pakin. Chłopak Neo, a zarazem mój dobry znajomy. Tak szczerze mówiąc, jak weszliśmy do Kilen to ten małolat od razu wydał mi się jakiś znajomy. Nie mogłem sobie tylko przypomnieć, skąd go kojarzę. Neo nigdy nie poznałem osobiście, to selfie przysłał mi Mark na messengerze, chcąc pochwalić się swoim ukochanym. Ich love story znam dość dobrze. Mark już od długiego czasu nie wspomina swojego ex, ale wiem że nadal to przeżywa. Ich miłość była burzliwa i pełna namiętności, a rozstanie było gorsze od tsunami. Mark mi powiedział, że Neo go z kimś zdradza. Kiedyś przez przypadek odebrał jego wiadomość, na której ktoś dziękował mu za wspaniałą noc, wysyłając dodatkowo kilka zdjęć i filmików... Jak się domyślasz, nie były to sweet focie, tylko sceny wycięte z dobrego porno z Neo robiącym za głównego aktora. Mark tak się wkurzył, że nie pozwolił mu się nawet wytłumaczyć i kazał wypierdalać. Jak dobrze pamiętam, Neo przepraszał go na kolanach twierdząc, że to nieporozumienie i że musiał to zrobić... Mark mu oczywiście nie uwierzył i od tego czasu nienawidzi go całym sercem, tak przynajmniej twierdzi, ale ja i tak wiem swoje, że tak naprawdę to on nigdy nie przestał go kochać. Jeśli go tutaj sprowadzę i jeżeli powiemy mu prawdę, to na bank nam pomoże. Mark zrobi wszystko by odzyskać Neo, a Neo... jeżeli nadal go kocha zgodzi się na każdy układ, nawet jeśli miałby ryzykować życiem.
- NuNew, tak brzmi Twój plan ostateczny? - Menadżer patrzył na mnie wyczekująco.
- Jest genialny! - wykrzyknął P'Max i rzucił się w moją stronę tuląc po przyjacielsku. Spuściłem wzrok widząc minę Nata. Kłótnia z przyjacielem jest ostatnią rzeczą, jaka jest nam teraz potrzebna.
- W takim razie, Nhu... Na co jeszcze czekamy? Dzwoń po N'Marka. - P'Aof dał mi zielone światło, a ja nie marnując ani chwili dłużej wykręciłem numer Pakina. Odebrał po dwóch sygnałach...
___
CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro