21.
~NUNEW'S POV~
- ...ale NuNew, dlaczego wyciągasz z szafy takie rzec... Ała! Czy ja właśnie oberwałem pończochą od "Victoria Secret"?
- Mamy mało czasu, ubieraj to szybko i nie marudź. - Rzuciłem w Nata resztą skompletowanej bielizny.
- Nie wiem o co chcę zapytać najpierw. Czy o to co będziemy robić, czy o to skąd to wszystko masz... - Nat wziął w dłonie koronkowe stringi i rozciągnął je przed swoim nosem zakładając sobie na głowę.
- Nat! Nie czas na żarty! Zee z Maxem będą tu punkt czwarta. Jeśli chcemy zdążyć, to musimy się pospieszyć. - Usiadłem obok przyjaciela i złapałem go za dłoń.
- A mogę chociaż zapytać, jak brzmiał plan A? - Nat spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- W planie A, wziąłbyś to zdjęcie i poszedłbyś z nim prosto do Maxa. Wypytałbyś go o wszystko. Gdyby nie chciał puścić pary z ust, musiałbyś użyć magicznej sztuki manipulacji i szantażu, lub po prostu dać mu dupy. Okey, Nat... Jeśli chcesz, to możesz wybrać raz jeszcze. Zapytam po raz ostatni, który plan wybierasz?
- Zastanawiam się tylko, czy będę umiał tańczyć na szpilkach... - Nat podrapał się po brodzie udając, że się zastanawia. No cóż, wiedziałem że za cholerę nie przyzna się Maxowi, że po pierwsze go podsłuchiwał, a po drugie myszkował w jego rzeczach.
- Dobry chłopiec... - pogłaskałem go po głowie naśladując P'Maxa.
- Nhu... Idziemy do Kilen, prawda?
- Tylko tak możemy się czegoś dowiedzieć.
- Jaką mamy pewność, że po zamknięciu Bible'a klub dalej posiada te dziwne pokoje z czerwonymi ścianami o których mi wcześniej opowiadałeś?
- To się okaże, bo jak dla mnie, to coś mi tu nie pasuje. Zobacz Nat, po takiej akcji Kilen powinno zostać zamknięte na cztery spusty, a jak jest? Klub funkcjonuje normalnie, jakby nic się nie stało.
- Nhu, ale tam nie jest zbyt bezpiecznie. - W oczach przyjaciela dostrzegłem zawahanie.
- Nat, skarbie... Nie musisz tego robić. Staniesz na czatach, a ja wejdę do środka. Gdybym nie dawał znaku życia przez godzinę, to wtedy zadzwonisz po P'Maxa.
- Nie ma mowy! Gdzie Ty, tam ja, ale... może najpierw ustalmy co wiemy. - Natasitt wyjął z szuflady kawałek kartki i długopis. W pięć minut zapełniliśmy ją podpunktami:
1. Zee i Max znają się od lat. Są dobrymi przyjaciółmi.
2. Okłamują nas i coś przed nami ukrywają i ma to związek z czymś nielegalnym.
3. Co do tego wszystkiego ma P'Aof?
4. I o co chodzi z Kilen?
- Nhu, odłóż tą kartkę i idziemy. - Nat wyrwał mi długopis rzucając świstek papieru na łóżko i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
- Masz pomysł jak się tam dostaniemy? - zapytał po chwili.
- Jeśli się nie mylę i jeżeli mam rację... to akurat będzie najmniejszy problem. Szczerze mówiąc, liczę na odrobinę szczęścia.
***
Do klubu weszliśmy bezproblemowo. Tym razem ochroniarz nie patrzył na nas krzywo. Czarne, obcisłe spodnie i atłasowa biała koszula rozpięta do połowy nie wzbudzała żadnych podejrzeń. To tylko my, dwójka młodych mężczyzn chcących się zabawić... Dwójka samców alfa chcących upolować swoją zdobycz na jedną noc... Będąc tak ubranym łatwo jest się wmieszać w tłum.
- I co teraz? - Natasitt szepnął mi do ucha.
- Patrz, ucz się i powtarzaj za mną. - Podeszliśmy do baru i zamówiłem nam po kolorowym drinku z palemką. Powoli sączyliśmy trunek rozglądając się zaczepnie na boki. Swoim pojawieniem wzbudziliśmy niemałe zainteresowanie wśród obu płci.
- Kogo chcemy uwieść? - zapytał mnie przyjaciel.
- Zakład, że za pięć minut będziemy w strefie dla vipów? - wytknąłem Natowi język i pociągnąłem go w stronę parkietu, krążąc bardzo blisko pewnego mężczyzny...
- Policzę teraz do trzech, i na 3 popchniesz mnie niby przypadkiem lekko do tyłu. - Tańczyliśmy chwilę w rytm muzyki, po czym z małą pomocą Nata wpadłem na faceta za mną.
- Oh, P' najmocniej Cię przepraszam... - wydukałem po cichu nieśmiało spuszczając wzrok...
- Mhmm... nie szkodzi. Jesteś tu sam? - Starszy przybliżył się do mnie pewnym krokiem.
- Tak właściwie, to jestem tu z kolegą. Przyszliśmy do P'Apo, ale nigdzie nie możemy go znaleźć. - Odpowiedziałem bez zająknięcia modląc się w duchu, że zwróciłem się do odpowiedniej osoby.
- Szukasz Apo? - Facet zmarszczył niepewnie czoło, co było dla mnie dobrym znakiem.
- Dobra maluchu, kawa na ławę. Co tu robisz? - Syknąłem czując jak jego dłoń zaciska się mocno na moim ramieniu.
- Szukam pracy P'. Razem z przyjacielem potrzebujemy zarobić trochę szybkiej kaski.
- Szybkiej kaski powiadasz? Jesteście pełnoletni? - P' wskazał palcem naszą dwójkę.
- Tak P' i naprawdę bardzo mocno nam na tym zależy. - tym razem Nat odpowiedział starszemu.
- Jak bardzo? - Mężczyzna zbliżył się do mnie szepcząc mi do ucha.
- Zrobię wszystko P'. Spojrzałem mu prosto w oczy kładąc dłoń na jego klatce piersiowej.
- W takim razie proszę za mną. Niestety Apo już tutaj nie pracuje. Ja nazywam się Jeff i aktualnie go zastępuje. - Mężczyzna poszedł przodem prowadząc nas korytarzem, który był mi doskonale znany z poprzedniej wizyty. Zerknąłem na przyjaciela który wyglądał jakby chciał zawrócić. Prawda była taka, że na odwrót to już tak trochę z lekka za późno... Złapałem delikatnie dłoń Nata, głaskając ją w pocieszającym geście.
- Chłopcy, sprawa wygląda tak, że dam wam możliwość zarobienia dużo, dużo pieniędzy, ale... jest kilka warunków. Po pierwsze, wchodząc za te drzwi akceptujecie wszystko co się tam dzieje, a to co się tam dzieje musi pozostać tajemnicą. Nie wolno wam nikomu mówić o tym miejscu. Nie możecie też powiedzieć nikomu, że tu pracujecie i co tu robicie. Moja propozycja jest taka. Jeden z Was będzie zabawiał naszych specjalnych gości tańcem, drugi natomiast użyje swojego ciała pozwalając, by nasi goście poczuli się spełnieni. Mówiąc wprost, jeden odstawia erotyczny pokaz na scenie, drugi zajmuje się obsługą penisów... Możecie zdecydować sami, który bierze jaką robotę. Dzisiaj jesteście tu tylko po to, by się zaznajomić z tematem. Pracę dostaniecie wtedy, gdy spodobacie się szefostwu. Jeśli jesteście zdecydowani, zapraszam w nasze skromne, vipowskie progi. - P'Jeff otworzył drzwi i wpuścił nas do środka.
Zamknąłem na chwilę oczy, gdyż wiedziałem jakich widoków mogę się spodziewać. Uchyliłem delikatnie powieki przyzwyczajając się do otulającej nas czerwieni. Zapach dymu papierosowego ponownie uderzył w moje nozdrza, a uszy zaatakowane zostały przez jęki dobiegające z naszej lewej strony. Oboje z Natem spojrzeliśmy w tamtym kierunku.
- To jest Neo, poznacie się później i myślę, że to on przeprowadzi wam szkolenie, bo co tu dużo mówić... jest najlepszy! Klienci dosłownie ustawiają się do niego w kolejkach. Rozejrzyjcie się tu trochę, a ja porozmawiam z przełożonym i wrócę do was za jakieś kilkanaście minut. - Mężczyzna odszedł zostawiając nas samych.
- NuNew... Czy... czy ten oblech właśnie ładuje swojego fiuta w Neo, czy tak mi się tylko przewidziało?
- Ty zajmiesz się tańcem. Nikt Ciebie nie dotknie. Nie martw się skarbie, ja ogarnę resztę.
- Nunu, nie podoba mi się to. - Natasitt dosłownie wpadł w moje ramiona tuląc mnie mocno do siebie.
- Nat, jak się tylko czegoś dowiemy, to stąd spadamy. Jak uda nam się coś dzisiaj znaleźć, to może nawet nie będziemy musieli tu jutro przychodzić. A teraz pełna mobilizacja! Oczy i uszy szeroko otwarte. Zapamiętujemy każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Okey? - Starłem łzę z jego policzka. Byłem na siebie wściekły, że go w to wciągnąłem. Nie powienienem... Serce mi się kraje jak widzę bladego jak ściana Nata, który próbuję rozglądać się wokół i udawać, że to co widzi jest w porządku... Postanowiłem, że nie będziemy się rozdzielać i przypatrzymy się wszystkiemu razem.
- Tu was mam! Wszędzie was szukam. Szef chcę z wami porozmawiać. Macie jedną szansę, kolejnej nie będzie, więc radzę wam się wykazać. - Po około 10 minutach zjawił się Jeff i zaprowadził nas w głąb klubu, pukając trzy razy w drzwi jednego z pokoi.
- Szefie. Przyprowadziłem dwójkę słodkich chłopców, o których Ci wspominałem. Są gotowi podjąć pracę na naszych warunkach. Może zerkniesz? - P'Jeff zakomunikował wchodząc z nami do pomieszczenia.
Po kilku sekundach obrotowy fotel przy biurku zaczął się odwracać, a naszym oczom ukazał się... P' Aof.
___
CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro