20.
~NUNEW'S POV~
- Nie lubisz hawajskiej? - Nat szepnął po cichu próbując nie wybuchnąć śmiechem.
- A Ty lubisz? Ananas na cieście z szynką? Kto to wymyślił? Jakiś psychopata czy co? Poza tym, Nat... Nie uważasz, że mamy teraz ważniejsze problemy niż ananasy? Co myślisz?
- Myślę, żebyś wyłączył dźwięk w telefonie, bo Zee właśnie do Ciebie pisze! - Kurde, kurde, kurde! W panice wyjąłem telefon i w ostatniej chwili zdążyłem wyciszyć powiadomienia.
- Taa... Wołają nas na pizzę. Co robimy? - Przeczytałem smsa przekazując treść dalej.
- Wciąż niewiele wiemy. Póki co, zachowujmy się tak jak zawsze.
- Nat... To jest takie niesprawiedliwe! Nic z tego nie rozumiem!
- Wiem Nhu, ja też rozumiem tyle co Ty.
Poczekaliśmy jeszcze parę minut by nie było podejrzane, że za szybko zjawiliśmy się z powrotem.
- Tęskniłem! - Max podszedł do Nata obejmując go ramieniem. Ich dwójka wygląda razem naprawdę uroczo.
- A Ty tęskniłeś? - Zee stanął za moimi plecami szepcząc mi do ucha. Gorący powiew otulił moją szyję wprawiając mnie w stan ekscytacji.
- P'Zee! - Uniosłem na niego głos, bo ostatnimi czasy zbyt często wykorzystywał moje słabości. Chciałem dodać coś więcej, tak naprawdę już otwierałem usta by się odezwać, ale Zee był ode mnie szybszy. Starszy odwrócił mnie do siebie tak, bym stanął z nim twarzą w twarz i położył dłoń na moim policzku.
***
(godzinę później)
- Nunu, naprawdę się cieszę, że przy mnie jesteś. - Zee przytulił mnie do siebie.
- P' Mogę Cię o coś zapytać? - spojrzałem niepewnie w oczy chłopaka.
- Skarbie, pytaj o co tylko chcesz.
- Zee! Nong Nat źle się czuje. Strasznie boli go brzuch i wcale się mnie nie słucha. Chciałem go zabrać do domu, ale ten upracie twierdzi, że nigdzie nie idzie. - Podbiegł do nas zdyszany Max, skutecznie przerywając nam konwersację.
- Wy tu zostańcie, ja to załatwię. - Zrobiłem zatroskaną minę udając, że naprawdę martwię się o przyjaciela.
- Jesteś pewien? Mieliśmy zjeść pizzę, pić i bawić do rana. - Zee nie bardzo chciał mnie puścić.
- P' to nic takiego, poza tym... Tak szczerze mówiąc mnie też coś kręci na żołądku. To pewnie przez te lody, które wcześniej jedliśmy z Natem. - Skłamałem, zresztą nie ja jeden.
- Dobrze kochanie, w takim razie Ty się nim zaopiekuj. Podejrzewam, że nikogo innego i tak teraz nie posłucha. - Uff, udało się, Zee pozwolił mi wrócić do domu.
- NuNew, jakby wam się pogorszyło to od razu do mnie dzwoń. Zee już wypił piwo, ja jeszcze nie, więc w razie czego wsiadam w auto i jedziemy do szpitala. - Max dodał ze smutkiem w oczach.
- Spokojnie P'. Myślę, że nie będzie takiej potrzeby. - Odparłem próbując ich uspokoić.
- Nhu, wrócimy gdzieś koło czwartej nad ranem. Musimy jeszcze coś obgadać.
- Nie ma sprawy. Hia, nie musisz się martwić. Poradzę sobie. - Cmoknąłem Zee w policzek. Pomachałem też Maxowi ręką na pożegnanie i pognałem prędko do przyjaciela.
***
- A może od razu zastrzyki w dupę, co?! - Nat wzdrygnął się słysząc mój głos z oddali.
- Wiedziałem, że przyjdziesz. - Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie.
- Znamy się tak dobrze, że jestem w stanie wyniuchać Twoje kłamstwa na kilometr. - Przewróciłem teatralnie oczami.
- Patrz, co znalazłem w portfelu Maxa. - Natasitt wyciągnął zgiętą w pół fotografię. Spojrzałem na kartkę z niesmakiem. Zdjęcie przedstawiało trójkę chłopaków. P'Maxa rozpoznałem od razu, praktycznie nic się nie zmienił. Uśmiechał się szeroko do obiektywu robiąc palcami symbol koreańskiego serduszka. Dwójka pozostałych była nieco młodsza. Mieli na sobie szkolne mundurki. Jeden z nich całował drugiego w policzek, niebezpiecznie blisko ust. Nie spodobało mi się to.
- Wiemy kto to jest? - Nat wskazał palcem na fotkę, wskazując dopisek w lewym dolnym rogu.
- Z.S.M na zawsze... - Przeczytałem napis.
- Zee i Max... Okey, to wiemy, ale kim jest S? - zapytał mnie Nat.
- Tego nie wiemy, ale kimkolwiek by on nie był... jest blisko z moim P'.
- Co teraz Nu?
- Plan A, czy plan B? Wybierz mądrze.
- Mamy wgl jakiś plan? - Nat zerknął na mnie jak na wariata.
- Wybieraj!
- B.
- W takim razie mam nadzieję, że umiesz tańczyć.
___
CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro