Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

~NUNEW'S POV~

Jak już znaleźliśmy się w hotelu, rzuciłem walizkę w kąt pokoju i pierwsze co zrobiłem, to poszedłem przywitać się z łóżkiem. Oj, tak mi dobrze... Nie wiem nawet kiedy mi się przysnęło, ale z objęć Morfeusza obudziło mnie delikatne pukanie do drzwi...

- Proszę, można wejść. - Odpowiedziałem łamanym angielskim pamiętając o tym, że nie jestem w tym momencie w Tajlandii i muszę się przełamać do języka, którego używanie przychodzi mi z wielkim trudem...

Drzwi do mojego pokoju uchyliły się nieznacznie, a do środka wszedł nieśmiało pewien osobnik płci męskiej. Otworzyłem szerzej oczy ze zdumienia, bowiem nigdy wcześniej nie widziałem z bliska ideału piękna... aż do teraz. Wydaje mi się, że jesteśmy w tym samym wieku, możliwe że chłopak może być nawet troszeczkę ode mnie młodszy. Wygląda niewinnie, ale wciąż męsko.

- Rzadko kiedy gościmy tutaj Tajów. Przeważnie każdy, kto na co dzień mieszka w epicentrum słońca, wybiera na wakacje trochę chłodniejsze rejony. - Chłopak może i wyglądał na naście lat, ale jego głos tak mnie zahipnotyzował, że nie potrafiłem odezwać się ani słowem.

- Wybacz moje złe nawyki. Mieszkając parę lat w tym miejscu, zapomniałem o zachowaniu naszej kultury. Nazywam się Tutor Koraphat Lamnoi. Moja mama jest kuzynką P'Aofa. - Nie mogłem oderwać od niego oczu. Mój wzrok błądził od jego białej, rozpiętej do połowy koszuli, do opiętych na zgrabnych pośladkach jeansach...

- Jestem NuNew i póki co, tyle Ci musi wystarczyć. - Chłopak uśmiechnął się słysząc moją odpowiedź i próbował złapać ze mną kontakt wzrokowy. Speszyłem się i uciekłem wzrokiem nieco w dół, nie potrafiąc wytrzymać tego spojrzenia. I to był błąd. W tym samym momencie Tutor oparł się dłonią o framugę na przejściu pokoju i przechylił nieco w moją stronę. Koszula odsłoniła więcej umięśnionego torsu, a ja poczułem gorąc oblewający moje ciało.

- Wydaje mi się jednak, że powinieneś mieć trochę więcej ogłady, Nong. - Tutor podszedł do mnie, cały ten czas patrząc mi bez skrępowania w oczy. Kiedy był tylko dwa kroki przede mną, zrobiło mi się niebezpiecznie duszno...

- Wiem jak masz na imię. Znam też Twoje nazwisko, bo kto by go nie znał, ale tajska kultura wymaga przedstawić się samemu, nieprawdaż? - Przygryzłem nerwowo policzek od wewnątrz, kiedy jego twarz zatrzymała się parę centymetrów przed moją. Widziałem też, jak chłopak raz po raz spogląda na moje usta.

- Nu! Miałeś do mnie przyjść! - Do pokoju wparował bez pukania Natasitt, na co Tutor odskoczył ode mnie w sekundę nie wiedząc co się dzieje.

Nat rozejrzał się po pomieszczeniu nie mając pewności co przed chwilą miało miejsce. Zmarszczył czoło olewając mojego gościa i podbiegł do mnie zarzucając mi ramiona na szyję...

- Jestem głodny! Obiecałeś mi makaron! - Nat spojrzał na mnie z naburmuszoną miną. Zaśmiałem się po cichu uradowany, że przyszedł w odpowiednim momencie.

- A Ty zdrajco obiecałeś, że będziesz ze mną w pokoju. Nie ma Cię tutaj. Uciekłeś sobie do Maxa, zostawiając mnie na pastwę P'Zee! - Odparłem również obrażony.

- Wiem, że i tak mi wybaczysz. A teraz chcę makaron! - Nat oplótł mnie rękami w pasie i oparł swoje czoło na moim ramieniu.

- To... Ja już chyba pójdę. - Oboje z Natem spojrzeliśmy w miejsce, z którego dobiegał głos.

- Kto to był? Wygląda dokładnie tak samo jak mi opisywałeś, że niby tak miałby wyglądać Twój wymarzony chłopak. No... ten drugi wymarzony chłopak zaraz po Zee...

- Chodźmy już, co? - Wymigałem się od odpowiedzi ciągnąć przyjaciela za sobą.

- NuNew, wszystko w porządku? Jesteś chory? - Nat położył dłoń na moim czole sprawdzając czy nie mam gorączki.

- Dziwne. Jesteś czerwony na twarzy i to tak naprawdę mocno. - Spojrzał na mnie podejrzliwie oczekując odpowiedzi na zadane pytanie.

- Kupię Ci też deser! - Zawołałem mając nadzieję że i tym razem to zadziała.

- Taaaak! Będą lody! - Nat klasnął z radością w dłonie, uśmiechając się od ucha do ucha.

W drzwiach natknęliśmy się na P'Zee, który spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach i odsunął się trochę, przepuszczając nas w przejściu. Dopiero kiedy nasza dwójka stamtąd wyszła, P' niepewnie wgramolił się z walizką do naszego o zgrozo! wspólnego pokoju.


___

CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro