Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

~ZEE'S POV~

- To co chłopaki, dzisiaj opijamy Wasz sukces? Jak tak dalej pójdzie, to za 2 lata zdobędziemy Grammy! - Max był zachwycony naszym sukcesem. Cóż, nasz pierwszy występ na żywo faktycznie był nieziemski. Max odwalił kawał dobrej roboty w promocji zespołu. Do tego instruktorzy tańca i śpiewu pomagali nam na każdym kroku. Od wczoraj trendujemy w hashtagach jako #nr 1 na Tajlandię, #nr18 w Korei i #nr25 w Japonii. Biorąc pod uwagę fakt, że był to nasz debiut - są to zdumiewające wyniki. Jeszcze chwila a poruszymy serca całej Europy.

- Ai'Max, zluzuj gacie. Wybiegasz za daleko do przodu... - Musiałem go trochę przystopować, bo ostatnimi czasy Max jest bardzo pewny siebie, a życie marzeniami N'Nata z którym ostatnio zaczęli się jawnie migdalić na naszych oczach przysłania mu teraźniejszość.

- Nawet jeśli zdobędziesz Grammy, to i tak Cię żadna nie zechce jako idol, bo P'Max ich do Ciebie nie dopuści. Ai'Nat! Obiecuję też, że zgarnę Ci całą sławę sprzed nosa... - NuNew zaniósł się śmiechem. Jego ulubionym zajęciem przez ostatnie kilka tygodni było dokuczanie rówieśnikowi.

- No to Panowie. Chluśniem bo uśniem... - Max podał każdemu z nas szklanki. Zauważyłem, że chłopaków dzisiaj naprawdę mocno suszy. Postanowiłem więc, że dla ich bezpieczeństwa okażę się być w dniu dzisiejszym wspaniałomyślnym przyjacielem, pozostając w tym gronie trzeźwy. Wezmę na siebie odpowiedzialność opieki nad trójką pijanych ludzi.

- Ja poleje. - Zgodnie z postanowieniem zabrałem butelkę Sang Som'u od naszego lidera i zacząłem czynić honory gospodarza, mieszając trunek z colą, sodą i dużą ilością lodu. Przy siódmym drinku zauważyłem, że cała gromadka ma nad wyraz dobry humor. Zaczęli wchodzić w stan upojenia i nawet nie zwrócili uwagi na to, że moja szklanka w magiczny sposób zawsze pozostawała pusta.

- Hia, nie chcę... - Poczułem malutką dłoń Nhu na swojej, kiedy miałem nalać mu alkoholu. Zastygłem na moment patrząc niezrozumiale na przyjaciela. Nong zawsze miał silną głowę do procentów. Mógł wypić około 11 kolejek bez jakiegokolwiek wzdrygnięcia, więc nie mam pojęcia dlaczego odmawia. Patrzyłem wprost w jego oczy, możliwe że kilka sekund za długo, ale to nie moja wina. Za każdym razem kiedy młodszy dotyka mojej ręki muszę się dwa razy zastanowić, co on do mnie mówi i czego ode mnie oczekuje, a moje oczy w takich momentach zawsze wędrują bezwiednie w stronę jego twarzy...

- P'Zee... Naprawdę nie... - Poczułem chłód, kiedy ten zabrał swoją dłoń zakrywając od góry drinkówkę, bym nie mógł mu nic dolać...

- Halo Panowie. Długo tak będziecie się na siebie patrzeć? Bo mi się pić chce. - To właśnie Max zanosząc się pijacką czkawką wyrwał mnie z zamyślenia nad tym, jak NuNew dzisiaj dobrze wygląda w tej niebieskiej koszuli, kiedy ma rozpięte trzy guziki przy kołnierzu. Ja naprawdę nie mam pojęcia, kiedy to się zaczęło... ale trwa nadal. Przez głupie wygłupy przepadłem pierwszy.

- Nunu... Twoja koszula...

- Co z nią?

- Nie... Nic... - Z trudem udało mi się oderwać wzrok od jego kusząco wystających obojczyków. Przełknąłem ślinę czując zalegającą gulę w gardle. Trzęsącą się dłonią sięgnąłem po butelkę, aby przygotować kolejną kolejkę.

- A pamiętacie, jak założyliśmy się o to, żeby Nhu rozebrał się w ogrodniczym do gaci, następnie wszedł do basenu i udawał że pływa? - Natasitt uwielbiał w każdej możliwej sytuacji wprawiać przyjaciela w zakłopotanie wypominając mu jego wszystkie żenujące akcje.

- Yeah! Wygrałem wtedy 1800 bahtów... - Włączyłem się do rozmowy chcąc nie myśleć o osobie siedzącej obok.

- Patrzcie! Jestem syrenką... Mieszkam w tęczowej krainie i szukam Posejdona, który zadba o moją muszelkę. Pragnę poczuć siłę jego trójzębu... - Max powtórzył zdanie, które Nong miał wtedy wypowiedzieć w ramach zakładu... Znałem tą historię, bo przecież no halo byłem tam. Ta opowieść nie robiła już na mnie takiego wrażenia, lecz u gromadki moich nawalonych jak messerschmitt przyjaciół spowodowała salwę śmiechu. I właśnie w tym momencie...

...usłyszałem cichy, uroczy chichot. Wiedziałem do kogo należy, dlatego starałem się ze wszystkich sił nie patrzeć w tamtą stronę. Wiedziałem bowiem, że właściciel chichotu ma ponętne usta i prześliczne oczy, do których miałem ogromną słabość.

Przez trzy kolejne kolejki aktywnie uczestniczyłem w rozmowie i dla własnego bezpieczeństwa unikałem kontaktu wzrokowego z N'Nhu.

- Hia... Nalejesz mi? Wypij ze mną, proszę... - Zadrżałem mimowolnie, czując jak delikatny szept pieści moje ucho... Rozejrzałem się niepewnie po towarzystwie i stwierdziłem, że skoro tamci leżą już z głowami praktycznie w sałatce i ich to nie rusza, to znaczy, że mają już dość.

- Jesteś pewny? - Po raz pierwszy od jakiś czterdziestu minut zebrałem się na odwagę, aby spojrzeć w prawą stronę.

- Gorąco tu... - NuNew przejechał palcami po swojej szyi schodząc dłonią niżej wzdłuż karku i kończąc na obojczykach. Coś w jego wzroku się zmieniło... Coś, co sprawiło że mimowolnie przygryzłem wargę...

- Cholera Nu! - Odłożyłem butelkę na stół.

- Pomogę Ci... - Niewiele myśląc ująłem w dłoń tę jego, która bezskutecznie próbowała rozpiąć czwarty guzik koszuli i położyłem ją na swoim udzie, sam zajmując się rozpinaniem reszty guzików...

- Mówiłem Ci już dzisiaj, że Twoja koszula... Myślę, że wygląda zdecydowanie lepiej, kiedy jest tak jak teraz... - Ostatnie zdanie wypowiedziałem ostrożnie i trochę ciszej z pewną dozą nieśmiałości, bowiem był to pierwszy raz, kiedy świadomie robiłem coś tak odważnego względem młodszego. Wcześniej to były tylko przekomarzanki, teraz sprawa wyglada zupełnie inaczej. Wzrokiem badałem każdy centymetr klatki piersiowej chłopaka...

- Myślę też, że w sumie faktycznie jest tutaj gorąco... - Mówiąc to, zsunąłem bezwstydnie rozpiętą już koszule z jego barków i w tym samym momencie przeniosłem wzrok z nagiego torsu na twarz... Zamarłem... Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby NuNew patrzył na mnie w tak zachęcający sposób. Miał zmrużone oczy i zamglone, potrzebujące spojrzenie. Jego wargi były lekko uchylone, przejechał po nich językiem w celu nawilżenia... To było dla mnie zbyt wiele...

- Nong... ja... - Zrobiłem to, o czym ostatnio coraz częściej zdarzało mi się myśleć. Badałem przez chwilę palcami skórę chłopaka... Błądziłem delikatnie dłonią po jego szyi, pozwalając sobie na coraz to odważniejsze ruchy w kierunku obojczyków, pogładziłem go po łopatkach i pokierowałem dłonią przez tors w miejsce, gdzie zaczyna się granica pomiędzy nagą skórą poniżej pępka, a dżinsami. Kiedy moja dłoń znalazła się w tamtym miejscu, zauważyłem jak mięśnie chłopaka się napianają, a on sam zastyga w bezruchu. Spojrzałem triumfalnie w górę, czując jak zaczyna drżeć pod moim dotykiem. NuNew miał półprzymknięte powieki, jego oddech zdecydowanie przyśpieszył... Spodobał mi się ten widok. Ująłem w dłonie jego podbródek zmuszając go w ten sposób, by podniósł głowę i na mnie spojrzał.

- Hia... proszę... - Nieśmiały jęk wyszedł z jego ust...

- Nie będę Cię jutro za to przepraszać. - Powiedziałem pewnie i zbliżyłem swoją twarz do tej naprzeciw. Moje wargi spotkały się w pół drogi z tymi młodszego, gdyż ten również nieświadomie zmniejszał dzielącą nas odległość. Kiedy poczułem jego usta na swoich zrozumiałem, że to nie ja jestem tym, który chce tego bardziej. Nhu od razu przejął inicjatywę prosząc mnie o dostęp. I to wcale nie jest tak, że nie miałem doświadczenia... Całowałem się już wcześniej wiele razy, ale nigdy nie zdarzyło mi się w tym zatracić. Na kilka chwil straciłem świadomość pozwalając, by nasze języki splotły się ze sobą. Nie obchodziło mnie nic więcej niż bliskość rozpalonego chłopaka, która przyprawiała mnie o ciarki na całym ciele... Chciałem więcej...

- Woah! Nie wierzę! Ejj... Tak w sumie... Wynajmijcie sobie może pokój w hotelu czy coś jak macie zamiar się tu pieprzyć, bo sperma z kanapy ciężko schodzi. Zaufajcie mi, coś o tym już wiem... - Oboje odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i spojrzeliśmy się w miejsce, skąd dobiegał głos...

- Spoko chłopaki, nie ma się czego wstydzić. Zapewne opowiedziałbym jutro wszystkim na prawo i lewo ze szczegółami co dzisiaj ujrzałem, ale nie martwcie się. Jestem tak najebany, że za pięć minut poszybuje do komnaty tajemnic szukać zaginionej skarpetki Toma Riddle'a. Nie ma opcji, że będę o tym pamiętał, a teraz wybaczcie, ale idę spać. - Ze strachem patrzyłem jak drzwi zamykają się za Maxem. I dopiero w tym momencie zrozumiałem, co my najlepszego zrobiliśmy.

- NuNew... Ja... Jestem zmęczony... Dobranoc... - Można powiedzieć, że prawie wybiegłem z salonu potykając się o własne nogi. Zostawiłem przyjaciela samego w ciemnościach. Kiedy wszedłem do pokoju, od razu zakopałem się pod kołdrę. Ciężko było mi myśleć, mając ciągle przed oczami twarz młodszego... Powtarzałem sobie w głowie jak mantrę puste słowa, mając nadzieję że zadziałają...

Zee Pruk, Ty stary pierniku, śpij już... Nic się nie stało... Jutro będzie dobrze. NuNew to tylko taka ładna pieczarka, a zarazem Twój przyjaciel. Znajdziesz sobie jakąś pannę i jakoś to będzie. Wszystko się ułoży...

___

CIĄG DALSZY NASTĄPI ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro