Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•6•

    
      – Leż spokojnie – Yuri zamrugał kilka razy i obraz przed jego oczami zaczął robić się wyraźniejszy. Zobaczył pochylającego się
nad nim Katsukiego. Chłopak miał zmartwioną minę, a w ręce trzymał paczkę husteczek – Odleciałeś na chwilę. Nieźle mnie wystraszyłeś. Chyba faktycznie za bardzo cię czubałem.

– Czuba...? – Nagle przypomniał sobie, co działo się jeszcze parę minut temu. Stali w łazience, a Yuuri rozczesywał mu włosy. Krew z nosa.
Odruchowo dotknął swojej górnej wargi, ale nie zobaczył na palcach żadnych śladów krwi. Szatyn pomógł mu się podnieść do pozycji siedzącej.

– Wyglądasz już o wiele lepiej – powiedział zadowolony i przysiadł obok niego na łóżku.

– Przeniosłeś mnie tutaj? – spytał niepewnie, i zerknął na niego spode łba. Chłopak skinął głową, a on poczuł się jakoś dziwnie, uświadamiając sobie, że był niesiony przez Katsukiego.

– Chyba za dużo wrażeń – powiedział w końcu Yuuri i poklepał drugiego chłopaka po ramieniu – Ale przynajmniej wiemy, że działa.

– Co działa?

– Twoja terapia – odpowiedział od razu i popatrzył się na niego, jakby był niespełna rozumu – Organizm walczy z chorobą. A ten mały incydent jedynie to potwierdza. Samo to, że tyle spałeś, świadczy o tym, że coś się zmienia... – zaczął, ale Rosjanin zaraz mu przerwał, wcinając się w pół słowa.

– Umieram – powiedział obojętnym tonem i opadł powoli na posłanie. Co dziwne, Katsuki wybuchł szczerym śmiechem i znów się nad nim pochylił.

– Coś ty, głupku. Zdrowiejesz! – wykrzyknął radośnie i objął go w talii, na moment przylegając głową do jego brzucha. Yuri nawet nie zdążył zareagować, bo ten po kilku sekundach, zerwał się jak oparzony i już stał na nogach – Zostań w łóżku. Przyniosę ci obiad tutaj – powiedział i zniknął za drzwiami.

Czy ja naprawdę zdrowieję? – pytał sam siebie, a odpowiedzi szukał w czeluściach swojego umysłu, który nadal pozostawał nieco zamroczony.

Dobrze mu było tak leżeć na łóżku Katsukiego, ale właśnie w tej chwili uświadomił sobie, jak bardzo egoistycznie się zachował, przyjeżdżając do Hasetsu i zwalając się ze swoimi problemami, na głowę Yuuriemu.

I kiedy tylko chłopak wrócił, z tacką pełną pierożków, blondyn gwałtownie usiadł na brzegu łóżka. Jednak od razu poczuł zawroty głowy i złapał się za czoło.

– Nie możesz tak – westchnął Yuuri, odkładając na bok posiłek.

– Nie zachowuj się jak mój tatuś – burknął chłopak i odtrącił rękę szatyna, który chciał pomóc mu się znowu położyć.

Lecz kiedy zobaczył jego zawiedzioną minę od razu pożałował swojej decyzji i nie myśląc zbyt wiele, chwycił dłoń Katsukiego.

– Przepraszam, po prostu, jeszcze nie mogę tego zrozumieć, okej? – Popatrzył na niego, próbując tym samym zmusić go, by ten spojrzał na niego, jednak w marnych skutkach – Okej – odpowiedział za niego, próbując naśladować jego głos – Zjesz jednego? Chyba twoje ulubione – Yuuri uśmiechnął się lekko, podsuwając mu tackę pod nos.

– No jasne! – wykrzyknął i od razu zaczął zjadać kilka na raz.

– Spokojnie! Przed chwilą zemdlałeś, nie możesz się tak obżerać! – Kiedy Yuuri chciał mu zabrać tackę ten zgromił go wzrokiem i chyba, niekontrolowanie, syknął na niego.
Katsuki zaskoczony zachowaniem chłopaka odskoczył od niego, zostawiając go samego z jedzeniem, które pochłonął w całości w niecałe dwie minuty.

Widać, że mieszkał sam przez ostatni rok. Najwyraźniej musiał walczyć o jedzenie na śmierć i życie z Viktorem i I Otabekiem.
Yuuri przyglądał mu się rozdarty, bo z jednej strony chciało mu się śmiać z chłopaka, a z drugiej był przerażony jego zachowaniem.

– Yuri, tam już nic nie ma – zaczął, spokojnie do niego podchodząc.

– Wiem, ale ładnie pachnie ta tacka, mogę ją zatrzymać? – To pytanie jeszcze bardziej zwaliło z nóg chłopaka. Pomimo wieku, Plisetsky czasem zachowywał się jak dziecko, co było tak strasznie rozczulające, że aż przerażające. Do czego ten typo, go doprowadzał?

– J-jasne – wyjąkał trochę speszony – Weź ją sobie.

– Byłeś dzisiaj na treningu? – spytał, kolejny raz całkiem zaskakując Katsukiego.

– Tak, kiedy spałeś – odpowiedział bez chwili namysłu. Siedzieli razem na łóżku, ale w dużej odległości od siebie. Yuri chyba przez cały czas myślał, że gdy straci czujność, to Japończyk odbierze mu tackę.

– Nie musisz się mną tak interesować. Chodź na treningi, zajmuj się sobą. Przecież to ty startujesz za niedługo w Grand Prix. Powinieneś być przygotowany na dwieście procent – powiedział nagle poważnym tonem i lekko się rozluźnił.

– Wystarczy mi sto, naprawdę. Sądzę, że już jestem przygotowany, te ostatnie próby jedynie utwierdzają mnie w tym przekonaniu – westchnął.

– Lilia powiedziałaby, że jesteś zbyt pewny siebie – odpowiedział Yuri i odłożył na bok tackę. Zeskoczył z łóżka, wziął swój telefon z półki i ponownie na nim usiadł – Lubię mieć go przy sobie – wyjaśnił, gdy natrafił na pytający wzrok Japończyka.

– Od zawsze wolałem trenować w samotności, ale ostatnio, kiedy byłeś ze mną, czułem się o wiele lepiej – wyznał i poczuł, że się rumieni – Może chciałbyś znów mi towarzyszyć jutro?

– Widziałeś jak to się skończyło. Nie wiem czy jestem gotowy na takie emocje – Blondyn spuścił głowę i zaczął wpatrywać się w swoje długie palce.

– Obiecuję, że już więcej nie skrzywdzę Viktora w ten sposób – Yuuri położył sobie rękę na sercu, a drugą szturchnął chłopaka, by na niego w końcu popatrzył – Ani Otabeka też – dodał, ledwo powstrzymując się od śmiechu.

– No dobrze, przyjdę – westchnął z udawaną rezygnacją w głosie.
Jednak w głębi duszy był zadowolony, chyba mógł tak określić swój stan.

***

     Następnego dnia, gdy obudził się rano, coś było nie tak. I to nawet nie sam fakt, że znów przespał prawie całą noc, to to, że zegarek wskazywał już ósmą.
Z tego co wiedział Yuuri zaczynał trening każdego dnia o siódmej trzydzieści.
Zerwał się z łóżka, ale ze zdziwieniem zauważył, że posłanie chłopaka jest puste i ładnie zaścielone. Jego torba też zniknęła.
Ale przecież miał go obudzić, żeby poszedł razem z nim! Przecież sam go o to prosił!

Kolejny raz w ciągu ostatnich dni poczuł dziwny ucisk w żołądku, oraz napływające do oczu łzy. Teraz jedyne co potrafił, to płakać z każdego powodu. A to przecież nie był powód!

W dziesięć minut udało mu się ubrać i jako tako zasłać łóżko. Wychodząc z pokoju rzucił wymowne spojrzenie Viktorowi i nie odrywając od niego wzroku, sięgnął po rączkę Otabeka, by razem z nim wyjść na zewnątrz. Oczywiście, zrobił to z premedytacją, chciał by teraz to Viktor poczuł się odrzucony.

Ciągnąc za sobą małą walizkę, ruszył pod górę do Ice Castle. Droga zmęczyła go jeszcze bardziej niż pierwszym razem, bo teraz próbował biec po schodach.
Kiedy wreszcie dotarł pod samą arenę, było już przed dziewiątą.

Pewnie Yuuriemu będzie smutno – Pomyślał. I nagle złapał się na tym, że obchodzi go to, co pomyśli sobie o nim chłopak.
Co się ze mną dzieje?

Wszedł do środka i stanął w pustym korytarzu, po którym roznosił się jedynie cichy pisk kółek Otabeka.
Od razu ruszył do sektora B, gdzie znajdowało się wejście na lodowisko i kiedy tylko wszedł do wielkiej hali, od razu owionął go znajomy, lecz tak samo obcy, chłód.
Nigdzie za to nie zobaczył Katsukiego. Sądził, że po porannym bieganiu, chłopak przyjdzie od razu poćwiczyć układ do Ice Castle.

Drzwi za nim trzasnęły głośno i aż podskoczył. Jeszcze raz szybko przeleciał wzrokiem halę i ruszył do boksu, gdzie o dziwo leżała torba Yuuri'ego.
Gdzie jesteś?
Nagle drzwi ponownie trzasnęły i Yuri dostrzegł chłopaka. I znów pojawiło się to nieprzyjemne ukłucie w żołądku.

– Yurio? – zdziwił się Japończyk, gdy tylko go spostrzegł – Co tutaj robisz? – spytał, wchodząc do boksu i siadając na ławce obok niego.

– Chciałeś bym był na twoim treningu.

– Myślałem, że chcesz sobie pospać, dlatego cię nie budziłem – wyjaśnił szybko i sięgnął po swoje łyżwy, by zawiązać je ciasno na nogach.

– Nie rób tak więcej. Budź mnie zawsze – odezwał się nagle blondyn, a jego głos był stanowczy i mocny. Yuuri spojrzał na niego zmartwiony, ale po chwili na jego twarzy zawitał lekki uśmiech.

– Dobrze Yuri – Wyciągnął rękę i uścisnął jego ramię, stając na nogi. W łyżwach był o wiele wyższy od blondyna, co wcale mu się nie podobało, bo normalnie to on przewyższał Katsukiego o, może, dwa centymetry.

– Ile właściwie teraz masz lat? – spytał chłopak, patrząc na szatyna z dołu. Ten jednak odwrócił się do niego plecami i całkiem ignorując jego pytanie, wszedł na lód.
Yuri został w boksie sam i zrobił nadąsaną minę.
Egoista i gbur – Pomyślał o Yuurim.

Z uwagą obserwował cały jego program, opierając się o bandę.
No cóż, musiał przyznać, że występ był idealny, a pewność siebie, która towarzyszyła Katsukiemu, była całkowicie uzasadniona.
Pierwsza jak i druga część, były nafaszerowane kompilacjami różnych wyskoków i dość ciężkich kroków. Jednak Yuuri świetnie sobie radził i jeździł z taką lekkością, jaką kiedyś miał w sobie on sam.

Kiedy skończył, ruszył do wejścia do boksu. Zahamował jednak przed bandą i oparł się o nią, naprzeciw Yuri'ego.

– Bardzo ładny występ – powiedział blondyn z obojętnością w głosie.
Japończyk jedynie zmrużył lekko oczy i przechylił głowę na bok.

– To Eros – westchnął. Przez chwilę patrzyli na siebie, nie mogąc oderwać od siebie oczu. Coś dziwnego pojawiło się między nimi i to rosjanin pierwszy przerwał tą dziwną nić – Tak poza tym, mam dwadzieścia trzy lata.

Jutro dzień kobiet, więc dziewczyny, wszystkiego najlepszego ❤
Mam nadzieję, że wam się podoba 💕💕😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro