Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•15•

      Głośne i zatłoczone ulice Petersburga zaczęły cichnąć i stawać się bardziej spokojne, wraz z dalszym zagłębieniem się w boczne uliczki i ciemne dzielnice.
Wysokie drapacze chmur ustąpiły miejsca niższym i starszym kamienicom, które nadawały cudowny klimat wieczornej atmosferze.

Brukowany chodnik stał się bardziej wyboisty, a walizki podskakiwały na chwiejnych kółeczkach niebezpiecznie za każdym razem, kiedy jedno z nich zsuwało się, bądź zaczepiało o jakiś kamień.

Yuuri naprawdę uważał na swoją walizkę, jednak czuł ogromne wyrzuty sumienia, kiedy Otabek uderzał mocno o chodnik. Zerkał kątem oka na Yuriego, by sprawdzić czy ten przygląda się jego barbarzyństwu, jednak blondyn szedł w milczeniu, patrząc prosto przed siebie. Wydawał się jakby zagubiony we własnych myślach, bardzo daleko od Petersburga i bardzo daleko od Katsukiego.

– Hm, nie wiedziałem, że mieszkasz w takim miejscu – mruknął pod nosem chłopak, spoglądając na Rosjanina.

– W takim? – zdziwił się Yuri. Nagle, jakby całkowicie wyrwany z zamyślenia, zatrzymał się na środku chodnika i popatrzył na Katsukiego szeroko otwartymi oczami.

– Chodziło mi bardziej o to, że w tak cichym i spokojnym. Zawsze sądziłem, że mieszkasz w samym sercu Petersburga.

– Tak było zanim się przeprowadziłem – wyjaśnił, ale jego markotny ton nie wskazywał na chęć kontynuowania tej rozmowy, dlatego Yuuri stwierdził, że nie będzie drążył tematu.

    Kiedy doszli w zakątki już całkiem nieoświetlone i pozbawione jakiegokolwiek znaku życia, Japończyk zatrzymał się jak wryty przed gmachem ogromnej i bardzo starej kamienicy z wyrzeźbionymi ornamentami złocistych kwiatów i pnączy.

Nawet nie spostrzegł kiedy jego dolna szczęka opadła do ziemi.
Fikuśna budowla budziła podziw, ale też pewny dyskomfort w jego sercu. Nieregularne ściany, balkony o dziwnym kształcie i całkiem nowe okna, które całkiem nie pasowały do starej budowli.

– Wow – Tylko tyle zdołał z siebie wydusić, nadal stojąc i gapiąc się na kamienicę.

– To secesja, piękna, nie? – spytał z dumą w głosie Yurio – Zleciłem jej odrestaurowanie rok temu. Pomyślałem, że miło byłoby podarować miastu kolejny odrenowany budynek – mówił pod nosem, ale Katsuki wcale go nie słuchał.

Jak zahipnotyzowany ruszył przed siebie, prosto do wielkich drzwi, które stały przed nim otworem, zapraszając do środka.

– Idź na samą górę! – krzyknął za nim Yuri, ale w jego głosie dało się wyczuć pewne rozbawienie.

Katsuki oczarowany pięknem secesji, o której słyszał pierwszy raz w życiu, wspinał się po drewnianych i bardzo skrzypiących schodach. Dziwiły go kratki pozakładane w drzwiach do innych mieszkań, ale na razie postanowił skupić się na dojściu na samą górę. Tak bardzo chciał już zobaczyć jak wygląda wnętrze mieszkania Yuriego.

Gdy stanął przed jedynymi drzwiami, które nie miały założonej kratki, odwrócił się, by wzrokiem poszukać blondyna, jednak ten stał jedynie krok za nim i kiedy tylko zwrócił głowę w jego stronę, ich czoła się zderzyły i dało się usłyszeć pusty odgłos.

– Kurde, bolało – mruknął pod nosem Rosjanin, przykładając dłoń do pulsującego miejsca – Spokojnie, trochę się zdziwisz, jak wejdziesz do środka.

– Huh? – Yuuri spojrzał pytająco na chłopaka, lecz ten tylko wzruszył ramionami.

– Mówiłem, znajdźmy inny hotel, ale ty się uparłeś – westchnął i otworzył drzwi, dużym, mosiężnym kluczem. Jednak gdy tylko Katsuki przekroczył próg mieszkania, jego jedyną reakcją był zduszony okrzyk rozżalenia.

Bowiem wnętrze wcale nie było urządzone w stylu staromodnej secesji, w sumie, to nic nie miało w sobie ze starodawnego stylu. Wręcz ociekało nowoczesnością, urządzone w minimalistycznym stylu, z rażąco białymi ścianami, meblami i wszystkimi dodatkami, przypominało mieszkanie dla chorego psychicznie, gdzie biel dominuje w wystroju.

– Spokojnie, kuchnia jest czarna – rzucił obojętnie blondyn i przeszedł lekceważąco obok zamurowanego chłopaka. W tym samym czasie pociągnął za gumkę do włosów i rozpuścił swoje długie kosmyki, pozwalając im swobodnie opaść.

– Ale... – zająknął się Japończyk, czym wywołał prychnięcie śmiechu u Yuriego.

– Pewnie zastanawiasz się jak to możliwe, że w tak starej kamienicy udało mi się zrobić tak nowoczesne mieszkanie? – spytał, a Yuuri tylko pokiwał głową.

– No cóż, po prostu mi się nudziło i miałem za dużo pieniędzy. Po trzech zwycięstwach z rzędu w Grand Prix moje konto obfitowało. Dlatego postanowiłem odnowić ten budynek – wyjaśnił – I tak nie miałbym co zrobić z tymi pieniędzmi.

– Hm, miałem spytać, gdzie są pozostali lokatorzy? Wszystkie drzwi były zakratowane...

– Mhm, były, bo nikt inny tu nie mieszka – mruknął Yuri i ruszył powolnym krokiem w stronę kuchni. Katsuki podążył za nim, będąc ciekawym wyroku rzekomej, czarnej kuchni.

Pomieszczenie wywołało u niego kolejny mózgoszok. I pierwszy raz w życiu zazdrościł Otabekowi, że ten nie miał oczu, ponieważ na pewno straciłby wzrok.
Czarne ściany i lśniące czernią meble, gdzieniegdzie graniczące ze srebrem stali, przyprawiały go o dreszcze. Jednak Yurio czuł się bardzo swobodnie. Jednym ruchem podciągnął się i usiadł na blacie.

– Kupiłem tą kamienicę trzy lata temu, po śmierci dziadka. Musiałem uciec od centrum. Od wszystkich – westchnął.

– Czyli naprawdę mieszkasz tutaj tylko ty? W tym absurdalnie nowoczesnym mieszkaniu?

– No tak.

– Mhm, to gdzie mam się rozpakować?

***

    Godzinę później, kiedy Yuuri już całkiem rozgościł się w swoim przestronnym pokoju i wziął orzeźwiający prysznic, siedzieli razem na ogromnej, czarnej i skórzanej kanapie w salonie.

– Chcesz jeszcze czekolady? – spytał blondyn, sugestywnie kiwając na pusty już kubek chłopaka. Katsuki jednak pokręcił głową i przymknął oczy.

Zdawał się być bardzo rozluźniony i swobodny w obcym mieszkaniu. Jednak Rosjaninowi wcale nie sprawiało to kłopotu.
W zasadzie, czuł się naprawdę dobrze i chyba o wiele lepiej, niż gdyby znajdowali się właśnie w jakimś ekskluzywnym hotelu. Za bardzo przypominałoby mu to dawne czasy, gdy jeszcze on był sławny, a jego życie toczyło się jedynie wokół lodowiska i zawodów.

– Chciałbym być już po zawodach – odezwał się nagle Yuuri, wytrącając chłopaka z rozmyślań.

– Rozumiem. Chyba nawet lepiej niż ktokolwiek inny – zaśmiał się blondyn.

– Cieszę się, że ze mną poleciałeś, naprawdę – wyznał Yuuri, spoglądając kątem oka na chłopaka.

Chciał zobaczyć, czy ten w jakikolwiek sposób zareaguje na jego słowa.
Z upływem godzin coraz bardziej przyzwyczajał się do tego dziwnego mieszkania w środku starej kamienicy. Dopiero teraz rozumiał jak bardzo minimalistyczny i ekscentryczny wystrój był odzwierciedleniem duszy Yuriego.

Ciemne i dominujące kolory tak bardzo pasowały do choroby, na którą cierpiał.
Był po prostu samotny. Yuuri wcale mu się nie dziwił, że ten chciał uciec od zgiełku i dziennikarzy. Rosjanin po prostu szukał spokoju, ale potrzebował też kogoś z kim mógłby normalnie porozmawiać.

– Ja w sumie też się cieszę. I Otabek jest zadowolony, przyda mu się krótka przerwa w relacji z Viktorem – mruknął z dziwną konsternacją w głosie – Denerwujesz się przed jutrem?

– Huh?

– Jutro jest dzień, w którym wszyscy zawodnicy odbywają wspólna rozgrzewkę, pamiętasz? – Yuri spojrzał na niego i zmarszczył brwi ze zmarwienia. Cóż, jego przyjaciel wyglądał dość dziwnie, jakby jego umysł dryfował gdzieś w innym świecie.

– Um, tak, racja – westchnął Yuuri – Przez to, że nie jestem w hotelu z innymi, straciłem trochę poczucie rzeczywistości. Chyba muszę odpocząć po podróży, żeby być jutro w dobrej formie – powiedział i przeciągnął się leniwie.

Plisetsky jedynie pokiwał głową i podniósł się zaraz z kanapy.

– Chodź, wyjmę ci pościel.

    Po kilku minutach Katsuki leżał już na rozłożonej kanapie w pustym i przerażająco dużym pokoju, w którym ciemne rolety wcale nie dodawały stylu, jedynie sprawiały, że czuł się w nim jeszcze bardziej jak w piwnicy.

– Wygodnie? – spytał blondyn, poprawiając jeszcze zasłony wokół okien i przez moment wyglądając na zewnątrz. Na dworze bowiem było już ciemno, a jedyne światło, to było to od latarni, które zaś znajdowały się kilkanaście metrów od kamienicy.

– Tak, bardzo – zamruczał rozmarzony i przymknął na moment oczy.

– Okej, to... Dobranoc – fuknał pod nosem chłopak i już miał wychodzić, kiedy zawrócił go głos Yuuriego.

– Poczekaj, nie mógłbyś zostać ze mną na noc? Trochę źle się czuję w tym pokoju – westchnął zakłopotany.

– Czemu nie mówiłeś na początku? – zdziwił się całkiem szczerze, bowiem nie widział po Yuurim, żeby mu się tu nie podobało.

– Nie chciałem robić kłopotu, ale teraz jak tak o tym myślę...

– Nie ma problemu, wstawaj! – krzyknął i szarpnął za końcówkę pościeli.

– Wo! Co robisz? – zdziwił się Japończyk i pociągnął pościel spowrotem w swoją stronę.

– Przeniesiemy cię do salonu. No złaź, muszę zabrać prześcieradło – Yurio zaczynał się już powoli irytować na niezdecydowanego Katsukiego, którego oczy przeskakiwały to raz na niego, to raz na pościel.

– Co ty, Yu-rio, za dużo roboty, po prostu... To ty połóż się tutaj i będzie okej – wymamrotał chłopak i poczuł jak czerwień napływa mu do twarzy. W jego głowie, to zdanie brzmiało o wiele lepiej, a nie aż tak żenująco.

– No dobra, ale ja chrapię – zaśmiał się Yuri.

– Spałem z tobą w pokoju przez ostatni miesiąc, już wszystko zniosę – prychnął Japończyk i przesunął się nieco, robiąc mu miejsce na łóżku.

– Nie przebrałem się jeszcze w piżamę – jeknął blondyn i już chciał wychodzić spod pościeli, kiedy ręką Yuuriego złapała go za nadgarstek.

– Daj spokój, przecież i tak nikt tego nie zobaczy, a ja nikomu nie powiem – Puścił mu oczko i uśmiechnął się lekko.

– Naprawdę? – Upewnił się chłopak.

– Mhm – mruknął Yuuri i w tym samym momencie blondyn odwrócił się na bok, tak by być twarzą do przyjaciela.

– To o tym, też nikomu nie mów – I pocałował go lekko w usta, jednak Yuuri wcale się nie odsunął, jedynie jeszcze bardziej zbliżył do Plisetskiego, by zmniejszyć odległość między nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro