•13•
– Moje udawanie Viktora walizki nie przekonuje cię wystarczająco? – spytał i uniósł do góry jedną brew.
Przez cały czas nie opuszczał dłoni z policzka chłopaka, ponieważ jego gładka skóra wywoływała w nim przyjemne dreszcze.
– Um, nie – westchnął i uciekł wzrokiem na bok. Dopiero po chwili Japończyk zorientował się, że chłopak cały pokrył się rumieńcem, co było urocze i zarazem smutne.
– Nie wiem co mam zrobić, przecież nie będę błagał cię na kolanach – wyszeptał, a w jego głosie można było usłyszeć słaby wyrzut. Jeszcze raz przejechał wierzchem dłoni po policzku blondyna – Hej, popatrz na mnie – powiedział i lekko złapał za jego podbródek, by zwrócić jego twarz do siebie.
Yuri zacisnął usta w wąską kreskę i zrobił naburmuszoną minę. Zmarszczył brwi i drobny nos, przez co wyglądał jak uroczy, mały mopsik. Mimo że, był już dorosłym chłopakiem, to nadal przypominał tego samego nastolatka, który jeszcze nie był chory.
– Naprawdę bardzo bym chciał, byś ze mną pojechał. Moglibyśmy zabrać też Otabeka i Viktora – zagaił i uśmiechnął się lekko.
– Serio? – spytał, a jego oczy gwałtownie się poszerzyły, wpatrując się w chłopaka z zainteresowaniem.
– Jasne, poza tym, kto mówi o tym, że musisz być przy mnie cały czas. Możesz pozwiedzać, albo... Nie wiem... – powiedział i podrapał się niezręcznie po głowie.
– Nie wiem Yuuri – westchnął i odwrócił od niego wzrok, nadal speszony tą dziwną bliskością – Wolałbym zwiedzać z tobą – powiedział i zerknął na niego ukradkiem, próbując powstrzymać napływający do twarzy rumieniec.
– Wiesz, że nadal zalegasz mi z kolacją?
– Ja w niczym nie zalegam, to ty wolisz udawać walizkę zamiast iść coś zjeść – parsknął śmiechem, widząc zdruzgotaną minę Katsukiego, który powoli przejechał sobie ręką po twarzy.
– Wyjaśnijmy sobie jedno, dobrze? Nie mam nic do Viktora i Otabeka, ale byłoby mi miło, gdybyś na noc chował ich do szafy, zgoda? – Spojrzał na blondyna, który wydawał się szczerze zdziwiony jego prośbą.
– To moi chłopcy, nie mogę ich tak po prostu zamknąć w szafie. Czemu tak? – Przekrzywił lekko głowę na bok i wyciągnął obie ręce przed siebie, dając znak chłopakowi, by ten podał mu Viktora.
Katsuki ze sceptycznym nastawieniem powoli podniósł dużą walizkę i ostrożnie włożył ją w ręce Rosjanina, który bardzo delikatnie pogłaskał walizkę po grzbiecie.
– No już, ten zły pan już nic ci nie zrobi – wyszeptał przesłodzonym głosem i zakołysał walizką, tak jakby próbował ululać dziecko do snu.
– Przepraszam bardzo! – krzyknął nagle wzburzony brunet i zerwał się z podłogi na równe nogi – To ja czuję się osaczony, gdy spersonifikowane walizki patrzą na mnie w nocy!
– Yuuri? – Plisetsky również podniósł się powoli z podłogi i schował Viktora za sobą, tak jakby chciał go odgrodzić od rozemocjonowanego Japończyka – Wiesz, że oni nie mają oczu? Jak mają się na ciebie gapić?
***
– Hej Yu-rio, dlaczego ciągniesz ze sobą Viktora? – spytał chłopak, kiedy w końcu zobaczył zbliżającego się do niego Rosjanina. Czekał przed pensjonatem już od dobrych dwóch minut i zaczynał się denerwować. Nie lubił, gdy druga osoba się spóźniała, a co dopiero z powodu jakiejś głupiej walizki.
– Nie twoja sprawa – prychnął na niego blondyn, a Yuuri jedynie mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
– Możemy już iść? Mamy rezerwację – powiedział wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
– O, naprawdę się postarałeś, chyba nie chcesz mi się oświadczyć, prawda? – spytał z powątpiewaniem i spojrzał na niego z wahaniem.
– Skąd... Skądże znowu taki pomysł!? – oburzył się Katsuki. Nie zwracając uwagi na zdezorientowaną minę Yuriego chwycił w dłoń rączkę Viktora i ruszył przed siebie, ciągnąc walizkę za sobą. Robił to mało delikatnie przez co drobne kółeczka kibotały się na wszystkie strony.
Okropny krzyk blondyna spowodował nagle, że Yuuri wrócił na ziemię. Najpierw spojrzał na swoją rękę, w której przez cały czas ściskał rączkę walizki, a później zapatrzył się w przerażone i szeroko otwarte oczy chłopaka.
– Przepraszam! – wykrzyknął i jednym ruchem podniósł Viktora do góry, łapiąc go w objęcia i zamykając w szczelnym uścisku.
– Tak jest o wiele lepiej – Zadowolony uśmiech rozjaśnił twarz Yuriego, po czym chłopak z uniesioną głową, wyminął zszokowanego Japończyka i ruszył przed siebie, zostawiając go z Viktorem.
– Ej! Czekaj! – zawołał i pobiegł za chłopakiem.
– Sam mówiłeś, że mamy rezerwację, chcę spróbować dziś czegoś dobrego, dokąd idziemy? – spytał na jednym wydechu, kiedy Yuuri w końcu zrównał z nim krok.
– Zobaczysz, na pewno ci się spodoba – westchnął, ponieważ przez targanie dużej walizki, szybciej się męczył, a jego oddech stał się cięższy.
– No ja myślę, bo jak nie, to spotka cię gniew Yuriego Plisetskiego – warknął, a Yuuri przewrócił ostentacyjnie oczami, dziękując w duchu za to, że Viktor go zasłania i Rosjanin nie może tego zobaczyć.
***
Gdy dotarli na miejsce, okazało się ono przytulną knajpką na rogu ulicy, która z zewnątrz sprawiała wrażenie wyludnionej, z niezbyt ciekawą rekomendacją. Jednak po wejściu do środka, Yuri musiał na chwilę przystanąć w progu, ponieważ wzrok zawiesił na ogromnym plakacie Katsukiego, który wisiał tuż nad barem.
– Ilu restauracji w Hasetsu jesteś twarzą? – spytał, próbując oderwać wzrok od wysportowanej sylwetki Japończyka, który wykonuje piruet na lodzie.
– Wielu, prawie każdej, ale w większości nawet nie pytają się o zgodę. Jestem po prostu czystym zyskiem dla Hasetsu. Od kiedy zacząłem swoją łyżwiarską karierę i piąłem się coraz wyżej, miasto w końcu zaczęło żyć. Sauny są pełne, więcej turystów i większe zarobki. Proste – powiedział i zamknął za sobą drzwi.
W tym samym czasie zza lady wyłonił się sędziwy mężczyzna z śmiesznym wąsem, który od razu skojarzył się Yuriemu z dziadkiem.
Uśmiechnął się szeroko i zamachał do Katsukiego, który również odwzajemnił uśmiech i podszedł do baru.
– Yuuri, nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, gdy zadzwoniłeś z tą rezerwacją. Kim jest ten dzieciak? – spytał i spojrzał na blondyna, który od razu się naburmuszył.
– Jestem dorosły – fuknął i z ociąganiem ruszył w ślady Japończyka i przystanął obok.
– Tak, tak – zaśmiał się brunet i położył dłoń na głowie chłopaka, czochrając jego długie włosy.
Tego było już dla Yuriego za wiele. Nie po to czesał te kudły przez godzinę, by teraz ten gnojek burzył mu fryzurę. Sprawnym ruchem wysunął się spod dłoni chłopaka i zgromił go spojrzeniem.
– Idę znaleźć nasz stolik – powiedział i odwrócił się, by rozglądnąć się za karteczką z napisem 'rezerwacja'.
– Myślę, że to nie będzie konieczne – zachichotał mężczyzna zza lady i dopiero po chwili Yuri zrozumiał o co mu chodziło.
W całym pomieszczeniu znajdował się tylko jeden stolik, którego nie zauważył, gdy weszli do środka.
– O co chodzi? – mruknął pod nosem.
– Ciężko było załatwić rezerwacje akurat w tym okresie, ponieważ Hikoshi ma terminy aż na następny sezon – wyjaśnił Katsuki, widząc zdziwienie malujące się na twarzy chłopaka.
– Nie rozumiem – westchnął.
– Zrozumiesz, jak spróbujesz jedzenia, chodź, zajmijmy miejsce – Yuuri pociągnął go lekko za rękaw koszuli w stronę stolika.
– Ten gostek, to jakiś twój znajomy? – spytał, gdy usiedli, ukradkiem spoglądając na dziadka.
– On jest tutaj szefem, kucharzem i kelnerem. To nie jest taka zwykła restauracja.
– To już zdążyłem zauważyć – prychnął, biorąc do ręki kartę dań, która już leżała przed nim na stole.
– Codziennie ma tylko jednego, bądź dwóch klientów. Przygotowuje dla nich specjalną kolację, więc w sumie i tak nie musisz patrzeć do menu. On sam wybiera potrawy – wyjaśnił. Yuri ponownie zetknął w stronę baru, ale dziadek zniknął zapewne w kuchni.
– Jak ci się udało załatwić rezerwację skoro ma wszystko zajęte na pół roku?
– Po starej znajomości, w dodatku jestem twarzą tej restauracji, prawda? I tu akurat, wyraziłem pisemną zgodę – zaśmiał się pod nosem i zapatrzył przez chwilę prosto w oczy Plisetskiego.
– Czemu tak na mnie patrzysz? – spytał bez ogródek, ale po chwili ugryzł się w język.
– Cieszę się, że pojedziesz ze mną na te mistrzostwa. Będzie to dla mnie ogromne wsparcie, wiesz?
– Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić – westchnął i zaczął bawić się kartą dań, w której tak naprawdę nie było ani jednej strony z daniami.
– Nie musisz mi się za nic odwdzięczać, nie zrobiłem tak naprawdę nic, nie jestem lekarzem – powiedział i pochylił się bardziej nad stołem.
– Prawda, nie jesteś i kiepski z ciebie terapeuta, ale jednak zrobiłeś coś, czego nawet najlepszy psychiatra w Petersburgu nie potrafił zrobić. Nauczyłeś mnie na nowo czuć, Yuuri – Nagle menu upadło na podłogę, a sam Rosjanin wystraszył się tym co zrobił.
– Jesteś jakiś rozkojarzony – mruknął Katsuki.
– Po prostu jestem głodny – westchnął.
Wieczór upłynął im w bardzo przyjemnej atmosferze. Jedzenie, które podał im uprzejmy staruszek okazało się jeszcze lepsze, niż to, które jadł na starówce Hasetsu.
Wołowina zawinięta w pierożki, cudowne połączenie. Dwa jego ukochane smaki, które razem dawały coś niewiarygodnie pysznego.
Yuri wiedział, że wyjazd na Grand Prix zbliżał się wielkimi krokami, jednak na razie próbował nie skupiać się na tym, że będzie musiał wrócić do rodzinnego kraju, z którego uciekł, by odpocząć.
Na razie chciał cieszyć się tym, że był razem z Yuurim w tym pięknym, małym mieście, które dzięki Katsukiemu zaczęło żyć.
Tak! Nie przewidziało wam się! To nowy rozdział, równo po miesiącu od opublikowania 12! Czy wróciłam? Nie wiem, jeszcze nie wiem, ale dziś naszło mnie na pisanie. Nie wiem kiedy będzie następny, nic nie wiem. Moja wena opuściła mnie miesiąc temu, ale postanawiam poprawę ❤ nie zjedzcie mnie, pls.😄😄
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro