Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•5•

Nieprzespana noc, zawsze była jego zmorą. Mimo że, już dawno przyzwyczaił swój organizm do niewielkiej ilości przespanych godzin, to i tak zawsze przychodził taki moment, w którym czuł się wykończony.
Jednak teraz czuł się całkiem inaczej. Miarowy oddech Yuuri'ego, który słyszał nad swoim uchem, sprawiał, że on także oddychał spokojnie.

Silne ramiona, które przez cały czas go obejmowały, poluźnily uścisk, gdy tylko szatyn odpłynął w sen.
Yuri jednak bał się wykonać jakikolwiek ruch, ponieważ wiedział, że chłopak także cierpi na bezsenność i te kilka godzin, może być dla niego zbawieniem. Poza tym, jutro z rana znów miał trening. Dlatego był w stanie się poświęcić i dotrwać w tej pozycji do rana.

W sumie, wcale nie było mu źle. Nie mógł narzekać, bo Katsuki był bardzo wygodny.
A to, że zasnął podczas, gdy Yuri wypłakiwał w niego morze łez, jedynie jeszcze bardziej rozczulało blondyna, który czuł, że jego serce zaczyna ogarniać dziwna fala ciepła.
Przez cały czas miał na sobie wczorajsze ubrania i było mu trochę gorąco, ale musiał jeszcze poczekać.

Kiedy nagle Katsuki poruszył się, przewracając na bok, Yuri poleciał razem z nim i teraz leżał na plecach, przygnieciony przez ciało japończyka.

No bez jaj. Już mu nie zależało na tym, by Yuuri smacznie sobie spał. Bezceremonialnie pchnął chłopaka i odsunął od siebie tą kupę mięcha, która miażdżyła mu żebra.

- Uh - sapnął ze zmęczenia, gdy w końcu udało mu się spod niego wydostać.
Od razu wskoczył na 'swoje' łóżko, ściągając z siebie czarną bluzę. Został jedynie w zwykłym podkoszulku. Nawet nie fatygował się, by zdjąć spodnie, natychmiast zakrył się kołdrą i wgapił w sufit.

Wprawdzie spodziewał się, że Yuuri od razu się obudzi i zacznie się z nim kłócić, ale nic takiego się nie wydarzyło.
Powoli wyjrzał zza pościeli i jego wzrok spoczął na nadal śniącym chłopaku, który leżał w dość śmiesznej pozycji.

- Cześć Katsuki Yuuri - szepnął pod nosem, nie zdając sobie sprawy z tego, że chłopak już nie śpi.

Szatyn po prostu leżał z zamkniętymi oczami i zastanawiał się gdzie się podziało to ciepłe ciało, które działało na niego jak mały piecyk.
Zadrżał z zimna i odetchnął głęboko.
Pewnie już nie zaśnie tej nocy. Limit godzin się wyczerpał.
Gdy tylko usłyszał cichy głos chłopaka, dobiegający z daleka znów przeszedł go dreszcz.
Czy Yuri się go przestraszył i uciekł?

Po chwili dotarło do niego skrzypnięcie sprężyn i wiedział już, że chłopak przewrócił się na drugi bok.
Uśmiechnął się pod nosem i wyszeptał:

- Cześć Plisetsky Yuri.

Nie spali całą noc, ale żaden z nich więcej się już nie odezwał.
Yuri schował się pod kołdrą z telefonem w ręce. Zakrył także Otabeka, bo chciał pobyć z nim trochę bliżej, ponieważ Viktor jakoś szczególnie upodobał sobie Katsukiego.

Chyba odczuwał coś na miarę wstydu, było mu jakoś dziwnie, gdy myślał o tym jak płakał przez kilka godzin, siedząc na podłodze i tuląc się do drugiego chłopaka.
Chociaż i tak Yuuri mocno go zaskoczył swoją wyrozumiałością. Przecież mógł go po chamsku odepchnąć, a nie zrobił tego.

Zerknął na wyświetlacz telefonu, gdzie widniała dopiero godzina czwarta nad ranem. Westchnął i zaczął przeglądać swoje social media. Kiedy tylko rzucił łyżwiarstwo, musiał założyć sobie wszędzie nowe konta, bo te stare były okupowane przez wściekłych fanów. A raczej fanki.
Dziennie przychodziło mu ponad sto wiadomość, a i tak nikomu nigdy nie odpisywał.
Nagle przyszedł mu do głowy dość śmieszny pomysł. Postanowił zajrzeć na portal, na którym pisał swoje wypociny. Kiedy ostatnio tam zaglądał, dodawał epilog swojego opowiadania.
A jakie było jego zdziwienie, gdy tylko się zalogował, a od razu zasypało go ponad tysiąc powiadomień
Z szeroko otwartymi oczami przeglądał kanał informacyjny, i co zaskoczyło go najbardziej, to to, że jego opowiadanie o homoseksualnych walizkach podbiło cały portal.

Chyba nie jestem jedyny, co ma tak posrane w głowie, skoro inni to czytają! - Pocieszył sam siebie w myślach.

W takim razie musi pomyśleć nad drugą częścią swojego opowiadania, bo czytelnicy strasznie polubili Viktora i Otabeka. O ironio, jeśli tylko by wiedzieli, że są tą dwie zmasakrowane walizki...

***

Następnego dnia Yuri otworzył oczy i ze zdziwieniem stwierdził, że musiał zasnąć. Co więcej, nie był już nakryty kołdrą po sam czubek głowy.
Jego telefon leżał na stoliku przy łóżku, a na pościeli leżały jakieś ubrania.

- Musiałeś być już wyczerpany. Wiesz która jest godzina? - Nagle do jego uszu dobiegł głos Katsukiego. Podniósł się i zobaczył chłopaka, odwróconego do niego tyłem i grzebiącego w szafie.
Jednym ruchem szatyn ściągnął z wieszaka szarą bluzę i rzucił ją na łóżko, tuż obok innych rzeczy - Masz, nie możesz przez cały czas chodzić w swojej starej.

Yuri zmarszczył brwi, nie mogąc przez chwilę zrozumieć co się dzieje. Był otumaniony i otępiały, a co więcej, trochę kręciło mu się w głowie.
Złapał szybko telefon i zaraz z przerażeniem go odrzucił.

- Co?! Już piętnasta?! To nie możliwe... - Katsuki podszedł do łóżka i podał mu przyszykowane ubrania.

- Zaraz będzie obiad - Posłał mu lekki uśmiech i czekał, aż chłopak je weźmie.

- Mam swoje, są tam - wychrypiał nagle rosjanin, wracając do rzeczywistości.
Wskazał na Viktora, który stał pod ścianą, niedaleko posłania Katsukiego.

- Przeglądałem twoje rzeczy, przepraszam, ale to tylko czarne bluzy. Masz tu coś, co trochę cię rozjaśni - Jeszcze bardziej podsunął mu swoje ubrania, a ten niechętnie wystawił rękę spod kołdry, by je złapać.

- Okej - westchnął bezradnie. Nie chciał się kłócić z Yuurim. W dodatku czuł się jakoś dziwnie skołowany, pewnie przez ten długi czas spania. Nie pamiętał, kiedy ostatnio poświęcił tyle godzin snu.

Japończyk znów się do niego uśmiechnął i wyszedł z pokoju, zostawiając go samego.
Odkąd Yuri przyjechał do Hasetsu działo się z nim coś dziwnego.
Przecież to niemożliwe, by tak szybko udało się leczyć chorobę.
Czuł, że obecność Yuuri'ego wpływa na niego jeszcze bardziej, niż miała w przypuszczeniu.

Szybko założył na siebie niebieski podkoszulek i szarą bluzę z logo Ice Castle, po czym skierował się prosto do restauracji.
Wychodząc nawet nie zwrócił uwagi na to jak wygląda. Chyba zapomniał o tym, że oprócz niego, w pensjonacie mieszkają też inni goście.
Gdy tylko Katsuki go zobaczył, aż go zmroziło.
Od razu doskoczył do chłopaka i zaczął go pchać w stronę wyjścia.

- Co robisz? Głodny jestem! - oburzył się blondyn. Japończyk spojrzał na niego z wyrzutem i westchnął głośno, dotykając ręką czoła.

- Ogarnij się, Plisetsky, nie możesz w takim stanie wychodzić do ludzi - parsknął.

- O co ci znowu chodzi! Ubrałem się tak jak mi kazałeś! - krzyknął, ale wcale nie czuł złości na chłopaka. Patrzył się na niego i wiedział, że jest zły, więc próbował naśladować mimikę jego twarzy.
Wiedział, że też powinien być zły w tej sytuacji.

- Chodź - Yuuri bez zastanowienia chwycił za nadgarstek blondyna i pociągnął go spowrotem do pokoju. Rosjanin nawet nie zdążył zaprotestować, a już znalazł się w łazience - No, popatrz na siebie - Zdenerwowany chłopak wskazał palcem na lustro nad umywalką.

Znudzony, głodny i zdezorientowany Yuri niechętnie podniósł wzrok na swoje odbicie.
To co go najbardziej zszokowało, to była prawie trupio blada twarz. Wyglądał jakby dopiero wstał z grobu.
Najgorsze jednak były włosy. Nie dość, że długie do połowy pleców, to jeszcze masakrycznie skołtunione i sterczące na wszystkie strony.
Yuri stał bez ruchu i po prostu wgapiał się w swoje odbicie, a szatyn niecierpliwił się coraz bardziej.

- Gdy już się ogarniesz, to wtedy możesz zejść na obiad. Jak tak dalej pójdzie, będziesz odstraszał od nas klientów - Yuuri skrzyżował ręce na piersi i spojrzał wyczekująco na chłopaka.

- Co ja mam na głowie - szepnął bardziej do siebie blondyn i zaczął niepewnie dotykać napuszonych włosów.

- Dobra, pomogę ci, nie musisz prosić - westchnął Katsuki z udawanym przekąsem i złapał za grzebień, leżący na półce.

- Sam sobie poradzę - parsknął na niego blondyn, jednak ten wcale się tym nie przejął.

- Tak, i wyrwiesz sobie połowę włosów - Chłopak zaczął powoli rozczesywać splątane kudły od samego czubka głowy. Jednak nie było to takie proste, bo Yuri wiercił się i kręcił, krzycząc co jakiś czas, jakby go ze skóry obdzierali - Im szybciej skończymy, tym szybciej zjemy - Co chwile powtarzał mu japończyk, co trochę działało, ale tylko na kilka sekund.

- A co tak w ogóle jest na obiad? - spytał pomiędzy krzykami.

- Pierożki - powiedział krótko Yuuri i jeszcze raz przejechał już po idealnie wygładzonych włosach blondyna - Z potrawą wieprzową - dodał.

- Chyba jest coś ze mną nie tak - Odezwał się w końcu Yuri, gdy Katsuki skończył swoje tortury.

- Źle się czujesz? - spytał chłopak, odkładając grzebień na miejsce.
Rosjanin pochylił się nad umywalką, opierając się dłońmi o zimną taflę.

- Chce mi się ryczeć i spać. To dla mnie coś całkiem nowego - wyszeptał i zaczął szybciej oddychać. Nagle podniósł głowę do góry i z przerażeniem zauważył, że cieknie mu krew z nosa - Yuuri, ja chyba umieram.

Tyle na dziś, do następnego! Zachęcam również do innych gejoz na moim profilu i do obserwowania! ❤



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro