Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

„You're everything I thought you never were
And nothing like I thought you could've been
But still you live inside of me
So tell me how is that?"


Beyonce - Broken-Hearted Girl 

















Budząc się, doszłam do wniosku, że powinnam przestać upijać się do stanu, w którym ucina mi się wieczór, bo nie pamiętałam nic do momentu, w którym pocałował mnie Mathias.

— Boże. — wstałam bardzo szybko z łóżka i od razu tego pożałowałam, bo wzięło mnie na wymioty. Zorientowałam się też, że nie jestem u siebie, tylko u... Caspiana?

— Co jest? — rozmasowałam skroń. Nie miałam na sobie swoich ubrań, a jego i zaczynałam się zastanawiać, co odwaliłam poprzedniej nocy. Wzięłam do rąk telefon i jęknęłam na widok dziesięciu nieodebranych połączeń od taty, ale z nocy.

Czego on chciał o trzeciej w nocy?

Teraz była ledwo siódma, a ja nie wiedziałam, gdzie są moje rzeczy, dlaczego jestem w łóżku chłopaka, z którym miałam nie wchodzić w takie sytuacje i czy powinnam zejść na dół.

Kiedy zobaczyłam SMS-y wysłane do ojca, zrozumiałam jego dziesięciokrotne dzwonienie do mnie.

— Iris, jesteś idiotką. — powiedziałam sama do siebie. Napisałam do Camil, czy śpi, nie odzywała się, więc raczej chrapała.

Nie chciałam bardzo tego robić, ale wybrałam numer Caspiana, który odebrał po trzecim sygnale.

— Obudziłam cię?

— Powiedzmy. — westchnął. — Zaraz tam przyjdę. — i się rozłączył, a ja zrobiłam wielkie oczy.

Przyszedł na boso, w szarych dresach i białej koszulce, a jego włosy, jak zwykle rzecz jasna, były roztrzepanie ułożone. Widziałam, że był zaspany, bo przecierał oczy. W ręce trzymał szklankę wody z plasterkiem cytryny, usiadł obok mnie i mi ją podał.

— Eee... Caspian, co ja tutaj robię? — zabrałam szklankę i odłożyłam ją na szafkę nocną.

— Spodziewałem się takiego pytania. — zaśmiał się. — Nie było sensu zaprowadzać cię do domu po tym, jak Camil cię upiła, a gdzie indziej miałabyś spać w tym domu? — rozłożył ręce. — W pokoju Harvey'ego jest sześć osób plus on, w sypialni mojej cioci jest Abbey. — sprostował.

— A ty gdzie spałeś? — potrząsnęłam głową.

— Nie bój się, byłem na dole. — położył dłoń na mojej, ale szybko ją zabrałam.

— Zaraz, gdzie śpi Abbey, kiedy twój wujek i ciocia są w domu? — wiedziałam, że takie pytania mnie zgubią, ale musiałam.

— Nie w tym pokoju. — odparł. — Śpi u Harvey'go, a on tutaj, na podłodze. — uśmiechnął się. — Koniec przesłuchania?

— Nie. — brzmiałam na wkurzoną i taka byłam. — Gdzie są moje ciuchy i kto mnie przebrał?

— Suszą się w suszarce. Trzeba było je wyprać, bo raczej nie chciałabyś wracać w obrzyganych.

— Obrzygałam się?! — przytuliłam samą siebie.

— Nie, Lucian cię obrzygał. — uspokoił mnie. — Sama się przebrałaś. Camil później sprawdziła, czy rzeczywiście dałaś radę.

— Odwaliłam coś? Wal prosto z mostu, wolę to usłyszeć teraz, niż na filmiku u Marry. — zamknęłam oczy przygotowując się na coś kompromitującego.

— Nie pozwoliłem na to. — oznajmił. — Pewnie nie pamiętasz, ale po tym, jak nie mogłaś się otrząsnąć po lizaniu się z Matem wyszedłem z tobą na zewnątrz. Później już cały czas byłaś ze mną. — położył dłoń na lewej piersi, a drugą uniósł płasko w górę. — Słowo.

— I nie powiedziałam ci nic żenującego? — skrzywiłam się.

— Powiedziałaś tylko jedną rzecz, przez którą było mi smutno, ale... nie chciałbym o tym rozmawiać. — nagle przygasł.

— Co ci powiedziałam? — założyłam ręce na krzyż.

— Nieważne, naprawdę.

— Co ci powiedziałam? — powtórzyłam dużo ostrzej. Caspian spojrzał na mnie zaskoczony.

— W pewnym momencie usiadłem z tobą na kanapie, bo akurat tam sobie ubzdurzyłaś. Patrzyłaś ciągle w okno, więc zapytałem, czy coś się stało, a ty odparłaś wtedy, że powinienem cię dzisiaj zostawić, bo obok jest dziewczyna, której tak naprawdę potrzebuję.

Nie byłam zdziwiona, że mu coś takiego powiedziałam, bo trzeźwo myśląc, również tak uważałam.

— Słowa pijanego to myśli trzeźwego. — skomentowałam.

— Nieprawda, Iris. — zaprzeczył. — Nie wierzę w to, co powiedziałaś. Pamiętasz, jak mówiliśmy o oczach i o tym, że są zwierciadłami duszy? — sięgnęłam pamięcią do tamtej rozmowy i skinęłam głową twierdząco. — Ja widzę w twoich, że to, co mówisz mija się z tym, co czujesz. Zamierzam ci to udowodnić. — sięgnął do mojej twarzy i odgarnął z niej kosmyk moich włosów.

— Mogę cię o coś zapytać? — bawiłam się palcami.

— Jasne, niekoniecznie odpowiem, ale pytaj. — przypomniał mi początki naszej znajomości.

— To trochę głupie. — przymknęłam jedno oko i zrobiłam dziwną minę. — Jak to działa, że niezależnie co robisz, twoje włosy się tak dobrze układają?

— Rzeczywiście głupie pytanie. — roześmiał się. — Ale domyślam się, że zastanawia cię to od dawna. Moje włosy po prostu takie są. — wzruszył ramionami. — Jestem chodzącym ideałem.

— Och, tak, narcyzm to z pewnością cecha osoby idealnej. — zironizowałam. — Nieważne, muszę odzyskać ciuchy i wracać do domu. — patrzyłam na niego wyczekująco.

— Niedawno je dopiero wsadziłem do tej suszarki, jakieś 10 minut jeszcze musisz poczekać. — westchnął. — Wypij to lepiej. — skinął na szklankę z wodą.

— Nie mam ochoty. — skrzywiłam się. Spojrzałam później na jego biurko i bajzel, który ujrzałam mnie zszokował. — Woah, co tam się działo?

— Eee... — poderwał się z miejsca i zaczął gorączkowo zbierać kartki, ale nieudolnie. Przez to wszystko niektóre spadły obok łóżka i nie mogłam nie podnieść tekstu, na którym widniał napis Abbey.

To był tekst piosenki, a ja połączyłam fakty i zrozumiałam pewną rzecz.

— To wczoraj grałeś. — powiedziałam bardziej sama do siebie. Słowa, które czytałam były smutne, pełne bólu.

— Słyszałaś? — zdziwił się bardzo.

— Tak, słyszałam. — oddałam mu tekst, który od razu schował. — Mimo tego, przez co powstała ta piosenka, jest piękna. — wyznałam szczerze.

— Dziękuję? — widziałam, że jest zakłopotany.

— Reszta śpi? — miałam nadzieję spędzić resztę czasu z Camil.

— Tak, poza Mattem.

— Och, Mathias. Chętnie z nim pogadam na trzeźwo. — uśmiechnęłam się, wstałam, podciągnęłam zbyt duże dresy i wyszłam z pokoju. Caspian był totalnie zdezorientowany, ale nie chciałam z nim przebywać sam na sam.

— Matt. — zaczęłam poważnie, kiedy zastałam go w kuchni. — Absolutnie nie podobało mi się twoje zachowanie. Niezależnie od tego, czy jakaś dziewczyna cię pociąga, czy nie, nie powinieneś jej całować w taki sposób, w jaki ty to zrobiłeś. — rozłożyłam ręce.

— Oj no, przesadzacie wszyscy. Ale dobrze, niech ci będzie, przepraszam. — ukłonił się. — Mam nadzieję, że nie pomyślałaś sobie za dużo.

— Co? — zaczęłam się śmiać. — Totalnie nie jesteś w moim typie, kolego. — cmoknęłam z dezaprobatą.

— Noo, gdzie mi tam do Caspiana. — puścił do mnie perskie oczko, a ja pokręciłam głową.

Chciałam już pójść do domu i tylko odliczałam minuty, żeby dostać ciuchy. Stałam nawet obok suszarki, a kiedy wreszcie mogłam je wyciągnąć, oczywiście obok zjawił się Caspian.

— Może wypraso...

— Nie. — przerwałam mu, ale zabrzmiało to zbyt ostro, więc po chwili dodałam — nie trzeba. — posyłając delikatny uśmiech.

Przebrałam się na szybko i zbywając oferty odprowadzenia czy odwiezienia, wręcz wybiegłam z tego domu, a Camil zostawiłam długą wiadomość wyjaśniającą moje zniknięcie.




* * *



Taty nie było w domu, kiedy wróciłam, a z mamą nadal nie chciałam rozmawiać, więc poszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku, ściągnęłam okulary i rozmasowałam czoło, a później długo i ciężko westchnęłam.

Nie miałam siły na nic. Byłam skołowana z własnej winy i zaczynało mnie to dobijać.

To był jeden z tych momentów, w których było się nieobecnym w swoim ciele i nic nie mogłeś z tym zrobić. Obojętny, wyprany z uczuć.

Byłam egoistką, która krzywdziła tym innych, bo wydawało mi się, że mój ból jest większy niż kogokolwiek innego. Surowa w osądzaniu siebie, a każdą sprawę przegrywałam, albo składałam wniosek o odroczenie, żeby innej nocy znów do niej powrócić.

Głównie chodziło zawsze o moje wnętrze i to, jakie było pokręcone, żeby nie nazwać tego brzydko.

Coś mnie podkusiło, żeby przejrzeć social media, po prostu chciałam widzieć, co się mniej więcej działo na imprezie.

I pękało mi serce, kiedy widziałam u Mary szczęście tego, którego chciałam i jednocześnie nie chciałam mieć. Szczęście Caspiana obok Abbey.

Mógł mi wmawiać, mógł uważać, ale pierwsza miłość zawsze będzie tą, do której się wraca, nawet jeśli się kocha kogoś innego.




________________________________

Moi Kochani, zbliżamy się do końca c; 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro