Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

„In case you didn't know
Baby I'm crazy bout you"



Brett Young - In Case You Didn't Know 















Camil była bardziej podjarana faktem, że spędzę noc u chłopaków, a w zasadzie u Caspiana, niż ja, co mnie bawiło.

Ciągle tylko usuwałam nowy SMS od niej z powiadomień, bo przeszkadzały mi w pisaniu rozdziału, kiedy czekałam, aż Caspian wróci z łazienki. Ja się umyłam godzinę temu i siedziałam oczywiście na łóżku.

— Harvey pyta, czy chcesz spróbować jego popisowej jajecznicy. — usłyszałam zza drzwi.

— Z przyjemnością. — zaśmiałam się, a później zeszłam na dół do bruneta i kiedy podniósł w górę patelnię, skręciło mi żołądek.

— W życiu lepszej nie jadłaś. — pochwalił sam siebie, a później nałożył na trzy talerze porcje.

— Och, jestem wybredna. — uśmiechnęłam się szeroko. Zaraz po tym dołączył do nas jego kuzyn. Miał na sobie zwykłą czarną koszulkę i szare dresy przed kolano, a jego włosy były mokre.

— Nie da się nie lubić jajecznicy Harvey'go. — stwierdził, następnie zaczął jeść, a Harvey położył dłoń na lewej piersi i wzruszył się teatralnie.

Cieszyło mnie, że między nimi było w porządku. To ułatwiało wiele spraw.

— Otwórzcie z Camilą knajpę. Ty będziesz gotował, ona piec ciasta. — wskazałam na niego widelcem.

— Mam rozumieć, że smakuje? — wyszczerzył się.

— Oczywiście, że tak. — mrugnęłam do niego porozumiewawczo.

Wtedy wszyscy dostaliśmy SMS w tym samym czasie.

— Brzmi zajebiście. — skomentował Harvey. Camil naprawdę postanowiła urządzić Sylwestra u niej i właśnie przysłała nam zaproszenia.

— Wymagany czarny strój. Ciekawe. — zastanowił się Caspian. — Na wejściu będzie jakieś malowanie farbą?

— Ty masz łeb. — ożywił się Harvey.

— Jezu... — jęknęłam. — Nie jestem fanką takich rzeczy. — wzruszyłam ramionami, po czym włożyłam talerz do zmywarki, zasalutowałam i skierowałam się ja schody. Na nich zatrzymał mnie jednak głos Harvey'go.

— Tylko się zabezpieczcie, dzieci. — zaśmiał się.

— Przestań. — westchnął zielonooki.

— Chyba nie zamierzasz spać na kanapie? — zdziwił się wokalista.

— Tak, taki miałem zamiar. — przyznał. — Nie jestem taki, jak ty.

Miałam ochotę się roześmiać na wspomnienie, że to właśnie Harvey zostawił mnie w salonie.

— O Jezu, Caspian... debil z ciebie.

I wtedy musiałam włączyć tryb tajnego agenta i szybko po cicho dostać się do pokoju, bo oni także tu szli. Na szczęście mi się udało.

Odchrząknęłam, kiedy zastał mnie w totalnie randomowym miejscu.

— Grasz na pianinie, ale gdzie ćwiczysz? — musiałam na szybko znaleźć temat, który odpowiadał by sytuacji.

— Dobre pytanie. Szukałaś go. — roześmiał się. — Jest ukryty. — podszedł do ściany, na której były plakaty i ją odsunął. Trochę mnie wcięło, bo byłam przekonana, że to ściana.

Stało tam, ze świeżymi nutami, kubkiem i piórem.

— Boże, myślałam, że to ściana! — dotknęłam futryny szafy. Głębokiej szafy.

— Też bym tak pomyślał. — odpowiedział. Wtedy zorientowałam się, że stoi za mną, a rękę ma opartą tak, że blokował mi przejście.

Odwróciłam się do niego.

— Zagrasz coś? — poprosiłam z nadzieją większą, niż na to, że nie będę mieć w domu przesłuchania po nocy u kolegi.

— Może zrobię próbę, ocenisz, czy moja gra nadaje się na rocznicę twoich rodziców. — zasugerował.

— Okay. — ucieszyłam się i go przepuściłam. — Nie potrzebujesz nut? — zdziwiłam się, kiedy żadnych nie wziął.

— Znam na pamięć, Iris. — uśmiechnął się, a później zaczął grać. — Tam nie będę śpiewał, oczywiście.

— Zapewniam, że nikt się nie obrazi. — założyłam ręce na krzyż i wyczekiwałam. Caspian tylko się uśmiechnął.

Wise men say, only fools rush in...

Nie musiałam żywić żadnych uczuć do tego chłopaka, aby zapominać o całym świecie, kiedy śpiewał. Nie musiałam, ale to, że je żywiłam, potęgowało wszystko.

— Jesteś miodem na moje zmęczone uszy i poranione serce, Caspian. — zaczęłam cicho klaskać. Odwrócił się w moją stronę na stołku i spojrzał mi w oczy.

— Dziękuję. — szepnął. — Właśnie tym chciałem być. — posłała mi uśmiech. — O której chodzisz spać? Nie chciałbym zaburzać twojego trybu.

— Tryb mojego chodzenia spać polega na tym, że nie istnieje. Potrafię iść spać o dziewiątej, albo trzeciej nad ranem. — wzruszyłam ramionami.

— To chyba niezbyt zdrowe, co? — uśmiechnął się.

— Mówi osoba, która nie sypia poza domem. — założyłam ręce na krzyż i wycofałam się na łóżko.

— Po prostu nie zdradzam swojego łóżka. Pominę fakt, że ono mnie tak. — starł udawane łzy.

— Nie musi cię zdradzać, jeśli nie chcesz. — zaczęłam. Czasami trzeba było być odważnym, a ja byłam zbyt rzadko.

— Chyba zwariowałaś, jeżeli przeszło ci przez myśl, że nie będziesz tutaj spała, Iris. Siłą cię zmuszę. — spoważniał na moment

— Ależ nikt tutaj nie mówił o tym, że będę spała gdzieś indziej. — oburzyłam się w żartach.

Caspian otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie je zamknął i podniósł w górę dłoń, aby palcem wskazać za siebie, następnie na łóżko i zrobić zakłopotaną minę.

— Chyba nie dam rady na trzeźwo. — wydukał. — Dobrze cię zrozumiałem?

— Powinieneś. Jesteś mądry. — przybrałam łagodny wyraz twarzy. — Głupia propozycja? Dziwna? Tak, wiem. — cmoknęłam z dezaprobatą. — Po prostu chyba tęsknię za cudzymi ramionami nocą.

— Nie jest głupia. — potrząsnął głową. — Podziwiam za odwagę. Ja mam gadane, ale nie dałbym rady tego zaproponować.

Przełknęłam gulę śliny przekonana o swojej porażce.

— Dlatego jestem ci wdzięczny, że ty to zrobiłaś, bo teraz mogę odpowiedzieć tylko jednym słowem: zostanę.

Miałam ochotę zemdleć. Tak bardzo brakowało mi powietrza. Tak bardzo nie wierzyłam w to, co się działo.

Tak bardzo na to czekałam. Na bliższy kontakt z nim, na cokolwiek.

— Obiecuję się trzymać swojej połowy. — przyrzekłam na słowo skauta, którym nigdy nie byłam.

— Ja ci tego nie obiecuję. — spojrzał na mnie spod rzęs. — Zresztą, nie mówiłaś czegoś o tęsknocie za czyimiś ramionami? — zrobił krok w przód.

— To miało formę przynęty. Nie chcę zostawać tutaj sama. — znów to zrobiłam. Zrobiłam krok w przód i cofnęłam się o trzy.

— W takim razie postaram się trzymać swojej połowy. — błysk w jego oczach zniknął.

Iris Shepherd, jesteś idiotką roku.

Po godzinie oboje byliśmy w łóżko, ja nie spałam i czułam, że Caspian też nie śpi.

Zaczęłam za dużo myśleć. Nienawidziłam tego, bo nie dało się przez to spać, a ja tak szczerze, bardzo chciałam zasnąć. Najgorsze było to, że myślałam o Joshu, kiedy obok leżał najlepszy chłopak, jaki pojawił się w moim życiu.

Z bezsilności zebrałam się najciszej, jak potrafiłam i poszłam do łazienki, żeby się wypłakać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro