Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

Człowiek, którego spotkałem tamtej nocy przy wodospadzie i którego obserwowałem z ukrycia w leśnej gęstwinie, rozsiadł się wygodnie pośród traw, uśmiechnął ciepło i długo wpatrywał we mnie swoimi dużymi, ciemnymi oczami pełnymi zrozumienia. Zmarszczki wokół jego płaskiego nosa uwydatniały się, gdy się uśmiechał, a spalona słońcem skóra połyskiwała jak bursztyn. Znowu śniłem, ale tym razem nie było w pobliżu żadnego źródła zła i okrucieństwa. Był tylko on, spokojny, patrzący na mnie z dobrocią. Piękny w swojej inności.

— Tak musiało się stać — rzekł, a ja nie zastanawiałem się, jakim sposobem rozumiem jego mowę. To przecież tylko sen.

Usiadłem wygodniej, bliżej niego, zachęcając go tym samym, żeby mówił dalej. Chyba wiedziałem, co chcę usłyszeć, i zaraz to usłyszałem.

— Nie mamy wam tego za złe. Wasi ludzi zrobili to, do czego są przyzwyczajeni, a my i tak nie mieliśmy już sił, żeby stawiać opór. Tak musiało się stać.

Wiedziałem, o czym mówi, wydawało mi się nawet, że potrafię spojrzeć poza sen i wszystko to sobie wyobrazić: nierówną walkę, straszliwą rzeź, jaką ci, z którymi dotąd dzieliłem miejsce w namiocie sprawili ludziom żyjącym w jaskini. Poczułem się nieswojo, ale tutaj, pomiędzy światem żywych a światem duchów, podobne uczucia nie miały wielkiej intensywności.

— Opowiedz mi o sobie — poprosiłem.

— Och, po to właśnie przyszedłem, żeby ci o nas opowiedzieć. Żeby podziękować, że próbowałeś nas obronić, ale i uświadomić cię, że to wszystko było nieuniknione. To, że zginęliśmy teraz ja i moi bracia, i nasze kobiety, i dzieci... To wszystko tylko drobny element ogromnej układanki. Ogromnego schematu. Czy kropla wody w rzeczy ma szansę pojąć, gdzie ma ta rzeka swoje źródło albo w jakim kierunku zmierza? Przyszliśmy w te strony, które wy już znaliście, by szukać schronienia, zmęczeni i ospali w porównaniu z naszymi przodkami, którzy nauczyli nas wycinać broń z kamienia, chować godnie naszych zmarłych, dbać o chorych, polować i zbierać. Tak, nie jesteśmy już tak silni, jak dawniej, zmęczyło nas to, jak bardzo zmienia się ziemia i jak w obliczu niesprzyjającej pogody musieliśmy przenosić się coraz dalej od swoich pierwotnych domów. Czyż to nie oczywiste, że w końcu spotkaliśmy was, stojących wyżej od nas, wyprostowanych? I czy nie oczywiste, że w obliczu takich różnic, musieliśmy ustąpić?

— Być może nie musielibyście. Wasza kultura jest inna, ale to nadal kultura. Moglibyśmy żyć ze sobą w zgodzie, jedni obok drugich, gdyby nie obsesja terytorialna moich ludzi.

— Moglibyśmy, a może nie moglibyśmy. Skoro stało się inaczej, to znaczy, że nasze domniemywania nie mają już znaczenia.

— Wydajesz się znacznie dalej rozumny ode mnie — przyznałem, a w moim głosie zabrzmiał podziw porównywalny z tym, jaki brzmi w podaniach o dziełach bogów. Podziw przemieszany z trwogą.

— Teraz taki się zdaję, tak, bo nie należę już do rzeczywistego świata. Ty będziesz musiał tam wrócić.

Przypomniałem sobie krzyczących ludzi, ogień, zbieranie broni. Pokręciłem powoli głową.

— Zdaje się, że wcale nie mam do czego wracać.

— Och, oczywiście, że masz. Dlatego otrzymujesz teraz tę lekcję. Zawsze byłeś inny, Atholi, to prawda, ale ta inność to twoja siła. Szaman nie był w stanie wyjaśnić ci wszystkiego, bo sam nie pojmował tego w pełni, ale zaraz ty sam pojmiesz, do czego jesteś stworzony. Nie do łowienia ryb.

— Nie pachnę już rybami, Rut tak powiedziała.

— Tak.

— Powiedziała, że pachnę jak przeznaczenie. Jak ptaki. — Zadarłem głowę, spojrzałem w wyśnione niebo. Czarne ptaszyska kołowały po błękitnej kopule. — Zawsze ptaki...

— Przeznaczenie jest tutaj kluczowe, nie masz takiego wrażenia? — Uśmiechnięty człowiek nie odrywał ode mnie wzroku. — Przeznaczeniem moich ludzi było zaciekawić się hałasami waszego ogniska, pójść do niego a potem przez tę ciekawość zginąć, tak że nic, ani twoje sekrety, ani poświęcenie, nie było w stanie tego powstrzymać. Przeznaczeniem twoich zaś jest agresja i tę raz jeszcze wykorzystali, tak jak potrafią najlepiej. Twój ojciec uosabiał tę agresję.

— Nigdy się z tym nie pogodziłem.

— Trudno nam pogodzić się z czymś, co nieuniknione. To irracjonalność zakorzeniona w ludzkiej naturze.

— Jakie jest więc moje przeznaczenie, skoro tak jasno je wyliczasz? — spytałem ciszej, chociaż zaczynałem się już wszystkiego domyślać. Byłem kroplą w rzece, tak, jedną z nieskończonej ilości kropel, ale choć nie mogłem pojąć w pełni, dokąd płynie rzeka, rozumiałem coraz lepiej, dokąd płynie ta jedna kropla. — I jaki udział w tym wszystkim miał mój ojciec?

— Mówisz: miał. Teraz już go nie ma?

— Nie. — Zdziwiłem się, ale wiedziałem, że to prawda. — Odszedł.

— Odszedł. Zawsze bałeś się tego, czego on najbardziej od ciebie chciał: żebyś stał się mu podobny. I stałeś się, Atholi. Przepełniła cię gorycz i nienawiść, tak jak twojego ojca przepełniała zawsze podłość i okrucieństwo. To część przeznaczenia.

Położyłem się na trawie. Opadłem do tyłu, jej miękkie źdźbła otaczały mnie jak czułe ramiona przyjaciela. Słońce świeciło mi w twarz, jasna, rozpalona kula, której tu tak naprawdę nie było. Wiedziałem, że człowieka z jaskini też tu wcale nie ma, bo tak działają sny, że jego duch może i nawiedził mnie w ten sam sposób, w jaki ja nawiedzałem go na ziemi, ale zaraz odejdzie i więcej go nie spotkam. Ja musiałem zrobić dokładnie to samo. Odejść.

Wyciągnąłem rękę nad głowę, a niebo przybliżyło się do niej tak samo, jak ostatnim razem. Człowiek wstał.

— Co teraz będzie? — spytał, mrużąc oczy, bo odchylił kudłatą głowę i też patrzył w niebo.

Uśmiechnąłem się spokojnie.

— Teraz dopiero się zacznie.

Niebo opadło mi do rąk z łagodnością, z jaką łania chyli głowę nad strumieniem. Część ptaków, czarnych, wielkich gawronów zleciała tak nisko, że uderzeniami skrzydeł poruszała źdźbłami trawy, niektóre przysiadały na łące, ale mi wystarczył tylko jeden. Chwyciłem się jego ogona. Odleciałem. I tym razem nikt nie mógł mnie obudzić, dopóki sam nie zdecydowałem, że trzeba wracać.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro