𝒥𝓊𝓈𝓉 𝓉𝑜 𝓂𝒶𝓀𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝓈𝓂𝒾𝓁𝑒
Film trwał prawie dwie godziny i prawdopodobnie, gdyby nie Jo Theo zasnąłby gdzieś w połowie. Uwaga dziewczyny na filmie nie była lepsza, ale na jej korzyść szło, to że miała problemy z zaśnięciem w nocy, więc co mówić o wczesnym wieczorze.
Nie czuła więc wyrzutów sumienia, gdy w pewnym momencie poczuła jak głowa chłopaka opada na jej ramię i zamiast dać spokój i nie ruszać się, podniosła szybko ręką, w taki sposób, że nie minęła chwila jak Theo się rozbudził. Zasłoniła usta dłonią, powstrzymując się przed wybuchnięciem śmiechem. W tej chwili cieszyła się w duchu, że z chłopakiem stwierdzili, że wybiorą miejsca za przyjaciółmi, przynajmniej nie będzie musiała słuchać różnych teorii, ale Mailey już tak. Oboje widzieli jak co jakiś czas Louie mówi coś do ucha blondynki bądź obejmuje ją ręką, posyłali sobie wtedy znaczące spojrzenia, tak że w końcu większość swojej uwagi zamiast na filmie to skupili na dwójce, siedzącą przed nimi.
Wychodząc z sali Theo szybko wyjął telefon i zaczął na nim czegoś szukać.
-Co ty robisz? - zapytała z lekkim rozbawieniem brunetka, zerkając co jakiś czas czy z tłumu nie wyszli ich przyjaciele.
-Szukam o czym był mniej więcej ten film. Za bardzo skupiłem się na naszych gołąbeczkach i kompletnie nie wiem o co w nim chodziło- powiedział z lekkim uśmiechem, a po chwili schował urządzenie widząc, że z tłumu ludzi wychodzących stali pojawili się ich przyjaciele.
-I jak wam się podobał film? - z oblicza Mailey nawet na chwilę nie schodził uśmiech.
-Jakby to powiedzieć, Larsen- Jo nie zdążyła dokończyć, bo poczuła jak Theo zakrył jej usta dłonią.
-Przysnąłem, ale to tylko temu, że zarwałem nockę, ale film ekstra- powiedział ze szczerym uśmiechem, a Jo spojrzała na niego mrużąc lekko oczy.
-To akurat prawda, bo wysyłał mi wiadomości o czwartej nad ranem- powiedział z lekkim uśmiechem Louie widząc podejrzliwość dziewczyny- ale sam muszę przyznać, że myślałem, że to będzie lepsze- dodał po chwili wzruszając lekko ramionami.
-Ale wątek miłosny był uroczy- powiedziała z uśmiechem blondynka, na co Jo spojrzała na Theo z ściągniętymi brwiami, a w jej głowie była jedna myśl Był tam jakiś wątek miłosny?
Chłopak jedynie wzruszył ramionami, a blondynka parsknęła śmiechem na reakcję przyjaciółki.
-Czyli ty też się nie skupiłaś, ciekawe czemu- Mailey posłała znaczące spojrzenie Jo, które ta oddała swoim morderczym.
-To co teraz? - zapytała szybko, aby nie ciągnąc dalej tematu, który mógłby okazać się dla niej zgubny, bo była pewna, że nieważne czego by nie powiedziała to Mailey i tak wykorzystałaby to na swoja korzyść i sprawiła, że dziewczyna nie miałaby się jak wytłumaczyć.
-Zaraz obok jest kawiarnia, możemy tam wejść na chwilę wejść i coś zjeść, jeśli jesteście głodni, a jak nie to po prostu pogadać- zasugerował Louie, a dziewczyna była mu w duchu wdzięczna, że się odezwał, gdyż kątem oka widziała jak blondynka chciała coś powiedzieć.
-Okey- głos zabrał Theo, który uśmiechał się lekko, a dziewczyna stwierdziła, że w jego ciemnych oczach można dostrzec rozbawienie.
Wszyscy razem poszli do szatni, gdzie odebrali swoje ubrania. Louie rozmawiał o czymś z Mailey, a Jo patrzyła na nich z lekkim uśmiechem, tak naprawdę w tej chwili ona i Theo nie byli już potrzebni dwójce, nie widziała między nimi żadnych niezręcznych chwil, ale obiecała przyjaciółce, że będzie do końca spotkania.
-Więc ty też nie wiesz o co chodziło w filmie, ciekawe co tak rozbiło twoją uwagę- Usłyszała ten przyjemny dla ucha głos chłopaka, odwróciła się w jego stronę, obwijając się swoim szalikiem.
-Szczerze? Oni. Zresztą przyznaj, że w pewnym momencie ty zrobiłeś to samo- powiedziała z lekkim uśmiechem i aż zaskakującą dla niej szczerością.
-O nie, a ja już myślałem, że cały czas myślałaś o mnie- Dziewczyna zobaczyła jak na jego twarz wpływa udawany zawód, a sam walczy, żeby się nie zaśmiać- No cóż. Życie. Chodź już, bo zaraz pójdą bez nas, a ja chcę ciepłą herbatę- powiedział, po czym nawet nie dając możliwości dojścia do głosu dziewczynie, wziął z lady jej czapkę i nałożył na jej głowę do końca, zakrywając jej oczy. Odwrócił ją tyłem do siebie i kładąc dłonie na jej ramionach poprowadził ją do dwójki, która była zajęta rozmową.
Jo musiała przyznać sama przed sobą, że coraz lepiej czuła się w towarzystwie chłopaka, nie miała zamiaru tego mówić mu, przynajmniej na razie.
***
Siedzieli już dłuższy czas w kawiarni i co chwila ktoś wybuchał śmiechem. Przed każdym stały ciepłe napoje, a przed Mailey i Theo dodatkowo ciasto z wiśniami, a raczej to co jeszcze z niego zostało. Jo z uśmiechem trzymała dłonie na kubku z końcówką herbaty.
Cała kawiarnia była urządzona bardzo przytulnie, było tam dużo puf, ciasta, które podawano smakowały jak te babcine, a herbatę podawano w dużych kubkach. Panowały tutaj ciepłe kolory, a wszędzie stały jakieś ozdoby, od regału z książkami po donice z roślinami.
-Dobra czas na mnie, rodzice już wypisują czy nic mi nie jest- powiedziała Mailey z lekkim uśmiechem, ale Jo widziała, że z chęcią jeszcze spędziłaby czas z Louiem.
-Odprowadzę cię- zaproponował niemalże od razu blondyn podnosząc się z miejsca zaraz po Mailey, której wzrok zwrócił się na Jo. Nie chciała, żeby brunetka chodziła sama zwłaszcza po ciemku, może było to dziwne, ale głupio było dla niej tak po prostu ją zostawić i pójść z Louisem, chociaż nie dało się ukryć, że bardzo tego chciała.
Jo posłała jej wymowny wzrok, żeby się zgodziła, co nie uciekło uwadze chłopaków. Theo widząc jak Louie chciał już zabrać głos wyprzedził go wstając, po czym wziął kurtkę szatynki i podał ją dziewczynie, która spojrzała na niego z pytaniem w oczach.
-No co? Nie będziesz sama chodzić w nocy, a Mailey ma już swojego rycerza- powiedział z lekkim uśmiechem. Jo wzięła kurtkę i nałożyła ją po czym zaczęła owijać się jakby nigdy nic.
-Jesteś pewna, że z nim wytrzymasz?- zapytała blondynka z lekkim uśmiechem, zakręcając szalik.
-Zobaczymy, to już zależy od niego- powiedziała zerkając na Theo, który w ramach kary naciągnął jej czapkę na oczy, znowu.
Po kilku minutach cała czwórka wyszła na dwór, gdzie uderzył w nich mróz. Mailey i Louie poszli w swoją stronę, a Jo i Theo w odwrotną. Co prawda chłopak, gdy usłyszał, gdzie dokładnie mieszka dziewczyna zorientował się, że musiałby nadrabiać nieco drogi do siebie, ale nie przeszkadzało mu to. Nie śpieszyło mu się do domu. Szli tak kilka minut w ciszy, ale o dziwo nie była ona niezręczna, ale nawet przyjemna.
-Jolene? Jo!- Usłyszeli męski głos za nimi, a gdy się oboje się odwrócili, żeby zobaczyć kto to, chłopak z zaskoczeniem zauważył, że dziewczyna nie jest w pełni zachwycona widokiem Anthony'ego.
Anthony Wheeler, czyli jeden z tych znanych chłopaków, który grał w drużynie szkolnej, nieważne że na większości meczy siedział na ławce rezerwowych, ważny był tytuł i może nie był w pełni tym stereotypowym typem chłopaka, który wykorzystywał dziewczyny i je zostawiał, ale nie był też świętym. Theo zastanawiał się skąd zna on Jo, gdyż raczej rozmawiał wyłącznie z osobami ze swojego stopnia społecznego.
-Tony, hej. Theo, Tony znajomy, Tony Theo mój...- i tutaj pojawił się problem, gdyż dziewczyna nie była pewna czy może już nazwać chłopaka przyjacielem, czy raczej znajomym, ale zanim zdążyła dokończyć usłyszała głos Larsena.
-Przyjaciel- powiedział z typowym już dla siebie uśmiechem, podając dłoń Tony'emu. Przynajmniej teraz wiedział skąd się znali.
-Jasne- zaczął blondyn, skanując Larsena wzrokiem, po czym przeniósł spojrzenie na dziewczynę- Robię za tydzień imprezę, może chciałabyś wpaść?
-Oh wiesz, nie sądzę żebym się tam odnalazła- powiedziała chowając dłonie do kieszeni, a Theo zobaczył, że jej postawa zrobiła się nieco niepewna i jakby zagubiona.
-Pomyśl jeszcze, w razie czego możesz wziąć kogoś ze sobą- Tony zachowywał się jakby w ogóle nie widział spięcia Jolene.
-Jasne. Nie obraź się, ale musimy już iść- powiedziała z lekkim uśmiechem, wskazując głową szatyna.
Anthony tylko potaknął lekko głową, w geście zrozumienia. Kiwnął głową do Theo nie wypowiadając żadnego słowa na do widzenia po czym po prostu poszedł w swoją stronę. Oboje powoli ruszyli w=w stronę domu szatynki, ale gdy tylko blondyn zniknął z pola widzenia Theo, chłopak zabrał głos.
-Chcesz o tym pogadać? - zapytał zerkając na nią przez chwilę, przez co zauważył, jak dziewczyna przegryza lekko wargę myśląc nad czymś, gdy usłyszała pytanie spojrzała na niego i westchnęła cicho.
-To nic takiego, po prostu. Tony był kiedyś moim chłopakiem. Byliśmy chyba ze sobą przez dwa, może trzy miesiące- wzruszyła lekko ramionami, a chłopak spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
-Czyżby rezerwowy był nieco zbyt irytujący, czy raczej ty?- na słowa Theo dziewczyna automatycznie uśmiechnęła się szerzej rozbawiona.
-Żadne z powyższych. Anthony jest typowym imprezowiczem, który mógłby cały tydzień się bawić, ja nie. Nie lubię przyjęć i wolę spędzać czas w domu, więc na dłuższą metę i tak byśmy się tylko kłócili, bo on koniecznie chciał żebym z nim wychodziła, a ja nie chciałam tego. Czasami szłam i zabierałam ze sobą Mailey, ale nie czułam się dobrze wśród tych wszystkich ludzi. Ostatecznie razem stwierdziliśmy, że nie pasujemy do siebie i lepiej będzie, jak pójdziemy w swoje strony, więc nie wiem o co mu teraz chodziło- Dziewczyna prychnęła cicho, na samą myśl o zaproszeniu na imprezę. Czy to miał być jakiś głupi żart? Nie miała pojęcia, ale nawet nie myślała wybierać się do chłopaka, jeśli coś kombinował to wolała nie wiedzieć co to miało być.
-Wiesz, tacy ludzie często rozumieją co tracą, dopiero gdy ktoś im to pokaże- mówiąc to Theo uniósł jeden kącik ust w lekkim uśmiechu, a widząc jak dziewczyna zmarszczyła brwi nie wiedząc dokładnie o co chodzi kontynuował- Mówię o tym, że on zobaczył jak ze mną idziesz, nie wiedząc tak naprawdę czemu, a sama już wiesz jaki cudowny jestem, więc nic dziwnego, że możliwe, że poczuł się nieco zazdrosny o ciebie.
Jo nie miała pojęcia co na to odpowiedzieć, ale możliwe, że chłopak miał trochę racji. Co prawda nic między nimi nie było, ale faktem było, że Tony nie miał o niczym pojęcia i mógł pomyśleć o nie wiadomo o czym i wziąć Larsena nawet za jej chłopaka.
-A po twoim uśmiechu wnioskuję, że jakoś bardzo ci to nie przeszkadza- zauważyła z lekką satysfakcja dziewczyna, co prawda sama nie wiedziała czemu, ale na jej usta wpłynął szczery uśmiech.
-Ani trochę. Staram się nie oceniać ludzi, ale irytuje mnie większość chłopaków z drużyny tak samo jak niektóre gwiazdeczki, niektórzy z nich są fajni i można normalnie z nimi porozmawiać, ale część z nich jak już ma tylko jakiś tytuł i są rozpoznawalni na korytarzu przez wszystkich to myślą, że mogą pomiatać wszystkimi i to oni zawsze będą mieli rację, a to nieprawda- po krótkiej ciszy dodał- Więc moim zdaniem dobrze, że zerwaliście, bo możliwe, że bym ciebie unikał, bo uważałbym że jesteś taka jak większość. Ale jednak zaczynam cię lubić Jonquil- powiedział z uśmiechem, ukazując dołeczki w policzkach, do których dziewczyna już się mile przyzwyczaiła. Jo mimowolnie oddała gest zwracając na niego swój wzrok.
-Ja ciebie też Larsen- powiedziała z lekkim uśmiechem.
Resztę drogi pokonali w przyjemnej ciszy, a gdy stanęli przed domem szatynki, dziewczyna zanim weszła do środka odwróciła się w jego stronę.
-Theo, na tym przesłuchaniu. Cały czas trzymałam za ciebie kciuki, ale powiem szczerze, że byłeś świetny- powiedziała z lekkim uśmiechem, bawiąc się w dłoni kluczami.
-Gracias- Chłopak ukłonił się teatralnie i uśmiechnął się lekko.
-Daj znać, jak wrócisz do domu- usłyszał jeszcze na co potaknął lekko głową i ruszył w swoją stronę.
Czuł się dobrze, wyjątkowo dobrze i to był jeden z nielicznych razy, kiedy wracał do siebie z uśmiechem na ustach i nie myśląc o tym co go spotka jak już otworzy drzwi do domu.
----------
Elle King- Make You Smile
Rozdział dedykuję wszystkim z cudownej grupki @felix_populus gdzie zawsze znajdę wsparcie, dobrą radę oraz która to zawsze poprawi mi humor.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro