¹⁸ - ᴡʜᴀᴛ ᴅɪᴅ ɪ ᴅᴏ ᴡʀᴏɴɢ ᴛʜᴀᴛ ᴇᴠᴇʀyᴏɴᴇ'ꜱ ᴛʀᴇᴀᴛɪɴɢ ᴍᴇ ʟɪᴋᴇ ꜱʜɪᴛ?
↷ 널 어쩌면 좋을까?
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『instagram ✉︎ detailhun_x』
『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』
Zamiast Hyunwoo, pod drzwiami swojego mieszkania Changkyun zastał mocno wczorajszego Wonho, który w za dużych okularach przeciwsłonecznych i kapturze od szarej bluzy który zasłaniał mu pół twarzy przyjechał, by zgarnąć równie skacowanego co on Jooheona.
Widząc w jakim stanie znajdował się chłopak, zaprosił go by usiadł razem z nimi do śniadania, parząc mu ziołowej herbaty i smażąc świeżą porcję kimchi fried rice, kątem oka zerkając na Shina, który przysypiał na krześle, w oczekiwaniu na posiłek.
Wyglądał śmiesznie, gdy tak ubrany w zwykłe znoszone szare dresy z butelką wody w jednej ręce i z kluczykami od samochodu w drugiej, próbował skupić się na tym, co robi Im.
- To cię powinno postawić na nogi hyung, smacznego - Postawił przed chłopakiem miskę z parującym i nieziemsko pachnącym ryżem, który Shin zaczął pochłaniać niemal od razu, a jego twarz zaczęła znowu nabierać koloru i wyglądała o wiele żywiej niż do niedawna.
Changkyun zaśmiał się cicho pod nosem, siadając naprzeciw niego i samemu zabierając się za śniadanie, które niezbyt mu smakowało.
Bolała go głowa, sztywniały mu nogi i co chwilę przechodziły go dreszcze - prawdopodobnie się przeziębił, gdy w deszczu chodził i szukał Joo, siedząc też z nim na chodniku zanim chłopak zdecydował się w końcu wrócić z nim do domu.
Oczyma wyobraźni widział jak Kihyun szaleje, gdy tylko dowie się, że Im jest przeziębiony, jadąc do siebie do domu by wrócić z wielkim kufrem ziołowych herbatek, maści, past czy opatrunków z liści cukinii.
Yoo nienawidził zarazków i sama wizja bycia chorym spędzała mu sen z powiek.
Robił co mógł, by utrzymywać swoje ciało w jak najlepszej kondycji, dbając też o swoich przyjaciół, katując ich miesięcznymi suplementacjami roślinnymi, szotami proteinowymi z imbirem czy picie wywaru z suszonych korzeni roślin, które były tak wstrętne, że wylewali je od razu do zlewu, gdy tylko Kiki nie patrzył.
Obsesją na punkcie ziół i naturalnej medycyny zaraziła go ciotka, będąca znaną szamanką na wyspie Jeju, która od najmłodszych lat mówiła mu o zdrowej duszy i zgodności życia z naturą.
- Dlaczego nie przyjechał po mnie Shownu?
Do pomieszczenia wszedł naburmuszony Jooheon, trzymający w ręce naczynia po zjedzonym śniadaniu, które włożył do zlewu i opierając się o blat, zaczął świdrować swojego przyjaciela podejrzliwym spojrzeniem.
Wonho, niechętnie skierował na niego swój wzrok, ściągając jedną ręką okulary, powoli odsuwając od siebie miseczkę z do połowy zjedzonym ryżem.
Wyglądał, jakby chciał mu przyłożyć i Changkyun, wybiegając myślami do przodu, zaczął lokalizować szafkę, gdzie trzymał bandaże i plastry, w razie jakby zaczęli się szarpać w jego i tak nie za dużej kuchni.
- Ciesz się, że w ogóle chciał ktoś po ciebie przyjechać i nie wracasz do domu z buta - Warknął lekko poddenerwowany. - Shownu nie chce cię widzieć za to co wczoraj zrobiłeś i najlepiej by było jakbyś zszedł mu z zasięgu wzroku na najbliższe dwadzieścia cztery godziny, więc zamiast denerwować mnie jeszcze bardziej, umyj po sobie naczynia i się zamknij
- Ale co ja niby zrobiłem? - Zapytał zaskoczony, patrząc na chłopaka jak na wariata. - Wszyscy byliśmy pijani, ale ja jak zawsze dostaje po dupie, bo wypiłem najwięcej? To jest jakieś śmieszne
- Jesteśmy w gościach, nie będziemy o tym teraz rozmawiać. Daj mi skończyć jeść, to po mnie też pozmywasz
- On - Wskazał na Ima, który pilnował swojego interesu i nawet nie słuchał o co się kłócą - Może po nas pozmywać, jak wyjdziemy, nie będę dotykał brudnych garów, jak jestem na kacu. Nie jestem pierdoloną gosposią
W ostatniej chwili zdążył zrobić unik, ochraniając się przed dostaniem kluczami od samochodu w sam środek twarzy, którymi rzucił w niego Wonho, wracając do jedzenia, jakby nic się nie stało.
Joo poburczał coś pod nosem, rzucił kilkoma przekleństwami i pokręcił głową z poirytowaniem, ale zabrał się za zmywanie po śniadaniu.
Mimo, że Kyun od razu wstał i zaproponował, że sam może pozmywać bez jakiegokolwiek problemu, skoro to on również gotował, został od razu posadzony z powrotem na krzesło, gdy Wonho jednym sprawnym ruchem pociągnął go za tył koszuli od piżamy, każąc niczego nie dotykać, póki Lee nie skończy sprzątać.
Po tym jak skończyli jeść i wypili dodatkową herbatę (którą też robił Joo, sypiąc tyle cukru do szklanek, że zaczęli pluć od razu po upiciu jednego łyka, bojąc się dostania szoku cukrowego), zaczęli powoli zbierać się do wyjścia.
Zbieranie się do wyjścia było ostatnią rzeczą, którą robili.
Wonho i Jooheon nonstop się kłócili i przepychali, rzucając co chwilę przekleństwami i zachowując się gorzej niż dzieci.
Changkyun mimo złego samopoczucia, nawet kilkukrotnie się zaśmiał, gdy odprowadzał ich do wyjścia, z boku obserwując jak dwójka popularnych chłopaków z jego liceum zachowuje się znacznie inaczej niż w szkole, będąc w domu u kogoś takiego jak on.
Połowa dziewcząt z ich klasy oddałaby wszystko za możliwość znalezienia się w tym miejscu co on, i gdyby udało mu się nawet zrobić im kilka zdjęć, mógłby je dobrze sprzedać zadurzonym w nich nastolatkom.
- Jeszcze raz chciałbym podziękować za opiekę nad tym idiotą - Odezwał się na odchodne Wonho, uśmiechając się ciepło. - Długo musieliśmy go szukać po okolicy jak zorientowaliśmy się, że zniknął. Nawet nie chcesz wiedzieć jak wściekły był Minhyuk, że zepsuł mu imprezę i zamiast upijać się w towarzystwie ładnych lasek z instagrama, musiał go z nami szukać
- Ja po prostu odebrałem jego telefon i zrobiłem to co chciał. Zawsze pomogę każdemu, kto będzie potrzebował pomocy, nic więcej - Odpowiedział spokojnie, wzruszając ramionami.
Nie zrobił nic nadzwyczajnego i nawet, jeśli nie lubił Lee i uważał go za troglodytę z przerośniętym ego, to zamierzał dalej mu pomagać, jeśli tylko ten o nią poprosi.
Został tak wychowany i w przeciwieństwie do innych osób, które znał nie zamierzał nigdy obnosić się dumą i jeśli ktoś wyciągał ku niemu rękę, on ją chwytał i pomagał wstać.
- Mimo tego, chcieliśmy podziękować. On ma swoje problemy i ciężkie chwile, które zazwyczaj ogarniamy my. Fakt, że możemy liczyć też na ciebie. Dobry z ciebie dzieciak, naprawdę
- Poproś Hyungwoo hyunga, by zamówił wam wszystkim zupę z mintaja, będzie ona idealna na kaca. Jeśli dalej będziecie się czuć ciężko, to idźcie na smażoną wołowinę i wypijcie do tego po pół butelki soju na trawienie - Dodał Changkyun, uśmiechając się słabo. Głowa zaczynała boleć go coraz mocniej i mimo, że lubił Wonho, nie będzie oszukiwał, że chciał, by przestał już mówić i sobie poszedł.
Zamierzał się położyć i przespać pół dnia, rozważając czy nie zadzwoni do Kihyuna po dostawę jego ziółek.
- A może przyjdziesz do nas na grilla jutro co? - Słysząc radę Kyuna o jedzeniu smażonego mięsa, cały aż się ożywił, zaczynając planować nową imprezę, mimo że dopiero jedna się skończyła. - Nie będzie nie wiadomo jakiej balangi, a Shownu chce ci podziękować za to co zrobiłeś dla tego patałacha
- Ja naprawdę nie wiem, czy powinienem teraz wychodzić...
- Ale możesz wziąć ze sobą dwójkę kolegów, nie ma problemu - Zbyt nakręcony, nie słuchał tego co do niego mówił, myślami będąc już gdzie indziej - Zwłaszcza tego wysokiego bym widział u nas na grillu, a tego małego niskiego to nie wiem. Jak Minhyuk go nie zabije to też niech wpadnie
- Hyung ja nie powinienem teraz nigdzie wychodzić
- Będziemy po was o dwudziestej, nie bierzcie aut to my was zawieziemy - Zanim zdążył mu odpowiedzieć, jego już nie było i został sam, stojąc przy drzwiach od swojego mieszkania.
Znowu nie miał wyboru i został wplątany w coś w czym nie chciał koniecznie brać udziału, szczególnie teraz gdy brało go przeziębienie.
- Mam nadzieję, że nie dożyje tego grilla - Mruknął do siebie, zamykając drzwi i kierując się do swojego pokoju, gdzie na łóżku znalazł wyrwaną kartkę z zeszytu, na której napisane było dość niechlujnym pismem
『Dziękuje za to, że mi pomogłeś i tak dobrze mną się zająłeś. Śniadanie było naprawdę dobre, chyba smakowało mi lepiej niż te które robi moja gosposia. Sorry też za kłopot, którym prawdopodobnie byłem
Ps. Poproszę Shownu by przywiózł ci jakieś leki, bo zauważyłem, że bierze cię przeziębienie』
ਏਓ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro