Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38

Sunny

Czwartego dnia z samego rana dostaliśmy wypis, a ja zamierzałam być twarda i znieść wszelkie słowa krytyki.

Jednak kiedy Ash wszedł do domu nie wydawał się wściekły tylko po prostu bardzo zdziwiony.

- Jest… Inaczej – odparł z konsternacją – Jak to zrobiłaś?

- Właściwie to niewiele … Kupiłam kilka przedmiotów, które dodały przytulności i posprzątałam.

Pokiwał głową patrząc na nowe miękkie poduchy na narożniku, dywanik i stolik z wikliny.

- To… Miłe – odpowiedział, a ja zamrugałam z zaskoczeniem – Nie musiałaś, dziękuję…

- To żaden problem Ash, naprawdę. – uff było naprawdę nieźle, więc zamierzałam pójść za ciosem -  Chodź pokażę ci twoją sypialnie…

- Moją sypialnie?

- Tak, wiem że spałeś na górze ale teraz nie możesz wchodzić po schodach – jego noga cała była w gipsie od górnej części uda, aż do kostki.

- Okej, racja…  - wzięłam go pod ramię i poprowadziłam do jego pokoju

Otworzyłam drzwi i pokazałam aby wszedł, a jego wzrok powędrował na duże łóżko, potem na fotel, półki z książkami i całą resztę..

- Ash… Mam nadzieję, że nie jesteś zły? Wiem, że zrobiłam to po swojemu i nie skonsultowałam tego z tobą, ale musisz mieć dobre warunki, aby wrócić do zdrowia. Kiedy dojdziesz do siebie wszystko przemeblujesz według swojego gustu, a jakiś czas się przemęczasz co?

- Przemęczę? Tu jest naprawdę fajnie. Dziękuję – powiedział, po czym spojrzał na mnie z autentyczną wdzięcznością.

- Wiem, że lubisz mroczny klimat i tak dalej…

- Nie, bez przesady. Ale… Nie musiałaś tego robić. Wydałaś mnóstwo pieniędzy i poświęciłaś dużo czasu i pracy…

- Nie ma o czym mówić  - przerwałam mu idiotycznie wzruszona jego reakcją – Połóż się, musisz odpocząć…

- Sunny? Wszystko okej? – spytał po chwili, patrząc jak odgarniam kołdrę.

- Tak, jasne. Tylko… Chciałam żebyś był tu bezpieczny i szczęśliwy. Naprawdę mi miło, że to doceniłeś… Szczere mówiąc bałam się twojej reakcji – zaśmiałam się biorąc głęboki oddech.

- Bałaś się, że będę wściekły za to że wysprzątałaś mój dom, który wcześniej można było nazwać raczej opuszczoną norą, kupiłaś to wszystko, przygotowałaś na mój przyjazd i zamieniłaś go w jedno z najbardziej przytulnych miejsc jakie widziałem?

- Cieszę się, że tak to widzisz…

- Aż tak okropny dla ciebie byłem? - spytał przysiadając na moim wielkim rattanowym fotelu.

- Nie, Ash. Zawsze byłeś dobrym człowiekiem, ale miałeś swoje zasady których nie lubiłeś łamać. Nie lubiłeś też kiedy ktoś, przekraczał twoje granice, zaburzał twoją przestrzeń lub narzucał ci swoje zdanie i to jest zupełnie normalne. Nigdy nie byłeś wobec mnie okrutny, wiedziałam że się nie wściekniesz, tylko nie byłam pewna czy będziesz zadowolony,  za to że wkroczyłam zbyt mocno w twoją przestrzeń osobistą…

- Nie, Sunny. Tu jest naprawdę miło. Bez ciebie byłoby mi ciężko.

- Na szczęście nie musisz się o to martwić…

- Rodzice wpadli na dwa dni ale musieli wracać do Anglii, obje pracują, a ja powinienem radzić sobie sam. Mama się martwiła, ale wiedziała że przyleciałaś i mi pomożesz – odparł z uśmiechem.

- Oczywiście, że tak.

Rozmawiałam z ciocią Christine i obie doszłyśmy do wniosku, że najlepiej będzie jeśli zostanę z Ashem sama. Wiedziałam, że nie lubi kiedy kręci się wokół niego zbyt dużo osób.

- Wskakuj pod kołdrę, Ash. Musisz odpocząć a ja zaraz przyniosę mój bulion i coś do jedzenia…

- Właściwie to… Marzę o prysznicu – odchylił głowę do tyłu poruszając szyją w prawo i w lewo jakby  się przeciągał, a ja nie wiedzieć czemu zrobiłam się niezdrowo pobudzona.

- Prysznicu? – powróżyłam po nim i spojrzałam na jego pokiereszowane ciało.

Prysznic, no tak, wiadomo… Ale… Jak? Z tą nogą, obojczykiem i całą resztą?

- Tak, też się zastanawiam jak to zrobić.. W szpitalu mają udogodnienia dla osób tak połamanych jak ja a i tak było ciężko.

No i pomagał mu pielęgniarz. Tymczasem tutaj byłam tylko ja…

- Nie chciałbym cię prosić o pomoc, ale chyba muszę – spojrzał na mnie zagryzając wargę.

- Jak mogłam o tym nie pomyśleć… Powinnam poczytać co można zamontować pod prysznicem, aby nam to ułatwić.

- Sunny nie trzeba i tak damy radę… Właściwie możemy wziąć zwykłe krzesło, jedno z tych ogrodowych i wstawić je pod prysznic.

Pokiwałam głową odczuwając intensywny przypływ adrenaliny.

Ash. Nagi. I mokry. Pod prysznicem. No i ja. Ja, która musi go umyć. Umyć jego całe ciało…

- Sunny?

Matko co za żenada!

On potrzebuje pomocy, a ja ślinię się tu niczym… Tak - niczym buldog na kabanosa! Nie jestem w niczym lepsza od Georga na którym nie pozostawiłam suchej nitki podczas mojej ostatniej rozmowy z Leną.

- Oczywiście Ash, już się za to zabieram, muszę tylko przemyśleć jak to przygotować, żeby cię nie uszkodzić. I to dlatego tak wyglądam – pokazałam na siebie - Zastanawiam się, analizuje… Hmmm….

- Krzesło – powiedział marszcząc lekko brwi – Usiądę na nim i postaramy się nie zamoczyć gipsu?  - spytał, a ja pokiwałam głową.

- Genialne. Jasne. Świetny pomysł. Yhymm. Idę po to krzesło. Ogrodowe, tak?

- Tak? – odpowiedział patrząc na mnie jakby zastanawiał się czy aby na pewno dobrze się czuję.

Wypadłam z pokoju kierując się na taras. Wzięłam jedno z krzesełek i pognałam do łazienki. Na szczęście Ash miał naprawdę duży prysznic – dwuosobowy można powiedzieć (ponownie nic nie sugerowałam, takie tylko luźne spostrzeżenia z mojej strony).

Następnie wróciłam do Asha, który zdążył zdjąć koszulkę i najwyraźniej alkalizował jak zdjąć z siebie luźne dresowe spodnie wciśnięte na gips.

- Pomogę ci – kucnęłam przy nim uwalniając go z nogawki, po czym zerknęłam na jego bokserki.

- Mogę też je zdjąć? Nie poczujesz się niezręcznie? – spytał nieco dziwnym tonem, a ja pokiwałam głową,  być może zbyt entuzjastycznie zważywszy na okoliczności.

- Wiadomo, że nie. Musisz je zdjąć jeśli chcemy iść pod prysznic, prawda?

Chcemy. Iść. Pod prysznic. Razem!

Nim się obejrzałam bokserki Asha wylądowały koło spodni, a ja starałam się nie patrzeć na jego nagość.

Nawet nie zerkałam w tamtym kierunku.

Oczywiście wszystko to już widziałam.

Dotykałam.

Całowałam.

I nie tylko.

Ale teraz okoliczności były zupełnie inne, a tamta bliskość wydawał mi się teraz tak odległa, że nie umiałam sobie jej nawet wyobrazić.

Przeszliśmy do łazienki i pomogłam Ashowi usiąść na krześle, a on zerknął ze skrzywioną miną na swoją zabandażowaną rękę.

- Gdyby nie ona dałbym radę sam…

- Świetnie sobie radzisz, a za chwilę wrócisz do normalności. Ale dzisiaj ja to zrobię, abyś nie zamoczył opatrunków, dobrze?

Pokiwał głową, więc zaczęłam ściągać z siebie ubranie pozostając w samej bieliźnie.

Ash patrzył się na mnie z konsternacją wypisaną na twarzy

- Nie chcę zamoczyć ubrań… Okej?

- Tak, jasne. Wiadomo. Nie chcesz zamoczyć ubrań…

Odchrząknął, przełknął ślinę i siłą rzeczy zobaczyłam to jaki był podniecony.

Bardzo mocno, niezaprzeczalnie podniecony

- Przepraszam…  – odpowiedział spięty i napiął wszystkie mięśnie, a ja podeszłam do niego i klęknęłam przy nim biorąc słuchawkę prysznicową w dłonie.

- Czułabym się zawiedziona gdybyś reagował na mnie inaczej  - wyszeptałam i odkręciłam wodę. Czekałam aż będzie ciepła, po czym zaczęłam powoli obmywać jego ciało. Ash oddychał cholernie ciężko, ponadto był tak twardy że nie było szans, abym potrafiła się powstrzymać. Wstałam z kolan, umyłam jego ramiona, szyję , włosy, sunąłem dłońmi po mięśniach jego brzucha, a on jedynie wzdychał, a wtedy nałożyłam na dłoń nową porcję żelu i spojrzałam na to jaki podniecony -  Jego też muszę umyć – odparłam, a woda skapywała z moich wilgotnych włosów na piersi i brzuch – Mogę? – spojrzeliśmy sobie w oczy. Ash miał rozchylone usta i wyglądał jakby potrzebował tego równie mocno jak ja, więc nie chciałam nam tego odbierać. Chciałam dać nam więcej.

- Tak… - na wpół wyszeptał na wpół wyjęczał to słowo i poruszył lekko biodrami.

- Jak mam cię umyć? – spytałam przesuwając mokrą dłonią z żelem po całej jego długości, a drugą ręką polewałam go niewielkim strumieniem ciepłej wody.

- Robisz to idealnie – powiedział po czym jęknął, gdy zaczęłam dotykać go nieco intensywniej – Cholera, właśnie tak – odchylił głowę do tyłu, a ja pieściłam go delikatnie i dokładnie, podziwiając to jak wyglądał gdy dawałam mu całą tą przyjemność. Ash miał doskonałe ciało, złożone z samych mięśni i ścięgien, a kiedy odczuwał rozkosz napinał je wszystkie i wyglądał przy tym tak że byłabym wstanie dojść od samego patrzenia na niego. Oddychał ciężko i zaciskał silną dłoń na podłokietniku krzesła. Kiedy skończyła mi się piana, spłukałam z niego resztki żelu i odłożyłam słuchawkę.

Jego głośny oddech i ciche wzdychanie działały na mnie bardziej podniecająco niż jakakolwiek gra wstępna.

- Myślę, że powinnam zrobić to dokładniej, co ty na to?  - wyszeptałam sadowiąc się między jego udami i zaczęłam go lizać. W chwili kiedy to zrobiłam jęknął przeciągle, znowu odrzucając głowę do tyłu. Zamruczałam wkładając go całego do ust i zaczęłam delikatnie ssać, jednocześnie pieszcząc go językiem. Rany, ależ byłam podniecona. Nie potrafiłam się opanować, a odgłosy przyjemności jakie wydawał… Cholera, w życiu nie słyszałam nic równie seksownego.

- Tak, tak… Proszę, nie przestawaj – wyjęczał i słowo daję niemal doszłam słysząc jego błagalny, desperacki ton. I zdecydowanie nie zamierzałam przestawać. Po kilku minutach poczułam jak dochodzi. Splótł palce zdrowej dłoni z moją ręką, którą trzymałam na jego umięśnionym brzuchu i drżał w spełnieniu naprawdę długo.

Spojrzał na mnie oddychając wciąż głęboko i ciężko, woda skapywała z jego przydługich, czarnych włosów , usta miał ciemnoczerwone i rozchylone, a ciemne, długie rzęsy posklejane od wody. I chyba jeszcze nigdy w życiu nie wyglądał tak doskonale jak teraz.

Zamknęłam oczy i oparłam policzkiem o jego masywne udo. Poczułam jak jego dłoń dotyka mojego drugiego policzka, sunie po mojej szczęce, zahacza palcem o dolną wargę.

- Boli? – spytałam wstając i zerknęłam na jego pokiereszowany policzek, który był wilgotny od wody.

- Nie…

- Powinieneś odpocząć… Położyć się i być może przespać jakiś czas.

Nie odpowiedział tylko położył swoją gorącą, szorstką dłoń na moim udzie.

- Zimno ci?

- Nie, zdecydowanie nie – odpowiedziałam śmiejąc się cicho.

Pochylałam się nad nim, a jego palce zahaczyły o moje majtki.

- Ash… - westchnęłam zamykając oczy, opierając się lekko o jego silne ciało.

- Ostatnie doszłaś tak szybko, ledwo cię dotknąłem – wyszeptał – Jesteś taka wrażliwa, prawda Sunny?

Jego palce odnalazły moją łechtaczkę i zaczęły ją pocierać w idealny sposób.

- Myślisz, że mógłbym zostawić cię taką mokrą i pójść spać?  Nie mam w zwyczaju być taki niewdzięczny.

Oddychałam szybko czując jego zwinne palce między udami. Pieścił mnie przez chwilę, a potem przeniósł je na moje wejście i westchnął głośno. Kiedy włożył we mnie jeden z nich zaczęło kręcić mi się w głowie, gdy wsadził następnego przestałam się kontrolować i zaczęłam poruszać biodrami.

- Uwielbiam twoje ciało, jest tak cholernie doskonałe – wymruczał odsuwając się lekko i przyglądał się moim piersiom, które poruszały się w rytmie ruchów jego dłoni – Uwielbiam cię całą – dodał spoglądając w moje oczy, wciąż pieprząc mnie palcami, a gdy w między czasie zaczął pocierać kciukiem moją łechtaczkę poczułam zbliżający się orgazm. Wszystko trwało dosłownie kilka minut i doszłam drżąc ze spełnienia i to w ekstremalnie niewygodnej pozycji, na wpół stojąc na wpół się pochylając,  z jednym kolanem opartym o zdrowe uda Asha, nawet nie wiedziałam jak do tego doszło w takich okolicznościach, ale stało się i po wszystkim czułam się nieco sobą zażenowana.

Ash patrzył na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale wydawał się usatysfakcjonowany.

- Przepraszam…

- Za co?

- Wiem, że to może wydawać się dziwne, doszłam w jakieś trzy, może cztery minuty, ale byłam strasznie podniecona.

- Nie narzekam, o ile było ci dobrze – uśmiechnął się i patrzył na mnie z czymś na kształt uwielbienia. – Podoba mi się to jaka jesteś wrażliwa - przesunął wzrok na moje ciało. – Podoba mi się to jak często dochodzisz, to jak reagujesz na mój dotyk…

O rany. Za chwilę mogłam zacząć parować, a wokół nas było naprawdę niemożliwie gorąco i parno nie tylko przez ciepłą wodę, ale i to całe buchające od nas pożądanie, więc mimo że najchętniej usiadłabym na Ashu, który najwyraźniej znowu był podniecony i kochała się z nim do rana, musiałam pamiętać że on potrzebuje odpoczynku. Pocałowałam go więc delikatnie w zdrowy policzek i odsunęłam się lekko.

- Było mi bardzo dobrze. Niesamowicie dobrze. Z tobą zawsze tak jest – odpowiedziałam biorąc ręcznik – I chyba dlatego jestem taka nadwrażliwa, ale to naprawdę miłe.

Ash jedynie przytaknął, po czym wziął ode mnie ręcznik, a ja wytarłam swoje wilgotne ciało i nieco ochłonęłam, a później wyszliśmy z łazienki jak gdyby nigdy nic.

- Nie chcę się kłaść, pójdę z tobą do kuchni – odparł, kiedy założyłam na siebie koszulkę i powiedziałam mu, że muszę ugotować obiad a on ma iść spać, oczywiście po wypiciu porcji mojego leczniczego bulionu.

- Nie, Ash… Proszę odpocznij. Ja jestem zdrowa, a ty musisz się regenerować aby dojść do siebie, okej?

- Nie wiem czy usnę i naprawdę nie chce mi się leżeć, ale zostanę skoro ci na tym zależy. Jesteś nadopiekuńcza i uwielbiasz narzucać mi swoje zdanie, ale jakimś cudem mi to nie przeszkadza, wiesz? – zaśmiał się cicho.

- Ash musisz odpoczywać – powtórzyłam poważnie – To nie są żarty. Nie możesz chodzić, noga musi ci się wygoić, powinieneś ją bardzo oszczędzać. Moja mama miała kiedyś pękniętą rzepkę. Czuła się znacznie gorzej niż ty. W ogóle nie mogła chodzić. Nawet nie potrafiła sama wstać z łózka. Tata ją wszędzie nosił, potwornie ją bolało, cały czas jechała na silnych lekach przeciwbólowych…

- Może jestem bardziej odporny na ból.

- Okej, ale to nie znaczy że możesz nadwyrężać tę nogę, okej?

- Okej… - odpowiedział i wtedy spojrzeliśmy sobie w oczy, po czym oboje szybko spuściliśmy wzrok. Rany, chyba naprawdę żadne z nas nie potrafiło rozmawiać o tych naszych chwilach słabości podczas których puszczały nam wszelkie hamulce, ale być może tak było lepiej?

Wiedziałam jednak, że prędzej czy później będziemy musieli wrócić do tego co działo się w łazience, lub w nocy przed jego wyjazdem.

Ale jeszcze nie dziś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro