Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37

Sunny

Przez następne trzy dni niemal cały czas przesiadywałam z Ashem w szpitalu. Miał lepsze i gorsze chwile, ale ogólnie trzymał się naprawdę dobrze biorąc pod uwagę to jak bardzo był poobijany.

Zamierzałam zatrzymać się w hotelu i dopiero w momencie, kiedy Ash wyjdzie ze szpitala przenieść się z nim do jego domu, aby tam pomagać mu zanim nie dojdzie do siebie, ale kategorycznie odmówił, stwierdzając że nie będę tułała się po hotelach. Dał mi klucze i poprosił abym została u niego, co była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem – podobnie jak sposób w jaki mnie traktował. Nie wracaliśmy więcej do naszej wspólnej nocy, ale traktowaliśmy się jak tamci przyjaciele, którzy mieszkali ze sobą przez kilka tygodni.

Rozmawialiśmy, opowiadaliśmy sobie o tym co wydarzyło się u nas w przeciągu minionego roku, całkiem sporo milczeliśmy i wydawało mi się, że moje towarzystwo naprawdę mu odpowiada.

Wieczorami natomiast wracałam do jego domu i… No cóż było to dość specyficzne miejsce.

Ash mieszkał w niemal spartańskich warunkach – przynajmniej w mojej ocenie. Dom po dziadku był pusty, zimny i ciemny. Większość pokoi sprawiało wrażenie  niezamieszkałych i to od wielu lat, ponad to pozbawionych mebli i zakurzonych. Domyślałam się, która sypialnia należała do niego z oczywistych przyczyn – tylko ten pokój wyglądał jakby ktoś w nim spał - nie mieszkał, jedynie spał i to w niezbyt ciekawych warunkach.

Jego sypialnia co prawda była czysta, uporządkowana i pozbawiona kurzu, ale pozostawiała sporo do życzenia. Łóżko było małe i znajdowało się na nim tylko prześcieradło, sfatygowany koc (nawet nie miał kołdry?!) i poduszka.

W szafie również wiało pustkami - kilka koszulek i par spodni oraz jedna skórzana kurtka.

O jakimkolwiek wystroju nie mogło być mowy, jedynie ściany odmalowane były na biały kolor, a na pustej komodzie stało zdjęcia Asha w wieku mniej więcej dziesięciu lat wraz z jego dziadkiem, zrobione podczas łowienia ryb.

Przez długi czas patrzyłam na tę fotografię z uśmiechem, przyglądając się ślicznemu, czarnookiemu chłopcu z burzą ciemnych włosów na głowie, trzymającego wędkę z niespotykanie poważną miną. Siedzący obok niego mężczyzna był bardzo przystojnym blondynem, który mimo braku powierzchownego podobieństwa od razu skojarzył mi się z jego wnukiem. Mieli niemal identyczny wyraz twarzy i nawet wędki trzymali w taki sam sposób.

Odstawiłam zdjęcie wzdychając z rozrzewnieniem. Szkoda, że nigdy nie zabrali mnie na wspólne wędkowanie. Być może nieco zaburzałabym ich spokój, ale na pewno świetnie byśmy się bawili.

Tak czy inaczej pokój był pusty, ciemny i zimny – czyli dokładnie tak jak cały dom – i musiałam z tym coś zrobić.

Podejrzewałam że Ash nie będzie zadowolony, ale i tak postanowiłam dokupić kilka rzeczy. W końcu przez najbliższe miesiące musiał leżeć ze złamaną nogą, i nie mógł przebywać w takich warunkach. Ponad to jego sypialnia znajdowała się na piętrze, a chodzenie po schodach było zupełnie wykluczone przy roztrzaskanej rzepce.

Wybrałam więc jeden z pokoi na dole – duży i przestronny z największym łóżkiem i zaczęłam go doprowadzać do stanu używalności. Poszłam do sklepu, kupiłam trzy zestawy pościeli, kołdry, poduszki, uroczy miękki dywanik, wazon do którego mogłabym wkładać świeże kwiaty, i duży fotel rattanowy, który planowałam postawić koło jego łóżka. Do tego zdobyłam sporo książek – uwielbiałam czytać i stwierdziłam że któreś z nas będzie miało zajecie podczas długich wieczorów w chłodnej Montanie. O właśnie – chłodnej. Stwierdziłam, że przydadzą nam się jakieś przytulne kocyki więc zaopatrzyłam się w dwa wyjątkowo miękkie i puchate, oraz jeden w stylu boho na mój ratanowy fotel.

Ponad to świeczki zapachowe – w końcu byłam największą fanką świeczek na świecie, no i urocze wiszące półeczki, na których mogłabym poustawiać nabyte przeze mnie czytelnicze skarby.

Sympatyczny pan ze sklepu meblowego pomógł mi wnieść fotel, a w zamian za kawę, ciasto i  parę dolarów powiesił mi półeczki, no i wzięłam się do roboty.

Łózko było naprawdę wygodne i duże – idealne na dwie osoby  (nie żebym coś sugerowała) a pościel i ciepła kołdra dodały mu przytulności. Nie wybrałam czegoś babskiego, żeby Ash nie sapał szczególnie mocno – ot zwykły minimalistyczny wzór z delikatnym roślinnym akcentem.

Wazony poustawiałam na komodach - dwa w salonie i jeden w sypialni, Trochę świeczek, książek, kilka roślinek, dwa niewielkie dywaniki i czułam się tu jak w domu.

Jak już wspomniałam, przypuszczałam że Ash nie będzie zachwycony, ale przez najbliższe tygodnie był uziemiony w łóżku więc musiał mieć dobre warunki - czyli dostosowany do jego potrzeb pokój na parterze, z wygodnym łóżkiem a nie jakaś klitka z pryczą więzienną na piętrze.

Salon wymagał nieco mniej pracy, a wygodny narożnik w zestawieniu z nowym zestawem poduszek wyglądał dużo przyjemniej.

No i mój pokój – wybrałam pomieszczenie obok pokoju Asha, było niewielkie, ale za sprawą kilku sztuczek i paru nowych przedmiotów też dawało radę.

Pozostało mi jedynie przetransportować tu Asha i mieć nadzieję, że nie zemdleje na widok uwitego przeze mnie gniazdka... W końcu przemieniłam jego mroczną jaskinię niczym z  horroru, na przytulny domek rodem z górskich pocztówek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro