Rozdział 32
Sunny
Ash zaparkował pod moim mieszkaniem, a ja cały czas prosiłam go w myślach, aby się nie wycofał. Powtarzałam to kiedy weszliśmy na górę i zatrzasnęliśmy za sobą drzwi do mojego mieszkania, powtarzałam to gdy patrzyliśmy na siebie zdecydowanie zbyt długo na korytarzu i kiedy jego ciało nagle gwałtownie zderzyło się z moim. Zaczął mnie całować naprawdę łapczywie, a ja tego nie rozumiałam bo przecież to wymiana płynów ustrojowych (!) ale najwyraźniej chciał je wymieniać ze mną bo pochłaniał moje wargi jakby od tego miało zależeć nasze życie. Po chwili oderwał się ode mnie i zaczął lustrować mnie spojrzeniem.
- Rozbierz się - powiedział, a ja zrzuciłam z siebie sukienkę zastając w samej bieliźnie. Patrzył na moje ciało w intensywny, intymny sposób, zagryzł swoje pełne usta, a ja ciężko oddychałam, kiedy podszedł i położył swoją wielką dłoń na mojej piersi
Nie miałam pojęcia czy to dzieje się naprawdę, czy to był tylko kolejny sen z jego udziałem, ale tak czy inaczej nie chciałam, aby to się kończyło. Jego palce odnalazły mój sutek i zaczęły go obrysowywać, a ja jęknęłam cicho, kiedy odpiął mi biustonosz. Złapał moją pierś w dłoń i masował ją nie odrywając ode mnie wzroku, a potem pochylił się i wziął do ust mój sutek więc krzyknęłam z przyjemności.
- Odwróć się - słyszałam jego głos jak przez mgłę, kiedy po kilku lub kilkunastu minutach odkleił się od moich piersi. Odwróciłam się niechętnie, bo nie chciałam go spuszczać z oczu. Chciałam na niego patrzeć. Ale jeszcze bardziej chciałam go zadowolić - Pochyl się - wyszeptał, więc zaczęłam zastanawiać się czy tak mnie weźmie - na stojąco na korytarzu. Poczułam jego dłonie na biodrach. Westchnął, kiedy ściągnął mi majtki, a gdy opadły na podłogę przejechał palcami po moim wejściu na co jęknęłam z rozkoszy - Jesteś cholernie mokra - pomasował mnie palcami, więc prawie krzyknęłam tracąc równowagę, gdy docisnął moje plecy do swojego torsu - Jesteś piękna. Tak bardzo piękna...
Odwróciłam się w jego stronę i zaczęłam go całować ciągnąc do mojej sypialni. Szarpałam się z jego koszulką, która po chwili wylądowała na podłodze, odpięłam mu spodnie, które skopał razem z butami i dosłownie się na niego rzuciłam. Pochłaniałam jego wargi czując przypływ ekscytacji i spełnienia, siadając na nim okrakiem i dotykając jego ciała.
- Sunny - wyjęczał kiedy wzięłam go do ręki i zaczęłam go pieścić, popychając na materac, i nim się obejrzał wsadziłam go do swoich ust. Zaczęłam go ssać i lizać, a on wzdychał z przyjemności zaczesując do tyłu moje włosy - Och kurwa, błagam cię... - wyjęczał i brzmiał jakby naprawdę mu się spodobało, z czego byłam dumna, ale chciałam żeby mnie do cholery w końcu rozdziewiczył a nie doszedł w moich ustach i zrezygnował z dalszej zabawy, dlatego przerwałam i spojrzałam w jego oczy.
Patrzył na mnie intensywniej niż podczas tych momentów, kiedy zadawalaliśmy się na swoich oczach. Z uczuciem, namiętnością, może nawet zaskoczeniem i absolutnym, bezsprzecznym pożądaniem.
A widzisz kochanie, seks oralny nie jest taki zły, hę?
Chętnie pokazałabym mu wszystko na co mnie stać, ale musiałam mieć go w sobie, więc rzuciłam się na jego usta, a on złapał mnie za uda, gdy usiadłam okrakiem na jego biodrach. Oddawał mi pocałunki, ale kiedy poczułam go tuż przy moim wejściu mimowolnie się spięłam na to nowe uczucie.
- Wszystko dobrze? - wyjęczał.
- Dotknij mnie...
- Jak chcesz? - spytał w moje usta - Jak mam to robić?
- Jakkolwiek, chcę tylko ciebie. Chcę cię czuć. Cokolwiek zrobisz będzie doskonale - uśmiechnęłam się, a on spojrzał na mnie z uczuciem.
- Moja słodka Sunny - wyszeptał, muskając mój nos swoim, a ja zamrugałam zdezorientowana tym nagłym przypływem czułości z jego strony. Uniósł mnie delikatnie, zaciskając dłonie na mojej pupie i pochylił głowę, aby wziąć jedną z moich piersi do ust. Westchnęłam wplatając palce w jego gęste, czarne włosy i odrzuciłam głowę do tyłu, bezwiednie poruszając biodrami - Chcesz mnie w sobie?
- Tak - jęknęłam, kiedy jego palce odnalazły moje ulubione miejsce.
- Jestem duży...
No przecież zauważyłam!
- Wiem, chcę cię całego.
Warknął cicho ssąc mój sutek a jego szorstkie, zwinne palce zaczęły sunąć po mojej łechtaczce sprawiając, że w sekundę byłam gotowa na orgazm. Moje ciało zaczęło niekontrolowanie drżeć gdy spełnienie dopadło mnie brutalnie i niespodziewanie. Ledwo mnie dotknął i już skończyłam, brawo ja.
On chyba też się tego nie spodziewał, ponieważ oderwał usta od moich piersi i patrzył w zdziwieniu jak moje ciało drżało z przyjemności.
- To było cholernie podniecające - powiedział gdy skończyłam, a po chwili nakierował swojego penisa na moje wejście i wszedł we mnie jednym mocnym pchnięciem, którego zupełnie się nie spodziewałam. Zapewne gdyby to nie był mój pierwszy raz krzyknęłabym z rozkoszy, byłam mokra, napalona, gotowa, na dodatek przed chwilą doszłam. Ale byłam dziewicą o czym Ash nie miał pojęcia, wiec krzyknęłam z bólu na ta niespodziewaną inwazję gigantycznego członka.
Oczy Asha rozszerzyły się z szoku i niedowierzania.
- Nie przestawaj - złapałam za jego muskularne ramiona, wpiłam się w jego usta i zaczęłam się na nim poruszać.
- Sunny, kurwa - odsunął się ode mnie patrząc na mnie z wyrzutem, a ja poczułam jak łzy napływają mi do oczu - Co. To. Było? - spytał ciężko oddychając.
- To nic ważnego, nie przerywaj... - odparłam zupełnie bez sensu,
- Nic ważnego? - powiedział z żalem, a w jego oczach dostrzegłam niepokój i zmieszanie. Wyszedł ze mnie delikatnie, patrząc na swojego lekko zakrwawionego penisa i zagryzł wargę z irytacją, a ja poczułam się jak cholerna idiotka. Co ja sobie myślałam?! - Jak mogłaś mi nie powiedzieć...
- Nie chciałbyś gdybyś wiedział - palnęłam mrugając, aby się nie rozpłakać. Westchnął i wziął moją twarz w dłonie.
- Na pewno nie staranowałbym cię jak pieprzony Terminator, byłbym delikatny...
Och to było takie słodkie, ale ja wiedziałam że gdybym powiedziała mu o moim dziewictwie nie tknąłby mnie małym palcem.
- Jesteś kochany, ale trochę cię znam. Uciekłbyś stąd z krzykiem gdybyś wiedział.
- Więc lepiej było mi nie mówić i cierpieć? Zresztą myślałaś, że się nie domyślę? - sapnął wzdychając przeciągle - Sunny, cholera, coś ty sobie w ogóle myślała? To naprawdę ważna informacja, powinienem wiedzieć...
- Kocham cię - palnęłam, a on zamarł - Zawsze byłeś tylko ty. Chciałam żebyś to był ty... Proszę - objęłam go czule ramionami czekając na to aż mnie odepchnie i uciekanie.
- Dlaczego ja? - spytał w zamian za to, patrząc mi w oczy.
- Dla mnie - zrobiłam pauzę dotykając jego twarzy - Jesteś idealny... Od zawsze chciałam tylko ciebie i jesteś... Wszystkim. Jesteś dla mnie wszystkim czego kiedykolwiek pragnęłam.
Patrzył na mnie jakby nie miał do mnie siły, jego mina była zbolała, zamknął oczy, a później je otworzył.
- Idiota ze mnie. Hunter miał cholerną rację, a ja się myliłem. Zresztą jak zwykle...
- Nie. I Hunter nie miał racji...
- Nie powinienem tego robić, Sunny. Nie jestem wszystkim, nie chciałem cię zranić i proszę cię... - przerwałam mu pocałunkiem.
- Daj mi jedną noc. Tylko jedną. Nie zostawiaj mnie tak, nie w ten sposób... Nie chce żeby to tak wyglądało, daj mi tylko to jedno wspomnienie.
Patrzyliśmy sobie w oczy wdychając wzajemnie powietrze wydobywające się z naszych ust.
- Cholera, Sunny - wyglądał jakby się poddał, kiedy zaczął mnie całować, a ja westchnęłam z wszechogarniającej ulgi. Pieścił mnie swoimi ustami niespiesznie i powoli, a potem poczułam jak mnie podnosi łapiąc mnie za pupę, z udami zaplecionymi wokół jego bioder.
Odwrócił się i położył mnie na poduszce usadawiając się nade mną. Jego włosy łoskotały mnie w nos, kiedy zsunął się nieco, całując moją szyję. Był czuły i delikatny i nie miałam pojęcia kim on tak naprawdę jest. Ale wiedziałam, że nie mogłabym kochać mocniej niż jego w tym momencie.
- Boli? - jego palce odnalazły moją łechtaczkę i zaczęły ją niespiesznie pieścić. Mój oddech przyspieszył, ponieważ byłam niesamowicie podniecona i chciałam więcej.
- Nie, nic mnie nie boli, przysięgam... Chcę tego... - przerwał mi pocałunkiem, a jego palec zaczął powoli wsuwać się w moje wnętrze. Zacisnęłam się na nim, warując z potrzeby. Westchnęłam głośno w jego usta, a wtedy odsunął się ode mnie, więc spojrzałam na niego z niepokojem, ale nie wyglądał na kogoś kto miałby ochotę się wycofać.
Patrzył na moje ciało z niespotykaną intensywnością. Spięłam się, bo byłam naga i zagubiona, czułam się bezbronna, ale on położył dłoń na moim brzuchu, a później zacisnął ją na piersi. Mój oddech ponownie przyspieszył, moje uda rozchyliły się co zrobiłam właściwie nieświadomie, ale jego oddech stał się urywany i ciężki, gdy jego wzrok powędrował między moje nogi.
- Jesteś piękna - powtórzył kolejny raz, a ja naprawdę czułam się piękna, gdy tak patrzył na mnie rozgorączkowanym spojrzeniem swoimi czarnymi oczami.
- Ty też - być może nie był to komplement, który Ash potrafiłby docenić, ale według mnie był najbardziej niezwykłą istotą na tym świecie. Najbardziej zmysłową, podniecającą, uzależniającą i hipnotyzującą. Był jak sen, jak marzenie, jak nierealna fantazja. Kiedy patrzyłam na jego twarz, przypomniałam sobie chwile, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy.
Byłam bez szans, podobnie jak teraz. I oto był. Patrzył na mnie tak jak zawsze tego pragnęłam, był nagi i onieśmielający bardziej niż zwykle, ale cholera mogłabym umrzeć dla takiego widoku.
Złapał za moje uda i rozszerzył je naprawdę mocno, więc zacisnęłam pace na prześcieradle zaskoczona tym co zrobił. Pochylił się nade mną, zassał w usta moją pierś, później drugą, pieścił je naprawdę długo i wyglądało na to że sprawia mu to prawdziwą przyjemność. A później zaczął sunąć językiem wzdłuż wgłębienia między moimi piersiami, które ciągnęło się aż do pępka.
- Masz pojęcie jak bardzo jest to podniecające? - spytał zanurzając język w moim pępku - Jesteś doskonała...
Krzyknęłam z przyjemności, gdy jego palce zaczęły pieścić moje wnętrze. Zsunął się niżej przeglądając mi się z zawstydzającą intensywnością.
Przechylił głowę jakby zobaczył coś naprawdę interesującego i zaczął mnie niespiesznie dotykać.
- Ash... zwariuję przez ciebie...
- Mam przestać?- zapytał przysuwając usta bliżej.
- Nie... Zdecydowanie nie. Jestem twoja...
- To dobrze. Bo teraz naprawdę nie chcę przerywać... - wyszeptał i nim się obejrzałam przysunął usta i polizał mnie delikatnie. Jęknęłam niemal podskakując na materacu. Ten dotyk był jak najsubtelniejsze muśnięcie ale z jakiegoś powodu sprawił, że niemal doszłam - Cholera jesteś tak bardzo mokra... - Westchnął, przełknął ślinę i znowu przysunął do mnie usta. Polizał mnie niepewnie i mimo że było mi cudownie, to i tak poczułam się nieswojo.
Seks oralny jest niehigieniczny, bezsensowny i bezproduktywny...
- Ash, nie musisz tego robić... Proszę nie zmuszaj się do czegoś na co nie masz ochoty. Jesteś kochany, wiem że nie chcesz mnie skrzywdzić, ale uwierz, jestem na ciebie gotowa. Nie rób tego...
- Nie zmuszam się. Jestem ciekawy...
Ciekawy? Poważnie?
- Och... Okej, ale...
- Możesz nic nie mówić? Rozpraszasz mnie... - westchnął sadowiąc się między moimi nogami, a ja zamarłam w bezruchu.
Po chwili poczułam jego gorące usta pieszczące moją łechtaczkę coraz odważniej i intensywniej. Jego język mnie smakował, sunął po mnie, gorący i mokry, był dokładny i po prostu niewiarygodny. Moje uda drżały, wygięłam się w łuk zaciskając palce na prześcieradle. Napięłam wszystkie mięśnie, rozszerzając nogi najmocniej jak umiałam, czyli zapewne zrobiłam szpagat, ale miał to gdzieś , kiedy orgazm zaczął odbierać mi resztami kontroli zabierając ze sobą wszelki wstyd i zahamowania. Ash zamruczał, oderwał ode mnie usta, zamieniając je na palce, które włożył we mnie, abym zaciskała się na nich w spazmach spełnienia.
Oddychałam szybko, otwierając oczy. Patrzył na mnie, Jego wzrok zachłannie wędrował po moim ciele, usta były czerwone i rozchylone, włozy potargane i...
- Chyba już wiem dlaczego ludzie to robią - powiedział powoli, patrząc na moje ciało w skupieniu.
- Dlaczego? - wychrypiałam uśmiechając się z trudem.
- To podniecające - wzruszył ramionami. - Ale ten ktoś musi ci się naprawdę podobać, trzeba tego bardzo pragnąć. Inaczej to...
- Wiem, wiem, pamiętam - przerwałam mu, ponieważ z jakiegoś powodu czułam się jednocześnie wzruszona, zawstydzona, spełniona, spragniona i cholernie rozemocjonowana.
Pokiwał głową wciąż patrząc na mnie tak jak zawsze o tym marzyłam, a po chwili skupił wzrok na mojej twarzy.
- Może lepiej żebyśmy na tym skończyli? - spytał niepewnie, a ja zerknęłam na to jak bardzo był podniecony i kamień spadł mi z serca. Bałam się, że od robinia mi dobrze ustami przeszła mu ochota.
Podniosłam się i klęknęłam naprzeciwko niego na łóżku wpatrując się w jego oczy. Zamruczałam gdy docisnęłam swoje nagie piersi do jego muskularnej klatki i zaczęłam go całować, popychając na poduszki. Poddał się mojemu dotykowi, opierając się na nich z westchnieniem, a ja usiadłam na nim okrakiem.
Sunęłam językiem w dół jego ciała i pieściłam ustami, aby choć spróbować odwdzięczyć mu się za to co dla mnie zrobił. Jęczał gdy robiłam to delikatnie i niespiesznie, ale czułam że jest już blisko, więc przestałam i znowu go przytuliłam.
- Wejdź we mnie...
Ash przekręcił mnie na plecy, a po chwili poczułam na sobie cudowny ciężar jego ciała i to jak wchodził we mnie powoli i delikatnie. Naprawdę cholernie powoli. Kiedy w końcu poczułam go całego byłam już tak podniecona, że nie potrafiłam racjonalnie myśleć.
- Boli? - wychrypiał, a ja jęknęłam w odpowiedzi - To znaczy tak, czy nie?
- Nie, jest cudownie... Cholera, tak mi dobrze... - westchnęłam, gdy zaczął się we mnie poruszać.
- Nie wytrzymam długo...
- Ja też... - udało mi się jedynie wydusić, zanim zaczęłam głośno jęczeć w odpowiedzi na każdy ruch jego bioder.
Po kilku chwilach poczułam jak Ash zaczyna drżeć. Mocne mięśnie jego ramion i klatki piersiowej napięły się gdy wykonywał ostatnie pchnięcia. Westchnął z rozkoszy, a potem położył się na mnie, więc zaplotłam się wokół niego, ciężko oddychając.
Po kilku minutach położył się na poduszkach, powoli uspakajając oddech.
Niewiele myśląc przytuliłam się do jego ramienia, i poczułam jak się lekko spina, jednak mimo to objęłam go mocniej, a on odetchnął głęboko.
Leżeliśmy tak dobre pół godziny, bez ruchu, bez słowa, aż w końcu usłyszałam jego głęboki, niski głos.
- Jak się czujesz?
- Cudownie, a ty?
- Ja... Czuję strasznie dużo - odpowiedział po swojemu.
- Dużo dobrych rzeczy?
- Bardzo dobrych. I trochę strasznych.
- Co jest straszne, kochanie?
- Że jutro muszę lecieć. Że to takie... Uzależniające, a to przecież tylko ten jeden raz...
- Nie musi tak być. Poza tym... Mamy całą noc. I jeszcze się nie skończyła.
Weszłam na niego okrakiem i znowu zaczęłam całować. Odwzajemniał moje pocałunki, a po chwili poczułam jak twardnieje pode mną, a jego place zaciskają się niemal boleśnie na moich biodrach. Zsunęłam się, aby znowu poczuć jego smak, a on zanurzył palce w moich włosach. A gdy po wielu minutach znowu był we mnie, tym razem to ja byłam na górze. Robiłam sobie dobrze przy pomocy jego ciała, starałam się nauczyć go na pamięć, wziąć najwięcej ile tylko mogę, ukraść każdą tak cenną chwilę, każdą sekundę....
- Tak bardzo cię kocham... - wyjęczałam w jego usta, kiedy poruszaliśmy się w jednym rytmie i niemal dochodziłam.
- Ja... - odpowiedział urywanym głosem, a potem odchylił głowę do tyłu, jakby czuł zbyt dużo i nie do końca umiał sobie z tym poradzić.
- Nie musisz nic mówić... Chcę żebyś tylko to wiedział. Chcę żebyś wiedział, że jest ktoś kto cię tak cholernie kocha i zrobi dla ciebie wszystko. Chcę żebyś wiedział że masz na kogo liczyć, że zawsze tu będę i nie odwrócę się od ciebie, bo kocham cię od lat każdą cząstką siebie - wyrzucałam z siebie słowa, a wtedy poczułam jak dochodzi we mnie długo i mocno, więc jęknęłam czując że i ja właśnie w tym momencie właśnie osiągam spełnienie.
Wzdychał z rozkoszy dociskając do siebie moje ciało, a ja nie mówiłam już nic więcej.
Nie mówiłam, kiedy po jakimś czasie wziął mnie kolejny raz szybko i mocno. Nie powiedziałam nic, kiedy usypiałam w jego ramionach spełniona i szczęśliwa, lub kiedy obudził mnie nad ranem wchodząc we mnie boleśnie powoli i delikatnie, całując mnie głęboko, kochając się ze mną tak namiętnie i czule, i gdy znowu doszliśmy szeptając swoje imiona niczym modlitwę.
A kiedy obudziłam się rano i już go nie było, starałam się wmówić sobie że jakoś to przetrwam, że to tylko kolejne dni, miesiące, lata bez niego. Nic takiego prawda? Przecież przywykłam do jego nieobecności... Ale gdy znalazłam liścik w którym napisał tylko dwa słowa, żegnając się ze mną, czułam z całą świadomością, że zabrał ze sobą wszystko, co było dla mnie cenne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro