Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Sunny

Obcy numer: Nie lubię gdy płaczesz.

Właśnie wyszłam spod prysznica, ociekając wodą i gapiłam się na tego smsa dobrych kilka chwil. Ash? Serio? Nieee, to nie możliwe.

Ja: Przepraszam z kim mam przyjemność?

Obcy numer: Nie o to mi chodziło. Po prostu chciałem napisać, że nie lubię gdy płaczesz.

Ja: Mi też nie o to chodziło. Pytam kim jesteś.

Obcy numer: Ash.

Oho, no nie wierzę. Ale mogłam się domyśleć, że to on już po drugim smsie. Przyjemność? Nie o to mi chodziło. Pfff! No jasne że nie, gnojku! O przyjemności ze mną to sobie możesz co najwyżej pomarzyć!

Dobra, kogo ja oszukuję.

Ja: Witaj, Ash. Zaskakująca wiadomość. Jak również fakt, że w ogóle postanowiłeś do mnie napisać. Czy coś mi się pomyliło, czy zażyczyłeś sobie wykreślić mnie ze swojego życia?

Jaśnie Pan: Przykro mi że płakałaś przeze mnie, zależy mi na tobie i nie lubię gdy płaczesz.

Tyle. Jedno proste zdanie, a moje ślinianki zaczęły pracować na pełnych obrotach, podbrzusze zaczęło mrowić, sutki stanęły, a mózg przestawił się na tryb wyjątkowo żenujących fantazji (On, ja, domek z ogródkiem, trójka dzieci – Jack, Sonny i Louise – dwa psy – Lucky i Abba, ja wczepiona w jego muskularną pierś, on nade mną, on pode mną, wyraz jego twarzy kiedy rozbiłabym mu dobrze na tysiąc sposobów, nasze nagie ciała tańczące ze sobą w tym pierwotnym i jakże zmysłowym tańcu zwanym SEKSEM – o tak. Później on huśtający naszego synka – w końcu uśmiechnięty, Alleluja! Nasze dzieciaki bawiące się z nami w berka, on trzymujący swoją wielgaśną, męską dłoń na moim powoli zaokrąglającym się brzuchu…)

Jaśnie Pan: Ale faktycznie lepiej żebyśmy się nie widywali. Chciałem tylko dać znać, że nie planowałem cię urazić i przeprosić za zapewne zbyt brutalną szczerość. Żegnaj, Sunny.

Przeprosić za zbyt brutalną szczerość!? Żegnaj, Sunny?!

A to dupek jeden, gnojek skończony. Cham po prostu!

Ja: Nie trzeba było się kłopotać. I fakt, im mniej kontaktu tym lepiej. Żegnam!

Wysłane.  No, co za ulga.

Nie do wiary. Pff, co za bubek. A ja przed chwilą wyobrażałam sobie że robię mu fantastycznego, naprawdę pierwszorzędnego… Zresztą nieważne. Koniec z tym.

Westchnęłam głośno, starając się wrócić do mojego zajęcia. Spojrzałam w lustro na moje nagie ciało. Kurczę, wyglądałam naprawdę dobrze. Nie żebym była jakąś zadufaną w sobie Barbie, ale no cóż spójrzmy prawdzie w oczy, spore piersi, seksowny brzuch, tyłka nie widziałam, ale zakładałam że również daje radę… Przydały się te lata treningów, nie ma co.

Pokiwałam porozumiewawczo do swojego odbicia w lustrze. Koniec bycia dziewicą. Płynę z prądem! Mam w końcu faceta i ponad dwie dychy na karku (to już nie przelewki), najwyższa pora przełamać się i wejść w strefę rozkoszy!

Znaczy miałam nadzieję, że będzie względnie przyjemnie. Wczoraj kiedy mizialiśmy się z  Adamem prawie zmiażdżył mi pierś, ugryzł sutek, ja niechcąco walnęłam go kolanem w krocze, a on obślinił mi szyję przez co cała się kleiłam i musiałam przerwać „pieszczoty” aby iść pod szybki prysznic. No cóż nasze zbliżenia wyglądały jak taniec dwóch wyjątkowo pokracznych, nieporadnych osób, ale co mi tam. Adam w skali dziesięć na dziesięć to pieprzona trzydziestka! Raz się żyje…

Cyknęłam sobie dwa zdjęcia, później jeszcze jedno tak aby widać było nie tylko ciało ale i twarz. Zrobiłam seksowną minę, jedną z tych „ Ummm jestem taka gorąca i napalona, mrau!” , następnie w tył zwrot - zdjęcie tyłeczka. Zerknęłam na ekran kiwając z uznaniem głową.

Dobra, teraz seksowna widomość…

„Jestem zupełnie mokra, kotku… Dzisiaj chcę mieć Cię całego głęboko w sobie. Zróbmy to wreszcie, moja cipka tak bardzo potrzebuje Twojej uwagi. Zaopiekujesz się nią tej nocy? ”

Ufff, aż się podnieciłam pisząc tego smsa. Kiedy chcę to potrafię, nie ma co.  Następnie moja osobista sesja zdjęciowa dołączona do wiadomości i mamy plany na tę noc.

Adam padnie na zawał jak to zobaczy, hi hi.

Wysłałam, uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam się wycierać ręcznikiem. Mokra w dwóch znaczeniach – przebiegła ze mnie bestia. Kiedy wytarłam się do sucha założyłam zwiewną sukienkę, wysuszyłam włosy, przejechałam błyszczykiem usta. Wyszłam z łazienki, zjadłam sałatkę, usiadłam na kanapie, włączyłam serial…

Cholera, co z tym Adamem?! Powinien napisać już z dziesięć wiadomości, albo właściwie już od kilku minut powinniśmy realizować nasz plan w sypialni.

Westchnęłam i poprawiłam swoją pozycję w fotelu, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącej widomości.

No w końcu!

Jaśnie Pan: Sunny, ja… Cholera wykończysz mnie. Musimy o tym porozmawiać. Wziąłem Twój adres od Huntera, jadę do Ciebie. Będę za kilka minut.

Że co? O co mu chodziło? Za kilka minut mogę być bardzo zajęta  moim chłopakiem w….

O cholera. O cholera!!!

No nie możliwe!

Przejrzałam wyuzdane nagie fotki, zboczony sms i z przerażeniem zobaczyłam że został wysłany do pieprzonego Asha!

Zaczęłam hiperwentylować. Położyłam rękę na klatce piersiowej biorąc głębokie wdechy. Czułam jakby moja głowa miała za chwilę wybuchnąć.

Byłam totalną porażką, co ja sobie myślałam!

Kiedy wysyła się taką widomość tylko debil, powtarzam skończony DEBIL - nie sprawdza trzydzieści razy adresata!

I chwilunia! Żegnaj, a właściwe spieprzaj z mojego życia, a kiedy zobaczył cycki i tyłek: „Będę za kilka minut”?! Co za gnojek!

Ale po co on miałby tu być za kilka minut? Że niby co? Że niby chciałby się zaopiekować tym i owym?! A przepraszam bardzo niby od kiedy?!

Nieeee, nie ze mną te numery…

Dzwonek do drzwi przestawił mnie na tryb panikującej wariatki.

O Boże! Co ja miałam teraz zrobić, do cholery??

Spokojnie Sunny Hope Mason… Musisz powiedzieć mu prawdę, że ten sms był do Adama, wyprosić go i po krzyku. Tak, to dobry plan…

Podeszłam do drzwi otwierając je zamaszyście, nastawiona wręcz bojowo, mimo swojej żenującej wpadki. Ash stał opierając się o ścianę. Czarne włosy delikatnie nachodziły mu do oczu. Czarny podkoszulek opinał ciało. Czarne oczy patrzyły na mnie intensywnie i,  cholera zapomniałam jak się nazywam.

- Ja… Ja…  - wybełkotałam zauroczona.

- Sunny – powiedział i wszedł do pokoju omijając mnie, a jego zapach sprawił że niemal zemdlałam.

- Ash – odparłam, próbując się zebrać w sobie.

- Jesteś przepiękną kobietą Sunny, ale nie zaopiekuję się twoją cipką tak jakbyś tego chciała – wypalił na wstępie, a mnie wmurowało. – Większość kobiet nie jest szczególnie zadowolona ze zbliżeń ze mną, jestem dość… Oziębły. Chociaż muszę przyznać że twoje ciało sprawia że mam ochotę złamać niektóre ze swoich zasady, bo nie spotkałem jeszcze nikogo tak… – pokazał na mnie rękami - … Atrakcyjnego jak ty.

Zamrugałam zdezorientowana i nieco udobruchana.

- Ale zdecydowanie nie powinniśmy tego robić. Poza tym, nie wiem czy cię dobrze zrozumiałem, ale… Słyszałem, że kobiety lubią seks oralny, a powinnaś wiedzieć, że ja jestem jego przeciwnikiem. To niehigieniczne, nienaturalne i bezproduktywne. Nie rozumiem w ogóle koncepcji lizania kogoś po strefach intymnych, miejscach które służą do uprawiania stosunku, ale i nie tylko – spojrzał na mnie wymownie, a ja zrobiłam zatrwożoną minę. O Boże… - Ponad to, dlaczego ludzie chcą zlizywać z siebie te wszystkie ejakulaty? Przecież one nie służą do jedzenia, tylko do nawilżania podczas stosunku. Sama przyznaj, że to obrzydliwa perspektywa…

Pokazałam mu dłonią gest aby się zamknął, zanim doszczętnie obrzydzi mi seks oralny. Nie żebym była jego wielką fanką – mimo iż byłam dziewicą, to jednak z Adamem zabawialiśmy się inaczej i  było względnie przyjemnie – chociaż twierdziłam, że ten rodzaj seksu jest zdecydowanie przereklamowany. Przynajmniej ten którego próbowałam do tej pory.

- Zrozumiałam Ash. Nie musisz więcej dodawać – odparłam mrugając z zażenowaniem.

- Mógłbym w ten sposób stymulować twoje piersi – dodał po namyśle.

Co za łaskawca!

- Nie, nie trzeba.

- Raczej się nie całuję – znowu mi przerwał – To wymiana płynów ustrojowych, konkretnie śliny. I naprawdę nie rozumiem dlaczego jest to tak popularne.

O matko.

- Chyba, że ktoś bardzo mi się spodoba – dodał po namyśle – Wtedy czasami nachodzi mi mnie myśl jak by to było tego kogoś pocałować. Ale to zdarza się bardzo rzadko, właściwie spokojnie mogę powiedzieć, że się nie zdarza…

- Rozumiem, Ash…

- Także osoba tak namiętna, z tak gorącym temperamentem, za pewne wymagająca w łóżku nie będzie zadowolona z moich predyspozycji – dodał, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czyżby miał kompleksy? A może po prostu doskonale zdawał sobie sprawę ze swoich ograniczeń i sam nie chciał przekraczać wyznaczonej sobie granicy? Może nie spotkał kogoś dla kogo chciałby ją przekroczyć? – Ponad to, jesteś Sunny. Dziewczynka która przychodziła do mnie w nocy, bo bała się ciemności. Dziewczynka, którą się opiekowałem. Widzę tą kobietę, którą się stałaś. Ale dla mnie wciąż jesteś po prostu Sunny - dodał patrząc na mnie z czymś co mogłabym uznać za czułość.

Och, cholera…

Zamrugałam ze wzruszenia. Olałam falę zawodu i podeszłam do niego delikatnie dotykając jego dłoni.

- Ash… Przepraszam cię za te widomości. Owszem zrobiłam te zdjęcia, owszem napisałam tego smsa. Ale nie zamierzałam go do ciebie wysyłać. To przez przypadek.

- Naprawdę? – spytał marszcząc brwi.

- Tak. Nigdy nie odważyłabym się zrobić czegoś takiego, w sensie wysłać czegoś takiego do ciebie.

Ash pokiwał głową, przełknął ślinę, zacisnął szczękę.

- Rozumiem. W takim razie lepiej już pójdę – powiedział zabierając mi swoją dłoń.

- Dziękuję, że przyszedłeś o tym ze mną porozmawiać. I gdyby, no wiesz… Kiedyś nam się udało… Na pewno byś mnie nie rozczarował – palnęłam nawet nie wiem po co. Ash popatrzył na mnie jakoś dziwnie – Ale teraz mam chłopaka. Nie wiem na ile to coś poważnego, ale na pewno nie jestem osobą która mogłaby kogoś zdradzić. Zresztą, nie wiem po co ci o tym mówię, przecież i tak jestem dla ciebie „tylko Sunny” – zakończyłam spuszczając wzrok, kiedy poczułam jego palce na policzku.

- Jesteś „aż Sunny” – odparł, po czym bez słowa wyszedł z mojego mieszkania zostawiając mnie z walącym sercem i płonącymi policzkami.

Nim się obejrzałam złapałam za klamkę i krzyknęłam na całe gardło.

- Ash! Zaczekaj!

Ash który nie zdążył odejść zbyt daleko, i znajdował się dosłownie kilka kroków ode mnie odwrócił się powoli w moją stronę patrząc na mnie z wyraźną konsternacją.

Wydarłam się jak syrena pożarowa, na dodatek scenka była niczym wyjęta z kiepskiego romansidła, ale no cóż, miałam to gdzieś.

- Przyjdź do mnie jutro na drinka. Pogadajmy jak dorośli ludzie, obiecuję że przestanę się wygłupiać i zachowywać irytująco. Poznajmy się na nowo.

Ash zanurzył dłoń we włosach i zaczął się intensywnie zastanawiać.

- No nie wiem…

- Ale ja wiem. Proszę daj spokój, bądźmy kumplami, będzie fajnie.

Wypuścił powietrze z płuc i pokiwał głową.

- Okej. O której mam być?

- Dwudziesta?

Przytaknął i dosłownie zbiegł ze schodów prowadzących do wyjścia a ja uśmiechnęłam się do siebie podskakując z radości jak wariatka. No cóż, nie powinnam tak się nakręcać, ale nic nie mogłam poradzić na jak starsznie byłam podekscytowana.

Byle do jutra!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro