Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Ash

- Stary, dobrze cię widzieć – Hunter wszedł do salonu padając w moje ramiona, a ja poklepałem go plecach, gdy poczułem jego zapach i ciepło. Tęskniłem za nim.

- Dlaczego on może się przytulać a ja nie!? – Sunny tupnęła nogą i zaplotła ręce na piersi robiąc naburmuszoną minę. – To niesprawiedliwe!

- Ciebie na powitanie przytuliłem tyle razy, że ma ci starczyć do końca wakacji.

Sunny pokazała mi język i podbiegła mnie objąć, więc udałem że próbuję ją złapać, na co zapiszczała i uciekła śmiejąc się w głos.

- Niezmiennie podziwiam cię stary, że wytrzymujesz z nią na co dzień

- Nie jest tak źle – odpowiedział Hunt i oparł się o blat lustrując mnie wzrokiem. Ja zrobiłem to samo, po czym zacząłem mu się przyglądać i z przerażeniem uświadomiłem sobie że Hunter podoba mi się coraz bardziej.

Był bardzo szczupły i wysoki, a dopasowany podkoszulek podkreślał wyrzeźbione, smukłe ciało. Włosy miał w lekkim nieładzie, i przygryzł swoją pełną dolną wargę, zaplatając ramiona a piersi.

Jego lekko skośne, szare oczy wpatrywały się we mnie z niespotykaną intensywnością, więc zrobiło mi się gorąco i duszno jednocześnie.

- Zmieniłeś się – przechylił głowę i uśmiechnął się połową ust, a ja zmarszczyłem brwi.

- Serio?

- Wyglądasz tak… Dorośle.

- Ty też.

- Ja ciągle jestem chudy i wyglądam jak dzieciak. I stary, ciągle nie rosną mi wąsy…

- Po chuj ci wąsy?! – parsknąłem śmiechem patrząc na niego z niedowierzaniem. Hunt z tą swoją śliczną buźką wyglądałby z wąsem dosłownie niedorzecznie.

- Żeby je golić.

- To bez sensu.

- Golisz się?

- Od jakiegoś czasu.

- Więc nie wiesz co czuję… - westchnął przeciągle, a ja pokręciłem na niego głową.

- Nie wierzę, że rozmawiamy o takich bzdurach

- To co chcesz robić?

Uznałem to za pytanie retoryczne.

***

- Wood sorry, ale no nie wiem – patrzyłem na małego Aarona Wooda, który trzymał nieporadnie mojego drogocennego Fendera.

Czułem jakby miał na rękach mojego pierworodnego syna i mógł go w każdej chwili z nich wypuścić.

- Ale ja wiem. To genialny pomysł. Będę waszym basem.

- Jesteś pewien, że w miarę to ogarniasz?

- Zdecydowanie. Zresztą, zaraz wam pokażę.

Aaron zaczął wygrywać na gitarze jakieś niesprecyzowane dźwięki, więc schowałem twarz w dłoniach i westchnąłem z irytacją.

- Ale nie no,  jest całkiem nieźle – Hunter jak zwykle chciał być miły. – Gdzie się tego nauczyłeś?

- Z  filmików na youtube.

Hunt pokiwał z uznaniem głową, robiąc naprawdę zabawną minę.

- Super. Z filmików ciężko cokolwiek załapać, ale jak poćwiczymy razem na pewno pójdzie ci znacznie lepiej.

- Dobra jeśli chcesz to możesz go uczyć, ale ja się na to nie piszę… - wtrąciłem się defensywnie.

Wood zrobił minę porzuconego szczeniaczka, więc zamknąłem oczy aby na to nie patrzeć.

- Ash, proszę…

Pokręciłem głową.

- Co ci szkodzi? – Zerknąłem na Huntera i wywróciłem oczami.

- Okej. Niech wam będzie. Ale dzisiaj jestem już zmęczony. Możemy zacząć od jutra…

Wood podskoczył i podbiegł do mnie najwyraźniej chcąc mnie przytulić, ale spiorunowałem go wzrokiem więc odskoczył w odpowiednim momencie,  na co westchnąłem z ulgą.

- Jasne bez dotykania, pamiętam – odparł, ale po chwili dobiegł do Huntera, który objął go poklepując przyjacielsko po plecach i zaśmiał się ciepło

- Będziesz świetnym basem, Aaron – potargał mu włosy i zerknął na mnie z uśmiechem.

- Dzięki, mam taką nadzieję. O której mam jutro przyjść?

- Koło dwunastej? – zaproponował Hunt.

- Jasne, do zobaczenia! – Aaron pobiegł do wyjścia podskakując z ekscytacji.

- To dobry dzieciak.

- Tak, jest w porządku.

- Fajnie, że ma ciebie – Hunter oparł się o mnie zarzucając dłoń na moje ramiona.

W odpowiedzi jedynie pokiwałem głową.

- Masz zaskakująco dobre serce, wiesz Ash? – najwyraźniej próbował się ze mną dalej droczyć przybliżając się mocniej, więc położyłem dłoń na jego klatce piersiowej i odepchnąłem go niepewnie.

- To nie serce, tylko kręgosłup moralny.

- Kręgosłup moralny… - Hunt pokiwał z głową – Racja, coś w tym jest.

Staliśmy zdecydowanie zbyt blisko siebie, tak blisko że czułem zapach miętowej gumy którą żuł i delikatny aromat jego żelu pod prysznic.

Wolałem aby nie był tak blisko, ponieważ nie chciałem znowu zrobić czegoś dziwnego lub głupiego.

- Napijesz się ze mną dziś wieczorem, przyjacielu? – spytał przybliżając jeszcze mocniej twarz do mojej i uśmiechnął się szeroko.

- Z jakiej okazji?

- Jeszcze pytasz? – odsunął się ode mnie gwałtownie i ruszył do wyjścia z garażu, więc poszedłem za nim – Cholera, koniec szkoły. Nareszcie!

- Tak,  w sumie masz rację. Wypadałoby to opić. Problemem są jednak nasi starszy, i fakt że na tym zadupiu ciężko skołować alkohol.

- To może chociaż gdzieś wyjdziemy?

- To że ciężko skołować tu alkohol to nie znaczy, że ja nie dam rady – wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Angie, która na sto procent robiła dzisiaj imprezę pożegnalną.

- Nie wierzę, to naprawdę ty, Lawrence? – odebrała połączenie sapiąc w słuchawkę.

- Robisz tą domówkę?

- Jasne. I tak, jesteś zaproszony. Mówiłam ci kilka razy, ale zdawałeś się nie zwracać uwagi…

- Przyjdę.

-  O. Wow, fajnie, nie spodziewałam się, ale bardzo się cieszę…

- Z przyjacielem.

- Okej, wpadajcie.

Rozłączyłem się i zerknąłem na Huntera.

- Angie ma bardzo obszerny barek – westchnąłem kierując się do mojego pokoju, aby wziąć prysznic i zmienić koszulkę.

- A wiesz o tym, bo? Nic mi o niej nie mówiłeś… - Hunter trącił mnie ramieniem uśmiechając się głupkowato.

- Bo nie jest nikim ważnym.

- Sypiasz z nią?

- Nie, zdecydowanie z nią nie sypiam.

- A… Sorry stary, że o to pytam ale… Ogólnie byłeś już z dziewczyną?

Przystanąłem i zmrużyłem na niego oczy.

- Dobra, zapomnij że pytałem. Przepraszam…

- A ty?

- Ja tak – wzruszył ramionami wchodząc po schodach, ale rozejrzał się sprawdzając czy nikt nie słyszy naszej rozmowy.

- Z kim?

- Ma na imię Missy. Jest naprawdę ładna… Szkoda, że nie możesz jej poznać…

- To twoja dziewczyna?

- Nie… Bardziej bliska koleżanka, wie że wyjeżdżamy na studia i na dodatek nie będzie mnie całe wakacje, więc nie chciałem jej zawracać głowy skoro i tak nie będziemy mieli jak się spotykać…  - weszliśmy do mojego pokoju i zamknęliśmy za sobą drzwi - … Ale chciała to zrobić na pożegnanie. Było fajnie.

„Fajnie” nie brzmiało szczególnie powalająco.

- Fajnie?

- No, fajnie. Miło. Na szczęście nie była dziewicą, bo to byłoby zdecydowanie bardziej stresujące. No i nie mógłbym no wiesz… Po wszystkim wyjechać. Ale dla niej seks to tylko swego rodzaju rozrywka. Sypiała z wieloma facetami – słuchałem go z lekkim zniesmaczeniem – No wiesz… Dla przyjemności – dodał jakbym nie rozumiał sensu wypowiadanych przez niego słów

- Domyślam się – westchnąłem – To był twój pierwszy raz?

Hunter usiadł  w moim fotelu odgarniając to tyłu włosy.

- Nie, ale wcześniej byłem tylko z jedną dziewczyną.

Pokiwałem głową i pomyślałem, że ludzie chyba naprawdę rozmawiają ze sobą na takie tematy, a przyjaciele zwierzają się sobie i takie tam bzdury. Nie było to dla mnie zbyt komfortowe ale pomyślałem, że Hunt oczekuje choć minimalnego zwierzania się, więc postanowiłem spróbować.

- Seks to nie jest coś… Na co byłbym gotowy – wypaliłem -  Seks sam w sobie wymaga bliskości, interakcji, kontaktu… No wiesz.

Hunter tylko pokiwał głową.

- Ponad to całowanie, i nie mówię o całusach tylko o tym całym lizaniu, które  uskuteczniają niemal wszystkie pary w mojej szkole. To dość … Obrzydliwe i niehigieniczne. Wymiana płynów ustrojowych. Ale najbardziej przeraża mnie perspektywa seksu oralnego, kurwa czemu ludzie to robią?

Hunt położył dłoń na ustach i spojrzał na mnie zagryzając wargę.

- No tak, to… Wymaga… - ewidentnie szukał właściwego słowa – Nie wiem… Pożądania? Może jeśli kogoś kiedyś tak naprawdę zapragniesz, kiedy ktoś ci się spodoba tak naprawdę mocno, to wtedy… To przyjdzie naturalnie? Albo w sumie, nigdy nie musisz tego robić, jeśli nie masz ochoty. Nie mówię o seksie ogólnie, tylko o seksie oralnym, przecież to nie jest dla każdego, nie musisz tego robić… Zresztą…  Nie mam pojęcia, stary…

- Tak, może – wzruszyłem ramionami – Idę pod prysznic. Za piętnaście minut przed domem, ok?

- Spoko - Hunt wstał  i wyszedł z mojego pokoju, a ja schowałem twarz w dłoniach.

Cholera naprawdę byłem totalnie beznadziejny w zwierzaniu się, a to i tak nic w porównaniu do moich prób nawiązania relacji z dziewczynami. Totalna masakra. Miałem tylko nadzieję, że z czasem, kiedy jeszcze bardziej dojrzeję w końcu uporam się z tym problemem. I z całą masą innych problemów o których wstydziłem się mówić.

Pomyślałem też jakie to szczęście że mam Huntera – dzięki niemu czułem się lepiej, z nim przy boku łatwiej było mi współnależeć do społeczeństwa które wymagało ode mnie konkretnych zachowań i interakcji międzyludzkich. I liczyłem na to, że gdy wyjedziemy na studia i będę spędzał z nim więcej czasu, stanę się taki jaki zawsze chciałem być – normalny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro