Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6: Rozpuszczony

Czasami Jimin lubił być pielęgnowany. Podszedłby do Hoseoka podczas jego czasu wolnego i położyłby głowę na kolanach człowieka, a szczenięcym oczom, dąsom i skomleniom nie byłoby końca. Hoseok uśmiechnąłby się i podrapał Jimina za uchem przed wymamrotaniem „W porządku, rozumiem", a potem wyciągnąłby z szafki swój zestaw.

Do południa Jimin miałby przycięte , spiłowane i pomalowanepaznokcie, bez jakichkolwiek oznak brudu i odrywających się skórek. Jego stopy byłyby wyszorowane aż do gładkości, która łaskotała, a jego ręce wymasowane aromatycznymi balsamami i olejkami.

Do nocy miałby umyte włosy, wysuszone, wyprostowane i zakręcone z uroczymi, małymi spinkami neonowych motylków trzymających brązowe kosmyki stylowo w miejscu, dopóki sprej do włosów nie wysechł. Jego ogon byłby puszysty, a grube włosy wyczesane do delikatnego połysku, brązy, złoto i niewielka ilość małych, czarnych włosków gotowa na więcej merdania. Jego brwi byłyby wyregulowane, a broda ogolona, ponieważ Yoongi narzekał, że malutkie włoski były zbyt szorstkie, aby go całować (a Jimin za nic nie oddałby całowania Yoongiego).

Jego bandana byłaby umyta i wysuszona z najsłodziej pachnącymi suchymi prześcieradłami, a on natychmiastowo zawiązałby ją na swojej szyi, tęskniąc za jej pocieszającą teksturą, nie żywiąc takich uczuć w stronę skórzanej obroży.

Podczas innych dni Jimin cieszył się uwagą ludzi, uczuciem bycia otoczonym przez przyjaciół i kumpli do zabawy.

Błagałby Hoseoka na zaniesienie go na barana do parku dla hybryd, który stał się popularny odkąd pogoda się ociepliła. Mijał ten park wiele razy kiedy był bezdomny, ale obowiązywała go surowa tylko hybrydy z obrożami zasada, która trzymała go w ciemnych uliczkach z daleka od uśmiechów i okrzyków dobrej zabawy.

Kiedy udawało mu się przekonać Yoongiego do pójścia z nimi, sięgnąłby ręką na dół z dala od swojego miejsca na plecach Hoseoka i złapałby kocią dłoń, ściskając ją z uśmiechem pełnym uwielbienia, ciągnąc Yoongiego w stronę dźwięków biegu i śmiechu.

Ulubioną rzeczą Jimina w parku dla hybryd było to ile miejsca posiadał. Był dziesięć - nie, sto razy większy niż ich podwórko, co oznaczało jedną rzecz - dłuższe dystanse do aportowania. Hoseok lubił żartować, że ramię, którym rzuca patyk powiększyło się dwa razy od czasu spotkania Jimina. Uda Jimina też, jego łydki, a nawet brzuch zyskiwały mięśnie. Psia hybryda mogła sprintować szybciej i dalej, niż przedtem, czasami skacząc tak wysoko, że łapała piłkę od tennisa dłonią w locie, zanim jej trajektoria dotarła do ziemi.

Potem włożyłby piłkę do buzi, ściskając gruby materiał swoimi psimi zębami i pobiegłby z powrotem tam, gdzie stali Hoseok i Yoongi, chowając się w cieniu drzewa.

- Jiminnie... - Hoseok próbowałby wyciągnąć piłeczkę z buzi Jimina, chociaż zawsze była to bitwa, hybryda warczałaby zadowolona, jednak nie oddałaby piłki bez jakiegokolwiek wysiłku ze strony Hoseoka - zwykle w formie łapania go za szyję i łaskotania.

Kiedy ramię Hoseoka byłoby zbyt zmęczone, by kontynuować Jimin oddaliłby się, by grać z innymi hybrydami. Brodziłby w małym stawku, rozbryzgując i nurkując w zimnej wodzie, siadałby i dzielił się przekąskami z kotami i ich właścicielami, podczas suszenia się na słońcu, turlałby się z dużego wzgórza po północnej stronie z paroma psami, aby zobaczyć, który prędzej znajdzie się na dole. Raz nawet skowył na wiewiórki, dopóki Yoongi nie skrzyczał go za „zachowywanie się jak zwierzę bez godności, które go zawstydza". Pod koniec dnia Jimin i tak wiedział, że obaj hyungowie cieszyli się czasem na zewnątrz tak bardzo, jak on sam. Rozpieścili go i jego cudaczne, dziecinne zachowanie, i właśnie stąd czerpał najwięcej radości.

//

Yoongi, kiedy potrzebował uwagi, nie był tak oczywisty jak Jimin, a Hoseokowi zajęło trochę czasu rozpoznawanie jego znaków. Na przykład zauważył, że Yoongi miał zwyczaj ocierania swoich policzków o różne rzeczy.

Jednego dnia, kiedy siedzieli przy stole jedząc, ramię Hoseoka co chwila było trącane, sprawiając że pałeczki omijały jego buzię więcej niż jeden raz. Spojrzał w prawą stronę, i zobaczył przyczynę - Yoongi ocierał głowę o jego ramię, nosem trącając jego obojczyk. Nie rozmyślał nad tym, może Yoongiego coś swędziało i był za leniwy, by podnieść rękę i się podrapać.

Ale potem tydzień później przyłapał kota na robieniu tego samego na ramieniu Jimina, kiedy ten siedział na kolanach Yoongiego, ucinając sobie drzemkę. Hoseok spojrzał na nich lekko zdziwiony, ale jego rozczulenie spowodowane tym duo odwróciło uwagę, od dzwonków bijących w jego głowie.

Trzeci raz, kiedy przyłapał Yoongiego na ocieraniu się o coś, było to ocieranie się o poduszkę - poduszkę Hoseoka, żeby być dokładnym. Tancerz właśnie wrócił do domu i szedł w kierunku ich wspólnej sypialni, by odstawić swoje rzeczy, kiedy otworzył drzwi by zobaczyć Yoongiego leżącego twarzą w dół, biodrami w górze i ogonem falującym leniwie w łuki. Hoseok zamarł w miejscu, mentalnie sprawdzając datę, przerażony, że kot wpadł w nieoczekiwaną ruję, ale potem zamiast dźwięków skomleń i jęków usłyszał... mruczenie. Wychodziło na to, że kot nie zauważył jeszcze jego obecności, a Hoseok wykorzystał to, by podejść bliżej głośnej, brzmiącej na zadowoloną, hybrydy.

Yoongi stanowczo wciskał swoją twarz w poduszkę Hoseoka, podczas ocierania swoich policzków tam i z powrotem, biorąc duże wdechy i wypuszczając powietrze w postaci głębokiego mruczenia.

- H-Hoseok-ahh.

Hoseok podszedł bliżej, zaintrygowany tym co widział. Yoongi ponownie wypowiedział jego imię, potem po raz trzeci.

- Hyung? - spytał wreszcie Hoseok, kładąc rękę na ramieniu Yoongiego. - Wszystko w porządku?

Odpowiedziało mu więcej mruczenia i mamrotanie, koci ogon smagał powietrze.

Hoseok próbował ruszyć poduszkę tak, by dokładnie słyszeć swojego hyunga, ale palce hybrydy zacisnęły się mocniej na poszewce.

- Nie! Pachnie jak ty... - Cóż, nie tego oczekiwał. - Moja.. Moja, moja, moja - Yoongi kontynuował swoje skandowanie, a słowa łamały się przez mruczenie i dźwięk jego ogona uderzającego w prześcieradło.

Młodszy puścił poduszkę, wybierając poklepanie czubka głowy swojego hyunga.

- Okay, dobrze, masz rację. Twoja. Możesz zatrzymać poduszkę.

Wstał i wyszedł w poszukiwaniu Jimina z dźwiękami mruczenia Yoongiego dzwoniącymi w uszach.

Następnego dnia Hoseok wreszcie usłyszał małe dzwoneczki z tyłu głowy mówiące mu, że-

- Hyung, ocierasz się o rzeczy, żeby je oznaczyć, prawda?

Yoongi zatrzymał się w połowie swoich ministracji - które w tym momencie zawierały akt pocierania twarzą o kolano Jimina, jego twarz będąca niebezpiecznie blisko krocza psiej hybrydy, kiedy wyginał swoje ciało w skomplikowane pozycje, by ułożyć się na poduszkach tak, by mieć jak najlepszy kąt do ocierania się o jak największą przestrzeń na udzie Jimina.

- Ja-

- Właśnie to robisz!? - nadszedł zdziwiony krzyk Jimina. Spojrzał w dół na kota na swoich kolanach, potem na Hoseoka, a potem z powrotem na kota, z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami. - Myślałem, że jesteś śpiący i próbujesz się wygodnie ułożyć.

- Pfft! - Taka była odpowiedź Yoongiego.

- Czekaj, powiedziałeś 'oznaczyć' hyung? Czy on na mnie nasika?

- Co? Nie! Nie jestem tobą! - Yoongi odepchnął się od jego kolan i usiadł prosto.

- Hej! Nie sikam na rzeczy żeby je oznaczyć! Tylko prawdziwe psy tak robią; ja jestem hybrydą.

- Okay, ja też, ale to nie zatrzymuje cię od oskarżania mnie o możliwość nasikania ci na kolana!

- W takim razie naprawdę oznaczasz. - Hoseok zakończył ich sprzeczkę.

Yoongi spojrzał na swoje kolana, dzwoneczek przy jego obroży zabrzęczał, kiedy jego policzki pociemniały.

- To nie tak, że mogę przestać; Nie mogę tego kontrolować.

- Co masz na myśli?

- Mówię, - wziął głęboki oddech, wstrząsając ramionami - że to kocie instynkty; są bardzo terytorialne. Krzyczą na mnie, bym oznaczył to co moje.

Hoseok westchnął.

- Jak moja poduszka?

- I moje ramię i kolano? - dodał Jimin.

Yoongi zadrwił.

- Nie jedynie te rzeczy. Oznaczałem nasze zapachy. Ładnie pachnie, kiedy mój zapach zmiesza się z waszym.

Pokój był cichy, kiedy dwójka przetwarzała słowa Yoongiego, a potem-

- Aww! Hyung! - Jimin skoczył na kocią hybrydę, zaskakując go, kiedy usiadł mu na kolanach i zaczął pocierać ich policzki. - Chciałbym być twój!

- Właśnie, hyung. Należymy do siebie. - Hoseok ustał za kanapą i wcisnął się, by ocierać swój policzek o ten nie zajmowany przez Jimina.

Po paru chwilach burki i próba wyrwania się Yoongiego osłabły, a kot zamknął oczy, mrucząc gardłowo.

Kiedy wszyscy się oderwali Hoseok powiedział:

- Ale następnym razem? Jeśli chcesz uwagi - jakiejś łagodnej, kochanej opieki, wtrącił Jimin - Po prostu zapytaj. Po co oznaczać nasze rzeczy, kiedy masz nas? - Hoseok uśmiechnął się szeroko, a Jimin podążył za jego szczęściem, kiwając głową z wigorem.

- Okay, dobra, cokolwiek, teraz idźcie sobie.

Jednak wszyscy wiedzieli, że następnym razem kiedy Yoongi będzie potrzebował uwagi, natychmiast wdrapie się na kolana któregoś z nich.

//

Hoseok chciał się upewnić, że jego hybrydy wyglądają przyzwoicie. Nie chciał, żeby kiedykolwiek wyglądały tak, jak tego dnia, gdy je znalazł, więc zrobił dla nich zakupy.

Wypolerował bransoletkę Yoongiego, jego dzwoneczek i kolczyki, dokładnie ułożył bandanę Jimina, by była zawiązana idealnie pośrodku, przed włożeniem im w dłonie torebek wielokrotnego użytku i wyprowadzenia ich przez drzwi w stronę przystanku autobusowego, następnie do miejskiej galerii. Całą drogę Yoongi wypinał swoją pierś ukazując swoje błyszczące dodatki, a ani Hoseok ani Jimin nie byliby zaskoczeni, gdyby jego duma utrzymała się do powrotu do domu, lub nawet do później.

Kiedy wysiedli z autobusu Hoseok wszedł do parku sklepów kupić potrzebne rzeczy, które powoli im się kończyły: różnych rozmiarów bieliznę dla hybryd (Yoongi zawsze kończył w bieliźnie Hoseoka, a on był zmęczony znajdywaniem jej z dziurami z tyłu, by pomieścić ogon Yoongiego), normalne bokserki dla siebie, skarpetki, proste białe koszulki (których połowę i tak poprzecinałby dla Yoongiego, który przyzwyczaił się do takiego stylu), nowy zestaw grzebieni i szczotek dla Jimina, szczoteczki i pastę do zębów, parasolkę i płaszcz przeciwdeszczowy dla Nienawidzę wiosny, dlaczego jest tak cholernie mokro kociej hybrydy, i sześć par trampek (Jimin zawsze ściera swoje podeszwy przez bieganie dookoła parku).

Zatrzymał się w sklepie z komórkami i kupił po jednej dla swoich hybryd (czarna dla Jimina, biała dla Yoongiego, z etui, które pasowało do jego własnego projektu motyli na tle ciepłej trawy), i, kiedy jeszcze tam był, słuchawki dla Yoongiego, który każdą swoją wolną chwilę wykorzystywał na słuchanie muzyki.

- Chodźmy kupić wam jakieś ubrania - poinformował Hoseok, chowając rzeczy, które kupił do swojej torby, kiedy Yoongi próbował nielegalnie ściągnąć piosenkę na swój telefon, a Jimin dłubał czubkiem buta w ziemi.

- Ale, Hoseokie-hyung - wydął wargi. - Wolę chodzić w twoich ciuchach; pachną tobą.

- Dokładnie - zgodził się Yoongi, szturchając Jimina łokciem za bycie tak szczerym, a potem dodał - Wydawało mi się, że mówiłeś, że to co twoje jest nasze, i inne rzeczy.

Hoseok zabełkotał:

- T-Tak, wiem, i-i wciąż o to mi chodzi, naprawdę, po prostu... nie chcecie ubierać się w swoim stylu? Ciągłe przymusowe noszenie moich street-dance'owych ciuchów nie może być przyjemne.

Yoongi potarł swoją brodę głęboko zamyślony, oczy podążały za wieloma sklepowymi witrynami, które ich otaczały, dopóki nie zatrzymały się na manekinie, ubranym w koszulkę Supreme. Uśmiechnął się powoli.

- Możemy wybrać co tylko chcemy? Jakikolwiek styl, Hoseok-ah?

- Tak! - Hoseok zaszczebiotał, zaskoczony nagłą zmianą postawy kota, nie zauważając na jakim sklepie zatrzymały się jego oczy. - Cokolwiek.

Z powiększającym się uśmiechem Yoongi chwycił Jimina za nadgarstek i pokierował go w dół chodnika.

- Żadnego zwracania, Człowieku!

A później Hoseok krzywo spojrzał na swoją kartę, kiedy po raz dziesiąty w ciągu ostatnich dwóch godzin podał ją pracownikowi sklepu, niecierpliwemu z powodu jego oporu do wypuszczenia jej.

Yoongi wybrał wielorakie pary wybielanych dżinsów, parę czarnych rurek, sześć koszulek, cztery różne czapki z miejscem na uszy, jeden (super-duper) długi szalik, który był na wyprzedaży z powodu końca zimy, i kolejną parę butów („Nie znasz ważności convers'ów, młody Hoseok-ah.") i finalnie czarną, skórzaną kurtkę z ceną, która sprawiła, że serce Hoseoka kurczyło się w bólu przez dobre piętnaście minut.

Jiminowi Hoseok kupił szarą bluzę z kapturem i zamkiem, cztery pary szortów (białe, czarne i dwie dżinsowe), trzy pary dżinsów, pięć koszulek z nadrukami, dżinsową kurtkę, dwa paski i skórzane buty. Całą trójką byli w stanie znaleźć ciuchy, które dobrze pasowały do czerwonej bandany.

Kiedy kontynuowali zakupy Hoseok zauważył, że Jimin zdekoncentrował się uroczą kwiaciarnią, psie oczy szkliły się delikatnie, a szczęka była mocno zaciśnięta, kiedy długo i mocno wpatrywał się w bukiet białych lilii, dłonie naciskały na wystawowe okno. Hoseok i Yoongi wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami, nie wiedząc dlaczego kwiaty zainteresowały Jimina, ale zanim zdążyli zapytać hybryda westchnęła głęboko, a jego oddech zamglił szybę, i odwróciła się do nich z uśmiechem, jakby niepokojące spojrzenie nigdy nie zajęło miejsca w jego oczach. Dwójka starszych mężczyzn strząsnęła z siebie dziwne uczucie i szła dalej.

Podczas szukania ciuchów Jimin zapisywał inne rzeczy, które chciałby mieć, co sprawiło, że Hoseok zainwestował w dwie tubki czarnego eyeliner'a, nowy kolczyk na chrząstkę Jimina, srebrny zegarek i złoty kompas. W miarę jak Hoseok poznawał Jimina zauważył, że młodszy był bardzo inteligentny i kochał astronomię oraz sztukę. Lubił wiedzieć, na ile dokładnie zgadł godzinę po położeniu słońca, dlatego czuł przyjemność z posiadania nowego zegarka i kompasu. Patrząc na to, jak szybko poruszał się jego ogon, kiedy mu dziękował Hoseok złożył przed sobą obietnicę, by kupić mu teleskop, aby mógł obserwować gwiazdy.

Kiedy ciężar ciuchów był rozdzielony po równo pomiędzy trzema mężczyznami i ich torbami, Hoseok wyciągnął parę pieniędzy i podał je Jiminowi.

- Trzymaj, obydwoje macie iść do tego sklepu dla hybryd i kupić sobie nowe zabawki, gry, jedzenie i przekąski. I, Jiminnie, upewnij się, że hyung coś kupi, nieważne jak wiele razy będzie mówił, że nie potrzebuje rozrywki. - Poklepał Jimina po czubku głowy, drapiąc go za uszami. - Za chwilkę wrócę.

Zanim którykolwiek zdążył go o coś zapytać, Hoseok biegł już w innym kierunku, prosto w tłum.

Ostatnią rzeczą, którą kupił była para skórzanych portfeli. Podczas, gdy hybrydy wciąż były nieobecne zatrzymał się w banku i wypłacił pieniądze, następnie rozdzielając je po równo i wkładając do portfeli. Kiedy opuścił bank spotkał Jimina i Yoongiego na zewnątrz sklepu dla hybryd, Jimin nachylał się do Yoongiego, podczas gdy ten z czegoś się śmiał.

- Hej chłopcy - przywitał ich Hoseok. Uszy obu hybryd obróciły się w kierunku jego głosu, a uśmiechy rozświetliły im oczy, kiedy go przywołali.

- Proszę, mam dla was coś - Hoseok wyciągnął zza siebie portfele, podając biały Yoongiemu, a niebieski Jiminowi. - To portfele.

- Ale, nie mamy po co je mieć - zaczął Yoongi.

- Bo nie mamy pieniędzy - dokończył Jimin, z uroczo zmarszczonymi brwiami.

- Otwórzcie je! - A hybrydy tak właśnie zrobiły, przesuwając trochę torby na ramionach, by sięgnąć w głąb portfeli i wyciągnąć pieniądze, które Hoseok w nie włożył. - To wasz zasiłek. Od teraz będziecie dostawać ode mnie pieniądze co dwa tygodnie, w dniu wypłaty, więc nie zgubcie ich.

Yoongi spoglądał na pieniądze w swojej dłoni, po czym w ciszy włożył je z powrotem do portfela i wyciągnął rękę w stronę Hoseoka. Uśmiech człowieka zmalał.

- Nie chcę ich. Jaki użytek z pieniędzy ma hybryda? I tak siedzimy cały dzień w domu.

Uśmiech Hoseoka zmienił się w niezadowolenie.

- Wiecie, że nie musicie siedzieć cały czas w domu, prawda? - Jimin delikatnie pokręcił głową. - Nie posunął bym się tak daleko, żeby mówić wam gdzie możecie chodzić! - Ramię Yoongiego trzymające portfel wciąż było wyciągnięte w jego stronę, ale Hoseok zrobił krok w tył, odmawiając przyjęcia go. - Są wasze. Zawsze będą wasze i pieniądze, które dostaliście dzisiaj i będziecie dostawać też będą wasze. Zatrzymajcie je - uchwycił wzrok Jimina. - Oboje. W wypadku, gdybyście chcieli za coś zapłacić, a mnie nie byłoby obok. Lub jeśli chcecie gdzieś pójść. Nawet jeśli chcecie użyć ich tylko po to, by wydmuchać nos. Nie obchodzi mnie to. Są wasze. - Popchnął ramię Yoongiego w stronę kociego torsu, i tym razem Yoongi zdawał się nie oponować. - Pomyślcie o tym, jako o rozpieszczaniu was. Tak jak robię ze wszystkim innym. To nie jest coś innego, tylko ja będący normalnym mną.

Jimin pokiwał głową, przyciskając portfel do piersi jakby był największym skarbem, a Yoongi cichutko wsunął go do swojej tylnej kieszeni.

Hoseok uśmiechnął się łagodnie i podniósł swoje torby.

- Teraz chodźmy do domu. Jestem głodny.

//

I tak bardzo, jak Hoseok chciał rozpieścić i wykochać swoje hybrydy, żeby nie musiały ruszyć nawet palcem w wyrazie potrzeby lub chęci czegokolwiek, one wykorzystałyby każdą okazję, by się mu odwdzięczyć.

Hoseok nie umiał zadecydować, czy jego ulubioną rzeczą był Yoongi masujący jego kark malutkimi kółeczkami, gdy oglądali TV lub rozmawiali cicho pomiędzy sobą; Yoongi zawsze dawał znać Hoseokowi, że zwraca na niego uwagę, nawet jeśli jego głowa była odwrócona, a sam wyglądał, jakby ignorował jego głupie popisy - czy sposób, w jaki Jimin pocierał jego uszy w wyrazie przeprosin, za jedno lub inne wykroczenie (Hoseok wybaczyłby mu nawet bez tego dotyku), lub ukazując wyrzuty sumienia za robienia czegoś, co zawiodło by Hoseoka, jego szczerość i tak była najpiękniejszą formą miłości, jaką pies mógł okazać. Nawet dopisał do swojej listy ulubionych sposób, w jaki Yoongi i Jimin pozwalali mu wskakiwać na swoje plecy, oczekując przewózki, a ich jedynym zażaleniem było to, by uważał na ich ogony, zanim przygniecie ich swoim dużym tyłkiem.

Nie umiał się zdecydować nad swoją ulubioną rzeczą, ale wiedział, że topił się w uczuciach, kolejny raz dziękując swoim gwiazdom, za zostanie z nim.



i jak wam się podoba ten fik po 6 rozdziałach?

bo mnie wciąż uwodzi tak samo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro