Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3: Nowe Tożsamości

– Jeśli oboje będziecie ze mną mieszkać nadszedł czas, abyście dostali nowe tożsamości.

Nowe tożsamości oznaczały nowy wygląd, przemianę z bezdomnej do trzymanej hybrydy, kochanej hybrydy. Hoseok nie posunął by się do nakazania im zmiany imion, tak jak robią to niektórzy ludzie, którzy adoptują hybrydy, a ani Yoongi ani Jimin nie czuli potrzeby, by je zmieniać, ponieważ nie umieli wyobrazić sobie siebie inaczej, niż jako Min Yoongi i Park Jimin. Ale nowe tożsamości oznaczały jedną, ważną rzecz, specjalnie dla Yoongiego.

– Yoongi, musisz się wykąpać.

Kocia hybryda się najeżyła.

//

– To dziwne, prawda hyung? Prawda? – Jimin stał obok wanny, podskakując na swoim śródstopiu, gdy patrzył jak Hoseok próbował wepchnąć starszą hybrydę do wanny wypełnionej ciepłą i mydlaną wodą. – Spójrz! Woda jest różowa, hyung! Moja była niebieska i zielona! Czy to nie dziwne?

Jedyne co Yoongi uważał za dziwne w całej tej sytuacji, to fakt, że nie jeden, ale dwójka mężczyzn zadecydowała, że ich punktem honoru była „pomoc" Yoongiemu zmyć lata brudu ze swojej skóry. Czy nie wiedzieli czym była prywatność?! A relacja na żywo Jimina o stanie pokolorowanej przez bombę do kąpieli, była całkowitym przeciwieństwem tego, czego teraz chciał – czym były jego ciuchy i przynajmniej dziesięć ręczników, by otrzeć ciało z najmniejszej kropelki wody.

– No dalej, Yoongi, przestań się wyrywać.

– Przestanę wtedy, kiedy nazwiesz mnie hyung – odciął się Yoongi, zaciskając rękę mocniej na krawędzi wanny. Dla hybrydy było to odpowiednikiem po moim trupie, ponieważ żaden człowiek o zdrowym umyśle nie pokazałby szacunku hybrydzie, poprzez mówienie do niej hyung, nawet jeśli wspomniana hybryda była o rok starsza.

– Dobrze, hyung – powiedział Hoseok, chwytając ramiona Yoongiego. – Wskakuj! – i zanim Yoongi zaczął bełkotać o użyciu tego zwrotu przez Hoseoka, zaczął dławić się wodą, przez to, że jego głowa została zanurzona w różowej i pachnącej różą wodzie.

Podnosząc się na nogi i wytrząsając wodę z oczu Yoongi spojrzał w dół na dwójkę, która śmiała się przed nim, z Jiminem trzymającym się za bok i jego ogonem bijącym o kafelkową podłogę.

– Zamknijcie się! Nienawidzę was! Zmieniłem zdanie, odchodzę! – zaczął wychodzić z wanny, ale wtedy ręce Hoseoka objęły jego (bardzo nagą) talię, a dłonie Jimina znalazły się na jego biodrze.

– Nie! Przepraszamy, hyung!

– Tak, proszę nie odchodź! Tęskniłbym!

– Dalej, usiądź. Będę delikatniejszy, przepraszam. – Hoseok pokierował wkurzonego kota z powrotem do wanny. – Po prostu łatwiej zrobić to za jednym zamachem.

– Dokładnie, Hoseok-hyung zrobił to samo ze mną, ale myślałem, że to zabawne – potwierdził Jimin.

Yoongi nie widział w tym nic zabawnego, pomijając jego dziwne odczucie na temat tego, co było prawidłowym szacunkiem, ale odpuścił to sobie. Właśnie teraz był rozproszony Jiminem, który podawał Hoseokowi żółtą butelkę z nadrukiem stokrotki na zakrętce oraz uczuciem palców Hoseoka wcierających w jego blond włosy dłoń pełną szamponu.

To było... dziwne. O rety. Jimin zaczyna na mnie działać, pomyślał, poddając się. Pewnie następną rzeczą, którą przejmie będzie szczebiotanie w środku zdań i machanie ogonem o wszystkie przedmioty w pobliżu. Nie, dziękuję, jestem kotem. Jesteśmy ponad takie rzeczy.

Hoseok nie spieszył się z myciem Yoongiego, otrzymując relację od Jimina i częste chrząknięcia od Yoongiego, kiedy szorował warstwy brudu, by odsłoniły jego jasną skórę, teraz zaczerwienioną od nacisku szczotki. Tak jak Jimin, Yoongi miał parę blizn ale nie tak dużo, jak pogodna psia hybryda. Hoseok zastanawiał się poniewczasie, czy Yoongi umiał się bić, a jeśli tak to jak często wygrywał.

Kiedy Yoongi był czysty i owinięty puszystym, żółtym ręcznikiem Hoseok kazał Jiminowi spuścić wodę i wyczyścić wannę, a sam poprowadził kocią hybrydę do swojej sypialni. Posadził go na krańcu swojego małego materacu i podszedł do szafy. Wrócił z szeroką gamą różnych przyborów, tych samych, których użył na Jiminie pierwszego dnia jego pobytu. Przyciął i spiłował paznokcie Yoongiego, skrupulatnie usuwając zgromadzony za nimi brud. Pomalował je warstwą przezroczystego lakieru, na który Yoongi spoglądał z drobnym podziwem. Kiedy jego manicure wysychał Hoseok to samo zrobił z jego stopami. Psiej hybrydzie musiał je najpierw porządnie wymoczyć i wyszorować, z racji tego, że Jimin przestał nosić buty na początku lata. Z Yoongim natomiast było o wiele łatwiej, ponieważ jego stopy były chronione przed chodnikiem przez jego znoszone conversy.

Mniej więcej właśnie wtedy wrócił Jimin i wskoczył na łóżko obok Yoongiego, ramieniem obejmując nieco drżącego kota, gdy Hoseok zajmował się szukaniem nożyczek do stylizacji i grzebienia. Yoongi odwdzięczył się małym uśmiechem, który Jimin odwzajemnił dziesięciokrotnie.

Godzinę później Yoongi miał już świeżo podcięte włosy, wystylizowane tak, że grzywka nie sięgała mu za świeżo wyregulowane brwi, a jego kolczyki błyszczały od świeżej warstwy oczyszczacza do biżuterii (Kiedy ostatnio czyściłeś te kolczyki? Masz szczęście, że nie dostałeś zakażenia!). Był ubrany w jedną z Hoseokowych bluzek z długimi rękawami, zieloną ze stylową dziurą na ramieniu i w parę czerwonych bokserek osadzonymi nisko na jego biodrach, by nie haczyły o ogon.

– Od teraz możecie nosić co tylko chcecie, dopóki nie pójdziemy na zakupy. Nie musicie pytać o zgodę, to co moje jest teraz wasze.

Jimin zaszczebiotał w porozumieniu, podczas gdy Yoongi spojrzał na rzeczy rozłożone na kredensie. Były tam okulary przeciwsłoneczne, kolczyki, pierścionki i parę butelek wody kolońskiej. Jego oczy zatrzymały się na jednej, złotej bransolecie schowanej pod kupą rachunków, cienką jak drut i gładką jak otoczak. Spojrzał na Hoseoka, a potem znowu na bransoletkę i podniósł głowę, by zobaczyć jak Hoseok uśmiecha się i kiwa głową zachęcająco.

Kot poczuł ciepło na policzkach, kiedy niepewnie podniósł krążek z miejsca jego ukrycia i założył na swoją lewą rękę. Metal ciepło spoczywał na jego chudym nadgarstku i nie wydawało się, że spadnie. Naciągając rękaw na rękę Yoongi uśmiechnął się szeroko. Bransoletka była mała, prawdopodobnie tania i nie warta nawet pełnego wyżywienia na ulicach, ale Yoongi ją lubił – polubił to, że teraz była jego.

//

Hoseok stał ze swoimi hybrydami w sekcji dla hybryd w sklepie dla zwierząt. Mimo tego, że hybrydy technicznie nie były zwierzętami dzieliły z nimi wiele takich samych cech, jak na przykład smak (Yoongi żywiłby się tylko rybą i kurczakiem gdyby mógł, a Jimin zaczął prosić o pozostałe po obiedzie kości, które mógłby żuć), ostrzejsze zmysły, i – niestety - to, że społeczeństwo kazało im nosić obroże.

– Hoseok-hyung! Lubię tę! – Jimin wyciągnął przez siebie niebieską obrożę z kryształkami dookoła tabliczki, na której będzie miał wygrawerowane informacje. – Diamenciki są ładne!

– Bachor – zadrwił Yoongi. – Jak wyobrażasz sobie noszenie tak wymyślnej obroży, kiedy odmawiasz ściągnięcia swojej bandany?

– Ja– Przepraszam, masz rację. P– Pójdę wybrać inną.

– Yoongi-hyung, nie bądź dla niego taki niemiły – doszedł kota głos Hoseoka, który stojąc za nim bezmyślnie bawił się smyczą, następnie marszcząc nos i odkładając ją zniesmaczony na miejsce. – Spytałem go o tą bandanę i... Nie powiedział za wiele, ale jest dla niego ważna. – położył swoją twardą dłoń na ramieniu kota. – Może zamiast sprawiając, że będzie czuł się źle nakieruj go na obroże, które będą wyglądać najlepiej z bandaną.

Yoongi chciał zrzucić jego rękę z ramienia i odejść, ale wiedział, że nie mógł. Już raz przegonił Hoseoka; nie chciał zacząć ich nowej relacji poprzez stawianie muru pomiędzy sobą, a jego panem. Kiwnął sztywno głową, pokazując, że spróbuje.

Jimin wrócił do nich susem, tym razem z czarną obrożą z mniejszą ilością kryształków, ale podwójną ilością kolców.

– Co myślicie o tej?

– Um – Yoongi wyczyścił gardło. Hoseok spojrzał na niego przed skierowaniem się w sekcję z zabawkami. – Wydaje mi się, że ta wypchałaby twoja bandanę jak namiot. Co– Co powiesz na prostszą obrożę? Tak, że gdy będzie schowana nie będziesz tęsknił za patrzeniem, jaka to jest wymyślna?

Jimin troszkę się zasmucił, a jego ogon zawisnął nisko, jednak kiwnął głową i poszedł z Yoongim razem popatrzeć na psie obroże. Yoongi czuł się trochę źle i razem znaleźli zwyczajną, granatową obrożę, na tyle cienką by nie ocierała się o związanie jego bandany, a Yoongi zasugerował, że Jimin wygraweruje swoje imię na metce, w taki sposób, że gdy ktokolwiek zapyta się o spojrzenie na nie pies będzie mógł dumnie ustać i pokazać fantazyjne litery.

– Moja mama by to pokochała – powiedział, patrząc z miłością na swoją świeżo wygrawerowaną etykietkę. – Byłaby szczęśliwa wiedząc, jak daleko zaszedłem...

Yoongi nie wiedział, jak na to odpowiedzieć, więc tego nie zrobił odchodząc w stronę sekcji dla kotów, zostawiając Jimina samego ze swoimi myślami i ze smutnym, jednak wdzięcznym wyrazem w oczach młodej hybrydy.

//

– Hej Yoongi-hyung, znalazłeś coś co ci się podoba?

Hoseok podszedł do Yoongiego, który wpatrywał się ze skrzyżowanymi ramionami w szeroki wybór kocich obroży. Nie wiedział ani jednej rzeczy o byciu posiadanym, w końcu całe życie spędził na ulicach, i to przekładało się na jego limitowaną wiedzę o wyposażeniu obroży, a w szczególności o jego potrzebie posiadania jednej.

Odpowiedział burknięciem i wyszeptał zamknij się, myślę.

Hoseok stał obok niego, stykając się z nim ramionami, kiedy spojrzał ponad ramieniem kota. W tej sekcji były zupełnie inne obroże, niż w tej dla psów. Wydawało się, że w tym dziale jest o wiele więcej różu, kokardek, dzwonków, serduszek i diamencików.

Po kilku minutach, w których wzrok Yoongiego twardniał, ogon ruszał się szybciej, ramiona zaciskały się mocniej dookoła klatki piersiowej, a grymas niezadowolenia stawał się głośniejszy, Hoseok zdecydował się przerwać ciszę.

– Co sprawiło, że zostałeś? – Yoongi wyrwał się z transu. – Co tym razem było inne?

Yoongi delikatnie odszedł do tyłu, zszokowany nagłym atakiem pytań. Jego źrenice zwęziły się, ledwo ukrywając strach i panikę, w czasie gdy widocznie przełknął.

Hoseok natychmiastowo poczuł się zaniepokojony, przejęty tym, że mógł wystraszyć hybrydę, ale musiał wiedzieć, nie mógł wycofać swoich pytań niezręcznym przepraszam.

Czekał, podczas gdy Yoongi przebiegał wzrokiem po alejce, patrząc na obroże, podłogę, sufit, znak wyjścia i wreszcie na Hoseoka.

– Ja– – zaczął, przechodząc z jednej stopy na drugą podrapał się pod karku. – Szczerze, wcześniej? Tego było za dużo.

– Za dużo? Czego? Wiedziałem, że za bardzo na ciebie zaciskam z zamieszkaniem–

– Nie, nie! Nie to, nie byłeś tym, czego było za dużo – pośpieszył z wyjaśnieniami Yoongi, by zaprzestać nieporozumieniu, które by nadeszło. Już i tak sprawił, że Hoseok czuł się źle więcej niż jeden raz, więc ważnym dla niego było zaznaczenie, że Hoseok wcale nie był zły. Jak bycie tak dobrym i ludzkim mogłoby być złe? – Kiedy powiedziałem, że nie chcę z tobą mieszkać nie miałem tego na myśli.

Brwi młodszego zmarszczyły się w zmieszaniu.

– Więc co miałeś na myśli?

– Cóż... Chodziło o to, że tego było za dużo, a nie tamtego. – widział, że tym tylko bardziej wprowadzał człowieka w zmieszanie. – Okay, przepraszam. Nie jestem w tym dobry – potrząsnął rękoma, rozluźniając nerwy, wziął głęboki oddech i wypuścił go. – Myślałem, że oferta dania mi domu, to zbyt wiele, że jest to za piękne by być prawdziwe i ja... ja poczułem się przytłoczony. Byłem w szoku, ponieważ dlaczego ja? Co takiego zrobiłem, żeby na to zasłużyć?

– Co? Hyung, nie! Zasługujesz na dom–

Yoongi mu przerwał.

– Tak, ale nigdy nikt mi go nie oferował – ani razu, podczas mojego dwudziestodwu letniego życia – więc co miałem myśleć? Jedyne co wtedy przepłynęło mi przez głowę to myśl, że to na pewno jakiś żart. – Jego głos zaczął się unosić, a Hoseok zaczął się martwić, czy przyciągną uwagę innych w sklepie, jednak nie mógł zebrać się w sobie by powstrzymać kota w swoim wyznaniu. – Oczywiście każda rzecz, którą zrobiłeś dla mnie do tego momentu była tylko częścią twojego misternego żartu, aby mnie upokorzyć i pokazać jak niemożliwym byłoby dla kogoś takiego jak ja – kogoś urodzonego i dorastającego w brudzie tego miasta – znalezienie domu, miejsca, którym mógłbym nazwać swoim, w którym czułbym się bezpiecznie, by – by mieć rodzinę.

Yoongi oddychał teraz szybko, z zamkniętymi oczami, nie pozwalając łzom upaść, przywołując z powrotem cały ból, strach i kompletne oszustwo, które czuł tego dnia, gdy siedział na ganku spowitym ciepłymi promieniami słońca i o tym, jak myślał, że słowa wypowiadane tamtego dnia, to kłamstwa.

Hoseok wyciągnął ręce w kierunku swojej hybrydy, delikatnie chowając go w swoich ramionach, głaszcząc jego plecy.

– P– Po prostu nie chciałem nastawiać się na rozczarowanie, wiesz? – dyszał, pomiędzy cichymi szlochami, z głową ukrytą w koszulce Hoseoka. – Lepiej, żebym ja cię zawiódł, niż żebyś znudził się mną i wyrzucił mnie, kiedy będę już do ciebie przywiązany. – Hoseok wymamrotał zapewnienia, że to się nigdy nie stanie, a Yoongi zacisnął dłonie w pięści na jego plecach. – Ale wydaje mi się, że już za późno.

//

Yoongi w końcu wybrał czerwoną obrożę, grubości paska, z przyzwoitej wielkości złotym dzwonkiem na przodzie, który idealnie pasował do jego złotej bransoletki. Teraz ilekroć Yoongi drapał się po karku, w okazie niezgrabnego zażenowania jego dzwoneczek zaczynał pobrzękiwać, natomiast Jimin zaczynał chichotać, a Hoseok gruchotał nad tym, jaki jest uroczy.

Yoongi powiedział im żeby się zamknęli, jak tylko opuścili sklep z nowymi obrożami dookoła szyi, torbami przysmaków i zabawek zwisających z ich nadgarstków oraz uśmiechami i dziękujemy skierowanymi w stronę dumnego Hoseoka.

I Yoong, i Jimin wyglądali na szanowane hybrydy trzymając wysoko głowy, a ich oczy błyszczały od zadowolenia i szczęścia. Hoseok pomyślał, że oboje wyglądają pięknie i upewnił się, żeby im to powiedzieć.

Jedyne co musiał jeszcze zrobić to trochę ich wypchać, aby nabrali zdrowszego wyglądu.

umieram od tego upału
a wam jak mija dzień? no i jak wam się podoba opowiadanie?•

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro