Rozdział 8: Rodzinne Wakacje
Hoseok zabrał ze sobą hybrydy na równo 3 wyjazdy i jeden warsztat, gdzie uczył poppingu grupę szukającą nowych materiałów, które mogliby uwzględnić w swoim własnym nauczaniu. Na każdym wydarzeniu hybrydy siedziały z przodu, Yoongi słuchał uważnie jednocześnie trzymając rękę na kolanie Jimina, aby psia hybryda nie zerwała się z miejsca i udzielała się w każdym tańcu.
Jimin uważał Hoseoka za fascynującego. Wszystko w jego życiu, włączając w to taniec, sprawiało, że hybrydzi puls przyspieszał, a jego stopy stukały o podłogę, kiedy ogarniała go wielka ochota by wiedzieć więcej, widzieć więcej, oglądać Hoseoka przedstawiającego kolejny nieskazitelny ruch, podczas upraszczania go tak, by inni nadążali i odtwarzali go na swój własny sposób.
Po ostatnim wyjeździe, gdzie Jimin niemal wstał z miejsca klaskając Hoseokowi za jego interpretację klasycznej hip-hopowej piosenki z współczesnym b-boyowym twistem, podbiegł do swojego hyunga i błagał o uczenie go jak tylko wrócą do domu.
A Hoseok promieniował z oczekiwania, krew wciąż skwierczała przez taniec, i powiedział mu, że jego pierwsza lekcja odbędzie się jutro o siódmej.
Zrobili miejsce w pokoju Jimina i powiesili jedno szerokie naścienne lustro, aby Jimin mógł monitorować swoje ruchy. Każdej nocy kiedy Hoseok wracał do domu rozciągali się w ogrodzie i rutynowo się rozgrzewali zanim udali się do pokoju Jimina, gdzie klimatyzator mógł zostać nakręcony, a bass głośników wstrząsał ścianą.
Tydzień po rozpoczęciu się lekcji Jimina Yoongi stał w przejściu obserwując swoich dwóch młodszych parterów z grymasem na twarzy. Poczekał, aż w muzyka przestanie grać, by potem zacząć się od początku.
– Ten rytm jest nie w porządku.
Podszedł bliżej i zatrzymał iPod'a, by spojrzeć na playlistę.
– Hoseok-ah, naprawdę myślisz, że ta piosenka najbardziej pasuje do Jimina? Nie chodzi mi o jego umiejętności – Nie wiedziałbym nawet jak poprawnie je skrytykować – ale do Jimina w ogóle. – Wyciągnął swój własny telefon i otworzył aplikację z muzyką. – Myślałem o tym przez chwilę, patrząc jak tańczycie i słuchając twoich różnych playlist. Jak czujesz się z tą piosenką?
I tak właśnie Yoongi do nich dołączył. Nigdy nie tańczył z nimi, mimo tego, że twierdził, iż nie jest nawet w połowie zły, tylko zdecydowanie cenił swoją energię na tyle, by nie tracić jej na taniec. Z wkładem Hoseoka i Jimina pracował przez parę następnych dni, by stworzyć idealną playlistę, która nie tylko będzie zawierała rytmy komplementujące styl tańca Jimina lecz – co ważniejsze – piosenki i słowa, które odzwierciedlały to, kim Jimin był jako osoba. Yoongi przeszukiwał muzyczne bazy danych dla piosenek, które złapały uwagę Jimina, dodawały mu energii bez męczenia się, wyciągały ciekawość psiej hybrydy i zmieniały to w cud. A Hoseok pomógł stworzyć spektakularną choreografię, która dobrze synchronizowała się z wysiłkami Yoongiego.
– Hej, Yoongi-hyung – zawołał Hoseok, kiedy oboje oglądali Jimina ćwiczącego układ już trzeci czas, z uśmiechem i energią tak wysoką, jak za pierwszym razem. – Wydaje mi się, że masz rękę do muzyki. – Yoongi ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył temu, kiwając głową by podziękować człowiekowi. – Naprawdę ją masz. J-Jeśli dałbym ci odpowiedni sprzęt – przygryzł nerwowo wargę, naprawdę chcąc, by Yoongi to przemyślał, – Myślisz, że mógłbyś zrobić to samo dla mnie? Na zajęcia i konkursy, może?
Yoongi myślał o tym przez chwilę, jego oczy śledziły figurę Jimina, kiedy ta przebiegła przez pokój i wygięła się w łuk. Jimin od razu się wyprostował i przygotował swoje ciało do obrotu na palcach, z ogonem z gracją podążającym za nim.
– Daj mi eliksir, a uczynię cię gwiazdą Jung Hoseok.
Musieli trochę manewrować meblami, ale dali radę zmieścić w jego pokoju wszystko, czego Yoongi potrzebował by komponować i wciąż mieć swoje pufy wystawione perfekcyjnie na południowe słońce.
//
Kiedy przytoczyło się lato Yoongi i Jimin stali się tak oczarowani swoimi nowymi hobby, że nie zauważyli kiedy Hoseok zaczął coraz rzadziej przychodzić do domu przed zachodem słońca, a nawet chodził do studia w czasie swoich wolnych dni.
Minęły już trzy tygodnie pory roku zanim Jimin zdał sobie sprawę z tego, że nie miał leniwej z naleśnikami-w-łóżku niedzieli od dłuższego czasu. Był to jeden z rzadszych dni, kiedy Jimin i Yoongi zrobili sobie przerwę od zajęć muzycznych i zamiast tego spędzili dzień w ogrodzie, razem ciesząc się pogodą, kiedy Hoseok był w pracy – z wyjątkiem tego, że była niedziela, więc człowiek nie powinien był w ogóle pracować i powinien spędzać czas z nimi.
Jimin bujał się na huśtawce zrobionej z opony, wyciągając nogi i prostując swój ogon, by uzyskać perfekcyjną równowagę, aby unieść ciało bliżej i wyżej do liści w górze. Gruszki na ich drzewie były małymi pączkami; drzewo skończyło kwitnąć parę tygodni temu we wiośnie i teraz przechodziło w stan rosnących, smakowitych owoców, którymi, według obietnicy Hoseoka, mają podzielić się podczas jesieni.
Yoongi pochylał się odchwaszczając grządki. Ogród pięknie zakwitł we wiośnie, ale teraz nadszedł czas, by wypełnić puste miejsca - które zostały po wiosennych kwiatach - nasionami,które o wiele lepiej wytrzymają ciepłą, letnią pogodę. Nikt się tego nie spodziewał, ale Yoongi był wyjątkowo dobry w ogrodnictwie i, kiedy nie drzemał lub komponował, lub przytulał Jimina, wtedy zawsze znaleźć go można było leżącego w ogrodzie i rozmawiającego z kwiatami, mrużąc oczy w półksiężyce w jasnym słońcu (''Kłamca! Twoje oczy są przymrużone, bo się uśmiechasz hyung!").
– Hyung! – Jimin zeskoczył z huśtawki ze szczeknięciem, wykorzystując swój rozpęd, aby przebiec przez cały ogród do miejsca, w którym Yoongi zgarniał stertę wyrwanych martwych liści do jednorazowej torby kompostowej. – Myślisz, że Hoseokie-hyung pozwoliłby nam na basen? Taki, który nadmuchujemy i wypełniamy wodą z węża? Widziałem, że hybrydy w sąsiednim domu taki mają i wygląda na niezłą zabawę. – Jimin był bardzo społeczny i nigdy nie porzucał szansy na odkrycie, jakie znajomości mógłby znaleźć podczas chodzenia dookoła sąsiedztwa, kiedy nie był zbyt zmęczony tańcem.
– Czemu go nie spytasz? Jestem pewien, że nie miałby nic przeciwko. Kurde, może nawet chcieć ten basen bardziej niż ty.
– Ale... Nie widziałem go.
– Cóż, jaki dziś dzień? – Yoongi skończył sprzątać liście i wyprostował się. – Może uczy jakąś klasę.
– Ale jest niedziela. – Usta Jimina wykrzywiły się w dół tworząc nadąsaną minę, a jego ogon opuścił się, by odwzorować spłaszczenie się jego uszu. – Nie bawiłem się z hyungiem od taaak dawna. Minęło już chyba z dziesięć lat.
Yoongi przewrócił oczami na to wyolbrzymienie, ale wciąż poklepał psią hybrydę po ramieniu i pokierował ją w stronę domu.
– Chodź, pójdziemy kupić ci lody z tej restauracji, którą lubisz i może gdy wrócimy będzie w domu.
//
Jimin odmawiał noszenia spodni w lecie. To fakt, który szybko został odkryty, jak tylko dni zrobiły się gorętsze, powietrze stało się cięższe, a psia hybryda sapała, rozciągnięta na drewnianej podłodze salonu na brzuchu, starając się pozostać zimną.
I nie byłoby to problemem, gdyby nie wysiłek Hoseoka i Yoongiego by trzymać oczy z dala od kuszącego widoku.
Podczas gdy hybrydzia bielizna była wygodniejsza od ludzkiej, ponieważ miała dziurę z tyłu, by ulokować ogony i miała małą, skórzaną gumkę, która była owinięta dookoła jego nasady dla stabilności, były bardzo niewygodnie sprzedawane tylko w formie ciasnych slipek.
Co znaczyło, że Yoongi i Hoseok mieli pełne spojrzenia na Jimina w całej jego półnagiej, z ciasno odzianym tyłkiem, chwale. Codziennie. I robiło to z nimi różne rzeczy... na przykład sprawiało, że ciepło wschodziło im na policzki, szybciej niż robiło to słońce.
– Dlaczego nie spróbujesz założyć spodni, Jiminnie? – spytał Hoseok, kiedy minął Jimina w salonie, by wziąć pilota ze stołu. – Jeśli potrzebujesz więcej szortów, możemy znaleźć takie z cieńszego materiału.
– Niee... – zajęczał Jimin. – Jest za gorącoooo! Nie chcę ciuchów! – zaczął kręcić się po podłodze, podnosząc koszulkę, która odkryła powietrzu obfitą ilość gładkich pleców.
– Bachorze! Przysięgam, że jeśli nie założysz na siebie jakichś cholernych–
Hoseok wywlekł wymachującego rękoma, czerwonego Yoongiego z pokoju, zanim któreś z nich powiedziało czy zrobiło coś, czego potem by żałowali.
Lecz to nie powstrzymało Yoongiego od myślenia o tym. Oczywiście, Jimin był całkowicie bezwstydny, kiedy leżał na kanapie, czołgał się po podłodze, a nawet jadł obiad w niczym innym, oprócz uroczych, małych, obcisłych kawałków materiału z małymi serduszkami, które podkreślały jego tak piękne kształty, ale kiedy otumaniony ciepłem umysł Yoongiego spojrzał ponadto, zauważył, że Jimin naprawdę wyglądał zimniej. Jego policzki były mniej czerwone niż jego, czy Hoseoka (chociaż to mogło wynikać z jego czystości), nie miał prawie żadnej kropelki potu na brwiach i wyglądał o wiele mniej nieszczęśliwie kiedy spał w tak wilgotnym powietrzu.
Może Jimin miał rację? Ale to nie było w stylu Yoongiego, by przyznać, że Jimin prawdopodobnie miał rację; nie po tym krzyczeniu na niego, by nie był głupi i zakładał spodnie. Więc Yoongi zassał to, oblewając swoją własną dumę.
Tak było dopóki Jimin pewnego ranka lizał jego policzek, dopóki się nie obudził, a potem zaśmiał się z mrużącej brwi kociej hybrydy.
– Co?
– Wreszcie zdecydowałeś się do mnie dołączyć, eh? – Jimin niepokojąco poruszył swoimi brwiami, przygryzając dolną wargę.
Yoongi odsunął swoją twarz od jego.
– O co ci chodzi? Śpimy obok siebie, bachorze. Tylko po to mnie obudziłeś?
– Nie – Jimin wskazał na dół. – Obudziłem cię po to.
I podążając oczami za palcem Jimina, ze śmiechem psiej hybrydy narastającym w jego uszach, Yoongi zauważył, że widzi swoje nogi – o wiele więcej nóg, niż to co pokazywał, kiedy wczołgał się do łóżka zeszłej nocy w szortach do spania. Wygląda na to, że jego nieprzytomny umysł miał dość uporu Yoongiego i sprawił, że zrzucił z siebie spodnie w środku nocy.
– Ja–
– Nie martw się, hyung – Jimin uśmiechnął się z wyższością. – Jeśli chcesz być nagi nie będę cię zatrzymywał.
– Z-Zamknij się!
Jimin ścisnął jedno z odkrytych ud Yoogniego, wysoko, blisko brzegu jego hybrydzich bokserskich slipek.
– Witamy w Zimnym Klubie. – Poruszył brwiami. – To twój ogon, czy cieszysz się, że mnie widzisz?
//
Minęły trzy kolejne tygodnie, kiedy Hoseok pracował na dwie zmiany w studio tanecznym, przepracowując swoje zmiany i zmiany pracowników, którzy chcieli pobyć z przyjaciółmi i rodzinom podczas tak ładnej pogody. Był już zmęczony; tańczenie całe dnie odznaczyło się na jego ciele.
Westchnął kiedy otworzył swój najnowszy odcinek wypłaty* i sapnął z zaskoczenia. Wszystkie dodatkowe godziny opłaciły się, a mówiąc opłaciły miał na myśli pieniądze. Wreszcie mógł wtoczyć w życie swój plan.
Następnego dnia obudził swoje hybrydy zapachem cynamonowych naleśników z polewą serową, podnosząc talerze i układając je na podstawkach, których używali kiedy jedli w łóżku. Yoongi był pierwszy, który załapał co się dzieje.
– Dlaczego tu jesteś? Co ty kombinujesz, Hosoek-ah? – Jego twarz była poważna, przechodząc od razu do sedna.
– Co? – Hoseok przybrał maskę zranienia, chwytając się za serce. – Nie mogę pokazać dwóm najpiękniejszym i najukochańszym hybrydom na świecie jak bardzo mi na nich zależy?
– Nie – powiedział z kamienną miną, jednak to nie powstrzymało kota przed zabieraniem widelca i podniesienia kawałka naleśnika do buzi, przełykając go mlekiem. – Dlaczego nie jesteś w pracy?
– Jest niedziela; mam wolne.
Nawet Jimin z tego zadrwił, odwijając się ze swojej kocowej pułapki śmierci, żeby usiąść z zaczerwionymi oczami i opuchniętą twarzą, sięgając po kubek kawy, który Hoseok z wdzięcznością mu podał z całusem złożonym na pulchnym policzku Jimina. Jimin uśmiechnął się słodko przed oddaniem tego gestu.
– Właściwie, – Yoongi wymamrotał A nie mówiłem – Jedziemy na wycieczkę.
Jimin kiwnął śpiąco głową, kawa jeszcze nie uderzyła w jego pokłady energii, i wyciągnął rękę do swojej torby, która była blisko łóżka.
– Kolejny warsztat taneczny? Zacznę się pakować.
– Um, nie, nie naprawdę – Hoseok zatrzymał go, kładąc dłoń na nadgarstku najmłodszego. – Dzisiaj nie chodzi o mnie. Cóż, nie całościowo. Dzisiaj jest dzień na uczczenie naszych urodzin! – Hoseok uśmiechnął się promiennie, a grymas w kształcie serca rozciągnął jego twarz.
Yoongi napluł do swojego mleka, a oczy Jimina rozszerzyły się.
– U-U-Urodziny? Nawet nie wiesz, kiedy to jest!
– Więc powiedz mi. Zdałem sobie sprawę, że Yoongi-hyung jest tutaj dokładnie od roku i ani razu nie życzyłem mu wszystkiego najlepszego – wydymał wargi. – I przypadkiem zapomniałem o moich własnych urodzinach w lutym – zawstydzony potarł tył swojej szyi. – Więc kiedy są wasze? – A hybrydy mu powiedziały. Yoongi urodził się na początku marca, jeśli dobrze zapamiętał, a Jimin w październiku. – Cudownie! Mamy zimowe urodziny i jesienne urodziny. Jaki jest lepszy czas niż lato, żeby obejść je wspólnie?!
Hoseok podskoczył do góry by zaraz zebrać brudne naczynia i przygotować je do mycia. Kiedy wyciągnął dłoń do klamki zatrzymał go skołowany głos Jimina.
– Hyung? Co robimy?
Hoseok uśmiechnął się przez ramię idąc korytarzem.
– Jedziemy na plażę! Upewnijcie się, że spakujecie krem z filtrem, chłopcy!
//
Słońce było jasne, woda się błyszczała, piasek był ciepły – a Yoongi leżał wyciągnięty pod największą parasolką jaką udało im się znaleźć w piwnicy Hoseoka, pokryty trzema (''Niepotrzebnymi i rozrzutnymi!'') warstwami kremu z filtrem.
Jimin zadecydował się na posmarowanie swojego stonowanego ciała olejkiem do opalania, oświadczając, że uwielbiał być ciemny. (Smakowity, pomyśleli Yoongi i Hoseok, patrząc jak olejek spływa strumieniami z ciała Jimina, tylko po to, by wsiąknąć w materiał nisko zawieszonych na jego biodrach spodenek do pływania.)
A Hoseok? Hoseok został złapany i pokryty kopcami, i kopcami piachu przez dwie najgorsze hybrydy, jakie kiedykolwiek znał. A było gorąco!
Znowu się poruszył, starając się pozbawić Jimina piachu, który ciasno owinął się wokół jego nóg, a Yoongi zwilżył jego ramiona i tors. Już nigdy nie zaufa żadnym ''śmiesznym zabawom'', które wymyślą. Powinien wiedzieć, że było to podejrzane w momencie, w którym Yoongi wyszedł spod swojej drogiej anty-słonecznej bariery. Westchnął i momentalnie się poddał, ciepło słońca w Busan wycieńczało go szybciej niż jakikolwiek energiczny układ taneczny.
Godzinę po tym jak Hoseok skończył myć naczynia i przeszukiwania swojej piwnicy w poszukiwaniu starych, dziecięcych zabawek plażowych, całą trójką byli na sdrodze na dworzec. To było szalone, planowanie improwizowanej wycieczki na plażę, w miejscu, do którego pociąg dociera w parę dobrych godzin, mając ze sobą ohydnie wielkie parasolki i zabawki plażowe, ale chodziło tutaj o przygodę. Hoseok miał zaoszczędzoną wystarczającą ilość pieniędzy, by zapłacić za całą wycieczkę plus jedzenie i inne wydatki, które zrobią, by jak najbardziej wykorzystać swoje pierwsze urodziny jako nowa rodzina.
Umysł Hoseoka zaczął odpływać, kiedy niespodziewanie został wrzucony w rozkoszny cień.
– Hoseokie-hyung – usłyszał słodki głos Jimina, którego usta rozciągnięte były w uśmiechu. – Yoongi-hyung i ja przynieśliśmy parę rzeczy, żeby zrobić cię pięknym.
– Ya! Próbujesz mi powiedzieć, że już nie jestem wystarczająco piękny?
– Przestań, zwracasz na siebie uwagę. – powiedział Yoongi, wbijając parasolkę w piasek i ustawiając ją tak, że osłaniała ich trójkę. Hoseok zauważył, że oboje trzymali wiaderka, co mogło oznaczać więcej piasku (''Oh, jejku, proszę tylko nie piasek!''), ale zamiast tego pełne były wodorostów i muszelek, huh.
Hoseok nie mógł zrobić nic w swojej niewoli, kiedy dwie hybrydy pracowały, by ułożyć długie paski wodorostów dookoła jego talii i kładły muszelki blisko jego głowy.
– Skończone! – Yoongi uśmiechnął się, otrzepując ręce.
– Ughh... Co tym razem mi zrobiliście?
– Jesteś psią hybrydą! – Jimin podskoczył na palcach, rozmiatając piasek blisko uda Hoseoka.
Może jeśli skoczyłby bliżej moich ramion mógłbym się stąd wykopać...
– Ya! Dlaczego nie może być kotem?! – wykrzyczał Yoongi z gniewnym spojrzeniem.
– Bo psy są o wiele lepsze? – Na końcu tego zdania było niewypowiedziane oczywiście.
– Dlaczego, ty!! – Połyskująca klatka piersiowa Jimina spotkała się z garścią piasku, który do niej przylgnął. Psia hybryda zaśmiała się maniakalnie, kiedy Yoongi gonił go po całej plaży będąc coraz bliżej wody, gdzie Jimin próbował się schronić.
Hoseok westchnął głęboko z dołu brzucha, zakopany człowiek będąc dawno zapomnianym.
Później Hoseok relaksował się na kocu pod parasolem razem z Yoongim (musiał przekupić dzieciaki obietnicą lodów tylko po to, żeby się wydostać, dranie). Opłukał się w oceanie i teraz skóra szczypała go z powodu soli, ale nie przejmował się tym, ponieważ teraz było mu zimno, nie siedział w słońcu i trzymał dłoń Yoongiego, kiedy hybryda ucinała sobie kocią drzemkę.
Kiedy Jimin wrócił do nich biegiem, trzymając kolejne wiaderko, spojrzał na niego ostrożnie. Hoseok ścisnął dłoń Yoongiego, by wybudzić go ze snu.
– Yoongi-hyung, złapałem coś dla ciebie! – Jimin upadł na kolana w piachu, obok Yoongiego, podekscytowany trzymając wiaderko pełne morskiej wody. W środku widać było parę małych srebrnych ryb, dwa szare kraby, ślimaka, i krewetkę zbyt młodą, by nazywać ją krewetką. Wkładając rękę do wiaderka przejęta psia hybryda wyciągnęła rybę i trzymała ją w górze, by Yoongi ją zauważył. – To mój prezent urodzinowy dla ciebie!
Na twarzy Yoongiego można było zauważyć, za jak uroczego ma on Jimina, policzki miał pokryte delikatnym różem kiedy wziął rybę od podekscytowanej hybrydy i–
Wcisnął ją całą do buzi.
– Hyung! Nie!
– Hyung, wypluj to! O rany!
– Co ty robisz?
Ich krzyki zmieszały się ze sobą, kiedy Yoongi sięgnął ręką do buzi i delikatnie wyciągnął z niej rybę, trzymając ją między dwoma palcami.
Wzdychając z ulgi Jimin powiedział:
– Nie możesz tego jeść, hyung! To ma być zwierzak.
– Pfft! Na ulicach jest to jeść lub zostać zjedzonym, Jiminnie. – Ale pomimo swoich ostrych słów Yoongi nie próbował ponownie zjeść swojego prezentu aż do końca dnia. Później zebrali się, by wypuścić morskie życie z powrotem do oceanu. (''Oni mają rodziny, Jiminnie. Nie chciałbyś, żeby ktoś nam cię zabrał, prawda?'').
– Tak dużo jest tego w wodzie, Yoongi-hyung! – Jimin spojrzał do wiaderka. – Chciałbym, żebyś poszedł ze mną.
Yoongi zmarszczył nos w sposób, kiedy nieszczególnie coś mu się podobało.
– Ja z tobą pójdę, Jiminnie! – Odezwał się Hoseok, zanim Yoongi odrzucił uśmiechającego się psiaka. – Idź po deskę, a pokażę ci jak to się naprawdę robi!
Reszta dnia zawierała Jimina i Hoseoka jeżdżących na płytkich falach, Yoongiego śpiącego, a potem wychodzącego gdzieś, by wrócić z cytrynowymi lodami dla całej trójki, Jimina wykopującego rów w piasku, więc kiedy nadeszła fala miał fosę dla wspaniałego zamku z piasku który wybudowali, i po prostu bawiącego się w piasku i słońcu.
W drodze powrotnej w pociągu Jimin siedział między swoimi hyungami, trzymając ich dłonie. Położył głowę na ramieniu Hoseoka i niepewnie zlizywał sól z jego szyi.
– J-Jiminnie, to ł-łaskocze – Hoseok poruszył się delikatnie, a potem poddał się ciepłym liźnięciom, którymi uroczo obdarowywał go Jimin w swoim zmęczonym stanie.
– Mm... Tęskniłem, hyung. Oboje tęskniliśmy.
– Nie zostawiaj nas na długo, Hoseok-ah – Yoongi delikatnie zwrócił mu uwagę. – Nawet po to, by zarobić pieniądze na wycieczkę.
– Okay, obiecuję. – Hoseok położył rękę z tyłu głowy Jimina, namawiając go do przespania się zanim znajdą się w Seulu.
– Wszystkiego najlepszego, Hoseok-hyung, Yoongi-hyung.
– Wszystkiego najlepszego, Jiminnie, Yoongi-hyung.
– Wszystkiego najlepszego, Hoseok-ah, Jiminnie.
Całą trójką zapadli w przyjemną ciszę, a stukotanie pociągu ukołysało ich do snu.
*W oryginale było to payslip, co słownik tłumaczy jako: odcinek wypłaty, czyli odcinek otrzymywany przez pracownika wraz w wypłatą, wyszczególniający kwotę do wypłaty i naliczone podatki. Nie wiedziałam za bardzo jak to przetłumaczyć, więc tak to zostawiłam.
jakieś plany na wakacje?
jesteśmy już na półmetku! ʕ•ᴥ•ʔ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro