Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Seokjin

Minęły dwa miesiące odkąd obie hybrydy zostały oficjalnie jego; papierkowa robota została złożona doktorom, do których Hoseok zabrał ich na szczepienie i inne badania nieznane ludziom. Jesień skończyła się godzinami aportowania z Jiminem w parku, Yoongim leniuchującym śpiąco w ciepłym słońcu sączącym się z salonowych okien i wesołą akulturacją jego hybryd, jaką była delikatność szarlotki z waniliowymi lodami zapijaną kubkami żurawinowej herbaty.

Teraz była zima, ostatnie liście spadły z drzew w ogrodzie, skacząc nieprzekonanie przez przygnębionego Jimina, a przymrozek okrywał okna w nocy, kiedy Hoseok spał w swoim łóżku, a Yoongi i Jimin osobno na kanapach w salonie, przykryci wełną, polarem oraz bawełną.

Hoseok siedział przy kuchennym stole z zaspanym Yoongim i podekscytowanym Jiminem, kiedy pili ciepłą czekoladę po raz tzreci w ciągu dnia. Hosoek zaczynał nudzić się przesłodzonym napojem, jednak Jimin go uwielbiam, a Yoongi nie podjął żadnej decyzji na temat smaku, lecz zawsze widział jak kocia hybryda wypijała cały kubek, zlizując bitą śmietanę ze swoich różowych ust.

– Chłopcy, czy macie coś przeciwko mojemu przyjacielowi, właściwie to hyungowi, przychodzącemu później?

Yoongi wymijająco wzruszył ramionami kiedy Jimin–

– Przyjaciel!? Nowy hyung?! Jak ma na imię? Czy jest psią hybrydą tak jak ja? Yoongi-hyung! Yoongi-hyung! Czy hyung Hoseok-hyunga ze mną poaportuje?

Yoongi odepchnął psa, który przyczepił się do jego ramienia, a ogon Jimina przez przypadek przewrócił przesiewacze do soli i pieprzu.

– Yah! Jest zimno! Nikt, ani człowiek ani hybryda, nie będą z tobą aportowali w takiej pogodzie. A teraz sio!

Hoseok zaśmiał się widząc ten entuzjazm i poprawił przesiewacze, by zajęły swoje oryginalne pionowe pozycje.

– Nie, nie jest psią hybrydą. Właściwie to jest ludzkim hyungiem, z którym chodziłem do szkoły. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od lat. Tak naprawdę to dziwię się, że jeszcze go nie poznaliście, bo jesteśmy bardzo ze sobą związani.

Yoongi prychnął na myśl o kimś będącym tak blisko jego (i Jimina, ustąpi) Hoseoka. Tak, jakby potrzebował kogoś jeszcze do dzielenia uwagi człowieka.

– Cokolwiek. Kiedy przychodzi?

– Właściwie to teraz.

– TAK! – ze zniecierpliwieniem Jimin pobiegł do swojego żółtego pudełka z zabawkami, wyciągając swoje ulubione. – Pokażę mu tą, i tą, i, nie, nie tą, ta jest tylko na czas zabawy z Yoongim...

Jimin był naprawdę uroczy w swoim podekscytowaniu.

//

Seokjin był, z braku lepszego słowa, wysoki. Wyższy od Jimina i Yoongiego, a nawet od najwyższego z ich małej rodziny, Hoseoka.

Był także wyjątkowo piękny, a Yoongi już od razu wiedział, że nie może się doczekać jak ten Jin-hyung wróci tam, skąd przyszedł.

Za to Jimin polubił tego faceta i nie wahał się w pokazywaniu tego.

Jak tylko Seokjin przyszedł, a Hoseok usadowił ich przy kuchenny stole, ze świeżo zrobioną przez siebie herbatą i talerzem ciasteczek dostarczonym przez Seokjina, psia hybryda wdrapała się bokiem na kolana Hoseoka i zarzucił swoje ramiona dookoła szyi swojego pana, z głową schowaną w klatce piersiowej człowieka.

– Hoseok-hyung, czy mogę ciasteczko?

Hoseok przebiegł po jego włosach palcami, zatrzymując się by potrzeć długie ucho.

– Musisz zapytać Jin-hyunga. To on je upiekł.

Uszy Jimina uniosły się, kiedy podniósł głowę w stronę ciepło uśmiechającego się mężczyzny, który brał łyka herbaty.

– Jinnie-hyung? – zamrugał oczami. – Proszę, czy Jiminnie może dostać ciasteczko?

Uśmiech Seokjina poszerzył się, kiedy kiwnął głową.

– Oczywiście Jiminnie! – hybryda zabrała ciasteczko w każdą dłoń, a Hoseok musiał powstrzymać go przed włożeniem obu do buzi. – Jest uroczy, Hoseok. I wygląda dobrze. Kiedy powiedziałeś mi w jakim stanie go znalazłeś bałem się trochę tego, jak będzie wyglądał – ściszył trochę swój głos. – Wiesz...

Jimin spojrzał na Hoseok z zakłopotaniem.

– Nie, nie... Jiminnie i Yoongi-ya dobrze sobie radzą. Spójrz na te policzki! – Jimin wzdrygnął się , kiedy Hoseok uszczypnął jego policzki, dopóki nie zrobiły się czerwone, a okruszki wylatywały z jego ust. – Obydwaj przybrali na wadze i nabrali kolorów, szczególnie Jimin! – wspomniany chłopak przełknął ciasteczka i ponownie wtulił twarz w ramię Hoseoka, lekko ziewając, kiedy przysłuchiwał się przyjemnemu dźwiękowi jego głosu. – To niesamowite co potrafi zdziałać odrobina miłości.

Powieki Jimina zadrgały, kiedy dwójka mężczyzn rozmawiała o szkole, pracy i nadchodzących uroczystościach, a ramię Hoseoka owinęły się mocno dookoła jego tali, więc nie spadłby z jego kolan, jednak nie mógł powstrzymać swoich oczu przed zamykaniem się. Zanim wpadł w głęboki sen Seokjin sięgnął za stół, ciągnąc jedno z psich uszek.

– Jiminnie? Chciałbyś pospać obok Yoongiego-ya? Tak będzie wygodniej.

Jimin zakwilił niezadowolony, wtulając się bardziej w zagięcie pomiędzy szują, a ramieniem Hoseoka. Nie było wygodniejszego miejsca do snu, niż kolana Hoseoka.

– Okay... więc może dasz odpocząc Hosoeki-ah? Huh? Jestem pewien, że jego nogi niedługo zasną, a chciałbym jeszcze porozmawiać z nim o czymś. Czy mógłbyś pójść do salonu dla mnie? Proszę?

Jimin zawahał się, nie podnosząc głowy. Naprawdę nie chciał się ruszać, ale Jin-hyung pozwolił mu zjeść trochę jego wspaniałych ciasteczek, więc...

Zakwilił jeszcze raz, kiedy zmusił swoje zmęczone ciało do wstania z nóg Hoseoka, nie wcześniej niż po ułożeniu ust do pocałunku i wymamrotaniu śpiąco

– Całuski... – Hoseok zagaworzył tak, Jimin, całuski, przed cmoknięciem go w usta i lekkim popchnięciu w stronę salonu i Yoongiego, trzymając dłoń na jego biodrze.

Kiedy Jimin przywłóczył się do salonu Yoongi siedział na kanapie zajęty scrollowaniem przez telefon Hoseoka. Zapytał o swój własny, a Hoseok obiecał, że pewnego dnia kupi im wszystkim telefonu, jednak zanim to nastąpi zażądał telefonu młodszego za każdym razem, gdy będzie znudzony i będzie chciał poprzeglądać Internet lub posłuchać muzyki.

Jimin zatrzymał się przed zgarbioną figurą Yoongiego, wcisnął się w przestrzeń między jego nogami i położył ręce na kolanach kota.

– Całuski?

Yoongi spojrzał na niego ze zmarszczonym nosem.

Jimin przybliżył się, układając usta tak, jak zrobił to przy Hoseoku i czekał. I czekał, i czekał, i czekał dopóki–

– Yay! – krzyknął cichutko, marszcząc oczy z ogonem merdającym za nim ospale.

Yoongi cofnął swoje usta z westchnieniem.

//

Kiedy Jimina nie było w zasięgu wzroku Hosoek odwrócił się do Seokjina.

– O co chodzi, hyung?

Seokjin westchnął i poprawił swój do połowy pusty kubek na stole, palcami kreśląc jego krawędz.

– Minęły dwa miesiące, Hobi.

– Um, tak. Minęły, prawda? – odłożył swój kubek, odtwarzając ruchy swojego hyunga. – Wszystkie przecięcia Jimina się zagoiły. Mam na myśli, zostały się jakieś blizny, ale nie większe niż to, co miał przedtem–

– Są tutaj od wieków, Hobi. Wyrzuć ich.

Hosoek był zbity z tropu. Właściwie to był bardzo zbity z tropu. Mimochodem pomyślał, że dobrym pomysłem było odłożenie swojego kubka, ponieważ teraz najprawdopodobniej przewróciłby i go, i jego zawartość.

– Ja–

Seokjin westchnął długo i głęboko.

– Nie chcę być tym złym, ale naprawdę, Hoseok?

– Potrzebowali mnie, hyung!

– A teraz nie. Sam powiedziałeś, są najedzeni i zagojeni. Dlaczego wciąż ich trzymasz, Hoseok?

– Odejdą, kiedy będą gotowi!

– A kiedy to będzie! – Seokjin teraz krzyczał, ale zmusił się do panowania nad swoim temperamentem, kiedy usłyszał zaniepokojony szczek, który brzmiał jak Jimin przychodzący z salonu. Seokjin westchnął ponownie, ściskając nasadę nosa. – Miałem na myśli to, że Jiminnie jest uroczy, a Yoongi oczywiście też potrzebował domu, ale... Twój dom jest za mały dla dwóch dorosłych hybryd, Hoseok-ah.

– Jiminnie jest tylko dzieckiem! – Serce Hosoeka mocno biło w jego piersi. Nie wiedział dlaczego jego hyung to robi, mówi. Poznał ich, poznał ich! Jak wciąż mógł mówić takie rzeczy po poznaniu dwóch hybryd! Jak mógł chcieć zostawić ich – znowu zostawić ich na ulicach!?

– Okay, nieważne, Hoseok – Seokjin odsunął swoje krzesło od stołu. Wziął swój kubek. – Tylko – proszę, pomyślisz o tym co mówiłem? W niczyich intencjach nie leży to, byście ściskali się cały dzień w ciasnym domu. – Odwrócił się do kuchni z Hosoekiem drażniąco podążającym za nim, i odstawił kubek do zlewu. Starszy mężczyzna podszedł do drzwi wejściowych i złapał swój płaszcz. – Śpią na kanapach. Czy spanie na czyjejś małej kanapie, noszenie czyichś ciuchów naprawdę jest czymś, co nazwałbyś posiadaniem swojego własnego domu? – przekręcił klamkę. – Po namyśle, może nie będziesz musiał ich wyrzucać, Hoseok. W tym tempie nie dziwiłbym się, gdyby sami odeszli.

Razem z tym Seokjin wyszedł, zostawiając stojącego w drzwiach zszokowanego Hoseoka, zdrętwiałego w swojej własnej ciszy, pochłanianego przez gwałtowanie rosnący strach i stratę, która nawet się nie wydarzyła – jeszcze.

Naprawdę nie chciał, by Jimin albo Yoongi odeszli... nie, nie on.

Tego dnia Hoseok rozmyślał nad wprowadzeniem się do większego domu.

//

Miesiąc później Hosoek mówił Yoongiemu gdzie ma odłożyć ostatnie z pudeł w ich nowym trzy sypialnianym domu, wyposażonym w ogródek, który posiadał starą huśtawkę z opony, na którą Jimin przywłaszczył sobie prawo do pierwszego użycia.

Zima była okropną porą roku na wprowadzenie się, ale niepokój w klatce piersiowej Hoseoka nie zelżał do momentu, w którym zaniósł pierwsze pudło do ich nowego domu. Sąsiedztwo było to samo, parę przecznic od ich starego miejsca, ale to było bliżej parku miejskiego, co zawsze było dobrą obcją z dwoma hybrydami.

– Yoongi-hyung? Gdzie jest Jiminnie?

Yoongi stęknął pod wpływem wagi pudła, podpisanego salon.

– Myślę, ze objada się w k-kuchni. – upuścił pudło w prawym pokoju zaraz pod ścianą. Prawdopodobnie było wypełnione płytami CD i DVD.

– Ten był ostatni, hyung. Chodźmy wziąć coś do jedzenia, zanim Jimin wszystko zje. – Trzymając się słów Yoongiego psia hybryda była już w połowie talerza z kimbap'em, który Hoseok przyrządził tego ranka, zanim zaczęli przeprowadzkę. Zrobił także pokaźne wgniecenie w paczce z chipsami i plastikowym pojemniku z ciasteczkami. – Yah! Zaczną ci próchnieć zęby!

Jimin uśmiechnął się szeroko ukazując swoje błyszczące zęby z leciutko krzywymi jedynkami i psimi kłami naciskającymi na pełną dolną wargę.

– Ale to wszystko jest takie dobre, Hoseok-yung! Gdzie nauczyłeś się robić tak pyszne jedzenie?

Hoseok sięgnął po kimbap, wkładajac kawałek do oczekującej buzi Yoongiego znaim sam zjadł swój.

– Cóż, musisz podziękować Jin-hyungowi. – Yoongi zadrwił w tle. – Kieyd byliśmy w szkole nauczył mnie gotować i sprzątać – chociaż najwidoczniej sprzątam jak zło na misji, którzy nie bierze żywych – za to on naprawdę ssie w obcinaniu włosów, więc musiałem się teog nauczyć sam dla naszej dwójki.

– Wow, Jin-hyung jest niesamowity. – uśmiechnął się Jimin.

– Tak... – zgodził się Hoseok. – Bez niego nie byłoby mnie tu, gdzie jestem teraz.

– Tak... – Yoongi wpatrywał się w cżłowieka z nieodgadnionym wyrazem twarz. – Wiem, co masz na myśli.

//

Tej nocy kiedy Jimin i Yoongi powiedzieli dobranoc w drzwiach Hoseoka, gotowi by odwrócić się iść spać na swoich indywidualnych kanapach, Hoseok zatrzymał ich odejście, jednym

– Czkejacie!

– O co chodzi, hyung? – spytał Jimin. – Chcesz, żebym przyniósł ci coś zanim się położę?

– Zastanawiałem się– Czy chcecie spać r-razem?

Yoongi wyciągnął rękę w stronę Jimina, a jego palce owinęły się dookoła nadgarstka młodszego.

Hoseok kontynuował.

– Cóż, mam to nowe łóżko. – pozbył się tego małego ze swoje pokoju razem z tym z pokoju gościnnego. – I jest takie duże. Takie ogromne łóżko jest naprawdę za duże na mnie, wiecie. Plus jeszcze to, że jest zima i jest zimno. – czekał pod kołdrą, która kusiła go, by ją podciągnął i zasłonił swoje palące policzki.

– Hoseok-ah, czy celowo kupiłeś większe łóżko tylko po to, żebyś mógł zapytać Jimina i mnie o spanie razem? – spytał ze złośliwym uśmieszkiem Yoongi, znając błysk w jego oku.

– Co? N– Nie! Dlaczego miałbym to zrobić? Pfft!

– Oh, w takim razie dobrzewzruszył ramionami i pociągnął Jimina za nadgarstek w kierunku salonu. – I tak nie chciałbym dzielić łóżka z mężczyzną, który nie może powiedzieć czego tak naprawdę chce. Chodź Jiminnie, idziemy spać.

Jimin podążył za nim skołowany, rzucając Hoseokowi spojrzenia znad ramienia, jednak nie opierając się kotu.

– CZEKAJ! – Hosoek krzyknął w ciemność, a hybrydy się zatrzymały. – Ja– ja, tak, kupiłem to łóżko dla naszej trójki. Nie chciałem brzmieć dziwnie, do licha, Yoongi-hyung. – tym razem Hoseok poddał się chęci zasłonięcia rumieńca. – Czy możecie, oficjalnie, spać ze mną? Kanapy nie są dobre dla waszych pleców, a – a to jest wasz dom, w takim samym stopniu jak mój. Zasługujecie na ciepłe łóżko do spania.

Koce przytłumiły jego słowa i bał się, że będzie musiał się powtarzać, ale okazało się, że zrozumieli o co mu chodzi, kiedy Yoongi wdrapał się na lewą stronę łóżka, a Jimin wkopał się pod nakrycia po jego prawej stornie, z Hoseokiem opatulonym w środku.

– Całuski... – Jimin zaskomlał śpiąco.

I to była noc, kiedy Hoseok uświadomił sobie, że ogromne łóżka powstały dla przytulasków i całusków, a zima była lepsza z temperaturą ciała.

//

Nie powiedział tego hybrydom na początku, ale wybrał pokój z trzema sypialniami po to, żeby dwójka mogła mieć swoją własną przestrzeń. Jimin wyraził swoje zainteresowanie w używaniu swojego pokoju do malowania, ponieważ było w nim wspaniałe naturalne światło. Pokój Yoongiego zostałby użyty jako mała biblioteka, którą zgromadził oraz miejsce do drzemek na miękkich poduszkach i poduchami nagromadzonymi w kątach w ciepłych promieniach słonecznych przechodzących przez okna.

Kiedy Jimin zapytał co on będzie robił, Hoseok odpowiedział

– Nie martw się. Zbyt długo miałem już własną przestrzeń. Wolałbym spędzić czas z waszą dwójką.

//

Kiedy powoli zakorzeniali się w swoim nowym domu, Hoseok zapisał sobie w głowie, aby wysłać Seokjinowi dzięki, co za palant.


przepraszam, za brak partu w poniedziałek, ale byłam na dwu-dniowej wycieczce 

komentarzyki?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro