Rozdział 4: Seokjin
Minęły dwa miesiące odkąd obie hybrydy zostały oficjalnie jego; papierkowa robota została złożona doktorom, do których Hoseok zabrał ich na szczepienie i inne badania nieznane ludziom. Jesień skończyła się godzinami aportowania z Jiminem w parku, Yoongim leniuchującym śpiąco w ciepłym słońcu sączącym się z salonowych okien i wesołą akulturacją jego hybryd, jaką była delikatność szarlotki z waniliowymi lodami zapijaną kubkami żurawinowej herbaty.
Teraz była zima, ostatnie liście spadły z drzew w ogrodzie, skacząc nieprzekonanie przez przygnębionego Jimina, a przymrozek okrywał okna w nocy, kiedy Hoseok spał w swoim łóżku, a Yoongi i Jimin osobno na kanapach w salonie, przykryci wełną, polarem oraz bawełną.
Hoseok siedział przy kuchennym stole z zaspanym Yoongim i podekscytowanym Jiminem, kiedy pili ciepłą czekoladę po raz tzreci w ciągu dnia. Hosoek zaczynał nudzić się przesłodzonym napojem, jednak Jimin go uwielbiam, a Yoongi nie podjął żadnej decyzji na temat smaku, lecz zawsze widział jak kocia hybryda wypijała cały kubek, zlizując bitą śmietanę ze swoich różowych ust.
– Chłopcy, czy macie coś przeciwko mojemu przyjacielowi, właściwie to hyungowi, przychodzącemu później?
Yoongi wymijająco wzruszył ramionami kiedy Jimin–
– Przyjaciel!? Nowy hyung?! Jak ma na imię? Czy jest psią hybrydą tak jak ja? Yoongi-hyung! Yoongi-hyung! Czy hyung Hoseok-hyunga ze mną poaportuje?
Yoongi odepchnął psa, który przyczepił się do jego ramienia, a ogon Jimina przez przypadek przewrócił przesiewacze do soli i pieprzu.
– Yah! Jest zimno! Nikt, ani człowiek ani hybryda, nie będą z tobą aportowali w takiej pogodzie. A teraz sio!
Hoseok zaśmiał się widząc ten entuzjazm i poprawił przesiewacze, by zajęły swoje oryginalne pionowe pozycje.
– Nie, nie jest psią hybrydą. Właściwie to jest ludzkim hyungiem, z którym chodziłem do szkoły. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od lat. Tak naprawdę to dziwię się, że jeszcze go nie poznaliście, bo jesteśmy bardzo ze sobą związani.
Yoongi prychnął na myśl o kimś będącym tak blisko jego (i Jimina, ustąpi) Hoseoka. Tak, jakby potrzebował kogoś jeszcze do dzielenia uwagi człowieka.
– Cokolwiek. Kiedy przychodzi?
– Właściwie to teraz.
– TAK! – ze zniecierpliwieniem Jimin pobiegł do swojego żółtego pudełka z zabawkami, wyciągając swoje ulubione. – Pokażę mu tą, i tą, i, nie, nie tą, ta jest tylko na czas zabawy z Yoongim...
Jimin był naprawdę uroczy w swoim podekscytowaniu.
//
Seokjin był, z braku lepszego słowa, wysoki. Wyższy od Jimina i Yoongiego, a nawet od najwyższego z ich małej rodziny, Hoseoka.
Był także wyjątkowo piękny, a Yoongi już od razu wiedział, że nie może się doczekać jak ten Jin-hyung wróci tam, skąd przyszedł.
Za to Jimin polubił tego faceta i nie wahał się w pokazywaniu tego.
Jak tylko Seokjin przyszedł, a Hoseok usadowił ich przy kuchenny stole, ze świeżo zrobioną przez siebie herbatą i talerzem ciasteczek dostarczonym przez Seokjina, psia hybryda wdrapała się bokiem na kolana Hoseoka i zarzucił swoje ramiona dookoła szyi swojego pana, z głową schowaną w klatce piersiowej człowieka.
– Hoseok-hyung, czy mogę ciasteczko?
Hoseok przebiegł po jego włosach palcami, zatrzymując się by potrzeć długie ucho.
– Musisz zapytać Jin-hyunga. To on je upiekł.
Uszy Jimina uniosły się, kiedy podniósł głowę w stronę ciepło uśmiechającego się mężczyzny, który brał łyka herbaty.
– Jinnie-hyung? – zamrugał oczami. – Proszę, czy Jiminnie może dostać ciasteczko?
Uśmiech Seokjina poszerzył się, kiedy kiwnął głową.
– Oczywiście Jiminnie! – hybryda zabrała ciasteczko w każdą dłoń, a Hoseok musiał powstrzymać go przed włożeniem obu do buzi. – Jest uroczy, Hoseok. I wygląda dobrze. Kiedy powiedziałeś mi w jakim stanie go znalazłeś bałem się trochę tego, jak będzie wyglądał – ściszył trochę swój głos. – Wiesz...
Jimin spojrzał na Hoseok z zakłopotaniem.
– Nie, nie... Jiminnie i Yoongi-ya dobrze sobie radzą. Spójrz na te policzki! – Jimin wzdrygnął się , kiedy Hoseok uszczypnął jego policzki, dopóki nie zrobiły się czerwone, a okruszki wylatywały z jego ust. – Obydwaj przybrali na wadze i nabrali kolorów, szczególnie Jimin! – wspomniany chłopak przełknął ciasteczka i ponownie wtulił twarz w ramię Hoseoka, lekko ziewając, kiedy przysłuchiwał się przyjemnemu dźwiękowi jego głosu. – To niesamowite co potrafi zdziałać odrobina miłości.
Powieki Jimina zadrgały, kiedy dwójka mężczyzn rozmawiała o szkole, pracy i nadchodzących uroczystościach, a ramię Hoseoka owinęły się mocno dookoła jego tali, więc nie spadłby z jego kolan, jednak nie mógł powstrzymać swoich oczu przed zamykaniem się. Zanim wpadł w głęboki sen Seokjin sięgnął za stół, ciągnąc jedno z psich uszek.
– Jiminnie? Chciałbyś pospać obok Yoongiego-ya? Tak będzie wygodniej.
Jimin zakwilił niezadowolony, wtulając się bardziej w zagięcie pomiędzy szują, a ramieniem Hoseoka. Nie było wygodniejszego miejsca do snu, niż kolana Hoseoka.
– Okay... więc może dasz odpocząc Hosoeki-ah? Huh? Jestem pewien, że jego nogi niedługo zasną, a chciałbym jeszcze porozmawiać z nim o czymś. Czy mógłbyś pójść do salonu dla mnie? Proszę?
Jimin zawahał się, nie podnosząc głowy. Naprawdę nie chciał się ruszać, ale Jin-hyung pozwolił mu zjeść trochę jego wspaniałych ciasteczek, więc...
Zakwilił jeszcze raz, kiedy zmusił swoje zmęczone ciało do wstania z nóg Hoseoka, nie wcześniej niż po ułożeniu ust do pocałunku i wymamrotaniu śpiąco
– Całuski... – Hoseok zagaworzył tak, Jimin, całuski, przed cmoknięciem go w usta i lekkim popchnięciu w stronę salonu i Yoongiego, trzymając dłoń na jego biodrze.
Kiedy Jimin przywłóczył się do salonu Yoongi siedział na kanapie zajęty scrollowaniem przez telefon Hoseoka. Zapytał o swój własny, a Hoseok obiecał, że pewnego dnia kupi im wszystkim telefonu, jednak zanim to nastąpi zażądał telefonu młodszego za każdym razem, gdy będzie znudzony i będzie chciał poprzeglądać Internet lub posłuchać muzyki.
Jimin zatrzymał się przed zgarbioną figurą Yoongiego, wcisnął się w przestrzeń między jego nogami i położył ręce na kolanach kota.
– Całuski?
Yoongi spojrzał na niego ze zmarszczonym nosem.
Jimin przybliżył się, układając usta tak, jak zrobił to przy Hoseoku i czekał. I czekał, i czekał, i czekał dopóki–
– Yay! – krzyknął cichutko, marszcząc oczy z ogonem merdającym za nim ospale.
Yoongi cofnął swoje usta z westchnieniem.
//
Kiedy Jimina nie było w zasięgu wzroku Hosoek odwrócił się do Seokjina.
– O co chodzi, hyung?
Seokjin westchnął i poprawił swój do połowy pusty kubek na stole, palcami kreśląc jego krawędz.
– Minęły dwa miesiące, Hobi.
– Um, tak. Minęły, prawda? – odłożył swój kubek, odtwarzając ruchy swojego hyunga. – Wszystkie przecięcia Jimina się zagoiły. Mam na myśli, zostały się jakieś blizny, ale nie większe niż to, co miał przedtem–
– Są tutaj od wieków, Hobi. Wyrzuć ich.
Hosoek był zbity z tropu. Właściwie to był bardzo zbity z tropu. Mimochodem pomyślał, że dobrym pomysłem było odłożenie swojego kubka, ponieważ teraz najprawdopodobniej przewróciłby i go, i jego zawartość.
– Ja–
Seokjin westchnął długo i głęboko.
– Nie chcę być tym złym, ale naprawdę, Hoseok?
– Potrzebowali mnie, hyung!
– A teraz nie. Sam powiedziałeś, są najedzeni i zagojeni. Dlaczego wciąż ich trzymasz, Hoseok?
– Odejdą, kiedy będą gotowi!
– A kiedy to będzie! – Seokjin teraz krzyczał, ale zmusił się do panowania nad swoim temperamentem, kiedy usłyszał zaniepokojony szczek, który brzmiał jak Jimin przychodzący z salonu. Seokjin westchnął ponownie, ściskając nasadę nosa. – Miałem na myśli to, że Jiminnie jest uroczy, a Yoongi oczywiście też potrzebował domu, ale... Twój dom jest za mały dla dwóch dorosłych hybryd, Hoseok-ah.
– Jiminnie jest tylko dzieckiem! – Serce Hosoeka mocno biło w jego piersi. Nie wiedział dlaczego jego hyung to robi, mówi. Poznał ich, poznał ich! Jak wciąż mógł mówić takie rzeczy po poznaniu dwóch hybryd! Jak mógł chcieć zostawić ich – znowu zostawić ich na ulicach!?
– Okay, nieważne, Hoseok – Seokjin odsunął swoje krzesło od stołu. Wziął swój kubek. – Tylko – proszę, pomyślisz o tym co mówiłem? W niczyich intencjach nie leży to, byście ściskali się cały dzień w ciasnym domu. – Odwrócił się do kuchni z Hosoekiem drażniąco podążającym za nim, i odstawił kubek do zlewu. Starszy mężczyzna podszedł do drzwi wejściowych i złapał swój płaszcz. – Śpią na kanapach. Czy spanie na czyjejś małej kanapie, noszenie czyichś ciuchów naprawdę jest czymś, co nazwałbyś posiadaniem swojego własnego domu? – przekręcił klamkę. – Po namyśle, może nie będziesz musiał ich wyrzucać, Hoseok. W tym tempie nie dziwiłbym się, gdyby sami odeszli.
Razem z tym Seokjin wyszedł, zostawiając stojącego w drzwiach zszokowanego Hoseoka, zdrętwiałego w swojej własnej ciszy, pochłanianego przez gwałtowanie rosnący strach i stratę, która nawet się nie wydarzyła – jeszcze.
Naprawdę nie chciał, by Jimin albo Yoongi odeszli... nie, nie on.
Tego dnia Hoseok rozmyślał nad wprowadzeniem się do większego domu.
//
Miesiąc później Hosoek mówił Yoongiemu gdzie ma odłożyć ostatnie z pudeł w ich nowym trzy sypialnianym domu, wyposażonym w ogródek, który posiadał starą huśtawkę z opony, na którą Jimin przywłaszczył sobie prawo do pierwszego użycia.
Zima była okropną porą roku na wprowadzenie się, ale niepokój w klatce piersiowej Hoseoka nie zelżał do momentu, w którym zaniósł pierwsze pudło do ich nowego domu. Sąsiedztwo było to samo, parę przecznic od ich starego miejsca, ale to było bliżej parku miejskiego, co zawsze było dobrą obcją z dwoma hybrydami.
– Yoongi-hyung? Gdzie jest Jiminnie?
Yoongi stęknął pod wpływem wagi pudła, podpisanego salon.
– Myślę, ze objada się w k-kuchni. – upuścił pudło w prawym pokoju zaraz pod ścianą. Prawdopodobnie było wypełnione płytami CD i DVD.
– Ten był ostatni, hyung. Chodźmy wziąć coś do jedzenia, zanim Jimin wszystko zje. – Trzymając się słów Yoongiego psia hybryda była już w połowie talerza z kimbap'em, który Hoseok przyrządził tego ranka, zanim zaczęli przeprowadzkę. Zrobił także pokaźne wgniecenie w paczce z chipsami i plastikowym pojemniku z ciasteczkami. – Yah! Zaczną ci próchnieć zęby!
Jimin uśmiechnął się szeroko ukazując swoje błyszczące zęby z leciutko krzywymi jedynkami i psimi kłami naciskającymi na pełną dolną wargę.
– Ale to wszystko jest takie dobre, Hoseok-yung! Gdzie nauczyłeś się robić tak pyszne jedzenie?
Hoseok sięgnął po kimbap, wkładajac kawałek do oczekującej buzi Yoongiego znaim sam zjadł swój.
– Cóż, musisz podziękować Jin-hyungowi. – Yoongi zadrwił w tle. – Kieyd byliśmy w szkole nauczył mnie gotować i sprzątać – chociaż najwidoczniej sprzątam jak zło na misji, którzy nie bierze żywych – za to on naprawdę ssie w obcinaniu włosów, więc musiałem się teog nauczyć sam dla naszej dwójki.
– Wow, Jin-hyung jest niesamowity. – uśmiechnął się Jimin.
– Tak... – zgodził się Hoseok. – Bez niego nie byłoby mnie tu, gdzie jestem teraz.
– Tak... – Yoongi wpatrywał się w cżłowieka z nieodgadnionym wyrazem twarz. – Wiem, co masz na myśli.
//
Tej nocy kiedy Jimin i Yoongi powiedzieli dobranoc w drzwiach Hoseoka, gotowi by odwrócić się iść spać na swoich indywidualnych kanapach, Hoseok zatrzymał ich odejście, jednym
– Czkejacie!
– O co chodzi, hyung? – spytał Jimin. – Chcesz, żebym przyniósł ci coś zanim się położę?
– Zastanawiałem się– Czy chcecie spać r-razem?
Yoongi wyciągnął rękę w stronę Jimina, a jego palce owinęły się dookoła nadgarstka młodszego.
Hoseok kontynuował.
– Cóż, mam to nowe łóżko. – pozbył się tego małego ze swoje pokoju razem z tym z pokoju gościnnego. – I jest takie duże. Takie ogromne łóżko jest naprawdę za duże na mnie, wiecie. Plus jeszcze to, że jest zima i jest zimno. – czekał pod kołdrą, która kusiła go, by ją podciągnął i zasłonił swoje palące policzki.
– Hoseok-ah, czy celowo kupiłeś większe łóżko tylko po to, żebyś mógł zapytać Jimina i mnie o spanie razem? – spytał ze złośliwym uśmieszkiem Yoongi, znając błysk w jego oku.
– Co? N– Nie! Dlaczego miałbym to zrobić? Pfft!
– Oh, w takim razie dobrze – wzruszył ramionami i pociągnął Jimina za nadgarstek w kierunku salonu. – I tak nie chciałbym dzielić łóżka z mężczyzną, który nie może powiedzieć czego tak naprawdę chce. Chodź Jiminnie, idziemy spać.
Jimin podążył za nim skołowany, rzucając Hoseokowi spojrzenia znad ramienia, jednak nie opierając się kotu.
– CZEKAJ! – Hosoek krzyknął w ciemność, a hybrydy się zatrzymały. – Ja– ja, tak, kupiłem to łóżko dla naszej trójki. Nie chciałem brzmieć dziwnie, do licha, Yoongi-hyung. – tym razem Hoseok poddał się chęci zasłonięcia rumieńca. – Czy możecie, oficjalnie, spać ze mną? Kanapy nie są dobre dla waszych pleców, a – a to jest wasz dom, w takim samym stopniu jak mój. Zasługujecie na ciepłe łóżko do spania.
Koce przytłumiły jego słowa i bał się, że będzie musiał się powtarzać, ale okazało się, że zrozumieli o co mu chodzi, kiedy Yoongi wdrapał się na lewą stronę łóżka, a Jimin wkopał się pod nakrycia po jego prawej stornie, z Hoseokiem opatulonym w środku.
– Całuski... – Jimin zaskomlał śpiąco.
I to była noc, kiedy Hoseok uświadomił sobie, że ogromne łóżka powstały dla przytulasków i całusków, a zima była lepsza z temperaturą ciała.
//
Nie powiedział tego hybrydom na początku, ale wybrał pokój z trzema sypialniami po to, żeby dwójka mogła mieć swoją własną przestrzeń. Jimin wyraził swoje zainteresowanie w używaniu swojego pokoju do malowania, ponieważ było w nim wspaniałe naturalne światło. Pokój Yoongiego zostałby użyty jako mała biblioteka, którą zgromadził oraz miejsce do drzemek na miękkich poduszkach i poduchami nagromadzonymi w kątach w ciepłych promieniach słonecznych przechodzących przez okna.
Kiedy Jimin zapytał co on będzie robił, Hoseok odpowiedział
– Nie martw się. Zbyt długo miałem już własną przestrzeń. Wolałbym spędzić czas z waszą dwójką.
//
Kiedy powoli zakorzeniali się w swoim nowym domu, Hoseok zapisał sobie w głowie, aby wysłać Seokjinowi dzięki, co za palant.
przepraszam, za brak partu w poniedziałek, ale byłam na dwu-dniowej wycieczce
komentarzyki?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro