Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Prolog~

Czarnowłosy chłopak wszedł do klubu wraz ze swoimi znajomymi. Już od progu musiał wydać pieniądze, żeby zostali wpuszczeni. Śmiejąc się, weszli w sam środek imprezy. Było około godziny pierwszej w nocy, a większość z nich już była pijana. Jeden kolega musiał ich opuścić, bo się zaczął zataczać, aż nazbyt.

ー Louis, sponsorze, chodź! ー zawołał jeden ze znajomych, już podążając szybko do baru. Chłopak ruszył za nim przewracając oczami. Wiedział, że błędem było zapraszać ich na taką imprezę mówiąc, że on stawia. Ci bezdusznicy oskubią go do ostatniego grosza bez choćby jednego zawahania.

Grupa przyjaciół usiadła przy barze i pozamawiała drinki, za które oczywiście zapłacił czarnowłosy. Po kilku minutach poszli się bawić na parkiet, a naszemu bohaterowi, urwał się film.

'·.¸¸.·´´¯'··.¸¸.·´´¯'··._.·

Nie pamiętał jak to się stało, ani jak się tutaj znalazł, ale fakt faktem, że w tej chwili tutaj był. Stał w męskiej łazience z jakimś uroczym chłopakiem i całował go namiętnie, a już po chwili zdjął z niego górną część garderoby, szybko wracając ustami do jego ust. Było około czwartej nad ranem, większość jego znajomych była już zalana w trupa, zresztą on wcale nie był lepszy. Na chwilę się od siebie oderwali, by nieznajomy zdjął z niego ubranie. W tym czasie zlustrował jego ciało ciężko łapiąc oddech. Nigdy by się do tego otwarcie nie przyznał, ale od dłuższego czasu fantazjował o seksie z mężczyzną, a teraz się to spełniało.

Kiedy i młody McKinley nie miał na sobie górnej części ubioru, weszli do kabiny ponownie się namiętnie całując. Przyszpilił go do ściany zamykając drzwi. Poczuł jak ręka chłopaka wędruje badawczo po jego klatce piersiowej na co zamruczał zadowolony w jego usta. Zdjął z niego spodnie po drodze obcałowywując jego klatkę piersiową i brzuch. Po tym, znowu urwał mu się film.

'·.¸¸.·´´¯'··.¸¸.·´´¯'··._.·

Nie pamiętał jak to się stało, ale jakimś sposobem trafił do swojego domu. Stał pół nagi przed lustrem i uśmiechając się pod nosem, oglądał wszystkie malinki na swoim ciele. Po każdej z nich przejeżdżał palcem z cichym pomrukiem. Najgorszy był fakt, że nie pamiętał ani imienia chłopaka, ani nawet jego głosu czy twarzy. Jedyne co pamiętał to jego oczy. Te piękne, ciemnozielone oczy, tak bardzo kojarzące mu się z pachnącym lasem. Właśnie... pamiętał jeszcze jego zapach. Taki przyjemnie delikatny zapach. Na samo wspomnienie tej cudownej istotki, uśmiechał się błogo. Musiał przyznać, że seks z mężczyzną był naprawdę ciekawym doświadczeniem. I wiele lepszym niż z kobietą.

Skierował się mozolnym krokiem do łóżka. Od razu padł na niego plackiem, zamykając oczy. W ułamku sekundy zasnął głębokim snem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro